środa, 21 września 2011

Drzwi Sezamu

Oczywiście było mi zimno. Szukałam kurtki, bluzy, błądziłam po korytarzach stukając do drzwi kolejnych pokoi. Ktoś wychylił się, pospiesznie, w bieliźnie, podał mi bluzę ze śmiechem. Wróciłam na przystań, lecz łódź zdążyła już odpłynąć. Przeprawiłam się na drugą stronę, wspięłam na skałki i przespacerowałam po wąskiej grani oświetlonej tym najprzyjemniejszym światłem zachodu słońca. Kolejna łódź stała już przy brzegu. Wsiadłam razem z P. i w tym momencie odbiliśmy od brzegu. "Zdążyłam w ostatniej chwili!" - ucieszyłam się i usiadłyśmy na ławce. Łódź powoli kołysząc się na wodzie wypływała z portu.



płynąć łodzią - udana droga życiowa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz