czwartek, 22 grudnia 2011

Śniłam dzisiaj taki sen

Sen w gruncie rzeczy na poły nieprzyzwoity, w którym byłam pijana na wesoło. Śmiałam się i on też się śmiał przyciskając mnie do siebie, moje czoło wciśnięte w jego mostek, wyżej nie sięgałam. Później tonęłam w ciepłej, białej pościeli, kompletnie ubrana i mruczałam jak kot, a on wciąż się śmiał. Nie otwierałam oczu. "Jesteś zbyt idealna..." - wykrztusił w końcu i uśmiechnęłam się do siebie. Wiedziałam, że teraz nachyli się nade mną. Znam już scenariusze. 


Jaka choroba umysłowa objawia się nadmierną realnością marzeń sennych? Kiedyś nie zauważę momentu, w którym powinnam się obudzić i na zawsze już zostanę po tamtej zamglonej, nocnej stronie.

Czemu nie.


poniedziałek, 19 grudnia 2011

Idzie duch

Duch świąt nadchodzi. Omijam telewizję i centra handlowe, więc ma on do mnie utrudniony dostęp, dłuższą drogę. Nie ma śniegu, skrzy się tylko czasem szron pod moimi butami, kiedy biegnę późnym wieczorem moją stałą trasą. 



Ale chcę już świąt, to znaczy bezpiecznych rytuałów, chcę w końcu się najeść i choć na chwilę nie musieć się o siebie troszczyć - scedować to na kogoś innego.


Wytrzymam w takim stanie trzy dni, a potem wrócę tutaj znowu walczyć o przetrwanie. I spisać wszystkie noworoczne postanowienia!


Już od kilku dni szkicuję listę, dorzucam kolejne punkty, coraz śmielej. To będzie Rok Smoka, w którym - nareszcie - wszystko musi się udać. Stay tuned!


niedziela, 11 grudnia 2011

Marnuję czas w kółko, w dwa koła

A tymczasem spadł śnieg. 




No dobrze, żartowałam. Niebo było dziś tak nieprzyzwoicie niebieskie, że od samego patrzenia czerwieniały mi policzki.


Chyba rozpraszam się, by przepłoszyć złe myśli, a nie tędy droga; droga wiedzie przez zaszroniony grudniem las i po rozmrożonej grudzie błota. 


Oto krajobraz księżycowy, pustka i mróz.

niedziela, 4 grudnia 2011

Głód

Mam na coś ochotę, ale nie mogę sprecyzować tej potrzeby. Ściskam szczęki, pięści i kolana. Chcę naprężać i rozciągać mięśnie jednocześnie. Dziś powinnam zrobić o wiele więcej niż krótki bieg w południe. 


Rusty cage.


Sny mam bujne, intensywne, namacalne i niepokojące. O wiele przyjemniejsze niż jawa. Budzę się głodna. To stamtąd płynie do mnie ta nieutolona tęsknota charakterystyczna dla typu osobowości 4w5. 


Muszę się uwolnić.