tag:blogger.com,1999:blog-48952310851733531022024-03-13T05:55:45.431-07:00światło i brzaskPollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.comBlogger187125tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-74222296861195161382021-05-25T12:33:00.002-07:002021-05-25T12:33:15.207-07:00Przeprowadzka na swiatlo-i-brzask.pl!<p style="text-align: center;"> <span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: helvetica;">Chodźcie na nową wersję strony! </span></span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: helvetica;"><a href="https://www.swiatlo-i-brzask.pl/">www.swiatlo-i-brzask.pl/</a></span></span><br /></p>Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-78491088782645653202020-08-20T06:49:00.000-07:002020-08-20T06:54:01.716-07:00Od Lądka Zdroju po Srebrną Górę, czyli Singletrack Glacensis cz. 2<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-P0FrbP8HMss/Xz5wWzMBGmI/AAAAAAAABuI/qhoGTfpN1XMBUA5Rf0PDMMKOdcAxxGHXwCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_112854-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-P0FrbP8HMss/Xz5wWzMBGmI/AAAAAAAABuI/qhoGTfpN1XMBUA5Rf0PDMMKOdcAxxGHXwCLcBGAsYHQ/s400/20200715_112854-01.jpeg" width="300" /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-gDMk8X4ASJQ/Xz5wWSH--zI/AAAAAAAABuE/m_7IeiYK_hUAVtV5r9I3iI2u5acq4_cGgCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_131419_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-gDMk8X4ASJQ/Xz5wWSH--zI/AAAAAAAABuE/m_7IeiYK_hUAVtV5r9I3iI2u5acq4_cGgCLcBGAsYHQ/s400/20200715_131419_HDR-01.jpeg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<b>Dzień trzeci - Lądek Zdrój (Konradów) - Złoty Stok - 72 km</b><br />
<br />
Rano czekał mnie przejazd z Konradowa, gdzie nocowałam, do Lądka-Zdroju, gdzie znajdują się kolejne pętle Singletrack Glacensis. Koleżanka poleciła mi jednak Zamek na Skale w pobliskich Trzebieszowicach i szczęśliwie załapałam się tam na kawę i szarlotkę w hotelowej restauracji (co nie jest takie oczywiste na wsi w dzień powszedni). Ten późny start rozleniwił mnie na kilka kolejnych godzin, a plan tego dnia miałam dość ambitny, bo wiedziałam, że to ostatnie chwile słonecznej pogody. Z Konradowa do Lądka udało się przejechać naprawdę przyjemnie, omijając główną drogę. Nie pamiętam, czy byłam wcześniej w Lądku - mogło to być na studenckich praktykach terenowych - więc oczarował mnie z miejsca tak, jakbym widziała go po raz pierwszy. Kocham uzdrowiska i ich atmosferę! Pijalnia wody, kąpiele zdrowotne i dancingi o 17:00. A nade wszystko architektura uzdrowiskowa!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-UreLLRZHzjY/Xz5wXpAbzEI/AAAAAAAABuQ/Ze7FW8fzUKYzWd1OakcTK5owj6bXc2qgACLcBGAsYHQ/s1600/20200715_133951_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-UreLLRZHzjY/Xz5wXpAbzEI/AAAAAAAABuQ/Ze7FW8fzUKYzWd1OakcTK5owj6bXc2qgACLcBGAsYHQ/s400/20200715_133951_HDR-01.jpeg" width="300" /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ym-Y-_ln9S8/Xz5wXzBC9jI/AAAAAAAABuU/pqq0QXgnp0U9G_-uL3so00xqNwdYo0b7wCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_134539-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-ym-Y-_ln9S8/Xz5wXzBC9jI/AAAAAAAABuU/pqq0QXgnp0U9G_-uL3so00xqNwdYo0b7wCLcBGAsYHQ/s400/20200715_134539-01.jpeg" width="300" /></a></div>
<br />
Może z powodu omamienia urokiem willi, mimo trzymania nosa w Trailforksie, pogubiłam się i chcąc nie chcąć przejechałam też <i>Pętlę Zdrój </i>(7,1 km/217 m przewyższenia)<i>, </i>której nie planowałam i miałam w tym słuszność. Jej podjazdowy odcinek jest bardzo familijny - nieco inny charakter ma krótka część zjazdowa, która naturalnie łączy się ze zjazdem z kolejnej pętli - <i>Trojak (</i>6 km/165 m przewyższenia). Z Trojakiem mam problem: jest wysypany tym koszmarnym, szarym i ponurym żwirem, a jego odcinek podjazdowy, chociaż skonstruowany poprawnie, nie zapewnia naprawdę żadnych widoków ani atrakcji. Za to zjazd jest zupełnie inny - poza tym nieszczęsnym żwirem, flow na tym odcinku jest bez zarzutu, są głazy (my w Małopolsce nie mamy głazów, dlatego je fetyszyzuję!), mostki i naprawdę dobra prędkość. Tylko ten podjazd straszy... Na koniec Trojaka dołączcie bardziej naturalny odcinek zjazdowy <i>Zdroju</i>, nie gubiący płynności. Ale żeby sobie nie zepsuć smaku, nie wjeżdżajcie na <i>Zdrój Outro</i>, bo to raczej plac zabaw z dość ekscentrycznie usypanymi stolikami. Zatrzymajcie się lepiej na deptaku i pojedźcie usiąść w którejś z pięknych lądeckich kawiarni... albo zmierzcie się jeszcze raz z tym nieurodziwym podjazdem na Trojak (bo to zarazem nazwa wzniesienia, na którym usytuowano singletracki).<br />
<br />
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-C_1TTPeDZWs/Xz58X8uAbMI/AAAAAAAABwI/NF0YSUPic74C-08JWOQuP5TbbTvZh5m_ACLcBGAsYHQ/s1600/20200715_151324_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-C_1TTPeDZWs/Xz58X8uAbMI/AAAAAAAABwI/NF0YSUPic74C-08JWOQuP5TbbTvZh5m_ACLcBGAsYHQ/s320/20200715_151324_HDR-01.jpeg" width="240" /></a><b></b>
Oczarowana Lądkiem, zaryzykowałam obiad, mimo że na horyzoncie zbierały się całkiem czarne i groźne chmury. Nic z nich jednak jeszcze tego dnia nie spadło, a ja uzupełniwszy siły ruszyłam w stronę słynnej już <i>Pętli Orłowiec (</i>22.9 km/600 m przewyższenia). Słynna dlatego, że dobrze wspomina ją chyba każdy, kto miał okazję tutaj zawitać. Mnie czekała w wersji de luxe, po pierwsze z powodu obfitego kwitnienia naparstnicy, która umaiła mi drogę, a po drugie: odcinek podjazdowy Orłowca musiałam zrobić dwa razy, by raz zjechać. Ale jak dobrze, że nie przyszło mi do głowy odpuścić tego zjazdu i ruszyć od razu do Złotego Stoku! Orłowiec to naprawdę przyjemny flow, częściowo już o nieco naturalnym charakterze. Obecnie jest w remoncie do 1 sierpnia, bo trasa ucierpiała mocno od lipcowych deszczów, ale na pewno jest to pętla warta odwiedzenia, długa i oferująca zarówno satysfakcjonujący podjazd, jak i zjazd.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0VRxiBTPIn4/Xz58YLWJG1I/AAAAAAAABwM/FrSAPeVtGJ0AuSb0zHk4e283necTtlL9QCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_154956-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-0VRxiBTPIn4/Xz58YLWJG1I/AAAAAAAABwM/FrSAPeVtGJ0AuSb0zHk4e283necTtlL9QCLcBGAsYHQ/s400/20200715_154956-01.jpeg" width="300" /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XoMwNA7kqos/Xz58XQGyLMI/AAAAAAAABwE/FKoMEjnLsSM_dSjEeFcuRxPQe3QeMG9ngCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_152242_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-XoMwNA7kqos/Xz58XQGyLMI/AAAAAAAABwE/FKoMEjnLsSM_dSjEeFcuRxPQe3QeMG9ngCLcBGAsYHQ/s400/20200715_152242_HDR-01.jpeg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-v72NrrJhfYM/Xz58YyoO_GI/AAAAAAAABwQ/EaQlXFTUjSEx7d5g47GH_leWsZN7AbTwwCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_160259-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-v72NrrJhfYM/Xz58YyoO_GI/AAAAAAAABwQ/EaQlXFTUjSEx7d5g47GH_leWsZN7AbTwwCLcBGAsYHQ/s200/20200715_160259-01.jpeg" width="150" /></a><b></b>
Po ponownym wymieleniu podjazdu czekał mnie jedyny w całym kompleksie odcinek dwukierunkowy - <i>Dwie Przełęcze </i>(2.50 km / 62 m lub 93 m przewyższenia) - w stronę Złotego Stoku. A dalej zjazd pętlą o nazwie, jakżeby inaczej, <i>Złoty Stok</i> (11.8 km / 500 m przewyższenia). Początkowo nawet przyjemna, im bliżej miasta Złoty Stok okazywała się coraz bardziej... rozsypana. Jest jedno widokowe miejsce, ale jednocześnie jest to miejsce najbardziej zabałaganione, więc niestety nie zrobiło na mnie miłego wrażenia. Może to już zmęczenie, bo tego dnia zrobiłam najwięcej kilometrów, ale zarówno pętla, jak i sam Złoty Stok nie przypadły mi do gustu i z ulgą zaległam w łóżku w pensjonacie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Wfkf7GfqhSc/Xz58ZDW_2YI/AAAAAAAABwU/J9jcsTaShk4D4HQ1aPNYiqdJ5UQ25C6zwCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_161004_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Wfkf7GfqhSc/Xz58ZDW_2YI/AAAAAAAABwU/J9jcsTaShk4D4HQ1aPNYiqdJ5UQ25C6zwCLcBGAsYHQ/s640/20200715_161004_HDR-01.jpeg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<b>Dzień czwarty - Złoty Stok - Bardo Śląskie (Ławica) - 50 km</b><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ff_daUWHmYc/Xz58ZoHKTgI/AAAAAAAABwY/B3bAvlLrt08mPmY6Um3lhBWnblb0_KJjgCLcBGAsYHQ/s1600/20200715_185630_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ff_daUWHmYc/Xz58ZoHKTgI/AAAAAAAABwY/B3bAvlLrt08mPmY6Um3lhBWnblb0_KJjgCLcBGAsYHQ/s640/20200715_185630_HDR-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Smutny Złoty Stok</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
I tutaj od rana zaczęła się mniej przyjemna część mojej wyprawy, gdyż zgodnie z prognozami ulewa powitała mnie tuż za progiem o 8:30. Dobrze, że czekał mnie odcinek podjazdowy, bo mogłam się rozgrzać, ale niestety woda zalewająca mi oczy, plecak i buty to nigdy nie będzie coś, co podnosi moje morale. Deszcz ustał na czas jakiś na Przełęczy Jaworowej, pozwalając na w miarę sprawny przejazd zjazdowych odcinków <i>Pętli Złotej </i>(8.7 km / 263 m)<b> </b>i <i>Pętli Chwalisław</i> (9.9 km / 335 m). Tych pętli nie miałam w planie oglądać w całości i nie brakuje mi tego, bo nie były nazbyt płynne ani widokowe, chociaż Chwalisław dość dobrze zapadł mi w pamięć, ale od razu ochrzciłam go w myślach raczej pętlą turystyczną, ze względu na mało płynny charakter i sporo utrudnień poprzerastanej trawą nawierzchni. Sprawiał przyjemność, o ile nie oczekiwało się od niego gładkości na miarę innych odcinków.<br />
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ERc2JTobDto/Xz59QpwDuxI/AAAAAAAABw4/aDC3vYSdeo8i180uu6c3b-0FwMUQqKx8ACLcBGAsYHQ/s1600/20200716_101707_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-ERc2JTobDto/Xz59QpwDuxI/AAAAAAAABw4/aDC3vYSdeo8i180uu6c3b-0FwMUQqKx8ACLcBGAsYHQ/s200/20200716_101707_HDR-01.jpeg" width="150" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pętla Złota</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Inne plany miałam wobec Pętli Kłodzkiej i Łaszczowej - te chciałam przejechać w całości, co oznaczałoby dla mnie podjeżdżanie ich dwa razy, tak jak Orłowca. Niestety pogoda postanowiła skutecznie mnie zniechęcić i gdy tylko weszłam pod wiatę na Przełęczy Kłodzkiej, oberwała się chmura.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-2Xomxp-2d_Y/Xz59QbPIleI/AAAAAAAABw0/qmCCTNDHvNQZxjL4S7q5_czKZ44bQ1iswCLcBGAsYHQ/s1600/20200716_105553_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-2Xomxp-2d_Y/Xz59QbPIleI/AAAAAAAABw0/qmCCTNDHvNQZxjL4S7q5_czKZ44bQ1iswCLcBGAsYHQ/s200/20200716_105553_HDR-01.jpeg" width="150" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pętla Chwalisław</td></tr>
</tbody></table>
Żałuję, bo Kłodzka i Łaszczowa robią dobre wrażenie - są długie, ale urozmaicone, szybkie, choć nawierzchnia tutaj nie jest już tak gładka, jak pętlach z początku mojej wycieczki. Chyba się nie mylę w swoich podejrzeniach, że to starsze, wcześniej wybudowane trasy, więc naturalne procesy ingerują w ich nawierzchnię i coraz mocniej upodabniają do leśnego szlaku. I dobrze! W deszczu jednak musiałam jednak jechać ostrożniej, a woda chlupocząca w butach jednak jest zabawna tylko przez krótką chwilę. Akurat jechałam tuż przed wykoszeniem pętli, więc wysokie trawy pełne wody, o które cały czas się ocierałam, szybko i skutecznie mnie przemoczyły. Szkoda!<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-b_LgEvjOyW0/Xz59RHn-ZzI/AAAAAAAABw8/V6bf0k2TqkY76GOtoQn1-ohM3Le48BhbwCLcBGAsYHQ/s1600/20200716_111513_HDR-02.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-b_LgEvjOyW0/Xz59RHn-ZzI/AAAAAAAABw8/V6bf0k2TqkY76GOtoQn1-ohM3Le48BhbwCLcBGAsYHQ/s640/20200716_111513_HDR-02.jpeg" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-V9zUzRGD1JA/Xz59Rr_jilI/AAAAAAAABxA/TdLOkUE0LcU29Z0mwCfQsuEGhG6b8IOOACLcBGAsYHQ/s1600/20200716_131920_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-V9zUzRGD1JA/Xz59Rr_jilI/AAAAAAAABxA/TdLOkUE0LcU29Z0mwCfQsuEGhG6b8IOOACLcBGAsYHQ/s640/20200716_131920_HDR-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z Pętli Łaszczowa</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-nd1qPINpVn4/Xz59R6znvrI/AAAAAAAABxE/YHPWhfYGn-ouMaZR2jo28fo4zx6whx98QCLcBGAsYHQ/s1600/20200716_135300_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-nd1qPINpVn4/Xz59R6znvrI/AAAAAAAABxE/YHPWhfYGn-ouMaZR2jo28fo4zx6whx98QCLcBGAsYHQ/s640/20200716_135300_HDR-01.jpeg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Obryw skalny w Bardzie - bardzo chciałam to zobaczyć!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
Ostateczną decyzję podjęłam w Bardzie, gdzie ściana wody chlusnęła z nieba dokładnie w momencie, gdy przekroczyłam próg pizzerii. Choć po tym, jak skończyłam obiad, słońce jeszcze nieśmiało się pokazało, ja już jednak postanowiłam zrobić sobie dłuższą wieczorną przerwę i malowniczą drogą przez łany zbóż pełne chabrów, z widokiem na góry, popedałowałam w stronę Pałacu Ławica na nocleg.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-TJ0EyLejqZ0/Xz59Se8fUII/AAAAAAAABxI/aaTuEJmT3csy5ivUNHinYFZIBUEXeqJwgCLcBGAsYHQ/s1600/20200716_160735_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-TJ0EyLejqZ0/Xz59Se8fUII/AAAAAAAABxI/aaTuEJmT3csy5ivUNHinYFZIBUEXeqJwgCLcBGAsYHQ/s640/20200716_160735_HDR-01.jpeg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Opustoszałe Bardo</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Dzień piąty - Ławica - Srebrna Góra - 37 km</b><br />
<br />
Z pałacem trudno się było rozstać (to śniadanie!), więc na trasę wyruszyłam dopiero około 10:00 rano. Co więcej, postanowiłam ją sobie skrócić, nie wracając już do Barda, a podjeżdżając na Przełęcz Wilczą najprostszą drogą z Ławicy. Miałam szczęście złapać jeszcze kilka fajnych widoków, a sam podjazd obudził mnie skuteczniej niż kawa.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-WARhAHh1XoM/Xz5-Qj_1qEI/AAAAAAAABxs/ULO-4646LWgRq7XY5r0KFK4TBXAimZ2GwCLcBGAsYHQ/s1600/20200717_103835-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="934" data-original-width="1600" height="372" src="https://1.bp.blogspot.com/-WARhAHh1XoM/Xz5-Qj_1qEI/AAAAAAAABxs/ULO-4646LWgRq7XY5r0KFK4TBXAimZ2GwCLcBGAsYHQ/s640/20200717_103835-01.jpeg" width="640" /></a></div>
<br />
Z Przełęczy Wilczej dołożyłam jeszcze odcinek nie będący trasą Singletrack Glacensis, a pomarańczową trasą Strefy MTB Sudety prowadzącą z Przełęczy do Srebrnej Góry. W ten sposób możecie łatwo dojechać i dołożyć do wyprawy trasy enduro Srebrna Góra - choć ja już nie skusiłam się na nie tym razem... Musiałam zdążyć na pociąg do Wrocławia odjeżdżający z Barda.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-rsnWsKRmPe8/Xz5-QqrGDjI/AAAAAAAABxo/RLjoyBCHUg0NVlIsoAEdSzX0RaP7Ewi1QCLcBGAsYHQ/s1600/20200717_104044_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="862" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-rsnWsKRmPe8/Xz5-QqrGDjI/AAAAAAAABxo/RLjoyBCHUg0NVlIsoAEdSzX0RaP7Ewi1QCLcBGAsYHQ/s640/20200717_104044_HDR-01.jpeg" width="344" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Udało się jednak "domknąć" moją symboliczną klamrę: dojechałam do Srebrnej! Teraz czekał mnie tylko powrót na Przełęcz Wilczą i ostatni odcinek Glacensis: zjazd <i>Pętlą Wilczą </i>(całość 25.3 km / 733 m przewyższenia) w stronę Barda. Deszcz nie chciał mi jednak odpuścić i ulewa, która rozszalała się nad Wilczą tego wczesnego popołudnia, przypominała deszcz równikowy. Ponieważ wolałam mieć pewność, że nie spóźnię się na pociąg, kontynuowałam zjazd w tych piekielnych strumieniach, ale musicie uwierzyć mi na słowo, bo zdjęcie nie oddałoby nawet tego wrażenia. Z pewnością było to doświadczenie niezwykłe, bo kto by mnie w innych warunkach zmusił do takiego wariactwa?<br />
<br />
W Bardzie starczyło czasu na szybki i ratujący życie obiad w barze mlecznym i na uroczym, chabrowym dworcu wsiadłam w pociąg powrotny.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_kkWSXD6MXg/Xz5-RE3hkBI/AAAAAAAABxw/jOwdyP613PUZzr11tVdwmbrfqjh19tDjQCLcBGAsYHQ/s1600/20200717_144828_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_kkWSXD6MXg/Xz5-RE3hkBI/AAAAAAAABxw/jOwdyP613PUZzr11tVdwmbrfqjh19tDjQCLcBGAsYHQ/s640/20200717_144828_HDR-01.jpeg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Błękitny peron w Bardzie</td></tr>
</tbody></table>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b>Glacensis w wersji turystycznej - warto czy nie warto?</b><br />
<br />
Oczywiście, że warto! O ile macie ochotę zobaczyć Ziemię Kłodzką z takiej perspektywy, dajcie się Glacensisowi poprowadzić przez jej najciekawsze miejsca. Jeśli chcecie, przejazd możecie rozłożyć na więcej dni, by mieć czas na obejrzenie również nierowerowych atrakcji tego regionu: twierdz w Kłodzku i Srebrnej Górze, kopalni w Złotym Stoku, pijalni wód mineralnych w uzdrowiskach, spływ pontonowy Nysą Kłodzką czy czego jeszcze dusza zapragnie.<br />
<br />
Jeśli wybierzecie mój styl przejazdu, czyli z plecakiem z miejsca na miejsce, to postarajcie się, by bagaż zbytnio nie obciążał Was, ani Waszych rowerów - minimalizm preferowany. Będziecie mieli więcej frajdy ze zjazdu, a podjazdy nie zniszczą urlopu. Pamiętajcie o zaopatrzeniu - chociaż pętle zaczynają się zazwyczaj w pobliżu miejscowości, to jadąc ciągiem od pętli do pętli będziecie mieli dłuższe przerwy w dostępie do sklepów. Na przykład od Międzylesia do Międzygórza nie napotkałam sklepu przez cały dzień, podobnie na odcinku Lądek-Zdrój-Złoty Stok i Złoty Stok-Bardo Śląskie. Oczywiście warto pamiętać, że w przypadku kryzysu można poprosić o wodę w którymś z pobliskich domów - nawet, jeżeli odmówią Wam w pierwszym, to na pewno dadzą w drugim lub kolejnym (na odcinku Złoty Stok - Bardo nie ma jednak nawet domów).<br />
<br />
Oczywiście, jeżeli macie samochód, to możecie po prostu podjeżdżać na wybrane parkingi i pętlować, co rozwiązuje nie tylko problem z bagażem i zaopatrzeniem, ale przede wszystkim nie stawia Was przed decyzją, które z odcinków pominąć, a które - pokonywać dwukrotnie... Ale przecież kochamy przygody, rajt?<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-NmcaN-33h_g/Xz5-ntCfB1I/AAAAAAAAByE/5LDzttarw1UreXGIEhThZ1BRfS8bZ_ABQCLcBGAsYHQ/s1600/20200713_151258-02.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-NmcaN-33h_g/Xz5-ntCfB1I/AAAAAAAAByE/5LDzttarw1UreXGIEhThZ1BRfS8bZ_ABQCLcBGAsYHQ/s640/20200713_151258-02.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdjęcie dzięki uprzejmości przygodnych rowerzystów dobrze pokazuje rozmiar bagażu dźwiganego na grzbiecie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<b></b><br />
<b></b><br />
<b></b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b>A które pętle szczególnie polecasz, Żbiku?</b><br />
<br />
Wybór jest oczywiście subiektywny, ale jeśli zastanawiacie się, co szczególnie warto zobaczyć między Międzylesiem a Srebrną Górą, to wymieniam w punktach:<br />
<br />
<ul>
<li>Pętla Jodłów - najlepsze widoki na Kotlinę Kłodzką!</li>
<li>Pętla Pod Śnieżnikiem (zjazd) - króciutka, ale bardzo przyjemna</li>
<li>Pętla Stronie Śląskie (zjazd) - płynna, szybka i łatwa</li>
<li>Pętla Rudka - krótka, ale intensywna</li>
<li>Pętla Orłowiec - długa, dość "naturalna", w górnej części widokowa</li>
<li>Pętla Łaszczowa (zjazd) - mocno zakręcona i z przystankiem na punkt widokowy Obryw Skalny w Bardzie Śląskim na trasie.</li>
</ul>
A jeśli szukacie nieco mocniejszych wrażeń, nie zapomnijcie też o Milky Wayu w Bike Parku Czarna Góra i o trasach w Srebrnej!<br />
<br />
Obiecałam jeszcze napisać, dlaczego uważam mój kierunek - od Międzylesia do Srebrnej Góry lub Barda - za lepszy: głównie ze względu na dzień czwarty, który w większości układa nam się zjazdowo. Gdybyści wyruszali z Barda, czekałyby Was 4 podjazdy (Łaszczowa, Kłodzka, Chwalisław i Złota), które nie wydają się być szczególnie atrakcyjne, za to w moim przypadku układały się w dłuższy zjazd do Barda (chociaż Kłodzka akurat jest chyba bardziej zjazdowa w tym przeciwnym kierunku, ale na części, którą jechałam ja, też znalazły się okazje do odpoczynku od pedałowania). Jadąc w drugą stronę, trzeba by jeszcze kombinować, jak dobrze wpleść w wycieczkę odcinek zjazdowy pętli Stronie i Pod Śnieżnikiem, oba warte uwagi, a zjazd Milky Wayem cofnąłby Was z powrotem do stóp Czarnej Góry - a i tak musielibyście skorzystać z wyciągu, by trafić na jego początek lub dołożyć pięciokilometrowy odcinek dojazdowy na Czarną Górę (Pętla Międzygórze będzie omijać szczyt). <br />
<br />
<br />Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-37916329754329834672020-07-28T07:11:00.003-07:002020-07-28T08:06:16.417-07:00Od Międzylesia do Srebrnej Góry po Singletrack Glacensis, czyli wokół Kotliny Kłodzkiej cz. 1Odkąd pierwszy raz parę miesięcy temu zobaczyłam film z przejazdu którejś z pętli Singletrack Glacensis, nabrałam ogromnej ochoty na odwiedzenie Dolnego Śląska na rowerze. Chciałam to zrobić już w kwietniu, ale sami-wiecie-co stanęło mi na drodze. Potem w czerwcu udało się wybrać na cztery dni w Sudety Zachodnie, ale zabrałam Canyona i cele wyjazdu były nieco inne. Canyon zresztą wtedy spisał się bardzo dobrze, może poza pomysłem przejechania jednej z tras Strefy MTB Sudety... Tam lepiej sprawdziłby się hardtail i to właśnie Hrabiego Solo wyszykowałam na lipcową wyprawę na Singletrack Glacensis.<br />
<br />
<br />
<b>O projekcie</b><br />
<br />
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-T1MytDC_Zh0/XyAwYTWkqhI/AAAAAAAABsk/maJnuldC--AC38adp6cE-FgVi_1K6kVuACLcBGAsYHQ/s1600/20200713_095656-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-T1MytDC_Zh0/XyAwYTWkqhI/AAAAAAAABsk/maJnuldC--AC38adp6cE-FgVi_1K6kVuACLcBGAsYHQ/s320/20200713_095656-01.jpeg" width="240" /></a>Realizowany od 2015 pomysł na oplecenie Ziemi Kłodzkiej siecią tras rowerowych typu singletrack nie ma żadnego odpowiednika w innym regionie na tak dużą skalę. To około 260 km (licząc z łącznikami szutrowymi i asfaltowymi) tras zaplanowanych i wybudowanych od Jagodnej po Srebrną Górę, układających się w stosunkowo nieprzerwaną linię wokół Kotliny Kłodzkiej. Ten układ właśnie zainspirował mnie do pomysłu przejechania ich jednym ciągiem z plecakiem, choć od razu muszę zaznaczyć, że lepiej się one nadają do pętlowania, czyli zaczynania ich i kończenia w tym samym miejscu - na parkingu, zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem. Mają jednak spory potencjał turystyczny, bo wyznajczają nam naturalnie drogę przez najciekawsze ośrodki Sudetów Wschodnich, takie jak Międzygórze, Stronie Śląskie, Lądek Zdrój, Złoty Stok i Bardo Śląskie, a także dwie świetne rowerowe miejscówki: Czarną Górę i Trasy Enduro by Kellys w Srebrnej Górze. Brzmi dobrze? Jak dla mnie tak!<br />
<br />
<br />
<b>Logistyka i szczegóły techniczne wyjazdu</b><br />
<br />
Nie miałam wątpliwości, że na Glacensis zabieram lekkiego hardtaila i miałam w tym absolutną rację. Zagęszczenie podjazdów, które musiałabym pokonać na rowerze enduro, prawdopodobnie przyprawiłaby mnie o załamanie nerwowe już drugiego dnia i odesłałabym Canyona do domu paczkomatem. Postanowiłam jednak Hrabiemu Solo (Rose Count Solo) dodać nieco animuszu i wstawiłam mu regulowaną sztycę, którą dawno miałam już w planie, a odkąd mam Canyona, uważam za wydatek właściwie niezbędny. Koszt spory, ale frajda i użyteczność ogromna.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_Y43o9iOyv4/XyAuhyLiqsI/AAAAAAAABr8/iJyjyKdjKjc0UeKkBAbrMELeWxlDGOzugCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_170304-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-_Y43o9iOyv4/XyAuhyLiqsI/AAAAAAAABr8/iJyjyKdjKjc0UeKkBAbrMELeWxlDGOzugCLcBGAsYHQ/s640/20200714_170304-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wierny Evoc</td></tr>
</tbody></table>
Jechałam jak zwykle z moim 18-litrowym plecakiem Evoc FR, który nie jest najlżejszym i najbardziej pakownym bagażem, ale sprawdza się przy odpowiednim minimalizmie garderoby. Jedyne, czego nie zabrałam i trochę mi tego brakowało, to ochraniacze - co prawda nosiłabym je do lycry, ale na zjazdach i na tym ponurym żwirze, który najczęściej pokrywa trasy Glacensis, dodałyby pewnie odwagi. Choć z drugiej strony: przejazd solo i z napchanym plecakiem i tak wymuszał na mnie ostrożność, więc może dobrze się stało, że nie było okazji do dodawania gazu.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Dzień pierwszy: od Międzylesia do Międzygórza - 57 km</b><br />
<br />
Właściwie na chybił-trafił wybrałam kierunek do Srebrnej Góry, mając w planie zakończyć lipcowy trip w tym samym miejscu, co czerwcowy (Singletrack pod Smrkiem - Pasmo Rowerowe Olbrzymy - Trasy Enduro Srebrna Góra). Nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać się w drugą stronę i zacząć na przykład w Bardzie Śląskim lub Srebrnej Górze, chociaż jest kilka szczegółów, które przemawiają za "moim" kierunkiem. Ale to na koniec.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-I2uKf2zfE2g/XyAwfr5228I/AAAAAAAABso/ZtFY8IgNohUwzFPI3BSUA-pQi8iot6VLQCLcBGAsYHQ/s1600/20200713_080939-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-I2uKf2zfE2g/XyAwfr5228I/AAAAAAAABso/ZtFY8IgNohUwzFPI3BSUA-pQi8iot6VLQCLcBGAsYHQ/s320/20200713_080939-01.jpeg" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
Ja zdecydowałam się zacząć od bardziej wysuniętego miejsca na mapie względem Wrocławia, a trudno o bardziej wysunięte w Kotlinie Kłodzkiej niż Międzylesie. Dostałam się tam pociągiem kursującym do czeskiego Lichkova - w ciągu dnia znajdziecie kilka połączeń Kolei Dolnośląskich i pociągów Regio. Ponieważ w urlop wcięły mi się wybory, postanowiłam jechać tylko te pętle, które są stosunkowo blisko siebie w jednym łańcuchu, dlatego nie atakowałam usytuowanej w Górach Bystrzyckich Jagodnej, chociaż to skądinąd jedno z moich najukochańszych miejsc w Sudetach. Miałam na to 4 i pół dnia, bo najpóźniej o 15:00 musiałam z Barda ruszyć do Wrocławia i przesiąść się na pociąg do Krakowa.<br />
<br />
W Międzylesiu czekała na mnie pętla o zaskakującej nazwie <i>Międzylesie </i>(10,2 km długości/199 m przewyższenia - w nawiasach podaję całkowite długości pętli ze strony <a href="http://singletrackglacensis.com/trasy/" target="_blank">Singletrack Glacensis</a>, nawet jeżeli jechałam tylko pół). Zaczyna się i kończy dokładnie w tym samym miejscu, nieco powyżej stacji PKP. Widać, że jest nowiusieńka, wysypana w całości szarym żwirem. Wije się po zboczu w lesie (między-lasem, he he!), jest programowo wyposażona w bandy i mostki, podjazd jest odpowiednio rozłożony, zjazd jest... Zjazd jest. Ponieważ podobno każda gmina sama buduje swoje trasy, to mogą się one nieco od siebie różnić jakością wykonania. Międzylesie jest na pewno dobra do ćwiczenia łydy, ale są w niej miejsca, które wybijają z rytmu na zjeździe i odbierają punkty za całokształt (głębokie rowy w kształcie niemal litery V, które przejeżdża się zwyczajnie nieprzyjemnie). Niestety nie jest też widokowa.<br />
<br />
<br />
W samym miasteczku nie spodziewającie się kawy przed 12:00 (obie restauracje nie otwierają się przed tą godziną, ale mrożoną kawę z automatu znajdziecie w cukierni - ostrzegam, że nie testowałam!), jest za to kilka sklepów i zamek do samodzielnego zwiedzania. Zainteresowanym zwiedzaniem polecam <a href="https://www.podrozepokulturze.pl/2020/07/ziemia-klodzka-kotlina-dolina-nysy-co-zobaczyc-nieznane-miejsca/" target="_blank">ten wpis mojej ulubionej Podróże po kulturze</a> o mniej znanych atrakcjach Ziemi Kłodzkiej. Z Międzylesia malowniczą drogą przez pola oraz miejscowość Szklarnia udałam się na Pętlę Jodłów, zaliczając po drodze dość spory podjazd.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Pah76xeu31o/XyAxFgUEDkI/AAAAAAAABtA/i84Ya_yvvBE3hHIubSYbXMq0gvVuJr_kACLcBGAsYHQ/s1600/20200713_105522-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-Pah76xeu31o/XyAxFgUEDkI/AAAAAAAABtA/i84Ya_yvvBE3hHIubSYbXMq0gvVuJr_kACLcBGAsYHQ/s640/20200713_105522-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ostatni rzut oka na Międzylesie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Na <i>Pętlę Jodłów</i> (13,1 km/272 m w górę) zajechałam trochę od tyłu, więc najpierw musiałam pokonać odcinek podjazdowy, a raczej powrotny na miejsce startu, czyli parking w okolicy Ośrodka Górskiego Ostoja w Jodłowie. Nie zmartwiło mnie to jednak wcale, bo odcinek dojazdowy na miejsce startu to jedna z najpiękniejszych dróg przez pola, jakie poznałam! A zważając na moje wieloletnie doświadczenie włóczykijskie, to widziałam tych łąk, pastwisk i przydrożnych kapliczek całkiem sporo. Dobra wiadomość dla nieskołowanych jest taka, że to jednocześnie niebieski szlak pieszy i uwierzcie mi, bardzo chcecie się nim przespacerować.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-hMDGV1Q2K_M/XyAwswkHRrI/AAAAAAAABs0/Phy53Gqcrx0HRoxGUSmEziu67xVw_yJlACLcBGAsYHQ/s1600/20200713_121518_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-hMDGV1Q2K_M/XyAwswkHRrI/AAAAAAAABs0/Phy53Gqcrx0HRoxGUSmEziu67xVw_yJlACLcBGAsYHQ/s640/20200713_121518_HDR-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krowy na tle Trójmorskiego Wierchu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Po niecałych 5 kilometrach docieramy do parkingu, gdzie zaczyna się zjazd Pętli Jodłów (8 km), kończy i zaczyna <i>Pętla Ostoja</i> (13,9 km/311 m przewyższenia) oraz szlak pieszy na Trójmorski Wierch z wieżą widokową (och, jak mnie kusił!). Niestety, wbrew wielkiej drewnianej tablicy, nie znajdziecie tam żadnej kawy czy herbaty, bo przynajmniej w tym roku schronisko Ostoja jest zamknięte na głucho, a na drzwiach kredą widnieje wielki napis "PTASIA GRYPA". Nie pozostało mi nic innego, jak ruszyć w dół słynnego już odcinka Jodłów. I to jest sztos! W skali Glacensisu ten odcinek jest oznaczony jako "trudny", trzeba jednak wziąć poprawkę, że trasy Glacensisu są naprawdę przystępne, wygładzone i zdecydowanie celujące w szeroką grupę rowerzystów MTB, więc nie oznacza to szczególnych trudności dla rowerzysty obeznanego z górskim terenem naturalnym. Wszystko oczywiście zależy też od prędkości przejazdu, a akurat Jodłów pozwala się rozpędzić i pobawić, a do tego serwuje najlepsze widoki z całego zestawu Glacensisów, które przejechałam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-JeSp8im_pS8/XyAxe2lH_1I/AAAAAAAABtQ/LNKb_z0TVF8syzL9FSvJKZ7laaPb691BQCLcBGAsYHQ/s1600/20200713_120320_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-JeSp8im_pS8/XyAxe2lH_1I/AAAAAAAABtQ/LNKb_z0TVF8syzL9FSvJKZ7laaPb691BQCLcBGAsYHQ/s400/20200713_120320_HDR-01.jpeg" width="300" /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-S1YC7NCg72U/XyAxe4ms7dI/AAAAAAAABtM/WQqGzgZKGD06sBh2MTCYGVB9uu0oDRzsACLcBGAsYHQ/s1600/20200713_140102_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-S1YC7NCg72U/XyAxe4ms7dI/AAAAAAAABtM/WQqGzgZKGD06sBh2MTCYGVB9uu0oDRzsACLcBGAsYHQ/s400/20200713_140102_HDR-01.jpeg" width="300" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-zgAi0-eRsXo/XyAws6ldaUI/AAAAAAAABsw/iBeLTs_TD8wJ-hHWAdKC7LaC8qqWb5e_ACLcBGAsYHQ/s640/20200713_122225_HDR-01.jpeg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="640" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ta droga <3</td></tr>
</tbody></table>
Po przejechaniu z radością odcinka zjazdowego czekała mnie przyjemność przejechania powtórnie tego pięknego odcinku przez pola i powrót na parking, gdzie ruszyłam w stronę Międzygórza za pomocą jednej części <i>Pętli Ostoja. </i>To łagodna i łatwa droga przez górski las, która nie przysporzy żadnych problemów - żałuję, że nie miałam sił na objechanie jej w dwie strony, ale marzyłam już o obiedzie w Międzygórzu. Do samego Międzygórza doprowadza zjazdowy odcinek <i>Pętli pod Śnieżnikiem </i>(7,8 km/218 m przewyższenia)<i>,</i> który mimo swojej skromnej długości sprawia naprawdę dużo frajdy, fajnie bujając i pozwalając na płynny zjazd. Z chęcią wróciłam tam po obiedzie nad wodospadem Wilczki i już na lekko po meldunku w pensjonancie objechałam jeszcze odcinek podjazdowy tej pętli, by jeszcze raz zjechać sobie te miłe zakręty Pętli pod Śnieżnikiem. Ochrzciłam ją nawet mini-Twisterkiem, ale naprawdę mini, więc proszę, nie bierzcie sobie tego do serca i nie zwalajcie się do Międzygórza ze swoimi Hailami i Reignami!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XM-DeJYpzlw/XyAuYNTRbbI/AAAAAAAABrY/5OStN7LVwv4YflylnB0mXlT2byM9cJ0ygCLcBGAsYHQ/s1600/20200713_192318-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-XM-DeJYpzlw/XyAuYNTRbbI/AAAAAAAABrY/5OStN7LVwv4YflylnB0mXlT2byM9cJ0ygCLcBGAsYHQ/s640/20200713_192318-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mosteczek na Pętli Pod Śnieżnikiem</td></tr>
</tbody></table>
Samo Międzygórze natomiast nazywane jest nie bez powodu Perłą Sudetów - to wieś przepięknie wtulona w Masyw Śnieżnika, o zachowanej jeszcze, alpejskiej w charakterze architekturze, z wyjątkowo malowniczym wodospadem rzeki Wilczki i szlakami prowadzącymi na Śnieżnik. Warto odwiedzić ją również bez roweru i zanurzyć się w tym klimacie nieco tylko zakurzonego uzdrowiska, póki jeszcze nie wszystko świeci się chromowanymi poręczami i nie jest wymalowane na biało jak wszystkie wnętrza z Instagrama. Dojeżdża PKS z Kłodzka. <br />
<br />
<br />
<b><br /></b>
<b>Dzień drugi: Międzygórze - Stronie Śląskie (Konradów) - 66 km</b><br />
<br />
W dniu, kiedy ja startowałam z Międzygórza, czyli 14 lipca 2020, <i>Pętla Międzygórze </i>(29 km/782 m w górę) łącząca tę wieś i trasy wokół Stronia Śląskiego nie była jeszcze oficjalnie oddana do użytku i chociaż ciekawość była dojmująca, pojawił się inny pomysł na ten dzień. Wiedziałam, że chcę dostać się na Czarną Górę i zjechać z niej Milky Wayem, trasą należącą do kompleksu Bike Park Czarna Góra, ale uzgodnioną w ramach projektu Singletrack Glacensis. Tego dnia postanowił do mnie dołączyć Sergiusz, którego obserwuję chyba od początku mojej obecności na Instagramie, czyli ponad dwa lata - dojechał on rowerem do Międzygórza z Kłodzka, czyli 30 km w jedną stronę, co przynajmniej nieco wyrównywało nasze kondycyjne szanse. Podpowiedział też, którym szlakiem dostaniemy się najłatwiej do schroniska na Śnieżniku i około 10:30 wyruszyliśmy w górę.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ozi0hpJ5iAs/XyA-kyJdHQI/AAAAAAAABtg/uQuWLGpCk407-sVC8OLlIkFZW3QaFaN-QCLcBGAsYHQ/s1600/IMG_20200714_114821.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ozi0hpJ5iAs/XyA-kyJdHQI/AAAAAAAABtg/uQuWLGpCk407-sVC8OLlIkFZW3QaFaN-QCLcBGAsYHQ/s640/IMG_20200714_114821.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To ja, niechcący wbijająca QOMa na podjeździe na Halę...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-MA24agTpQqA/XyAuYQF8BsI/AAAAAAAABrc/85GDfDCZG_YxC9dJ4fhJArLSH6wr0J-oQCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_122003_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-MA24agTpQqA/XyAuYQF8BsI/AAAAAAAABrc/85GDfDCZG_YxC9dJ4fhJArLSH6wr0J-oQCLcBGAsYHQ/s320/20200714_122003_HDR-01.jpeg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Hala Śnieżnicka i nadciągający turyści</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Znacie mnie już pewnie i wiecie, że ostatnia rzecz, z jakiej słynę, to średnia prędkość przejazdu, więc tylko dzięki towarzystwu Sergiusza na Halę Śnieżnicką dostaliśmy się całkiem żwawym tempem. Zrezygnowaliśmy z wynoszenia rowerów na szczyt (choć mnie kusiło) i dalej ruszyliśmy przepięknym czerwonym szlakiem przez Żmijowiec z widokami na wszystkie strony świata. Na krótko odbiliśmy, by obejrzeć Mariańskie Skały (warto) i dość szybko stanęliśmy u stóp stromego wypychu pod końcową stację kolejki na Czarną Górę.<br />
<br />
Nie mam niestety materiału z przejazdu Milky Wayem, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że to naprawdę doskonała zabawa - choć bardziej wymagająca niż trasy Glacensis. Milky Way wyłożony jest cudnymi białymi głazami, w górnej części widokowy i poprowadzony z rozmachem - cieszyłam się jak dzieciak! Co prawda wyróżniałam się na tle uzbrojonych po zęby, a raczej po szczęki kasków rowerzystów enduro i downhill, na moim rekreacyjnym hardtailu, w lycrze i bez żadnych ochraniaczy, a do tego z ogromnym garbem napakowanego do pełna Evoca, ale to tylko dodawało niezwykłości temu zjazdowi, bo nie sądzę, by Hrabia Solo miał jeszcze kiedykolwiek okazję trafić do bike parku. Na dole zjedliśmy obiad w Karczmie Puchaczówka i ruszyliśmy jeszcze zobaczyć pewne miejsce spoza tras Glacensis, ale bardzo warte uwagi - Skowronia Góra, położona całkiem bliziutko planowanej Pętli Międzygórze i z obłędnymi widokami na całą Ziemię Kłodzką. Spójrzcie sami!<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-FM6crZKUmzM/XyAuZU3INDI/AAAAAAAABrk/bha5S_dnwIwtWabpZgGfullXTwfmxWf8gCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_150524-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-FM6crZKUmzM/XyAuZU3INDI/AAAAAAAABrk/bha5S_dnwIwtWabpZgGfullXTwfmxWf8gCLcBGAsYHQ/s640/20200714_150524-01.jpeg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Droga do nieba!</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-tEmngqgPe7g/XyAuZQBcjaI/AAAAAAAABro/6K_nmTZCwg8d98UCgr-n1VSUsk0PQPrlgCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_152828-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-tEmngqgPe7g/XyAuZQBcjaI/AAAAAAAABro/6K_nmTZCwg8d98UCgr-n1VSUsk0PQPrlgCLcBGAsYHQ/s640/20200714_152828-01.jpeg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W centrum Czarna Góra z masztem, a za nią - Śnieżnik</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4ga1fom7ig0/XyA-1WrDxII/AAAAAAAABto/splTWQb3dQMFCxEdKj9nln_vpLt0yBH1ACLcBGAsYHQ/s1600/IMG_20200714_151734.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-4ga1fom7ig0/XyA-1WrDxII/AAAAAAAABto/splTWQb3dQMFCxEdKj9nln_vpLt0yBH1ACLcBGAsYHQ/s640/IMG_20200714_151734.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mnie zachwyca.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-rJPktJJEJk8/XyAuag11zVI/AAAAAAAABrw/T_iXh1xarYIRwI8DLk3nxAIDaxscX0oRwCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_172403_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-rJPktJJEJk8/XyAuag11zVI/AAAAAAAABrw/T_iXh1xarYIRwI8DLk3nxAIDaxscX0oRwCLcBGAsYHQ/s200/20200714_172403_HDR-01.jpeg" width="150" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pętla Rudka</td></tr>
</tbody></table>
Na Skowroniej Górze pożegnałam Sergiusza, który ruszył do Kłodzka, a ja ruszyłam na spotkanie z pierwszą tego dnia trasą Glacensis. Był nią zjazdowy odcinek <i>Pętli Stronie Śląskie</i> (22,4 km / 735 m przewyzszenia)<b> </b>i od razu się w nim zakochałam! Wysypany białym żwirkiem świetnie pasował do Milky Waya i oferował fajny, płynny i szybki zjazd. Polecam bardzo! Jestem tym bardziej ciekawa odcinka podjazdowego, który niestety wypadł z planu z powodu Skowroniej Góry (ale niczego nie żałuję!), za to dzięki sprawnemu przejazdowi w pierwszej połowie dnia starczyło mi czasu na dojazd i objazd całej <i>Pętli Rudka </i>(8,9 km/250 m przewyższenia)<i>. </i>I ona też jest świetna! Odcinek podjazdowy przywiódł mi na myśl świeradowski Zajęcznik, a zjazd był stasyfakcjonujący, szybki, dobrze wyprofilowany i trochę urozmaicony głazami. W dolnym odcinku nieco zwichrowały go deszcze, ale pętle siłą rzeczy nabierają z czasem bardziej naturalnego charakteru i nie uważam tego za wadę. Z Rudki zapamiętałam jeszcze rustykalne bandy i naprawdę nie ma lepszego określenia na ich charakter - ale zdjęć nie mam, musicie przyjechać zobaczyć je sami :)<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7HrGn2RoMC8/XyAuaBbsJyI/AAAAAAAABrs/kNS8Xr3JVskVczJUoMg6fA52nzWYYe5qACLcBGAsYHQ/s1600/20200714_163237_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-7HrGn2RoMC8/XyAuaBbsJyI/AAAAAAAABrs/kNS8Xr3JVskVczJUoMg6fA52nzWYYe5qACLcBGAsYHQ/s200/20200714_163237_HDR-01.jpeg" width="150" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Koniec Pętli Stronie Śląskie</td></tr>
</tbody></table>
Po tradycyjnym popasie pod sklepem ruszyłam na nocleg pieszym szlakiem do cudnego Konradowa, gdzie o zachodzie słońca trafiłam do <a href="https://www.facebook.com/oldrectorykonradow/" target="_blank">Starej Plebanii</a>, niesamowitego miejsca z serdecznym gospodarzem, które szalenie polecam. Szukajcie ich na Bookingu, rezerwujcie noclegi, bo to naprawdę wyjątkowe, zaczarowane miejsce!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-PrlRKl01toE/XyAubCmcgEI/AAAAAAAABr0/MY1nCokOURg3j8XFlkJQYdXBu92BGqkqgCLcBGAsYHQ/s1600/20200714_200521_HDR-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-PrlRKl01toE/XyAubCmcgEI/AAAAAAAABr0/MY1nCokOURg3j8XFlkJQYdXBu92BGqkqgCLcBGAsYHQ/s640/20200714_200521_HDR-01.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Stara Plebania w Konradowie - budynek z prawej pochodzi z połowy XIV wieku!</td></tr>
</tbody></table>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-48075786447707395892020-06-22T06:59:00.002-07:002020-06-22T07:52:08.118-07:0018 litrów na tydzień, czyli jak zapakować się na rowerowy wyjazdPadło pytanie o pakowanie! To jest ciekawe, bo o ile podróżuję z plecakiem od 8 lat, to przesiadka na włóczęgi rowerowe zmusiła mnie do jeszcze większej optymalizacji. Udowodniła, że zamiast w 35 litrów na 3-4 dni potrafię się spakować w... 18!<br />
<br />
Od razu powiem, że nie jestem ani ekspertem z kategorii ultralekko - tutaj odsyłam do największego specjalisty w temacie, jakiego znam, czyli <a href="http://lukaszsupergan.com/" target="_blank">Łukasza Supergana</a> - ani nie podróżuję z namiotem i kuchenką. Nie śpię w terenie z wielu względów: kwestie bezpieczeństwa w samotnej podróży, nietolerancja chłodu i awersja do dźwigania, więc póki mogę sobie pozwolić na noclegi w komfortowych warunkach, nie widzę najmniejszego powodu, by z nich nie korzystać. Chociaż hamak marzy mi się już od roku!<br />
<br />
Na typową wyprawę z sakwami na bagażniku i namiotem wyruszyłam raz i wiem, że wolałabym już nie ciągnąć za sobą takich ilości bagażu. Ale na pewno wyposażę Eskera w ze dwie sakwy w najbliższym czasie na dłuższe wycieczki.<br />
<br />
Moje solo podróże muszą być na lekko, ale sprzęt przede wszystkim powinien być sprawdzony i dopasowany do moich możliwości finansowych. Nie ma sensu kupować turbodrogiej rzeczy, która np. skradziona w schronisku zostawiłaby po sobie wieloletni kredyt do spłacenia. Ale zawsze i wszędzie sprawdzają się podstawowe zasady minimalizmu: lepiej mieć dwie świetne koszulki i użytkować je na zmianę, niż dziesięć tanich egzemplarzy, bo chcieliście "zaoszczędzić".<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Us08ZnNc2hc/XvDEeaYZ_aI/AAAAAAAABn8/PVFEg4QMl0kHGZypw3SFg-uPvEKUNluFgCLcBGAsYHQ/s1600/_1200949.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1202" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-Us08ZnNc2hc/XvDEeaYZ_aI/AAAAAAAABn8/PVFEg4QMl0kHGZypw3SFg-uPvEKUNluFgCLcBGAsYHQ/s640/_1200949.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Sakwy... Na razie do tego nie wracam, ale kto wie :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<b><br />Bagaż i litraż na kilometraż</b><br />
<br />
Pakuję się w plecak 18-20 litrów na 3-4 dni, spokojnie mogłabym tak jechać i kilka tygodni, aż do zmiany pory roku i temperatur. Zasada jest prosta: mam 2 lub 3 komplety odzieży i bielizny, licząc ten, który mam na sobie, i stosuję je wymiennie: w jednym jadę, drugi zakładam po prysznicu, a brudny trafia do ręcznego prania. To wręcz rytuał: najpierw ogarniam siebie, potem odzież, która schnie przez noc i rano albo trafia do plecaka, albo w przypadku niedoschnięcia - schnie po prostu na moim grzbiecie.<br />
<br />
Wybieram plecak, bo komfortowo się z nim czuję, ale to kwestia indywidualna: wiele osób woli przerzucić bagaż na rower, by zachować suche plecy, ja natomiast w przypadku konieczności pchania lub dźwigania roweru (np. wkładając go do pociągu) wolę go nie obciążać. Musicie przetestować to sami na sobie, bo plecak czasami może powodować nie tylko dyskomfort termiczny, ale spinanie się i ból mięśni karku czy grzbietu.<br />
<br />
Obecnie jeżdżę z plecakiem Evoc FR Trail w rozmiarze S (o pojemności 18 litrów - większe rozmiary mają o 2 lub 4 litry więcej) - jest to plecak do typowo górskiej jazdy rowerem, wyposażony w ochraniacz kręgosłupa oraz kieszenie i mocowania do sprzętu, kasku czy ochraniaczy na kolana. Nie jest może zaprojektowany do wielodniowych włóczęg, ale odpowiednio zminimalizowany bagaż bez problemu pomieści, a jego zaletą jest możliwość otworzenia zamka na całej długości, od samego dnia plecaka, co ułatwia pakowanie i rozpakowywanie w miejscu noclegu.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Narzędzia do roweru - ważne jak apteczka </b><br />
<b><br /></b>
Jeśli wędrujecie, Waszym jedynym wyposażeniem poza plecakiem pewnie będą kije trekkingowe, ale rower to bardziej skomplikowana konstrukcja i trzeba być zabezpieczonym na wypadek awarii. Niezależnie, czy wyjeżdżam na jeden dzień w Beskid Wyspowy czy na Jurę, czy na 4-dniową włóczęgę po długim szlaku, takim jak <a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/09/may-szlak-beskidzki-na-rowerze-z.html" target="_blank">Mały Szlak Beskidzki,</a> zestaw narzędzi jest niemal zawsze taki sam. W odpowiedniej przegrodzie Evoca znajdą się:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<ul>
<li>multitool i/lub inne klucze pasujące do śrub waszego roweru</li>
<li>łyżki do opon</li>
<li>pompka</li>
<li>dętka lub dwie</li>
<li>ZAWSZE oświetlenie - nawet jeżeli plan zakłada, że wrócę przed zmrokiem, mogą się pojawić opóźnienia, a wtedy oświetlenie może być konieczne. Dodatkowo pogoda może się zmienić - w czasie deszczu lub mgły trzeba być widocznym</li>
<li>zestaw łatek do dętek</li>
<li>trytytki, czyli zipy do tymczasowego naprawiania usterek</li>
<li>skuwacz lub spinka do łańcucha </li>
<li>na dłuższe wyprawy w błocie przyda się również mała buteleczka z oliwką do łańcucha</li>
<li>dwa bidony w koszykach na rowerze. </li>
</ul>
Opcjonalnie lub na dłuższe włóczęgi z sakwami można pomyśleć o lince do przerzutki (zabrałam ją na Green Velo, na szczęście się nie przydała).<br />
<br />
Dodatkowo zawsze mam w plecaku czołówkę oraz scyzoryk - to zestaw jeszcze z czasów intensywnego wędrowania pieszo.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Garderoba</b><br />
<br />
W plecaku musi być miejsce na jedzenie i wodę, więc pakując się bierzcie to pod uwagę, ale musi się tam też zmieścić ubranie. To chyba najczęściej popełniany błąd - zabieranie zbyt wielu elementów odzieży, w najgorszym wypadku: zmiany na każdy dzień! Tak naprawdę potrzebujecie właściwie dwóch kompletów odzieży na zmianę, jeden jest na Tobie, a drugi w plecaku do przebrania po prysznicu. To jest podstawa lekkiego pakowania, bo narzędzia i prowiant to ciężar, którego już zredukować się nie da (lub - jeżeli macie sporo pieniędzy - da się zredukować za wysoką cenę).<br />
<br />
Minimalny zestaw ubrań:<br />
<ul>
<li>ubranie rowerowe, które macie na sobie: koszulka, spodenki, bluza, bielizna,</li>
<li>bielizna na zmianę: 1x majtki, 1x-2x para skarpet, biustonosz (jeżeli nosicie:)</li>
<li>zestaw do spania w schronisku/pensjonacie: góra i dół, u mnie najczęściej koszulka z długim rękawem i legginsy (to nie piżama - mogę te ciuchy założyć np. w pociągu, gdy będę już wracać)</li>
<li>zapasowe spodenki rowerowe + koszulka</li>
<li>ewentualnie cieplejsza bluza</li>
<li>kurtka przeciwdeszczowa - u mnie najczęściej typowo górska z membraną, ale w ciepłych warunkach można wymienić na cienką wiatrówkę rowerową/biegową</li>
<li>buff</li>
<li>opcjonalnie nogawki i rękawki do stroju rowerowego </li>
<li>cienki mały ręcznik z mikrofibry</li>
<li>klapki pod prysznic.</li>
</ul>
<br />
Warto zainwestować w techniczne ciuchy, które gwarantują dłuższą świeżość i używalność. Jestem fanką bielizny i koszulek z wełny merino, która ma perfekcyjne właściwości termiczne (nie przegrzewa w wysokich temperaturach, ale dobrze izoluje od zimna w niskich, a dodatkowo nie chłodzi, gdy jest mokra). Jeśli nie wełna, to warto wybierać ubrania z materiałów z dodatkowymi technologiami zapobiegającymi powstawaniu brzydkich zapachów i które są lekkie. To nie muszą być ubrania typowo rowerowe: u mnie sprawdzają się koszulki ze świata biegania i trekkingu, bo też równocześnie służą mi przy uprawianiu tych dwóch wyżej wymienionych sportów.<br />
<br />
Ciuchy (poza kurtką) zwijają się w niewielki pakunek, który umieszczam w torbie foliowej (na wypadek przemoczenia plecaka) i umieszczam z klapkami na samym dnie plecaka. Wyżej jest miejsce na prowiant i kurtkę.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-4-lq4x6NOh0/XvDFKh-WEKI/AAAAAAAABoI/f29ppfYemxwefOOlCNSb0PhJTXXs9yFTwCLcBGAsYHQ/s1600/20191116_100127.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-4-lq4x6NOh0/XvDFKh-WEKI/AAAAAAAABoI/f29ppfYemxwefOOlCNSb0PhJTXXs9yFTwCLcBGAsYHQ/s400/20191116_100127.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<b>Drogeria i farmacja, czyli kosmetyki i apteczka</b><br />
<br />
PRO TIP: Kosmetyki umieszczam w woreczku foliowym/śniadaniowym i dzięki temu
zaoszczędzam parę gramów - nie jest to eleganckie, ale się sprawdza, a
kosmetyczka sama w sobie może zająć niepotrzebnie przestrzeń.<b> </b>Kiedy wrzucałam Stories o pakowaniu na mojego Instagrama, jedna z obserwujących podesłała pomysł całkiem dobrej alternatywy dla woreczka foliowego, czyli mały siatkowy woreczek, jakie teraz można dostać na przykład do kupowania warzyw i owoców na wagę - rozwiązanie ma tę zaletę, że jeśli wrzucimy tam coś mokrego, to może schnąć, ale ma też tę wadę, że jeśli wrzucimy tam coś mokrego, to mogą zawilgnąć nam inne rzeczy w plecaku :) Ale jeżeli ciuchy umieścicie w foliowym worku chroniącym przed deszczem, to woreczek siatkowy z mokrą szczoteczką już im nie zaszkodzi.<br />
<br />
Kosmetyki:<br />
<ul>
<li>szczoteczka do zębów i mała pasta</li>
<li>żel i szampon</li>
<li>dezodorant</li>
<li>mały grzebień</li>
<li>krem do twarzy </li>
<li>krem na słońce</li>
<li>maszynka do golenia</li>
<li>patyczki do uszu/płatki kosmetyczne (kilka sztuk)</li>
<li>sztyft do ust z filtrem</li>
<li>tusz do rzęs - można pominąć :)</li>
</ul>
<br />
Pamiętajcie
też o lekach, które zażywacie i o czymś na ból i biegunkę, zabieram
także zazwyczaj tabletki na alergię, gdybym napotkała futrzaste
zwierzęta. W apteczce mam też plastry, gazę i bandaż oraz FOLIĘ NRC (tzw. koc termiczny) na
wypadek wypadku - ok. 10-13 zł w aptece. Gdyby pogoda się załamała albo
wypadek mnie unieruchomił, mogłabym się nią owinąć i uniknąć gwałtownego
wychłodzenia.<br />
<br />
PRO TIP: do apteczki dorzućcie banknot na wypadek utraty portfela.<br />
<br />
Apteczka:<br />
<ul>
<li>plastry</li>
<li>gaza</li>
<li>folia NRC/koc termiczny </li>
<li>1-2 rozmiary bandaża</li>
<li>lek przeciwbólowy</li>
<li>lek przeciw biegunce</li>
<li>lek na alergię</li>
<li>żel/chusteczki antybakteryjne</li>
<li>gumki recepturki</li>
<li>agrafki </li>
<li>zapałki (opcja surwiwalowa) </li>
</ul>
<br />
Dobrze, jeżeli cały zestaw jest zapakowany tak, by był wodoodporny: kiedy idę w góry, całość trafia do starej i lekkiej kosmetyczki, w opcji light sprawdza się woreczek strunowy. A jeśli nie, to przynajmniej w woreczek foliowy zapakujcie ten banknot :)<br />
<br />
PRO TIP. Jeśli wybieram się na parę dni i mam jeszcze miejsce, do plecaka dorzucam lekkie plastikowe sztućce turystyczne (najprostszy zestaw z Decathlona lub inny, który się Wam podoba) oraz... bawełnianą ściereczkę, która bardzo się przydaje przy konstruowaniu kanapek w terenie i w schronisku.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Środki ochrony indywidualnej, o czym mam nadzieję zawsze pamiętacie!</b><br />
<br />
Last but not least, zestaw ochronny na rower. To zabieram zawsze, nawet wtedy, gdy o żadnym plecaku czy innym bagażu nie ma mowy!<br />
<b> </b><br />
Środki ochrony osobistej:<br />
- KASK<br />
- rękawiczki rowerowe<br />
- buff lub chusta na głowę - w góry koniecznie przeciw słońcu<br />
- okulary przeciwsłoneczne<br />
-
opcjonalnie ochraniacze na kolana i gogle - mam je od niedawna i pewnie
będą jeździć ze mną na bardzo górskie wyprawy, ale na długie dystanse
wycieczkowe w górach raczej nie<br />
- zatyczki do uszu! - od lat nie
ruszam się bez nich, sprawdzą się i w schronisku, i w pensjonacie, i
nawet w pociągu/autobusie. PRO TIP.<br />
<br />
Mam nadzieję, że pamiętacie oczywiście o dokumentach i biletach na przejazdy, czy to w formie PDFa, czy wydrukowanej! Bezwzględnie warto mieć też ubezpiecznie, a w niektórych miejscach, jak słowackie góry, jest to obowiązkowe.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Elektronika, czyli koniec czasów analogowych</b><br />
<br />
...Ale przekornie zacznę od papieru. <b>MAPA</b>. Papierowa mapa to wciąż w 2020 roku rzecz niezbędna, chyba się wybieracie się do bike parku i będziecie jeździć za tłumem. Zalecam mieć ją zawsze przy sobie w górach i nie przejmować się, jeżeli nie wyciągniecie jej z plecaka ani razu podczas wyjazdu. Ona ma tam być na wypadek wypadku: kiedy stracicie zasięg lub wręcz telefon z aplikacją map, kiedy elektronikę zaleje Wam woda, kiedy znaki w terenie nagle znikną lub braknie prądu w całym górskim paśmie. Ma być. Bez dyskusji. I trzeba umieć ją czytać!<br />
<br />
Poza tym na wyprawy zabieram:<br />
<ul>
<li>naładowany telefon z aplikacją <a href="https://mapa-turystyczna.pl/" target="_blank">Mapa turystyczna</a>, Mapy.cz lub inną</li>
<li>powerbank </li>
<li>ostatnio także nawigację na kierownicę</li>
<li>ładowarkę do telefonu, powerbanka, światełek rowerowych (fart, jeżeli pasuje jedna do tego wszystkiego)</li>
<li>mojego ukochanego Kindla.</li>
</ul>
Nie rozwodzę się nad tym tematem, bo na elektronice to Wy się znacie o wiele lepiej niż ja. Na rower nie zabieram z oczywistych względów - lustrzanki.<br />
<br />
<br />
<br />
<b>A kiedy nie zabieram roweru, to co? Czyli wędrowanie </b><br />
<br />
Na wyprawę górską lubię plecak o pojemności 35-40 litrów - zazwyczaj wtedy zabieram więcej jedzenia i wody, bo wolniej poruszam się między miejscami, gdzie można je uzupełnić. Idąc pieszo, zabieram też cieplejsze ciuchy, bo jestem bardziej narażona na wychłodzenie. Zatem do zestawu ubraniowego dołożyłabym na pewno ciepłą bluzę, z jedną cieplejszą koszulkę czy skarpetki, a ciuchy dopasowałabym oczywiście do wędrowania (czyli w praktyce zmieniła spodenki rowerowe na spodnie trekkingowe z odpinanymi nogawkami). W chłodniejsze pory roku - i niekoniecznie chodzi mi o kalendarzową zimę - zabieram czapkę i bawełniane rękawiczki do biegania. W podróży sprawdza się też duża chusta, którą można się okryć w pociągu czy samolocie. Ale o podróżach z bagażem podręcznym to już innym razem...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-VWbRepfvav4/XvDFU72uCUI/AAAAAAAABoQ/TxZ9L2EralsAk2avob_L0XWbDBaQO65tQCLcBGAsYHQ/s1600/szczytem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-VWbRepfvav4/XvDFU72uCUI/AAAAAAAABoQ/TxZ9L2EralsAk2avob_L0XWbDBaQO65tQCLcBGAsYHQ/s640/szczytem.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-6833134153263768002020-02-28T00:39:00.003-08:002020-04-22T02:42:36.642-07:00Dzień pod psem - Beskid Niski na rowerze dzień 4<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="376">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hashtag"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Unresolved Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Link"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Czwartego dnia wyruszam tuż przed wschodem słońca, bo tego dnia mam plan
najambitniejszy, obfitujący niemal w największe, a na pewno najdziksze,
atrakcje. Pierwsza atrakcja wyskakuje na mnie z krzaków już po paru minutach, niezaplanowana
i na podjeździe: wielki wściekle rozszczekany posokowiec, pędzący na mnie z
łopotem oklapniętych uszu. Wszystko stało się tak szybko, że nawet nie zdążyłam
się porządnie przestraszyć: chwyciłam mocniej kierownicę, utrzymałam szybsze
tempo i ryknęłam na niego "Do domu!!!" głośniej, niż on szczekał.
Gdyby chciał mnie ugryźć, nie miałabym szans, ale jednak na dźwięk mojego
wrzasku odbił nieco w bok i nie zawrócił, a ja szybko pognałam przed siebie.
Nie gonił. Zatrzymałam się kawałek dalej w tym widokowym miejscu, gdzie dwa dni
wcześniej oglądałam zachód, tym razem fotografując wschód. Ładna klamra, nawet
jeżeli wiedziałam, że czeka mnie jeszcze podjazd we wciąż mrocznym lesie.
Ostrzeżona spotkaniem z psem, rozglądałam się pilnie po krzakach, ale już na
szczęście bez przygód i dość szybko osiągnęłam szczyt, mając przed sobą ten
przeklęty podjazd tym razem w formie mroźnego, ale triumfalnego jednak zjazdu
aż do Krempnej. Na dole wjechałam w mgłę gęstą jak wiejska śmietana – w tej
mgle mijałam się z mamą-rowerzystką z jednym dzieckiem w przyczepce, a drugim
na małym rowerze obok i pomyślałam, jacy są dzielni w tej mglistej jesieni,
pedałując do szkoły i przedszkola.<br />
<br />
Przejeżdżam przez Krempną, oglądając siedzibę dyrekcji Magurskiego PN (to
oni puścili te samochody przez Żydowskie?!) i dalej, do Świerzowej Ruskiej.
Kolejne kolorowe cerkwie: Kotań, Świątkowa Mała i Świątkowa Wielka. Ta ostatnia
jest otwarta, proboszcz żegna ostatnich parafian, a ja, swoi zwyczajem,
zakradam się jak kot i wchodzę do środka. Proboszcz z uśmiechem opowiada o
cerkwi i o staraniach jej zachowania, ja dopowiadam nazwiska malarzy
polichromii, bo pamiętam je z Kwiatonia. Proboszcz zresztą upewnia się, czy na
pewno widziałam już tę przepiękną cerkiew w Kwiatoniu. Ale to chyba jego
cerkiew, ta w Świątkowej, podoba mi się najbardziej ze wszystkich. Widać, że
jest gadułą, mimo że zaznacza, że się spieszy, to jeszcze dłuższą chwilę
opowiada mi o festynie, który organizują tu w lecie. W końcu wsiada do
samochodu, a ja ruszam w stronę rezerwatu.<br />
<br />
Jest jeszcze wczesny poranek, kiedy wjeżdżam do rezerwatu Magura Wątkowska.
B. mówił, że na Magurze Małastowskiej niedźwiedzi nie ma, ale nie mówił, że nie
ma ich na Wątkowskiej, bo niestety zdaje się, że tutaj one są. A jest wtorek.
Poranne mgły. I jakoś tutaj, na tej parokilometrowej ścieżce przez las,
turystów, kurde, nie ma. Panuje martwa cisza przerywana tylko mlaskaniem opon
po błocie i moim sapaniem. Tutaj błota jest dużo, kamieni też, więc jak w złym
śnie koła Hrabiego obracają się szalenie opieszale, a cisza doprowadza mnie
nerwowo do szału. W końcu muszę zsiąść i wściekła trochę popchać, zanim
wreszcie stanę na skrzyżowaniu szlaków. W lewo czerwony pieszy biegnie wprost
do bacówki Bartne, a rowerowy – szerokim, nareszcie żwirowym zjazdem leci
prosto do wsi. Wybieram dłuższy wariant, trochę licząc na sklep w Bartnem,
którego oczywiście nie ma. Za to są aż dwie cerkwie, obie zamknięte, ale
oglądam je z zewnątrz. Przy drugiej znowu nadziewam się na psy: z krzaków
wyskakuje nagle całe stadio wiejskich kundli. Niby są małe, maksymalnie do
wysokości kolana, ale jest ich strasznie dużo i mnie obszczekują - na szczęście
z daleka. Wracam do roweru i czekam, aż sfora oddali się, zanim wsiądę. Mielę
uporczywy podjazd przez Bartne do bacówki, gdzie spotykam, jak podejrzewam,
gospodarza karmiącego w ciszy koty. Kiedy po chwili zauważa mnie, oświadcza, że
bacówka jest nieczynna i zatrzaskuje drzwi. Zanim zniknie, uspokajam go, że nic
nie chcę, bo na szczęście wiem już, czego się po nim spodziewać i zupełnie mnie
jego zachowanie nie dziwi. Parę godzin później rozmawiam o nim z gospodynią
schroniska na Magurze Małastowskiej, bo to ta Magura jest jednym z moich kilku
celów na dziś.<br />
<br />
Ale wcześniej wracam na czerwony szlak pieszy GSB i pcham się do Wołowca. No
bo przecież! Szlak wąziutkim singielkiem wyprowadza mnie wprost do wioski, przy
okazji znacząc moje i tak już odrapane przez wszystkie beskidzkie kolce łydki.
Kobieta z miotłą przygląda mi się z uśmiechem, jak zadowolona z osiągniętego
celu jadę przez wieś w poszukiwaniu cerkwi. Cerkiew zamknięta, ale ładnie
położona na zboczu i ocieniona modrzewiami, siedzę przy niej przez chwilę z
przyjemnością. Potem ruszam dalej - przez góry przedostaję się do stóp Magury
Małastowskiej, jadąc przez Krzywą i Gładyszów. Mam wrażenie, że kierowcy w
samochodach przyglądają mi się ze współczuciem, kiedy mielę asfalt do góry. Ale
nie przejmuję się, bo po podjeździe do Chyrowej dwa dni wcześniej, Magura wcale
nie wydaje się straszna. Odbijam pod schronisko i nieśmiało rzucam rower w
liście. W tym dokładnie momencie pojawia się gospodyni i pytam, czy schronisko
czynne. Czynne tak, jak dawno nie było! Dostaję herbatę do kanapek i długą
opowieść o tym, jak się zmienia schronisko. Cztery lata wcześniej to była moja
najgorsza schroniskowa noc ever, bez ogrzewania, z gospodarzem wyśmiewającym
nas z dołu oraz wielką kupą pod rozbitym prysznicem. Dramat. Teraz zwiedzam z
nową gospodynią górne pokoje i bardzo trzymam za nich kciuki, bo podjęli się
kosmicznie trudnego zadania. Oby to miejsce ożyło.<br />
<br />
Spędzam w schronisku prawie godzinę i w końcu zbieram się do dalszej drogi.
Jest już po czternastej, a mnie czeka wciąż zjazd niebieskim z Magury, wizyta w
Gorlicach i jeszcze dojazd w ciemnościach (zapewne) na pociąg do Stróż.
Wypycham się na początek zjazdu niebieskim, mijając wojenny cmentarz, na którym
cztery lata wcześniej robiliśmy zdjęcia 1 listopada, w święto pamięci o
zmarłych, w zapadającym zmroku. Wakacje z duchami! Jest tylko jeden mały
szkopuł: B. zapomniał wspomnieć, albo ja nie wiedziałam, że trzeba o to spytać,
o malutkiej, maluteńkiej, cholernej pionowej ściance na początku niebieskiego.
Nawet wbijam się w nią i zaczynam zsuw, ale zanim zdążę się przestraszyć –
rezygnuję, bo nic nie widzę pod liśćmi i bardziej boję tych liści niż
stromizny. Zbiegam ściankę i trochę zirytowana wskakuję na siodło nieco niżej i
już cisnę w dół z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, jakbym chciała QOMa na
tej Magurze zostawić, razem z wybitymi zębami. Z tego wszystkiego zapominam
odblokować amortyzator i tak sobie zjeżdżam niebieskim z Magury na kompletnie
sztywnym rowerze. Hamują mnie tylko błotne, śliskie koleiny i po niedługim
czasie wypadam na przełęcz, gdzie w 2015 nie mogliśmy z S. znaleźć szlaku na
Magurę. I wtedy, trzeci raz tego dnia! Psy – zgraja chyba z dziesięciu wielkich
owczarków zaczyna na mnie biec. Stanęłam, bo przecież już nic nie mogłabym
zrobić. Ich właściciel krzyczał za nimi, aż w końcu krzyknął do mnie: "Nie
gryzą!", choć dalej nie byłam pewna, czy mogę się jakoś ruszyć spomiędzy
tych kłębiących się cielsk. Nie pogryzły. Oburzyłam się dopiero wtedy, kiedy
jeden z nich bezczelnie obsikał mi koło, i powoli zaczęłam zjazd do Owczar, i
dalej przez Siary do Gorlic, zatrzymując się przy dziwacznym kościele w
Sękowej.<br />
<br />
Gorlice są tak zakorkowane, że po prostu prowadzę rower chodnikiem na rynek.
Śmieszny rynek, mało rynkowy, choć trudno mi żartować z Gorlic po przeczytaniu
"Pustego lasu", bo to miasto jest bezbrzeżnie smutne historycznie,
choć o ile nie przeczytacie tej książki, to pewnie nie zauważycie. Wiem, do
której cukierni mam uderzyć, i to jest dokładnie ta sama, w której byłam cztery
lata wcześniej, objadając się ciastkami również po zejściu z Magury, ale wtedy
po przyjechaniu busem z Uścia. Zamawiam kawę, herbatę i górę ciastek, które
ekspedientka nakłada na dwa talerzyki, przekonana zapewne, że zaraz do cukierni
wejdzie jakiś drugi rowerzysta i pomoże mi się z tym rozprawić. Ale Wy już mnie
znacie i dobrze wiecie, że to było wszystko dla mnie. Zmiotłam to w parę
minut.<br />
<br />
Pośpiech był wskazany, bo miałam w Gorlicach do ogarnięcia przed zachodem
słońca jeszcze dwie miejscówki. Troszkę przekręciłam kolejność ich odwiedzania,
wypychając się jeszcze sztywnym podjazdem na Górę Cmentarną i oglądając
zachodzące słońce nad wyobrażonym, przyszłym singletrackiem (dorzuciłam się do
zbiórki na promocję projektu, więc za rok przyjadę sprawdzić, czy to naprawdę
stoi!), a potem już zupełnie z fantazją do kompletu pojechałam obejrzeć
pumptruck. Dzieciaki, nawet całkiem maleńkie, śmigały po nim z wdziękiem, i
choć bałam się wybić sobie zęby, odważyłam się wjechać na to ustrojstwo.
Przeżyłam, ale przy pierwszym bujnięciu prawie kwiknęłam ze strachu i więcej
niż raz nie chciałam się z tym zadawać! To nie jest na moje nerwy! Więc
wróciłam z powrotem w okolice Góry Cmentarnej i ruszyłam dalej w zmierzchu, w
stronę Stróż.<br />
<br />
Obwiesiłam się odblaskami jak choinka i już z całej siły cisnęłam do Stróż.
Zawsze mi się wydaje, że jazda raptem dwie godziny w ciemnościach to żaden
problem – przecież nie boję się ciemności – ale zawsze mam przed oczami obraz
jak z wnętrza samochodu. A różnica obrazów z wnętrza samochodu w stosunku do
obrazów zza kierownicy roweru jest znaczna. Potrzebuję mocniejszej lampki,
ewidentnie. Jazda w ciemnościach rzeczywiście nie jest dla mnie przerażająca,
ale frustruje mnie fakt, że nie widzę tego, co mam pod kołami. Boję się też,
czy kierowcy widzą mnie. Tymczasem w okolicach Łużnej dopada mnie jeszcze mgła,
więc jest już zupełnie klimatycznie i kompletnie niewidocznie. Starcza mi
jednak czasu na obejrzenie niesamowitego kościoła w Szalowej, chociaż
najwyraźniej złości to kościelnego, bo chodzi za mną krok w krok, jakby chciał
mnie wypchnąć, a kiedy ostatecznie opieszale wychodzę sama – dopiero wtedy,
kiedy obejrzałam już wszystko – ostentacyjnie zatrzaskuje za mną drzwi i zamyka
je na klucz. Chichoczę i ruszam w dalszą drogę, ciemności gęstnieją i kiedy
Google twierdzi, że w tych czarnych ciemnościach stacja Stróże znajduje się w
szczerym polu (co nie jest prawdą, pamiętam przecież ją z przejazdu pociągiem
retro do Biecza), postanawiam, że mam jeszcze na tyle dużo czasu, że zdążę
doskoczyć do Grybowa. Na styk.<br />
<br />
<br />
Więc zaczynam gnać przez ciemności, cisnąc pedały Hrabiego jak szalona, ze
zgrozą wgapiając się w resztki baterii, wszystko obliczone co do grama – musi
wystarczyć. Na przypale albo wcale. W końcu zajeżdżam z impetem na stację w
Grybowie i parę minut później, bez żadnego opóźnienia (nigdy nie ma opóźnienia
wtedy, kiedy jest potrzebne) pojawia się mój pociąg. Ładuję Hrabiego do wagonu
z jedną, śpiącą w poprzek jedynej ławki, kolorowo ubraną rowerzystką-hippiską w
spódnicy (!), kupuję nam bilety i w końcu na luzie sumuję kilometry.<br />
<br />
Dokładnie 329 km.<br />
4 dni.<br />
4 872 metry w pionie.<br />
<br />
To był fajny trip.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-2JHurK32Cyw/XhYJtSMwcKI/AAAAAAAABkw/fEQuLOw-uTg-BV5utphXFxRlSrdE0zxNwCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_074425_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2JHurK32Cyw/XhYJtSMwcKI/AAAAAAAABkw/fEQuLOw-uTg-BV5utphXFxRlSrdE0zxNwCLcBGAsYHQ/s640/20191022_074425_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-njR3RvOFxkQ/XhYJuH5ozwI/AAAAAAAABk4/REieY6_nJjE1SglPfk7sts7OTOrmBM-KQCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_081607.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-njR3RvOFxkQ/XhYJuH5ozwI/AAAAAAAABk4/REieY6_nJjE1SglPfk7sts7OTOrmBM-KQCLcBGAsYHQ/s640/20191022_081607.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-mGpDvY1GxJU/XhYJtq45eKI/AAAAAAAABk0/7bWQp4NgPZUz2iCq07FxPD3fkkS5EmeeACLcBGAsYHQ/s1600/20191022_083812.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-mGpDvY1GxJU/XhYJtq45eKI/AAAAAAAABk0/7bWQp4NgPZUz2iCq07FxPD3fkkS5EmeeACLcBGAsYHQ/s640/20191022_083812.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Cerkiew w Świątkowej Wielkiej - chyba najpiękniejsza...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-BGwNQE2wwhY/XhYJugbeoZI/AAAAAAAABk8/pQfcqh-vf44SDltHZDII6yHimaS30TGJgCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_092530_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-BGwNQE2wwhY/XhYJugbeoZI/AAAAAAAABk8/pQfcqh-vf44SDltHZDII6yHimaS30TGJgCLcBGAsYHQ/s640/20191022_092530_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pustota rezerwatu Magury Wątkowskiej...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-BViJRcaGdT8/XhYJvcZmRqI/AAAAAAAABlA/WM9TstcuNeAIcV4feanj5oPUF1iJkSorwCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_093420_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-BViJRcaGdT8/XhYJvcZmRqI/AAAAAAAABlA/WM9TstcuNeAIcV4feanj5oPUF1iJkSorwCLcBGAsYHQ/s640/20191022_093420_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...mnie dobijała.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6JtEU3lzbuc/XhYJvWj7Y5I/AAAAAAAABlE/NLldekfvkAMYGb0OOE7trbANXHFRxJplACLcBGAsYHQ/s1600/20191022_100128_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-6JtEU3lzbuc/XhYJvWj7Y5I/AAAAAAAABlE/NLldekfvkAMYGb0OOE7trbANXHFRxJplACLcBGAsYHQ/s640/20191022_100128_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rozczulające witrażowe krzyże</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-dT7TjuLgBZQ/XhYJvtotGJI/AAAAAAAABlI/WJbo8_liytk8ND-OolXt70Cv3Fa80cjXACLcBGAsYHQ/s1600/20191022_104602_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-dT7TjuLgBZQ/XhYJvtotGJI/AAAAAAAABlI/WJbo8_liytk8ND-OolXt70Cv3Fa80cjXACLcBGAsYHQ/s640/20191022_104602_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bacówka Bartne - zamknięta przede mną na głucho</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-og1FhWus6YI/XhYJwlgoE1I/AAAAAAAABlM/jzpQj1FHvNcfelzm0MqIFwSPxVnJYintwCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_123014.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-og1FhWus6YI/XhYJwlgoE1I/AAAAAAAABlM/jzpQj1FHvNcfelzm0MqIFwSPxVnJYintwCLcBGAsYHQ/s640/20191022_123014.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gładyszów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-pGk_ic-OnYI/XhYJxLNAJfI/AAAAAAAABlQ/SdyA_zGXwkkJpygbWMn8e3DsbUnP07gaQCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_125731_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-pGk_ic-OnYI/XhYJxLNAJfI/AAAAAAAABlQ/SdyA_zGXwkkJpygbWMn8e3DsbUnP07gaQCLcBGAsYHQ/s640/20191022_125731_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dodaj napis</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-TcrZ3jSDY4Y/XhYJxZCCoHI/AAAAAAAABlU/o66Lr--mVRUKkrCSUPr4mjdIllN-pHHdwCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_151652.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-TcrZ3jSDY4Y/XhYJxZCCoHI/AAAAAAAABlU/o66Lr--mVRUKkrCSUPr4mjdIllN-pHHdwCLcBGAsYHQ/s640/20191022_151652.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gorlice - Miasto Światła</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-pSg4MPqs_gM/XhYJxomZ9iI/AAAAAAAABlY/2AJyPJkLf_E432JJWfqciv70TQeXFdWtwCLcBGAsYHQ/s1600/20191022_153828.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-pSg4MPqs_gM/XhYJxomZ9iI/AAAAAAAABlY/2AJyPJkLf_E432JJWfqciv70TQeXFdWtwCLcBGAsYHQ/s640/20191022_153828.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...i miasto cukru. Wszystko było dobre!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/trzysta-trzydziesci-kilometrow-ciszy_16.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 1</a><br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/tychania-znaczy-zacisze.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 2</a><br />
<a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/01/jak-mam-rest-day-to-robie-tylko-65-km-i.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 3</a><br />
Beskid Niski dzień 4 - tu jesteśPollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-15207577412082516022020-01-26T23:37:00.002-08:002020-12-03T05:14:20.511-08:00Jak mam rest day, to robię tylko 65 km i kilometr przewyższenia - Beskid Niski dzień 3<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="376">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hashtag"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Unresolved Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Link"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Jak to często u mnie bywa, rest day wymyka się spod kontroli. I to nie w tę
stronę, w którą myślicie. Mam ramowy plan – ogólnie na cały ten wyjazd mam
tylko ramowy plan, rozpięty między Wysową, Rymanowem i Gorlicami, i na początek
trzeciego dnia jadę do Jaślisk, gdzie kręcono "Wino truskawkowe",
film na podstawie prozy Stasiuka. Gdyby nie wpis innego instagramera, nawet bym
o tym nie pamiętała, ale skoro Sznajderman i skoro Stasiuk, to pasuje
odwiedzić. Początek mało przyjemny, ląduję przed Barwinkiem na bardzo ruchliwej
drodze do granicy, ale udaje się w miarę szybko stamtąd zwiać. Poza tym, był
tam sklep! Zatrzymuję się na siku gdzieś przed Daliową i w momencie, kiedy po
załatwionej sprawie rozpędzam rower, nagle coś łomocze w lesie i warczy, jak
wielkie zwierzę. Nie chcę nic insynuować, ale uciekam czym prędzej, mimo że to
10% podjazd.<br />
<br />
W Jaśliskach fotografuję bar Czeremcha, pod dumnym nowiutkim neonem, ale
zamknięty na cztery spusty. Ciekawe, czy można tam jesienią zjeść obiad, jak
głosi przy drodze banner? Mnie się niestety nie udaje i pedałuję dalej, długim
widokowym podjazdem, w stronę Królika Polskiego. Bloki w szczerym polu i sarna,
która podnosi głowę z traw dokładnie w momencie, kiedy myślę, że mnie się nawet
sarny nie chcą bać. "No, właśnie!" - mówię do niej na głos
zrezygnowana i ona dopiero wtedy ucieka, jakby wcześniej w ogóle nie przyszło
jej to do głowy. Zjeżdżam do Królika, zatrzymując się po drodze w tym Wołoskim
i bezczelnie przełażąc przez ogrodzenie jak kot, by obejrzeć ruiny cerkwi. <i>Little
rurex never killed nobody</i>, można by zanucić, chociaż akurat nie jestem tak
do końca pewna. Dalej już Rymanów Zdrój, gdzie znowu z trudem szukam jakiejś
restauracji, ale w końcu udaje się zamówić żurek i spożyć go radośnie pod
jadowicie niebieskim niebem, przy deptaku. Ten żurek mnie całkiem rozleniwia i
zwlekam z wyruszeniem, jeszcze chwilę siedząc i wąchając tężnię w towarzystwie
starszych kuracjuszy. W końcu jednak ruszam i nadziewam się znowu na pułapkę
zastawioną przez nawigację Google. Zamiast zdać się na czerwony szlak pieszy,
ten sam, którym cztery lata wcześniej przyszłam do Rymanowa przez góry z S.,
daję się wyprowadzić w pole, i to dosłownie, pchając rower przez wysokie po pas
trawy, pastwiska i gęste krzaki. Klnę jak szewc, ale na pociechę mam przepiękny
widok na Rymanów. Nie było to nic specjalnie strasznego, bo widziałam, że szlak
pieszy jest zupełnie blisko i wkrótce go doganiam, jadąc już spokojnie przez
zbocze, podziwiając widoki. Piękny szlak, swoją drogą, polecam zielony. Jego
jedynym minusem były trwające wówczas prace leśne, które dolny odcinek szlaku
zamieniły w strumień błota i kolein sięgających mi do pół uda, a które w ciągu
sekund zamieniły Hrabiego Solo w fat bike'a, a mnie w Jożina z bażin.<br />
<br />
I tak przyozdobiona, dźwigając na sobie pewnie z dwa kilo mokrej gleby,
zjawiłam się w ślicznym, pastelowym i drewnianym centrum Iwonicza Zdroju. Uroki
MTB! Obtupuję buty z grubsza, otrząsam rower i ładuję się do przyjemnej, a
zatłoczonej kawiarni, gdzie miłościwie instaluję się na ogródku razem z moim
wesołym fat bikiem, a nie postanawiam usiąść w środku. Zamawiam stały zestaw
wyrypny: ciasto, kawę i Colę, i mruczę na leżaku znad mojego buffa ze żbikiem.
Rozciągnięty, szczęśliwy kot.<br />
<br />
Ale czas płynie nieubłaganie, a ja w moim rest dayu zapędziłam się trochę
daleko i wciąż mam parę kilometrów na nocleg. Kierunek: Cergowa, i góra, i
miejscowość. Góra o tej nazwie tonie w bardzo malowniczych dymach, które
niestety generuje uporczywy chudy wieśniak w ogrodniczkach, wypalający trawę.
Robię klimatyczne zdjęcia, jednocześnie mierząc się wściekłym wzrokiem z
wieśniakiem, czując bezsilność, że nawet gdybym zdecydowała się na robienie
awantury i telefon na policję, to pewnie w radiowozie przyjechałby jakiś kuzyn
czy szwagier wieśniaka, a wypalanie trawy na wieśniaczym polu opatrzone
zostałoby gromkim rechotem, a nie mandatem. Życzyłam mu, żeby po prostu się
spalił, razem z zaparkowanym obok samochodem.<br />
<br />
Widok na Beskid Dukielski spod Cergowej nieco mnie rozchmurza, zachodzi
słońce, kiedy wjeżdżam do Dukli. Nocowałam w niej ostatnio, te parę lat temu,
ale teraz droga prowadzi mnie w innym kierunku i zdumiona mijam rozległe
osiedla domów jednorodzinnych. To Dukla jest taka wielka? Gdzie ci wszyscy
ludzie pracują, do diabła?! Dalej przejazd przez pastelową już Iwlę i w mroku
ostatni podjazd do Chyrowej, na szczęście niewielki. Wielki podjazd czeka mnie
rano, bo muszę wymłynkować z powrotem do Krempnej. Jeszcze tylko płacę za obie
noce i gospodyni z uśmiechem pyta mnie: "To jutro już do domu?", a ja
bez zastanowienia odpowiadam wesoło:<br />
- Tak! Do Gorlic!<br />
<br />
I tak właśnie naturalnie przesunęłam swój dom na mapie do Gorlic. A to
przecież nawet nie miała być meta ostatniego dnia.<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Bi9ZONbPWhY/XgEqQm-0kFI/AAAAAAAABjg/eIySTGf2QXI74zs9dpQKrNtj4WHg0VBswCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_093400.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Bi9ZONbPWhY/XgEqQm-0kFI/AAAAAAAABjg/eIySTGf2QXI74zs9dpQKrNtj4WHg0VBswCLcBGAsYHQ/s640/20191021_093400.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Żbik w środowisku naturalnym - zdjęcie 1.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-L_Cf7K9Bd_M/XgEqQiBla0I/AAAAAAAABjc/vSfh7LGtkT4LeGpOEddYrTAGjuWTv2QfwCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_102434_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-L_Cf7K9Bd_M/XgEqQiBla0I/AAAAAAAABjc/vSfh7LGtkT4LeGpOEddYrTAGjuWTv2QfwCLcBGAsYHQ/s640/20191021_102434_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wielkie nieba, wielkie drogi - zdjęcie 2.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-GHaoRmYwqKY/XgEqRIgIK5I/AAAAAAAABjk/-V8WbnQ3KYkfylIOKvP7O5UQeDcOVzVQwCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_102951_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-GHaoRmYwqKY/XgEqRIgIK5I/AAAAAAAABjk/-V8WbnQ3KYkfylIOKvP7O5UQeDcOVzVQwCLcBGAsYHQ/s640/20191021_102951_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Poniżej 11% podjazd jest wręcz niezauważalny.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-oCVbEaIbFXM/XgEqR8Em5EI/AAAAAAAABjo/m3pRoBj3BNYxZ2wJCi7Pl6trTN11IepYACLcBGAsYHQ/s1600/20191021_111147.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-oCVbEaIbFXM/XgEqR8Em5EI/AAAAAAAABjo/m3pRoBj3BNYxZ2wJCi7Pl6trTN11IepYACLcBGAsYHQ/s640/20191021_111147.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jaśliska - to odnowiony ratusz</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7m-AtT9NgtU/XgEqSfivkrI/AAAAAAAABjs/DuoZdj6hRJomyP4eNj5yaSZGVoNX9eizwCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_111434_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7m-AtT9NgtU/XgEqSfivkrI/AAAAAAAABjs/DuoZdj6hRJomyP4eNj5yaSZGVoNX9eizwCLcBGAsYHQ/s640/20191021_111434_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to zamknięty na kłódkę bar Czeremcha</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-JncqE1T-lks/XgEqTGvEFNI/AAAAAAAABjw/ex3pQYTLXg8gErKIf-2-gNIjERzZLjfWQCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_115909.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-JncqE1T-lks/XgEqTGvEFNI/AAAAAAAABjw/ex3pQYTLXg8gErKIf-2-gNIjERzZLjfWQCLcBGAsYHQ/s640/20191021_115909.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rurex w Króliku Wołoskim</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-f46JOxx2RCc/XgEqUCmWdGI/AAAAAAAABj0/0RjOjVkBHbY1e4LDVJDwO606OE5pVOk2wCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_120147_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-f46JOxx2RCc/XgEqUCmWdGI/AAAAAAAABj0/0RjOjVkBHbY1e4LDVJDwO606OE5pVOk2wCLcBGAsYHQ/s640/20191021_120147_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Byłam ostrożna.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XqUOUyhblBY/XgEqUYgHnxI/AAAAAAAABj4/z_HR5fK6ri4r4WOLWQsyrQGpsyMM2h-WgCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_135500_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-XqUOUyhblBY/XgEqUYgHnxI/AAAAAAAABj4/z_HR5fK6ri4r4WOLWQsyrQGpsyMM2h-WgCLcBGAsYHQ/s640/20191021_135500_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tężni wąchanie, grzechów odpuszczenie (Rymanów Zdrój)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-jfBt6mHwNRY/XgEqVLahLMI/AAAAAAAABj8/Fx3byZL9_Iwbs5bUwzdf5uuUHsTDqmrFACLcBGAsYHQ/s1600/20191021_141939_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-jfBt6mHwNRY/XgEqVLahLMI/AAAAAAAABj8/Fx3byZL9_Iwbs5bUwzdf5uuUHsTDqmrFACLcBGAsYHQ/s640/20191021_141939_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Według nawigacji Google, to jest droga. Pozostawiam bez komentarza.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-xLIppY6VSdI/XgEqWGEsr0I/AAAAAAAABkA/ERxcyk50glciiwrFi-pfNixUN1cIoC9dgCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_150218.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-xLIppY6VSdI/XgEqWGEsr0I/AAAAAAAABkA/ERxcyk50glciiwrFi-pfNixUN1cIoC9dgCLcBGAsYHQ/s640/20191021_150218.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To końcóweczka zielonego szlaku do Iwonicza... Mam szczerą nadzieję, że to już tak nie wygląda.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-xHrDbKMZUm4/XgEqWrtO0qI/AAAAAAAABkE/8CZ8oqDvYaQZMOubU9Z6qJkvKil51IQigCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_151405.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-xHrDbKMZUm4/XgEqWrtO0qI/AAAAAAAABkE/8CZ8oqDvYaQZMOubU9Z6qJkvKil51IQigCLcBGAsYHQ/s640/20191021_151405.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zabudowa taka śliczna, jak opłata klimatyczna - Iwonicz</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-vkQqHuO3Mm8/XgEqW7zskgI/AAAAAAAABkI/2E0etrzfLng2d9qwuosLFiDJtsGIN_6dwCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_152725.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-vkQqHuO3Mm8/XgEqW7zskgI/AAAAAAAABkI/2E0etrzfLng2d9qwuosLFiDJtsGIN_6dwCLcBGAsYHQ/s640/20191021_152725.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Żbik w naturalnym środowisku - zdjęcie 2.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-NlAyI0rU-gg/XgEqXr31OJI/AAAAAAAABkM/MOM0dChsYqoOOkMj24Z2U-SCtpliyv-3wCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_162855_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-NlAyI0rU-gg/XgEqXr31OJI/AAAAAAAABkM/MOM0dChsYqoOOkMj24Z2U-SCtpliyv-3wCLcBGAsYHQ/s640/20191021_162855_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Płonąca Cergowa</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-NWqWzQSFnTI/XgEqXyInQ1I/AAAAAAAABkQ/mh_CAa4QzmMOywnY4kslPj85Piar51_1gCLcBGAsYHQ/s1600/20191021_170556_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-NWqWzQSFnTI/XgEqXyInQ1I/AAAAAAAABkQ/mh_CAa4QzmMOywnY4kslPj85Piar51_1gCLcBGAsYHQ/s640/20191021_170556_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zachód nad Iwlą - no mam szczęście do przeżycia paru pięknych momentów...</td></tr>
</tbody></table><p>
<br />
<br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/trzysta-trzydziesci-kilometrow-ciszy_16.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 1 </a><br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/tychania-znaczy-zacisze.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 2 </a> <br />
Beskid Niski dzień 3 - tu jesteś </p><p><a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/02/dzien-pod-psem-beskidni-niski-na.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 4</a><br /></p>Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-50283965195606895682019-12-23T12:30:00.001-08:002020-12-03T05:13:27.544-08:00"Tychania" znaczy "zacisze" - Beskid Niski dzień 2<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="376">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hashtag"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Unresolved Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Link"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
B. pisze, że mam nie jechać żółtym do Regietowa, tylko wracać przez Hańczową
i Skwirtne. Pukam się w głowę: po pierwsze primo, nienawidzę się wracać i
powtarzać tę samą drogę, a dwa, w Hańczowej jest wstrętny podjazd, który wczoraj
zjechałam z najwyższą radością pławiąc się w zachodzącym słońcu, ale którego
kolejnego dnia nie chcę od dołu maglować. Żółty szlak pieszy przeprowadzi mnie
z Blechnarki do Regietowa przez las, ale podobno jest mylny. Ale kto, jeśli nie
my - Hrabia i Hrabina Solo, więc z duszą na ramieniu, oglądając się w kółko za
niedźwiedziami, wjeżdżam w rudy jak miedziany rondel las i czekam na tę grapę,
którą straszył mnie B. Uważnie, choć na czuja, włażę w kolejne, pełne kolein
odnogi ścieżki i z Bożą pomocą melduję się na Przełęczy Regetowskiej, nie
gubiąc. Sikam przy szlaku tuż przed tym, jak przejeżdża terenowe auto wypchane
dzieciatą rodziną: wąsaty mężczyzna za kierownicą jest chyba szczerze zdumiony
widokiem samotnej rowerzystki pedałującej wesoło w mokrym jednym bucie (liście
skutecznie zakryły bajoro, w które wpadłam po kostkę) wprost z serca lasu.
Byłby zapewne bardziej zdziwiony, gdyby zastali mnie z jeszcze opuszczonymi
gaciami. Kawałek dalej, pod dzwonnicą, stoi kamper i kręci się wokół niego
biszkoptowy pies. Pies mnie zaczepia, a siedzący na leżaku przed autem
właściciel, grzejąc się w porannych promieniach, pyta ze zdumieniem, czemu tak
sama jeżdżę. Bingo! Wycieczka bez tego pytania byłaby niezaliczona. Cieszę się,
że nie zgubiłam szlaku w lesie, ale przede mną przejazd przez nieistniejące
wsie i wyobrażam sobie, że tego dnia będą to październikowe wakacje z duchami,
więc się obawiam, chociaż zgrywam luzaka. O, nie mogłam się bardziej mylić.<br />
<br />
W Blechnarce włażę do zarośniętej krzakami cerkwi po mszy, kukając ostrożnie
jednym okiem z sieni, nie chcąc przeszkadzać jeszcze modlącym się. W Regietowie
zamknięta brama cmentarza. Jadę dalej przez las, zatrzymując się, by machnąć
piękne zdjęcie z widokiem na krowy. W Smerekowcu cielę żałośnie samotne pod
przydrożnym krzyżem, kosmate, i różaniec w cerkwi. Odmawiam grzecznie
"Zdrowaś Mario", by sobie do woli obejrzeć ikonostas. Dalej Zdynia,
cerkiew odsunięta od drogi, biegnącej wysoko przez wzgórze, więc zmęczona
podjazdem cykam fotkę z daleka i zjeżdżam do Koniecznej, gdzie znowu wsadzam
swój czarny, czarci, pogański łeb w kasku do cerkwi tuż po nabożeństwie. Jestem
gotowa wycofać się, gdyby tylko ktoś zwrócił mi uwagę, ale młody kościelny -
tak to się mówi? - krząta się po wnętrzu nic nie komentując, więc dłuższą chwilę
stoję zachwycona światłem, wirującym w powietrzu kurzem i zapachem drewna,
które to wszystko wciągam w siebie łapczywie i nerwowo uwieczniam, poza
zapachem, na zdjęciu. Pod cerkwią jest zadbane boisko do piłki nożnej, z
nowiuśkimi bramkami, wesoło.<br />
<br />
Dalej mam już zjazd na Radocynę i koniec, uff, asfaltu. Wjeżdżam w tę
najpiękniejszą z możliwych, archetypiczną, wzorcową żółtą polną drogę pod
niebieskim niebem, jakby narysowało ją dziecko. Wiecie, że takie kocham
najbardziej. Mogłabym nadłożyć trochę drogi, by zobaczyć miejsce na bazę
namiotową, ale zostawiam sobie ten smaczek na inny raz – pilnuję czasu. W lesie
dwóch rajderów enduro, jak myślicie, powiedzieli mi "cześć"? A potem
już drzwi nieistniejącej wsi numer jeden i kieruję sie w stronę Czarnego.<br />
<br />
Muszę zobaczyć Czarne, bo wiadomo, Sznajderman i Stasiuk. Mam świeżo w
pamięci fragmenty "Pustego lasu" o chacie w Czarnem bez prądu i
ciężkich zimach. I tam właśnie, jeszcze w Radocynie, zaczynam się przekonywać,
że w słoneczną niedzielę te nieistniejące wsie to całkiem tłoczna destynacja.
Od Radocyny nie mam zasięgu, więc zatrzymuję się pod analogową mapą koło
ośrodka wypoczynkowego, próbując zorientować, gdzie jestem. Jakoś nie mogę
ustalić kierunków. Podjeżdża do mnie inny rowerzysta, którego wcześniej
wyprzedziłam i już wiedziałam, że na pewno mnie zaczepi. Już z daleka mogę
poznać po minie, kogo szalenie interesuje moja samotność na szlaku i kto z
pewnością przyczepi się do mnie, żeby się koniecznie dowiedzieć, gdzie jadę.
Ten oczywiście chciał. Gadamy chwilę o szlakach, był chyba z Gorlic, ale nie
ujawniam, że zamierzam być w Gorlicach za dwa dni i szybko się żegnam pod byle
pretekstem, bo jedną z największych i nigdy nie odkrytych przez takich typków
tajemnic Wszechświata jest fakt, że jak ktoś jeździ sam, to może właśnie po to,
by jeździć samemu, a nie wdawać się w towarzyskie atrakcje. Ruszam szybko, on
zostaje w tyle, ale niestety dogania mnie, kiedy fotografuję Hrabiego pod
krzyżem i krzyczy, że skoro chcę do Nieznajowej, to źle pojechałam i muszę tam
w prawo skręcić. Tak mnie zakręca, że rzeczywiście go słucham i wracam, a
jechałam dobrze, bo przecież jechałam na Czarne! A tak, to posłusznie wracam i
ruszam na Nieznajową i teraz nie wiem, czy dojechałam już do Czarnego tam, pod
tym krzyżem, czy wciąż trochę mi brakło. On pomknął na Czarne.<br />
<br />
No więc jadę już na Nieznajową i zaczynają się te słynne brody na Wisłoce,
które szalenie mnie cieszą. Przyjemność będę miała podwójną, bo przy drzwiach
do nieistniejącej wsi Nieznajowa zawrócę i przejadę z powrotem tą samą drogą,
by przez Długie uderzyć na Wyszowatkę. Tam, na tym szlaku do Nieznajowej,
turystów było najwięcej, o sikaniu nie byłoby mowy, a do zrobienia zdjęcia
drzwiom wsi stała całkiem długa kolejka. Ktoś z pieszych turystów zostawia z
wrażenia pod drzwiami kije, ale wołam ich i wracają. Mogłam złośliwie nie
wołać, bo chwilę wcześniej zirytowali mnie, rozkładając się pokotem na samym
środku szlaku, szeroko. Co za gamonie, no nie? Ale jest cudowny ciepły dzień,
więc wybaczam, tak jak wybaczam potem (z trudem) wstrętnym quadowcom rżnącym
przez szutrową drogę w Długiem i wzniecających taki gargantuiczny tuman kurzu,
że prawie dosłownie się duszę i przez dobre parę minut nie widzę nie tylko
drogi, ale nawet najmniejszego kawałka nieba. Skręcam na Długie i uciekając
podjazdem przed parą całkiem dziarsko pedałujących rowerzystów w wieku moich
rodziców, pospiesznie wspinam się do Wyszowatki.<br />
<br />
Przez Wyszowatkę przejeżdżam szybko, ciesząc się widokami i klimatem
miejsca, w którym zatrzymał się jakiś 1985 lub 1987 rok. Czeka mnie teraz droga
przez Żydowskie i oczywiście <i>boję się</i>, bo przecież to droga przez
właściwie rezerwat, pustkowie leśne, i pewnie będę tam sama i pewnie przyjdzie
niedźwiedź i pewnie mnie zje. O, jaka kolejna sroga pomyłka. Jeszcze nieśmiało
przekraczam znak zakazu wjazdu, ale szybko orientuję się, że to zakaz
nieaktualny. Przez Żydowskie mkną samochody. Droga, która do niedawna była
objęta zakazem ruchu pojazdów mechanicznych, teraz jest już rozjeżdżana przez
ryczące motory i osobówki. Aż mi trudno uwierzyć. Kiedy siedzę na ławce z widokiem
na rezerwat Ciechani, przejeżdżający autami zwalniają, baranim wzrokiem gapią
się w przestrzeń, ale nic nie widząc – przecież <i>tam nic nie ma </i>-
odjeżdżają, niewzruszeni. Dlaczego tak się stało? Gdzie teraz będą mieszkały
żbiki? Nie wiem. Na drugim końcu drogi, od strony Krempnej, jest nawet toi-toi,
w którym można umyć ręce. Brakuje tylko McDonaldsa.<br />
<br />
Chwilę majtam nogami na ławce, ze wzruszeniem myślę o Ciechani, ale w
gruncie rzeczy uciekam stamtąd szybko. Właściwie myślę już tylko, czy znajdę po
drodze jakąś restaurację, ale na ten dzień to marzenie ściętej głowy. Dobrze,
że w Krempnej jest otwarty sklep, powolna sprzedawczyni obsługuje długą kolejkę
niedzielnych przeciwników zakazu handlu, w tym mnie, piastującą w objęciach co
najmniej 3 butelki różnych napojów i ciastka. Kolorowa cerkiew w Krempnej i
mknę dalej. Po popasie w Polanach – innych Polanach niż te wczorajsze –
zupełnie znienacka dopada mnie, na sam koniec dnia, wściekły podjazd.
Niekończący się podjazd, asfaltem. Na początku po prostu jadę, a potem coraz
bardziej nie mogę uwierzyć. Jestem zmęczona, a tu ciągle w górę i w górę,
nachylenie nie jest obłędne, ale bez końca, nad lasem zapada zmrok, a nie wiem
jeszcze, ile tej męczarni do Chyrowej. Zdumiewam się coraz bardziej z każdym,
coraz wolniejszym obrotem korby. W końcu widzę, że wyżej już nic nie ma,
zaczynam zjeżdżać po drugiej stronie góry i w nagrodę dostaję nieziemski,
pastelowy zachód słońca. Wzrusz! Prawdziwy, mglisty i pusty Beskid Niski! Mknę
przez półmrok Chyrowej, mylę byka z krową (na szczęście jest uwiązany
łańcuchem) i docieram w końcu na nocleg. Wielki owczarek w kojcu w ogóle na
mnie nie szczeka, chyba jestem w jego oczach najmniej groźnym gościem podwórka.
W domku, gdzie mam wynajęty pokój, jest piekielnie zimno, ale gospodyni spełnia
swoją obietnicę i po chwili kaloryfery już parzą. Nie ma ani grama zasięgu, ale
uspokajam się, bo jest wifi, są ciepłe kaloryfery i maltanki kupione w
Krempnej, więc wieczór jest fajny. Następnego dnia jeszcze rest day!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Tssaa0SrHY8/XgEihmHVJhI/AAAAAAAABiQ/0cLiWjLywawLh6vDS0uDRMmxQbVI4t3OwCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_094755.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Tssaa0SrHY8/XgEihmHVJhI/AAAAAAAABiQ/0cLiWjLywawLh6vDS0uDRMmxQbVI4t3OwCLcBGAsYHQ/s640/20191020_094755.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Cerkiew w Wysowej i Hrabiulek Solo</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4ohMEEYfuR8/XgEiiWhT2nI/AAAAAAAABiY/Il6oBmnNA-AiJUwLr-AoGHIF6h-7dalawCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_100608.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-4ohMEEYfuR8/XgEiiWhT2nI/AAAAAAAABiY/Il6oBmnNA-AiJUwLr-AoGHIF6h-7dalawCLcBGAsYHQ/s640/20191020_100608.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Skradanie się i podglądanie (cerkiew w Blechnarce)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-PqNWDVe0wRE/XgEijfB7AKI/AAAAAAAABic/Bevw4TrzcUE9hQciiwzIRR_npApQ0akawCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_102105_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-PqNWDVe0wRE/XgEijfB7AKI/AAAAAAAABic/Bevw4TrzcUE9hQciiwzIRR_npApQ0akawCLcBGAsYHQ/s640/20191020_102105_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na zdjęciu jesieniarstwo i udawanie, że dam radę</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4X-MhCpOdLM/XgEikt_9zYI/AAAAAAAABik/Qjg5vAWe0H88NgBnkzVBJsNm246dc-QewCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_110808.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-4X-MhCpOdLM/XgEikt_9zYI/AAAAAAAABik/Qjg5vAWe0H88NgBnkzVBJsNm246dc-QewCLcBGAsYHQ/s640/20191020_110808.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Regietów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-AgVHL1geLt0/XgEikcAryXI/AAAAAAAABig/tzamskOzD3E6mLNh3gt_1Z1g8trl_5TEACLcBGAsYHQ/s1600/20191020_113118.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-AgVHL1geLt0/XgEikcAryXI/AAAAAAAABig/tzamskOzD3E6mLNh3gt_1Z1g8trl_5TEACLcBGAsYHQ/s640/20191020_113118.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krowy aż po horyzont</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-aES-r_-qpDA/XgEilQ78SSI/AAAAAAAABio/Fb-YlMBVgs86Qjduej7AhyyoS1GqtM5TACLcBGAsYHQ/s1600/20191020_113512_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-aES-r_-qpDA/XgEilQ78SSI/AAAAAAAABio/Fb-YlMBVgs86Qjduej7AhyyoS1GqtM5TACLcBGAsYHQ/s640/20191020_113512_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gapi się na mnie jak cielę na malowane wrota</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-1kGnH45Vxa0/XgEilyZduoI/AAAAAAAABis/Mpt-kt28HjMExvOBeiF2NT7ZIPGsSE_awCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_122057.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-1kGnH45Vxa0/XgEilyZduoI/AAAAAAAABis/Mpt-kt28HjMExvOBeiF2NT7ZIPGsSE_awCLcBGAsYHQ/s640/20191020_122057.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdjęcie zapachu starej cerkwi</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-UzzKQ9vfL8g/XgEimd8DqoI/AAAAAAAABiw/CNlZAN-AI94avbtIPM4_zg8qSiv9wMgxgCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_122823.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-UzzKQ9vfL8g/XgEimd8DqoI/AAAAAAAABiw/CNlZAN-AI94avbtIPM4_zg8qSiv9wMgxgCLcBGAsYHQ/s640/20191020_122823.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wielkie nieba, wielkie drogi - Radocyna</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-wJZ3xX94aTo/XgEinB-ZYDI/AAAAAAAABi0/M29bXf2tMTouj4d2IFn7TbdOrO5tmeY4ACLcBGAsYHQ/s1600/20191020_132856.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-wJZ3xX94aTo/XgEinB-ZYDI/AAAAAAAABi0/M29bXf2tMTouj4d2IFn7TbdOrO5tmeY4ACLcBGAsYHQ/s640/20191020_132856.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nieznajowa</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7bDM5X5zah8/XgEinUrIcTI/AAAAAAAABi4/1fGAGxHnOCUmHWx115bq2PEdQ-gc4aaCQCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_135244_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7bDM5X5zah8/XgEinUrIcTI/AAAAAAAABi4/1fGAGxHnOCUmHWx115bq2PEdQ-gc4aaCQCLcBGAsYHQ/s640/20191020_135244_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jest gdzie się powozić (Wyszowatka)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-DYh6vn7dEqE/XgEioaNHUxI/AAAAAAAABi8/LAXsDllNKw8iO82IUJozmKTcxDwr9VcKQCLcBGAsYHQ/s1600/20191020_145511.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-DYh6vn7dEqE/XgEioaNHUxI/AAAAAAAABi8/LAXsDllNKw8iO82IUJozmKTcxDwr9VcKQCLcBGAsYHQ/s640/20191020_145511.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Koszmarna, wyasfaltowana droga przez Żydowskie. Widzę na tym zdjęciu przełamanie, ciemne-jasne, jak rozcięcie przez ten dotąd cichy las.</td></tr>
</tbody></table><p style="text-align: left;">
<br />
<br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/trzysta-trzydziesci-kilometrow-ciszy_16.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 1 </a> </p><p style="text-align: left;">Beskid Niski dzień 2 - tu jesteś</p><div style="text-align: left;"><a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/01/jak-mam-rest-day-to-robie-tylko-65-km-i.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 3</a></div><div style="text-align: left;"><a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/02/dzien-pod-psem-beskidni-niski-na.html" target="_blank"> </a></div><div style="text-align: left;"><a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/02/dzien-pod-psem-beskidni-niski-na.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 4</a></div><p style="text-align: left;">
<br /></p>Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-32479361662417272382019-12-16T08:34:00.001-08:002020-12-03T05:11:23.963-08:00Trzysta trzydzieści kilometrów ciszy - Beskid Niski dzień 1<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="376">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hashtag"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Unresolved Mention"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Smart Link"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Ostatnio miałam taką myśl, że może jednak powinnam się wziąć i zabrać za
pisanie. Robić to z czystej kronikarskiej potrzeby, bo niestety mam pamięć
złożoną tylko i wyłącznie z czarnych dziur, i choć czasem zostanie mi jakaś
anegdotka, to potem zazwyczaj pamiętam już tylko obrazy ze zdjęć. Tak, to nie
pomyłka, zastanawiam się, czy Wy też tak macie – pamiętam tylko to, co
sfotografowałam, jakby kliknięcie migawki było jednocześnie klawiszem 'Save' w
mojej głowie. I to jest straszne, bo wszystko, co pomiędzy zdjęciami – a kiedyś
robiłam ich przecież o wiele mniej – ginie bezpowrotnie i wspominam już tylko
gotowymi zdjęciami.<br />
<br />
Czasem też z czułością zauważam notatkę w telefonie – hasłową – jeśli akurat
miałam coś pisać. Status na Facebooku. Nikt by się z nich nic nie dowiedział,
to oderwane słowa, głównie kolory i teksty, które zasłyszałam i chcę wpleść w
opowieść.<br />
<br />
<br />
Ten Beskid Niski warto zapisać. Jak zwykle u mnie, oczywiście się bałam.
Mogłabym tak zaczynać każdą historię: Bałam się. Mam nadzieję, że kiedy umrę i
zostanę wtrącona do czyśćca, po stronie zasług zostanie mi wpisane, że robiłam
rzeczy, których się bałam – szkoda, że tylko na rowerze. Na wewnętrznej
stronie okładki "Pustego lasu" Sznajderman jest mapa: Gorlice,
Wysowa, Wołowiec, Chyrowa... Najpierw dzwonię do Starego Domu Zdrojowego.
Zupełnie przypadkiem dodzwaniam się do Warszawy, mówię, że dostosuję cały plan
do nich, jeśli tylko Pokój Różany, jedyna jedynka, będzie dostępny. Parę godzin
później dostaję potwierdzenie i chyba słychać w słuchawce mój taniec
radości.<br />
<br />
Potem mapa. Pamiętam, że dostałam mapę Beskidu Niskiego sześć lat temu na
Turbaczu. Włóczyłam się sama po Gorcach i pod schroniskiem zaczepił mnie inny
samotny turysta. Wziął bezpłatny urlop, by spełnić swoje wielkie marzenie,
czyli przejść cały GSB jednym cięgiem. Zaczął w Bieszczadach, na Turbacz dotarł
po dwóch tygodniach wędrówki i już prawie czuł się jak w domu, już myślał o
końcu. Miał papierosy, które od niego wyłudzałam wraz z opowieściami, gdzie
było trudno, gdzie nocował na przystanku, w której wsi przekimał się z kumplem
u proboszcza. Wręczył mi już nieco wyświechtaną mapę Niskiego, bo nie zamierzał
przecież już tam wracać, a przy długich dystansach musisz minimalizować bagaż.
Śmialiśmy się z patentu, który opracował, a który polegał na kupowaniu ciuchów
w szmateksach i wyrzucaniu ich po drodze zamiast prania. O zero waste w Polsce
jeszcze nikt nie słyszał, choć Bea Johnson już zminimalizowała swój urobek do
jednego słoika i zakopywała skórki bananów w donicach na lotnisku.<br />
<br />
Ale tamta mapa miała już swoje lata i nie obejmowała wszystkich
interesujących mnie fragmentów, więc szybko zamawiam nową. Kiedy przychodzi,
zupełnie przypadkiem w pudle z mapami znajduję trzecią mapę Niskiego – musiałam
ją w takim razie kupić jednak w 2015, kiedy razem z S. pielgrzymowaliśmy do
Dukli, jak wszyscy fani Stasiuka. Więc map mam pod dostatkiem, kupuję bilet do
Sącza na ten najwcześniejszy pociąg i samotnie jedziemy z Hrabią Solo zmierzyć
się ze strachami Beskidu Niskiego.<br />
<br />
19 października<br />
<br />
Boję się, że będę tam tak sama, że zacznie mi to w końcu ciążyć. Ale
pierwszego dnia nie muszę się o to martwić – czeka mnie kilkadziesiąt
asfaltowych kilometrów szlakiem wyznaczanym przez kolejne cerkiewki. Pierwsza,
w Królowej Górnej, jest zamknięta. Wiem już, wyruszając, że spóźniłam się z tym
urlopem: w Małopolsce działa program, w ramach którego cerkwie są otwarte aż do
końca września, w każdej urzęduje przewodnik. Teraz już mogę tylko próbować
dzwonić do proboszczów i opiekunów. Jednak jak zwykle moje szczęście podróżne,
flaneurskie, włóczęgowskie daje o sobie znać i trafiam przecież na sobotnie
sprzątania świątyń przed niedzielnymi nabożeństwami. Zresztą nie mam ambicji
zobaczyć wszystkich, gdy jestem w drodze, interesuje mnie tylko szlak. I tak
sobie jadę: Królowa, Bogusza, Binczarowa (wchodzę, potem filmuję małego starego
pieska pomagającego w sprzątaniu), Florynka (tylko twarz przy kracie, jest
grupa młodzieży, ale nie chcę się do nich podpinać), Polany (przepiękna! Na
środku wózek ze śpiącym dzieckiem, przy nim kilkuletnia dziewczynka z ręką na
rączce wózka, przygląda mi się łapczywie bez najmniejszej żenady, w końcu muszę
wyglądać śmiesznie w moim zupełnie czarnym stroju i z wystającymi spod kasku
dwoma warkoczykami starej, blond Pippi Langstrumpf. Matka woła dziecko, ale ona
nie chce za bardzo odejść, w końcu wkracza ojciec i zagania dziewczynkę za
ikonostas. Ja robię zdjęcia obłędnej błękitnej polichromii), Brunary (w ogóle
jej nie pamiętam, muszę sprawdzić na Instagramie, a okazuje się, że również
jedna z najpiękniejszych! Jak to możliwe, że przepadła w pamięci.), Śnietnica
(zamknięta), Czarna (dzwonię po przewodniczkę i czekam cierpliwie, gotowa
zapłacić za zwiedzanie; starsza pani bierze kolorową miotełkę do kurzu i z
zaskakującą zwinnością, w porównaniu do kroku, jakim poruszała się idąc ku
świątyni, wskakuje na krzesła i omiata delikatnie zdobienia i twarze ikon),
Uście Gorlickie (zamknięta, ale robię rowerowi sesję w jej obsypanym na złoto
liśćmi otoczeniu), Kwiatoń (najważniejsza), Skwirtne (gdzie odważam się zaczepić
kobietę idącą wsią z ogromnym kluczem – to nie mógł być klucz do czegokolwiek
innego – czy mogę zobaczyć wnętrze przed różańcem; wokół świątyni staruszki
i dzieci przyglądają mi się ciekawie, lecz nieco niechętnie, bo przecież
wiedzą, że nie zamierzam się modlić, tylko jak pasożyt wyssać nieco boskiego
piękna), Hańczowa (zamknięta, siadam w pobliskiej altanie wśród pustych butelek
po tanim piwie i jem wymiętą kanapkę podziwiając, jak zachodzące słońce
głaszcze dachy). Ostatnia powinna być w Wysowej, ale od strony, z której
zajeżdżam, znajduję tylko katolicki kościół. B. przysyła mapkę, gdzie znajdę
cerkiewkę i wtedy przypominam sobie, że przecież już pod nią byłam - dwa lata
wcześniej, kiedy jadę z całkiem przystojnym młodym kierowcą busa pilnując, by się
nie pomylić i naprawdę wysiąść w końcu w Wysowej (jechałam tam 7 godzin i 7
minut przez Krynicę i Gorlice, w Gorlicach będąc już tak wściekłą, że niemal
gotową gryźć ławki ze złości na duchologicznym gorlickim dworcu PKS) i
słuchając, jak kompletnie pijany lokalny pasażer próbuje mnie z kierowcą
zeswatać. Wtedy nie rzuciłam wszystkiego i nie uciekłam w ten Niski, ale może w
końcu nadejdzie dzień, że to zrobię i już mnie nie znajdziecie. Zresztą,
jechałam wtedy w Niski będąc czyjąś, a wróciłam bezpańska, o czym miałam się
dowiedzieć dwa dni później, tak bywa.<br />
<br />
W Wysowej odnajduję Stary Dom Zdrojowy i niemal wybucham płaczem na widok
kartki, że dziś restauracja nieczynna. Przestudiowałam pilnie całe menu i całą
dzień, całą drogę fantazjowałam lubieżnie o żurku na kiszonych rydzach, Wchodzę
spocona i brudna i ponuro czekam, aż ktoś w końcu podejdzie do baru, żeby mnie
zameldować, bo w restauracji jest trochę tłoczno i chaotycznie, ale to i tak
dla mnie koniec na dziś. Więc i tak stoję i czekam. Na wieść, że jako gość Domu
Zdrojowego mimo kartki zostanę nakarmiona, mam się ochotę drugi raz rozpłakać,
tym razem z radości. Co prawda żuru nie ma, ale jest Święto Rydza i pożeram
najlepszą, gęstą jak budyń zupę rydzową z koprem i dopycham barchanowymi
kartaczami. Z rydzami. Kusi mnie jeszcze witryna z ciastami, ale już
odpuszczam, bo wiem, że w Evocu gdzieś wciśnięta jest czekolada i po całym dniu
pedałowania zasłużyłam sobie, by pożreć ją w dwóch kęsach. Poza tym, chcę mieć
jakiś powód, by tutaj wrócić - Stary Dom Zdrojowy w Wysowej właściwie słynie z
wypieków, więc choć nieco kosztuję słodkości na śniadaniu następnego dnia,
wszelkie bezy i torty przywołają mnie tutaj pewnie jeszcze raz. I ten żur. Żuru
na kiszonych rydzach nie odpuszczę, choćbym znowu miała jechać do Wysowej pół
doby.<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7G4rqcEo_lY/XffTquGDABI/AAAAAAAABhs/A--Cc0ONkhwlBVfX1AhQZdvdEFNhFrUkQCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_171852.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7G4rqcEo_lY/XffTquGDABI/AAAAAAAABhs/A--Cc0ONkhwlBVfX1AhQZdvdEFNhFrUkQCLcBGAsYHQ/s640/20191019_171852.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W Starym Domu Zdrojowym - cudowne miejsce <3</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-nR6Xgp2Awqg/XffTj3EZ4ZI/AAAAAAAABhA/l4-jwqpogU0aX03JWF8Ox2WLxaerp3htgCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_103257.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-nR6Xgp2Awqg/XffTj3EZ4ZI/AAAAAAAABhA/l4-jwqpogU0aX03JWF8Ox2WLxaerp3htgCLcBGAsYHQ/s640/20191019_103257.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Hrabia w Boguszy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-R4f_8lx0-R4/XffTkdaCOvI/AAAAAAAABhE/JVY1gSEK6u0I3i0Adwr5VQ_VSRLqOoAVgCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_104717.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-R4f_8lx0-R4/XffTkdaCOvI/AAAAAAAABhE/JVY1gSEK6u0I3i0Adwr5VQ_VSRLqOoAVgCLcBGAsYHQ/s640/20191019_104717.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Niski to jest jednak królestwo szosiarzy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-O0IHNYAO1FU/XffTllbx18I/AAAAAAAABhM/MUPXy-wTQpkY8F3lKSm8ENsqmfzQ0IicgCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_115254.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-O0IHNYAO1FU/XffTllbx18I/AAAAAAAABhM/MUPXy-wTQpkY8F3lKSm8ENsqmfzQ0IicgCLcBGAsYHQ/s640/20191019_115254.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Polany</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-TTNJBEcd9X0/XffTmBTFVyI/AAAAAAAABhQ/MVxzXC5OyvQBMsxoUiZ2otvLrpvGMnZXgCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_121451.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-TTNJBEcd9X0/XffTmBTFVyI/AAAAAAAABhQ/MVxzXC5OyvQBMsxoUiZ2otvLrpvGMnZXgCLcBGAsYHQ/s640/20191019_121451.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Królestwo szosiarzy. Ale ładne.</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-lWqmnJV_p80/XffTmmpYDJI/AAAAAAAABhU/xnLI7Sw7YCgOxC2K3Vs8IgZjD5zReTqygCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_123302.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-lWqmnJV_p80/XffTmmpYDJI/AAAAAAAABhU/xnLI7Sw7YCgOxC2K3Vs8IgZjD5zReTqygCLcBGAsYHQ/s640/20191019_123302.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Brunary</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ebz-cTRvQcs/XffTnTHeEHI/AAAAAAAABhY/tlLwAOkNUQYxF8C3UEHBq0C-egU4mvm6gCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_124333_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ebz-cTRvQcs/XffTnTHeEHI/AAAAAAAABhY/tlLwAOkNUQYxF8C3UEHBq0C-egU4mvm6gCLcBGAsYHQ/s640/20191019_124333_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spakować się w 18 litrów na 4 dni? Żaden problem!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-YjIMciE4qzw/XffTn3CXIiI/AAAAAAAABhc/Qzd-1W_4ongDHpmCQ20QUtlmGwP3GsNBQCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_143517.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-YjIMciE4qzw/XffTn3CXIiI/AAAAAAAABhc/Qzd-1W_4ongDHpmCQ20QUtlmGwP3GsNBQCLcBGAsYHQ/s640/20191019_143517.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zjazd za Czarną</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-lCB8p6dFtsk/XffToqtl5qI/AAAAAAAABhg/vf9H-fwiKh0mO0dtoSmEnI3d50P4EU-ZwCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_145753_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-lCB8p6dFtsk/XffToqtl5qI/AAAAAAAABhg/vf9H-fwiKh0mO0dtoSmEnI3d50P4EU-ZwCLcBGAsYHQ/s640/20191019_145753_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Uście Gorlickie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-h9RiXdHk7Zw/XffTpYFIWRI/AAAAAAAABhk/QvcWCKr0JoU7razKZ3lT75m6pgX_9xbcwCLcBGAsYHQ/s1600/20191019_154101.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-h9RiXdHk7Zw/XffTpYFIWRI/AAAAAAAABhk/QvcWCKr0JoU7razKZ3lT75m6pgX_9xbcwCLcBGAsYHQ/s640/20191019_154101.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Skwirtne</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ti-iuWt2uqM/XffTqMxm2GI/AAAAAAAABho/CMtTxqq1M-Mx0ZpGV11wlGE6KG2lKSs8ACLcBGAsYHQ/s1600/20191019_163657_HDR.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ti-iuWt2uqM/XffTqMxm2GI/AAAAAAAABho/CMtTxqq1M-Mx0ZpGV11wlGE6KG2lKSs8ACLcBGAsYHQ/s640/20191019_163657_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Hańczowa, most wymiótł.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Beskid Niski dzień 1 - tu jesteś<br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2019/12/tychania-znaczy-zacisze.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 2</a><br />
<a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/01/jak-mam-rest-day-to-robie-tylko-65-km-i.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 3</a><br /><a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2020/02/dzien-pod-psem-beskidni-niski-na.html" target="_blank">Beskid Niski dzień 4 </a> Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-35613424304617824222019-11-22T03:22:00.002-08:002019-11-22T07:24:38.814-08:00Koniec sezonuKiedy jeżdżę, to dużo myślę. K. zawsze się dziwi, że ja to tak wszystko pamiętam, że z czterdziestokilometrowej trasy potrafię wycisnąć relację na pół godziny czytania, podczas gdy ona twierdzi, że jest skupiona tylko na jeździe i walce o życie. Może kwestią jest tempo naszej jazdy, może jej już brak czasu na myślenie, a ja go mam.<br />
<br />
No więc jadę i mielę parę myśli w głowie. Ostatnio nie mogę się opędzić od ochoty na podsumowanie, bo choć w listopadzie wyrywałam jeszcze kolejne weekendy, to wiem, że czas rozstania zbliża się nieuchronnie. Chłód przegoni mnie z siodła, bo z tym nie mam szans walczyć. A z drugiej strony, w tym roku wydarzyło się tyle, że aż żal, że nie zapisałam wszystkiego.<br />
<br />
I to nie jest tak, że nie miałam jeszcze dotąd opętańczego sezonu. Przecież początki były wręcz słodsze: ten Unibike, zupełnie sztywny, wążący wówczas niemal połowę tego co ja (to ja byłam wówczas najchudsza na świecie), kiedy przewracał się na mnie, leciałam na ziemię razem z nim. A jeździłam wściekle, bez licznika, bez aplikacji (nikomu się wówczas jeszcze o smartfonach nie śniło), bez nawigacji, nawet bez Internetu. Czasem z mapą, najczęściej jednak na czuja. Orientując się po nazwach miejscowości, kierując na słońce. Tłukąc te jurajskie lasy jak w transie. Nie będę Was okłamywać, mam najgorszą na świecie pamięć, ale utkwiły mi pojedyncze obrazy: siedzę na jurajskiej skałce gdzieś pod Jerzmanowicami, bez kasku, w czapce z daszkiem; stoję w promieniach zachodzącego słońca jesienią z długim warkoczem przewieszonym przez ramię; jem batona pod sklepem koło Zabierzowa, bo dojechałam pod granicę z Krakowem, choć muszę wrócić z powrotem na zachód; mozolnie mielę długi podjazd, a przede mną dziadek na rowerze zatrzymuje się i podnosi leżące tak po prostu na poboczu niebieskie pięćdziesiąt złotych; niosę rower ostrożnie przez rzekę w Dolinie Racławki; przejeżdżam ten najprzyjemniejszy fragment szlaku na Jurze. Wróciłam tam w tym roku i wiem, że jest zupełnie króciutki, ale wtedy do domu miałam jeszcze wiele kilometrów. Wiedziałam, że osiem godzin na siodle wytrzymam, a jeśli musiałam jechać dziewiątą, to wiedziałam, że spędzona będzie na stojąco. Wydaje mi się, że byłam dużo silniejsza niż teraz, lżejsza na pewno.<br />
<br />
Ale w tym roku to już kompletny obłęd. Kiedy wyjmowałam Kellysa w marcu, nie przyszłoby mi to do głowy, co będziemy wyprawiać. Najpierw normalnie Jura, naturalne środowisko, wszystko tutaj znam. Forma się kręci, najgorzej nie jest. Czasem przypał jak wtedy, kiedy lecę przez kierownicę gdzieś w polu przed Troksem i niemal pionowo wbijam się łokciami w asfalt. Jestem mocno wytraszona, owijam się kurtką na poboczu, ale też troszeczkę cieszę, że nie miałam akurat tej kurtki na sobie w momencie lotu, bo szkoda by mi było dziur na łokciach. To chyba ta sama kurtka, którą mam na sobie na zdjęciu z warkoczem - muszę je znaleźć. Powoli rodzi się plan przejechania Szlaku Orlich Gniazd, sprzedałam wcześniej plan przejścia S., nie chcę się powtarzać. Ale powstrzymuje mnie fakt, że musiałabym się przełamać i wsiąść do pociągu z rowerem. Tyle czasu tego unikałam, jadąc na Green Velo byłam z S. i on ogarniał rowery, ja sakwy, a teraz byłabym sama. Zakładam Stravę, bo każe mi K. W końcu decyzja: no jadę, mam wolny weekend, obracam trasę do góry nogami w stosunku do pierwotnego planu i zamiast zjeść żabę - przejechać pociągiem - na początku wycieczki, wsiadam z Kellysem do pociągu na stacji Częstochowa-Stradom. Jest zapchany jak diabli, niechcący depczę jakieś dziecko, ktoś wiesza mi rower i trząsąc się z nerwów klapię na siedzenie obok jakiegoś równie zdenerwowanego rowerzysty, który co chwilę się podrywa i wrzeszczy na pasażerów, by nie chybotali jego enduro rowerem. W końcu te jego nerwy mnie rozbawiają i podróż z rowerem zaczyna mi się podobać. Kupuję kolejny bilet.<br />
<br />
I poszło. Weekendy planuję już tylko pod rower. Przed pierwszym prawdziwym wjechaniem na prawdziwy górski szlak pytam przejęta B., czy mogę tam jechać. Czy dam radę. Za każdym razem mówi, że jasne, że oczywiście sobie poradzę, co jest kojące, choć nie mam pojęcia, czy to po prostu tak łatwe szlaki, czy on myśli, że w ogóle coś umiem, czy po prostu olewa. Ale skoro nie protestuje, to jadę. Rodzi mi się powoli plan przejechania MSB, studiuję wpisy Mamby i Skadi. B. przywozi mi Canyona i jemu pierwszemu wyznaję moją tajemnicę: że chyba jadę na MSB. Nie robi to na nim żadnego wrażenia, dziwi go tylko fakt, że nie chcę jechać Canyonem. Stoimy w moim pokoju, jest 22:00, w lustrze odbijamy się we troje: B., ja i Canyon, ale wiedziałam, że to musi być Kellys. I choć było trudno, to wybrałam dobrze. A następnego dnia nie śpię już godzinę przed wschodem słońca, i czekam, by o brzasku wyrwać na Canyonie do Lasu jak chora osoba. Kiedy wyprowadzam go z klatki o jakiejś chorej porannej godzinie, spotykam sąsiada, który mówi mi "dzień dobry" z zagadkowym uśmiechem, może rozumiał.<br />
<br />
Po przejechaniu MSB już właściwie się nie martwię, czy sobie poradzę, ostatni weekend wakacji i ostatni pociąg do Zakopanego - duszne popołudnie na Mietłówce pod ciężką pierzyną burzowej chmury. Tym razem B. pierwszy raz czegoś zabrania, to znaczy przestrzega, żeby nie próbować szukać singli na Podhalu, więc grzecznie jadę środkiem góry. I tak mokre korzenie mnie straszą, więc z ulgą uciekam asfaltem na Bachledówkę, potem wracając przypadkiem odkrywam kultowy zjazd Salamandrą. Nie zatrzymuję się nawet na foto, zjedżam dla czystej przyjemności, potem T. mi o tym zjeździe opowiada. Zjazd, jakby się jechało prosto w gigantyczną ścianę Giewontu, planując przydzwonić w nią nosem.<br />
<br />
A potem zamawiam Hrabiego. Rose Count Solo 2, wybór między Grand Canyonem i Rose do ostatniego momentu nierozstrzygnięty. Wygrywa rozsądek i rzeczowa analiza sprzętowa B. Codziennie sprawdzam, czy paczka z rowerem ruszyła się choć z miasta do miasta. W końcu otwieram drzwi kurierowi i wnoszę tę zadziwiająco lekką paczkę przez próg, jak pannę młodą. Sama go skręcam, korzystając trochę z porad B. online, co jest symbolicznym zdarzeniem, bo Kellysowi nie odpinałam nawet nigdy koła. Chwilę jeszcze jestem przestraszona, że rozmiar S jest jednak za mały, może trzeba go było odesłać? T. namawia, żeby jednak trochę na nim pojeździć i mały Hrabia zostaje, i choć pewnie istotnie ten rozmiar jest trochę za mały, to w momentach wypychów, zjazdów i manewrowania rowerem w pociągu Hrabia to wielka ulga. Nim się obejrzę, jest listopad, na liczniku prawie tysiąc kilometrów razem i zmęczenie, które właściwie już nie mija ani na chwilę.<br />
<br />
Hrabia stoi przy łóżku, T. żartuje z niego za każdym razem, gdy mnie odwiedza. Maleńki rowerek, a i tak uważam, że to jedna z najpiękniejszych maszynek, jakie widziałam. Ale Hrabia mnie nie zaspokaja. Wciąż oglądam się za innymi. Ostatnio myślę, że trzeba było odkupić Canyona od B., częściej jednak fantazjuję o sobie na gravelu. Hrabia jest lżejszy na asfalt, ale to wciąż nie to; za to spędzam na nim najpiękniejszą chyba jesień mojego życia, młynkując bez końca wśród liści, w tym obłędnym, obłąkanym, nieopisanym słońcu jesiennym, w tym krystalicznym powietrzu, w tej ciszy zakłócanej tylko moim sapaniem. Ale oczywiście taka jesień już była - mam teraz przed sobą zdjęcia z 2012 roku, analogowe, na których Jura wygląda piękniej niż w rzeczywistości, przybrana złotem i burgundem winorośli. Klisze rowerowe, taki tytuł na zawsze przylgnął do tej konkretnej rolki. W kolejnym roku rozbiłam tę lekką, automatyczną Vilię łakomie rzucając się na kołocza gdzieś w Wiśle-Czarne, więc więcej klisz rowerowych nie było. W ogóle już wtedy uznałam, że wożenie aparatu na rower szkodzi przede wszystkim jeździe. Więc tylko telefonem pstrykam: Beskid Wyspowy, Myślenice, Pieniny, Jezioro Dobczyckie, Lechnica (o matko!), Przehyba, Nowy Sącz, cerkwie, Regetów, Nieznajowa, Czarna i Czarne, Rymanów i Iwonicz, Gorlice i pumptrack, Magura Małastowska, Przemyśl, Krasiczyn, panorama ze wzgórza w Starym Borku i Łańcut.<br />
<br />
Może dorzucę do tego coś jeszcze. <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Fh8oBESPOjg/Xdf4RMC3DQI/AAAAAAAABgM/XnpiJXe-LrkXbJ7bdSiMaoLSkU8qs3L6gCLcBGAsYHQ/s1600/10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-Fh8oBESPOjg/Xdf4RMC3DQI/AAAAAAAABgM/XnpiJXe-LrkXbJ7bdSiMaoLSkU8qs3L6gCLcBGAsYHQ/s640/10.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-SB_D47OCbfU/Xdf4Q1p10GI/AAAAAAAABgI/goZ-CVaeR7oDjoG4502854bZExwmn4UJgCLcBGAsYHQ/s1600/15.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-SB_D47OCbfU/Xdf4Q1p10GI/AAAAAAAABgI/goZ-CVaeR7oDjoG4502854bZExwmn4UJgCLcBGAsYHQ/s640/15.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_MRQjOGwwNs/Xdf4RAW3h_I/AAAAAAAABgQ/Kzi7np1uLWMfnBiNyLA08mFJxbFTJFX8ACLcBGAsYHQ/s1600/16.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-_MRQjOGwwNs/Xdf4RAW3h_I/AAAAAAAABgQ/Kzi7np1uLWMfnBiNyLA08mFJxbFTJFX8ACLcBGAsYHQ/s640/16.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-1uszaUAXwcI/Xdf4Ro_EywI/AAAAAAAABgU/DsNlIdY5LSEq4fFrcM73XNrDC7R4fnJ1wCLcBGAsYHQ/s1600/21.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-1uszaUAXwcI/Xdf4Ro_EywI/AAAAAAAABgU/DsNlIdY5LSEq4fFrcM73XNrDC7R4fnJ1wCLcBGAsYHQ/s640/21.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0Zs8Hd6fkO4/Xdf4RigodyI/AAAAAAAABgY/zTxxywrCpTYWGV5k-0qUxyU_MihcjSJ7ACLcBGAsYHQ/s1600/36.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://1.bp.blogspot.com/-0Zs8Hd6fkO4/Xdf4RigodyI/AAAAAAAABgY/zTxxywrCpTYWGV5k-0qUxyU_MihcjSJ7ACLcBGAsYHQ/s640/36.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-36127598936539148332019-09-01T14:24:00.003-07:002019-09-02T00:45:43.277-07:00Mały Szlak Beskidzki na rowerze - z Bielska na Luboń WielkiWahałam się do ostatniej chwili, ale ruszyłam w stronę przygody. I wiecie co?<br />
<br />
Jak zwykle warto było się odważyć.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Mały Szlak Beskidzki - 137 km dobrej zabawy</span><br />
<br />
Mały Szlak Beskidzki, który dalej będę skracać do "MSB", liczy 137 km i przechodzi przez pomijane przez Szlak Główny pasma Beskidów: Mały, Makowski i Wyspowy. Nie jest trudny do pokonania z plecakiem, choć z pewnością nie należy go lekceważyć, bo zarówno Beskid Mały, jak i Wyspowy, fundują forsowne podejścia i zejścia nieprzyjemne dla wrażliwych kolan. Za to na rowerze... Za to na rowerze może być dobrym treningiem i raczej nie będziecie się nudzić.<br />
<br />
Ten tekst jest pisany z punktu widzenia osoby dopiero zaczynającej swoją przygodę z jeżdżeniem po górach. Jestem zdecydowanie turystką, a nie bikerem enduro i było jasne, że przejazd będzie przede wszystkim bezpieczny i dla przyjemności. Co do tego drugiego, to los nieco zweryfikował oczekiwania, ale wciąż był to udany urlop. ;-)<br />
<br />
Jechałam na bardzo podstawowym i już nieco wiekowym rowerze górskim, który na początku sezonu przeszedł jakiś tam przegląd i do którego miałam zaufanie. Niestety nie miałam zbyt mocnych hamulców ani działającego amortyzatora, ale to tylko dodawało pikanterii mojemu przejazdowi. Jeśli natomiast nie macie zapędów na zdobycie nagrody Darwina, to polecam rower, który lepiej zniesie korzenie i kamory. Podstawową trudnością w MSB jest fakt, że to szlak pieszy, więc nie liczcie na 100% przejezdność rowerem. Jak napisała <a href="http://www.skadinagrani.pl/2018/06/may-szlak-beskidzki-na-rowerze.html" target="_blank">Skadi na grani</a>, to raczej przygoda z rowerem, niż jazda bez przerwy.<br />
<br />
Żeby sobie już zupełnie nie ułatwiać, wybrałam kierunek ze Straconki do Lubonia. W skrócie: raczej lepiej jechać w drugą stronę, zaoszczędzicie sobie nerwów na 5 stromych podjazdach i ścianach, z których prawdopodobnie lepiej jest rower znosić, niż wnosić do góry. Przewyższenie w obie strony jest podobne, ale chodzi tu jednak o różnice między stokami niektórych szczytów, jak Luboń, Lubogoszcz czy mała, ale upierdliwa Żurawnica.<br />
<br />
W kwestii bagażu, jechałam tylko z małym 20-litrowym plecakiem. Nie planowałam noclegów na dziko, w schroniskach chciałam wybierać opcję z pościelą, a możliwość zaopatrzenia się w prowiant na szlaku jest na szczęście w miarę często, w postaci sklepów, restuaracji lub właśnie schronisk PTTK.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: large;">MSB dzień 1 - Straconka - Leskowiec - ok. 37 km</span><br />
<br />
Pierwszą lekcję odebrałam jeszcze w Krakowie, ścierając się z opryskliwym konduktorem w obrzydliwym i rozklekotanym pociągu, który miał mnie zawieźć do Katowic. Od 3 w nocy do prawie 6 rano - bo przecież pociąg oczywiście miał opóźnienie - marzłam w przedziale bagażowym, bo okna nie dało się zamknąć, a noce w sierpniu już nie rozpieszczają. Przesiadka do Bielska była o wiele sprawniejsza, a wygodne i nowoczesne pociągi Kolei Śląskich odjeżdżają co godzinę. Jeszcze w Bielsku wysiadłam na Głównej, zamiast na bliższej szlakowi stacji Bielsko-Biała Leszczyny, ale ostatecznie około 8:00 rano zameldowałam się pod początkową kropką szlaku w dzielnicy Straconka. (Jeśli wasz pociąg zatrzymuje się tylko na stacji Bielsko-Biała Główna, to czeka was około 25 min pedałowania do początku MSB).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-m65gik3kw_8/XWwwH4_R9KI/AAAAAAAABb0/tfWQmPuzfwQopP9qQ0pih3ctAgXOtbjNACEwYBhgL/s1600/20190815_031009.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-m65gik3kw_8/XWwwH4_R9KI/AAAAAAAABb0/tfWQmPuzfwQopP9qQ0pih3ctAgXOtbjNACEwYBhgL/s640/20190815_031009.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_mFtIhOPGWQ/XWwwIepgrnI/AAAAAAAABb4/JgtWSR7V3xMC-aQFL0xcNoPdnovp7EUxACEwYBhgL/s1600/20190815_073034_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_mFtIhOPGWQ/XWwwIepgrnI/AAAAAAAABb4/JgtWSR7V3xMC-aQFL0xcNoPdnovp7EUxACEwYBhgL/s640/20190815_073034_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Q95zxnt8WS4/XWwwH6r2NlI/AAAAAAAABb0/eaGmYOlpWUkz2D8w8-Of_3tO5KDZaP1zwCEwYBhgL/s1600/20190815_081255_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Q95zxnt8WS4/XWwwH6r2NlI/AAAAAAAABb0/eaGmYOlpWUkz2D8w8-Of_3tO5KDZaP1zwCEwYBhgL/s640/20190815_081255_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
Już na początku czeka was stromy asfaltowy podjazd, wkrótce przechodzący w leśną ścieżkę wspinającą się po zboczu na Gaiki. Kiedy ścieżka zamieni się w szerszą drogę, po lewej stronie otworzy wam się widok na Bielsko i napotkacie wkrótce niewielką drewnianą ambonkę, która świetnie nadaje się do kontemplacji panoramy. Podobno tam gdzieś też zaczynają się trasy enduro Druid i Roxy, ale mnie o to nie pytajcie, bo nie mam i na razie nie chcę mieć nic wspólnego z enduro!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ULIBxq1wnt8/XWwwJVXpWKI/AAAAAAAABbk/4_gR3yuFZAU4Z7qrYWFx-ZAUIlKVUm4hACEwYBhgL/s1600/20190815_085105_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ULIBxq1wnt8/XWwwJVXpWKI/AAAAAAAABbk/4_gR3yuFZAU4Z7qrYWFx-ZAUIlKVUm4hACEwYBhgL/s640/20190815_085105_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-gwZbzmn8OrQ/XWwwKFvvsxI/AAAAAAAABb4/bzjNkfk6-RMeJnWwEK68IVsITOoREf-ewCEwYBhgL/s1600/20190815_090504.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-gwZbzmn8OrQ/XWwwKFvvsxI/AAAAAAAABb4/bzjNkfk6-RMeJnWwEK68IVsITOoREf-ewCEwYBhgL/s640/20190815_090504.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z ambonki na Bielsko</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-8abVxmW0uQc/XWwwKtzg_6I/AAAAAAAABb4/4CdLwuDhxdMVTwxWaITk3-PIoPErJk4mACEwYBhgL/s1600/20190815_100016_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-8abVxmW0uQc/XWwwKtzg_6I/AAAAAAAABb4/4CdLwuDhxdMVTwxWaITk3-PIoPErJk4mACEwYBhgL/s640/20190815_100016_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krzyż na Chrobaczej, przecież widać, że krzyż.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Szlak wyprowadzi was pod krzyż na Chrobaczej Łące. Tuż obok znajduje się prywatne schronisko o tej samej nazwie (trzeba odbić w dół żółtym szlakiem, ale zobaczycie je między drzewami). Dotarłam tam po około 2 godzinach, co jest czasem porównywalnym z tempem pieszego i jak miało się okazać podczas całej wycieczki, moja kondycja i umiejętności raczej nie pozwalały na znaczne wyprzedzanie pieszych czasów. Ponieważ jak zawsze byłam sama, a doświadczenia w górach z rowerem nie mam, to czekało mnie nie tylko sporo wypychów, ale też sprowadzania roweru w trudniejszych miejscach, czego nie żałuję, bo do celu dotarłam szczęśliwie bez najmniejszego wypadku.<br />
<br />
W schronisku zgarnęłam pepsi i kawę. Gospodarz, widząc mój strój, spytał, dokąd jadę, a ja szczerze, choć nieśmiało przyznałam, że mam w planie przejechać cały Mały Szlak Beskidzki. Podekscytowany gospodarz zaraz wykrzyczał to do wszystkich gości, więc już około 10 rano dnia pierwszego przejazd stał się oficjalny. Chwilę po tym podszedł do mnie wysoki chłopak mówiąc, że słyszał właśnie o moim planie, i że sam idzie MSB pieszo w tym samym kierunku. Miał nocować tego samego dnia na Leskowcu.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-XfnVd0iWVm4/XWwwLNRtajI/AAAAAAAABbo/JZ6bDnF-AMMIEvYPUrIq37HvjJLZEFOEACEwYBhgL/s1600/20190815_111006_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-XfnVd0iWVm4/XWwwLNRtajI/AAAAAAAABbo/JZ6bDnF-AMMIEvYPUrIq37HvjJLZEFOEACEwYBhgL/s640/20190815_111006_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
Zjazd z Chrobaczej jest długi i miejscami dla mnie nie był przejezdny, jednak muszę napisać, że dzielnie zjeżdżałam o wiele trudniejsze odcinki, niż normalnie robię to na przykład w Lasku Wolskim. Motywacja długodystansowa była zupełnie inna! Z drugiej strony, szybko zrozumiałam, dlaczego strój MTB to dłuższe spodenki - chyba nigdy w życiu nie czułam się tak naga, jak wtedy, zjeżdżając pośród sporych, ostrych kamorów w moich krótkich cieniutkich szortach do biegania. Wtedy też postanowiłam, że do nowego roweru górskiego na pewno dokupię od razu ochraniacze!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-fSaEPTHM6uw/XWwwL92Sa9I/AAAAAAAABbo/eYzdfcz_regtQl-vrSBGZ3QABifTYQrcwCEwYBhgL/s1600/20190815_111851.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-fSaEPTHM6uw/XWwwL92Sa9I/AAAAAAAABbo/eYzdfcz_regtQl-vrSBGZ3QABifTYQrcwCEwYBhgL/s640/20190815_111851.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-sGvzlCVvnsk/XWwwMFEzmWI/AAAAAAAABbs/CGw7Hp7sbKkw4rxZqGAv7gULHjAalnRswCEwYBhgL/s1600/20190815_112033.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-sGvzlCVvnsk/XWwwMFEzmWI/AAAAAAAABbs/CGw7Hp7sbKkw4rxZqGAv7gULHjAalnRswCEwYBhgL/s640/20190815_112033.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-cdRimpBIl5w/XWwwMvEuRaI/AAAAAAAABbw/u2JwdYbC1pAT8M_vlu-Byy-d7nzkrkQBgCEwYBhgL/s1600/20190815_112040.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-cdRimpBIl5w/XWwwMvEuRaI/AAAAAAAABbw/u2JwdYbC1pAT8M_vlu-Byy-d7nzkrkQBgCEwYBhgL/s640/20190815_112040.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Nareszcie zjazd się kończy i wyprowadza nas na zaporę w Porąbce. Chwilę spędzam fotografując malowniczy zbiornik, i jeszcze nie spodziewając się niczego złego, ruszam na podjazd pod górę Żar. Nie wiem czemu, ale byłam śmiertelnie poważnie przekonana, że czeka mnie podjazd asfaltowy, pewnie dlatego, że jako dzieciak jechałam z rodzicami na Żar samochodem... Niespodzianka: podjazd pod Żar to mocno kamienista, a przede wszystkim bardzo stroma ścieżka w lesie. Nawet z plecakiem byłoby to doświadczenie nieprzyjemne, a dodatkowa konieczność pchania ciężkiego Kellysa, który razem z dwoma bidonami ważył około 18 kg, sprawiła, że to nie było coś, co chciałabym powtórzyć. Na tym wypychu spotkałam już pierwszych rowerzystów - na przykład typa na rowerze trekkingowym na semislickach, próbującego zjeżdżać w dół metodą na samobójcę (czyli z nogami szorującymi po ziemi) oraz innego, który dogonił mnie w połowie drogi. Zapytał, dokąd jadę, i gdy usłyszał o planie przejechania całego MSB, to aż westchnął, bo sam się nosił z takim zamiarem i ciągle brakowało czasu, więc mi zazdrościł, że ja to już realizuję. W ogóle w Beskdzie Małym napotkacie sporo rowerów, od szos po enduro.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--UFA12zgHZ8/XWwwNUy2yoI/AAAAAAAABb4/PXNnojH171IPFJPfogAcyADh7dtS8gchwCEwYBhgL/s1600/20190815_115204.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/--UFA12zgHZ8/XWwwNUy2yoI/AAAAAAAABb4/PXNnojH171IPFJPfogAcyADh7dtS8gchwCEwYBhgL/s640/20190815_115204.jpg" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-H8AbiUx3Sj8/XWwwNw46L8I/AAAAAAAABb0/16mFY-lWDakD3q1wsgtfgJ6yAUF5QyE1ACEwYBhgL/s1600/20190815_115758_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-H8AbiUx3Sj8/XWwwNw46L8I/AAAAAAAABb0/16mFY-lWDakD3q1wsgtfgJ6yAUF5QyE1ACEwYBhgL/s640/20190815_115758_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
Wypych zajmie wam około 50 minut, zależnie od siły waszych ramion (moje są cholernie wątłe). Na szczycie jest mocno tłoczno, ale restauracje i foodtrucki przynajmniej zapewnią wam dostęp do posiłku i napitku. Wyruszyłam 15 sierpnia, w wielki upał, więc trochę obawiałam się, że pierwszego dnia będę miała problem z dodatkowym zaopatrzeniem - pić mi się chciało straszliwie w czasie całej trasy. Na szczęście Chrobacza Łąka, stacja kolejki na Żarze, potem ewentualnie hotel na Przełęczy Kocierskiej mogą was poratować nawet w święto państwowe.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-zR4LDGa9AJU/XWww0XTfJHI/AAAAAAAABcs/2R0FCFIsM6UxsH7y3qZzXU81oM6LHScrgCEwYBhgL/s1600/20190815_123216.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-zR4LDGa9AJU/XWww0XTfJHI/AAAAAAAABcs/2R0FCFIsM6UxsH7y3qZzXU81oM6LHScrgCEwYBhgL/s640/20190815_123216.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-BOFdnThdCaE/XWwwzo1dVgI/AAAAAAAABcw/eQtPw_mIW2AeX8WQhDNmnskPwbjwnWVBgCEwYBhgL/s1600/20190815_125925_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-BOFdnThdCaE/XWwwzo1dVgI/AAAAAAAABcw/eQtPw_mIW2AeX8WQhDNmnskPwbjwnWVBgCEwYBhgL/s640/20190815_125925_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na zbiornik na szczycie góry Żar z Kiczery</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Szlak ze szczytu leci dalej w kierunku Kiczery - nie wiedziałam, że szlak wiedzie wzdłuż ogrodzenia zbiornika i zjechałam nieco w dół asfaltem - możecie to zrobić, bo szlak w końcu tam dotrze, ale uważajcie na odbicie w lewo. Szlak zaprowadzi was na Kiczerę, z której świetnie widać zbiornik na szczycie góry Żar - i ja zatrzymałam się tam na chwilę na podziwianie. Gdy podjeżdżałam, rowerzysta fotografujący widok wykrzyknął na mój, nomen omen, widok: "Nareszcie kobieta na rowerze! Jeszcze żadnej nie spotkałem, a jeżdżę od 4 lipca". Choć mój kolega, rowerzysta enduro, skomentował tę anegdotę złośliwie, że facet chyba musiał jeździć kanałami, to faktem jest, że jakoś te dziewczyny na rower w Beskidzie Małym czy Wyspowym nie pchają się, a już na pewno nie pchają się solo. Odpowiedziałam facetowi, że lubię być jedyna.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-HubItHMVfko/XWww1wtpjqI/AAAAAAAABc4/hWYZZiN9tLs3MsshM8bER_tyoOOeZdkjwCEwYBhgL/s1600/20190815_134134.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-HubItHMVfko/XWww1wtpjqI/AAAAAAAABc4/hWYZZiN9tLs3MsshM8bER_tyoOOeZdkjwCEwYBhgL/s640/20190815_134134.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-M8cM1bNUFoc/XWww5WYSaMI/AAAAAAAABc0/aYa6tp8yG-MajjFCxlW9VB2KigOpxrZDgCEwYBhgL/s1600/20190815_142947.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-M8cM1bNUFoc/XWww5WYSaMI/AAAAAAAABc0/aYa6tp8yG-MajjFCxlW9VB2KigOpxrZDgCEwYBhgL/s640/20190815_142947.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Z Kiczery szlak w naturalnym dla Beskidu Małego trybie góra-dół, góra-dół będzie was prowadził na Przełęcz Kocierską. Parę dni wcześniej jechał tutaj Tour de Pologne, ja zmyłam się szybko, bo przełęcz jest zatłoczona samochodami. Dalej wjedziecie w dość ciekawy odcinek wiodący na Kocierz, a potem na Potrójną i do rezerwatu Madohora. Za przełęczą będzie trochę naturalnych singletracków, oczywiście podjazdy i wypychy i różne takie przyjemności. Aż do samego Leskowca będziecie na zmianę jechać i prowadzić - duże głazy, a czasem i drobniejszy żużel mnie skutecznie odstraszały od siedzenia w siodle. Czułam też już spore zmęczenie (niestety z ekscytacji spałam tylko godzinę...) i wolałam częściej zsiadać, gdy koordynacja ruchowa nieco już zawodziła. W nagrodę czeka was jeszcze widok ze szczytu Leskowca i ewentualnie coś pysznego w całkiem sympatycznym schronisku PTTK. Mimo długiego weekendu, spałam tam sama w pokoju, a oprócz mnie nocowali w całym obieckie chyba tylko dwaj faceci. Dwie godziny po mnie do schroniska na posiłek dotarł mój kolega z MSB, Przemek (o imię spytam go dopiero ostatniego dnia!) i to on potem powie mi, że większa impreza odbywała się tego wieczoru w wiacie na Leskowcu :-) Jest noc spadających gwiazd, ale i pełnia, więc robię tylko krótki spacer na łąkę koło schroniska i wracam, nie upolowawszy żadnej gwiazdki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-055-mDkbHPc/XWww60NgqcI/AAAAAAAABdA/jAiJWiF7Y_wx_MdYnvcZL0rCcWvF1W-fwCEwYBhgL/s1600/20190815_162940.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-055-mDkbHPc/XWww60NgqcI/AAAAAAAABdA/jAiJWiF7Y_wx_MdYnvcZL0rCcWvF1W-fwCEwYBhgL/s640/20190815_162940.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oAWqS0n8Od8/XWww6rV8veI/AAAAAAAABdA/eSSCL6lmlAYedbLgc-afX8xTNVL__3ONgCEwYBhgL/s1600/20190815_174140_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-oAWqS0n8Od8/XWww6rV8veI/AAAAAAAABdA/eSSCL6lmlAYedbLgc-afX8xTNVL__3ONgCEwYBhgL/s640/20190815_174140_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<span style="font-size: large;"></span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">MSB dzień 2 - Leskowiec - Myślenice - ok. 52 km</span><br />
<br />
Drugi dzień zaczyna się od małego fakapu, bo Kellys nocował zamknięty w komórce, a klucz do komórki zjechał na dół samochodem z gospodarzem schroniska... Miałam wyruszyć o 7:00, bo tego dnia zapowiadali burze na wieczór i wolałam mieć więcej czasu. Klucz wraca przed 8:00 i mogę jechać, a czekając na gospodarza przynajmniej zjadam śniadanie.<br />
<br />
Zjazd z Leskowca idzie całkiem sprawnie, nawet takim fajtłapom jak ja. Po drodze rozglądam się za Przemkiem, ale go nie mijam - jakie jest moje zdziwienie, gdy widzę go w Krzeczowie, kiedy akurat żuję pączką z czekoladą. Dogoniłam go chwilę później na podjeździe i spytałam, jak to możliwe, że pojawił się w Krzeczowie jakiś kwadrans po mnie, skoro go nigdzie nie spotkałam, ale wyjaśnił, że zszedł wcześniej - tylko minęłam go pod Lewiatanem paręset metrów temu, nie zauważywszy. Zostawiam go na chwilę, ale zaraz zaczyna się ściana z wypychem, więc Przemek szybko mnie wyprzedza sadząc wielkie kroki, a ja mozolnie pcham Kellysa do góry.<i> </i>I kiedy mam już powoli naprawdę dość, objawia się pierwsza poważna przeszkoda i niespodzianka na szlaku. Ostatnie kilkanaście metrów podejścia na Żurawnicę (727 m n.p.m.) to pionowa ścianka z ziemi i kamorów, z niewielkimi jedynie naturalnymi "stopniami". Myślałam, że ktoś sobie ze mnie żartuje. Na taką ściankę nie da się pchać, trzeba wnieść rower. I tutaj przewagę, niestety, będą mieli panowie oraz te panie, które dadzą radę włożyć sobie sprzęt na ramiona - ja do nich nie należę, więc by nie uszkodzić siebie, musiałam dbać o kontakt roweru z podłożem i przestawiać go o malutkie odcinki. Mniej więcej w połowie takiego wciągania - nigdy chyba wcześniej nie musiałam tego robić tak długo i tak wysoko - pomyślałam sobie, co zrobię, jeśli przede mną jest jeszcze jakaś gorsza ścianka, której nie dam rady pokonać? I będę musiała zawrócić? Uwaga, spoiler: były gorsze.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ppy6bJpo3vY/XWww7MxOhOI/AAAAAAAABc0/bqDL4cT7r1IeGp790aFmhRlD6vQJqWvcgCEwYBhgL/s1600/20190816_075918_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ppy6bJpo3vY/XWww7MxOhOI/AAAAAAAABc0/bqDL4cT7r1IeGp790aFmhRlD6vQJqWvcgCEwYBhgL/s640/20190816_075918_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Poranek na Leskowcu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Zv0Ij7RVxHY/XWww71wNESI/AAAAAAAABc4/HdxBEdDPvQ0RUhDA9pD-l2QVBnK5wNrFwCEwYBhgL/s1600/20190816_092106.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Zv0Ij7RVxHY/XWww71wNESI/AAAAAAAABc4/HdxBEdDPvQ0RUhDA9pD-l2QVBnK5wNrFwCEwYBhgL/s640/20190816_092106.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To dopiero początek tego wstrętnego podejścia na Żurawnicę - Przemek już znika na horyzoncie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4mAZSJcBQ1g/XWww8vl-vtI/AAAAAAAABc8/4rHUrxxIZtsTNEBkv1emcSbSMqJxqUUpACEwYBhgL/s1600/20190816_095007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-4mAZSJcBQ1g/XWww8vl-vtI/AAAAAAAABc8/4rHUrxxIZtsTNEBkv1emcSbSMqJxqUUpACEwYBhgL/s640/20190816_095007.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przełęcz Carchel</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Ściana nie jest wysoka - to tylko kilkanaście metrów, więc manewry z wyniesieniem zajęły mi pewnie około kwadransa. Ze szczytu początkowo będziecie zjeżdżać wąską i kamienistą granią (tak, granią), więc uważajcie - potem szlak zamieni się w zwykłą leśną ścieżkę. Dalej jest przełęcz Carchel z kapliczką, niezwykle urocze miejsce. Przemka dogoniłam za kolejnym leśnym podjazdem (niegroźnym), na początku zjazdu z Gołuszkowej Góry - na mój widok powiedział tylko poważnie: "Nie wiem, jak tam weszłaś." Mówiąc szczerze, sama tego nie wiedziałam i wciąż jeszcze byłam w lekkim szoku. Pogadaliśmy chwilę, poplotkowaliśmy o Łukaszu Superganie i oddzieliłam się, mając przed sobą przyjemny długi zjazd do Zembrzyc (są chwilami trudniejsze odcinki leśne, więc dostosujcie do umiejętności). Tego dnia Przemek już nie mógł mnie dogonić, bo od Żurawnicy zaczął się odcinek bardzo przyjemny rowerowo.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5z5rdNhk_8E/XWww9BrxWRI/AAAAAAAABdA/RWahoTeWU-Efx5BHhD4-9C-9_GbCL1KVgCEwYBhgL/s1600/20190816_101421_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-5z5rdNhk_8E/XWww9BrxWRI/AAAAAAAABdA/RWahoTeWU-Efx5BHhD4-9C-9_GbCL1KVgCEwYBhgL/s640/20190816_101421_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-iunIS_Daw8s/XWww9Y7e2XI/AAAAAAAABdA/8byiuudKeNk5N_oWYIX81eusDscn267ogCEwYBhgL/s1600/20190816_105042_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-iunIS_Daw8s/XWww9Y7e2XI/AAAAAAAABdA/8byiuudKeNk5N_oWYIX81eusDscn267ogCEwYBhgL/s640/20190816_105042_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zembrzyce</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Od Zembrzyc (okazja do uzupełnienia zapasów, a nawet kawiarnia-cukiernia na rynku) znałam szlak az do Palczy, bo szłam nim kiedyś w zimie, i bardzo się cieszyłam na przejechanie tego fragmentu rowerem - głównie dlatego, że wiedziałam, że będzie super łatwo. Z Zembrzyc czeka was długi asfaltowy podjazd z tylko maleńką końcówką terenową, ale potem możecie się szykować na wręcz za szybki przelot przez Pasmo Chełmu - aż szkoda tam tak gnać! Jednak jest łatwo i prędkość sama wchodzi. Dla wyrównania, popas urządziłam na pięknej widokowej łące. Zaraz potem spotkałam biegacza, z którym podróżowałam przez jakiś czas - początkowo myślałam, że łatwo go wyprzedzę, ale od mojej widokowej łąki zaczęły się wielkie kałuże i zniszczenia szlaku, które mnie zatrzymywały i wymagały większej uwagi, natomiast dla biegacza nie stanowiły przeszkody. Poruszaliśmy się razem z przerwami, sympatycznie rozmawiając, aż do Babicy Zachodniej, bo biegacz planował dalej odbić na szlak niebieski na Koskową Górę, ja zaś miałam prostą drogę czerwonym do Myślenic. Odcinek od Palczy przez Babicę tez jest niemal w większości przejezdny pod względem nachylenia terenu, przygotujcie się natomiast na spore zniszczenia sprzętem leśnym i quadami. Dodatkowo przed dlugim weekendem, który wybrałam na przejazd szlaku, przeszła przez południową Polskę seria burz i ulewnych deszczy, więc bajora na szlaku były gigantyczne. Ale burze nie naruszyłyby nawierzchni tak, jak opony ciężkich pojazdów - przez to odcinki, które byłyby w normalnych warunkach superprzyjemnym i łatwym zjazdem, po ubiciu przez traktory i ciągniki stawały się wielkim gliniastym lepcem, do którego ja i Kellys przyklejaliśmy się jak muchy. Nie ma tu trudności, ale jest spora frustracja, pogłębiona jeszcze wszechobecnymi śmieciami, które cierpliwie podnosiłam i pakowałam do plecaka.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-NXIQey5DYnU/XWwx9ZRK3yI/AAAAAAAABdk/jih4Z6knGDo2-hhj00DDy7nJzQBzYdJlwCEwYBhgL/s1600/20190816_120559_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-NXIQey5DYnU/XWwx9ZRK3yI/AAAAAAAABdk/jih4Z6knGDo2-hhj00DDy7nJzQBzYdJlwCEwYBhgL/s640/20190816_120559_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-sFodB0Qv02o/XWwx893godI/AAAAAAAABdg/NATa7zBn3cQnEbPq05v_xPQcd0TW-J6vACEwYBhgL/s1600/20190816_121712_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-sFodB0Qv02o/XWwx893godI/AAAAAAAABdg/NATa7zBn3cQnEbPq05v_xPQcd0TW-J6vACEwYBhgL/s640/20190816_121712_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-EX5g5k7L760/XWwx98Ze_uI/AAAAAAAABdg/DiWzDMpvNAciO2EZtm-W9bit49EvWlBXQCEwYBhgL/s1600/20190816_141700.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-EX5g5k7L760/XWwx98Ze_uI/AAAAAAAABdg/DiWzDMpvNAciO2EZtm-W9bit49EvWlBXQCEwYBhgL/s640/20190816_141700.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
Po drodze do Myślenic miniecie kapliczkę świętego Huberta (ławeczki wygodne na popas), a potem obstawioną ławkami kaplicę świętego Mikołaja. Kiedy dojedziecie do krzyża z widokiem na Myślenice, to wiedzcie, że właśnie zaczyna się piękny, wąski singielek zjazdowy, który doprowadzi was aż do pierwszych zabudowań - przyjemne pożegnanie ze szlakiem przed wjazdem do Myślenic. Szlak przebiega przez sam rynek miasta, gdzie znajdziecie masę sklepów, barów i cukierni. Tutaj zakończyłam swój dzień drugi, zdążywszy tuż przed burzą, którą oglądałam, już wykąpana, z okien hotelowej restauracji. Tutaj uwaga dotycząca noclegu: wiem, że jechałam w długi weekend sierpniowy i nie zabukowałam noclegów odpowiednio wcześniej, ale jednak wydaje mi się, że w Beskidzie Makowskim nie znajdziecie zbyt wielkiego wyboru pensjonatów czy agroturystyki. Osobiście nie przepadam za schroniskiem na Kudłaczach, więc nie chciałam tam nocować, natomiast gdyby nie burza, realne byłoby wypchanie jeszcze roweru na Kudłacze tuż przed lub tuż po zmroku.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-SJegS_coKPs/XWwx-V7vYuI/AAAAAAAABdk/21CF_6eLi4EQZv_jaN3wZr5QEzpRwf5xQCEwYBhgL/s1600/20190816_163739_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-SJegS_coKPs/XWwx-V7vYuI/AAAAAAAABdk/21CF_6eLi4EQZv_jaN3wZr5QEzpRwf5xQCEwYBhgL/s640/20190816_163739_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-q1QmAZ2emNY/XWwx-pIedKI/AAAAAAAABdo/AEX-EoeWtKMQjcBJe50dNE7xRkgHQkftQCEwYBhgL/s1600/20190816_170124.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-q1QmAZ2emNY/XWwx-pIedKI/AAAAAAAABdo/AEX-EoeWtKMQjcBJe50dNE7xRkgHQkftQCEwYBhgL/s640/20190816_170124.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-F8ztCHq0xKk/XWwx_pCJsRI/AAAAAAAABds/ILEk7_DWsQsY_wFKs8XhZwzItdngghZFQCEwYBhgL/s1600/20190816_171813.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-F8ztCHq0xKk/XWwx_pCJsRI/AAAAAAAABds/ILEk7_DWsQsY_wFKs8XhZwzItdngghZFQCEwYBhgL/s640/20190816_171813.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dzienny urobek cudzych śmieci zwieziony ze szlaku</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">MSB dzień 3 - Myślenice - Mszana Dolna - ok. 40 km</span><br />
<br />
Następnego dnia wyruszam około 8:00 z hotelu. Całą noc krążyły burze i ulewy, więc wiem, że czeka mnie tego dnia sporo maseczek błotnych. Zostawiłam sobie też na trzeci dzień wypych pod góry Uklejna i Działek, żeby ruszyć do boju ze świeżymi siłami - jeśli planujecie dojechac do Kudłaczy tego samego dnia, to końcówka może być ciężka... Natomiast ja, posilona śniadaniem i świadoma, co mnie czeka (znowu ten fragment szlaku znałam z zimowych wędrówek), cierpliwie wyprowadzałam Kellysa przez rezerwat przyrody Zamczysko nad Rabą i dalej do góry. Nocne opady zamieniły szlak w strumień wody, a potem błota, natomiast pięknie prześwietlające między drzewami promienie słońca oraz malownicze mgiełki nieco osładzały mi ten wysiłek. Wypych potrwa około 45 minut, potem szlak będzie mniej lub bardziej przejezdny i podjezdny. Po drodze do schroniska minęło mnie dwóch rowerzystów enduro, którzy jakoś sprytnie podjechali pod Kudłacze omijając czerwony szlak i kiedy w końcu wprowadziłam rower pod schronisko, zdziwili się, że wypych czerwonym wcale nie trwa aż tak długo... <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-U95JLal1vKw/XWwzO8Ah07I/AAAAAAAABfc/D8nkLtkROZ4ny7yYrEXl4VFvFdBlyU4QgCEwYBhgL/s1600/20190817_083640.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-U95JLal1vKw/XWwzO8Ah07I/AAAAAAAABfc/D8nkLtkROZ4ny7yYrEXl4VFvFdBlyU4QgCEwYBhgL/s640/20190817_083640.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Raba w Mysłowicach</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-DAfyiqZBlr0/XWwzO6iq5PI/AAAAAAAABfc/YOe_YXNU8GYbglecZO4GJ8vCSxS_vwjTACEwYBhgL/s1600/20190817_085118.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-DAfyiqZBlr0/XWwzO6iq5PI/AAAAAAAABfc/YOe_YXNU8GYbglecZO4GJ8vCSxS_vwjTACEwYBhgL/s640/20190817_085118.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-yWmQOTQ18b8/XWwzOef9hRI/AAAAAAAABfk/vEvgXkttYfw-ts0V8Fn6KDihAl4l58TjACEwYBhgL/s1600/20190817_085605_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-yWmQOTQ18b8/XWwzOef9hRI/AAAAAAAABfk/vEvgXkttYfw-ts0V8Fn6KDihAl4l58TjACEwYBhgL/s640/20190817_085605_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-7Shn156RzCc/XWwzQMXGgnI/AAAAAAAABfs/gGwsOxS1XDoARwPauvFddpxxnywPOCA9QCEwYBhgL/s1600/20190817_103512.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7Shn156RzCc/XWwzQMXGgnI/AAAAAAAABfs/gGwsOxS1XDoARwPauvFddpxxnywPOCA9QCEwYBhgL/s640/20190817_103512.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-6klhZ3yOdpk/XWwzRS3i9yI/AAAAAAAABfo/z8c1yQHHIRUbHHgAGmS6ux7tZ-CZ_7nxwCEwYBhgL/s1600/20190817_104503.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-6klhZ3yOdpk/XWwzRS3i9yI/AAAAAAAABfo/z8c1yQHHIRUbHHgAGmS6ux7tZ-CZ_7nxwCEwYBhgL/s640/20190817_104503.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
W schronisku zgarniam tylko zestaw kola + kawa i po chwili ruszam dalej. Co prawda wydawało mi się, że szlak do Lubomira będzie mniej podjazdowy, jednak mimo wysiłku nawierzchnia pozwala na całkiem sprawne poruszanie się. Po około godzinie docieram do obserwatorium astronomicznego i od razu ruszam w kierunku zjazdu. Zjazd jest stromy, ale do pokonania, a w pewnym momencie otworzy się wspaniały widok na Lubogoszcz oraz Luboń Wielki z charakterystycznym masztem, czyli metę waszej wycieczki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-CvmgqXy672E/XWwzQ274iHI/AAAAAAAABfc/8Rfu66Ux3JMwNvsu803N-QwQQFogVNCzgCEwYBhgL/s1600/20190817_111609_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-CvmgqXy672E/XWwzQ274iHI/AAAAAAAABfc/8Rfu66Ux3JMwNvsu803N-QwQQFogVNCzgCEwYBhgL/s640/20190817_111609_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Schronisko na Kudłaczach</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-NLFrcIjugEY/XWwzSsma1bI/AAAAAAAABfk/Fp0dNZ1FNmovy0F54M5xbDhqSZ56jnUHACEwYBhgL/s1600/20190817_123343.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-NLFrcIjugEY/XWwzSsma1bI/AAAAAAAABfk/Fp0dNZ1FNmovy0F54M5xbDhqSZ56jnUHACEwYBhgL/s640/20190817_123343.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Obserwatorium astronomiczne na Lubomirze</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-mz1rXzH9kDA/XWwzTKot-0I/AAAAAAAABfo/CFVVQ0VEU0gBOwND7LZVbce6yAQwtgC_ACEwYBhgL/s1600/20190817_124532.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-mz1rXzH9kDA/XWwzTKot-0I/AAAAAAAABfo/CFVVQ0VEU0gBOwND7LZVbce6yAQwtgC_ACEwYBhgL/s640/20190817_124532.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zjazd z Lubomira</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Od Przełęczy Jaworzyce zacznie się bardziej dziki odcinek szlaku przez Węglówkę aż do Kasiny. Niby spotykałam tam jeszcze turystów, natomiast sam szlak był dość mocno zdewastowany przez zawalone drzewa, których raczej od dawna nikt nie planował usuwać. Czeka was także kilka mocniejszych podjazdów. Wierzbanowska Góra, oznaczona dumnie drukowaną kartką oprawioną w foliową koszulkę, trochę dała mi popalić ze względu na konieczność przenoszenia Kellysa nad pniami. Jeśli ktoś by mnie zapytał, na co trzeba być gotowym podróżując solo, zwłaszcza solo jako kobieta, powiedziałabym, że na niespodziewany widok trzech młodych mężczyzn na szczycie góry w środku lasu, z zapałem studiujących GRZYBA. I nie spanikować.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oxh4-9YcKR8/XWwzTxNX9rI/AAAAAAAABfw/y7ixr_Ljtuwkrzyq7EMQ5O9APvtTWB7SwCEwYBhgL/s1600/20190817_133432.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-oxh4-9YcKR8/XWwzTxNX9rI/AAAAAAAABfw/y7ixr_Ljtuwkrzyq7EMQ5O9APvtTWB7SwCEwYBhgL/s640/20190817_133432.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-N3emfqGOMiE/XWwzUUlvWuI/AAAAAAAABfY/-B8ThYP1N4cuOKlOmDUqrmBuO6h6FOfjwCEwYBhgL/s1600/20190817_134201.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-N3emfqGOMiE/XWwzUUlvWuI/AAAAAAAABfY/-B8ThYP1N4cuOKlOmDUqrmBuO6h6FOfjwCEwYBhgL/s640/20190817_134201.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Napis ufundowany przez brygadę krakowską bez wsparcia Unii Europejskiej.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Ponieważ tego dnia planowałam jeszcze zdobyć drugą z wysp na literę "L", czyli oprócz Lubomira także Lubogoszcz, odcinek między Przełęczą a Kasiną bardzo mi się dłużył i bałam się, czy zdążę wyrobić się z moim planem. Kiedy o 15:00 dojechałam w końcu pod Bike Park Kasina, dopiero odetchnęłam z ulgą. Obejrzałam z zaciekawianiem parowóz retro, który tu właśnie zatrzymuje się na stacji końcowej (a startuje z Chabówki), nieco tylko rozczarowana, że w okolicy nie ma sklepu, szybko ruszyłam dalej do boju. Szlak z Kasiny na Lubogoszcz znowu znałam - i wiedziałam, co mnie czeka. (Gdybyście potrzebowali sklepu, to na skrzyżowaniu, gdzie szlak będzie was prowadził w lewo w drogę krajową 28, wy możecie pójść w prawo w stronę centrum Kasiny. Jeżeli podążycie szlakiem, sklepu nie będzie aż do Mszany Dolnej.)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-PC7DAiHnX3c/XWwzVCN0aWI/AAAAAAAABfs/o-CMt6zClv814iT5v21R2Mq0e0NJkYiaQCEwYBhgL/s1600/20190817_151238.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-PC7DAiHnX3c/XWwzVCN0aWI/AAAAAAAABfs/o-CMt6zClv814iT5v21R2Mq0e0NJkYiaQCEwYBhgL/s640/20190817_151238.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-diKFj3dxoZA/XWwzUrb_RFI/AAAAAAAABfw/BqrV3H_aDJA5usKPlqWV1ExYpbq-1oDUgCEwYBhgL/s1600/20190817_150953_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-diKFj3dxoZA/XWwzUrb_RFI/AAAAAAAABfw/BqrV3H_aDJA5usKPlqWV1ExYpbq-1oDUgCEwYBhgL/s640/20190817_150953_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Psychicznie przygotowywałam się do starcia z Lubogoszczą już od dawna, ale widać nie zrobiłam tego porządnie... Szlak znałam z zimowej wędrówki i poza tym, że był stosunkowo długi, zwłaszcza gdy maszerowało się w śniegu, to nie wspominam go traumatycznie. Po letnim wejściu z rowerem traumę mam. Zaczyna się niewinnie, bo z drogi nr 28 odbijacie w prawo przy krzyżu do góry (wypatrujcie kapliczki i tablicy "Szlaki papieskie"). Najpierw to po prostu podjazd drogą leśną, która dopiero za szlabanem zaczyna ostro świrować. Podejście jest strome, a na domiar złego coś tam się wydarzyło: trudno mi stwierdzić, czy to naturalna dewastacja, czy celowe próby poszerzenia szlaku, w każdym razie na dzień 17 sierpnia 2019 szlak stanowił stromą rynnę pełną żwiru, kamorów i gliny, która nawet do pchania nadawała się bardzo kiepsko. W dodatku oznaczenia szlaku są dość rzadkie, a odnóg ścieżek całkiem sporo, więc trzeba być bardzo uważnym, by nie podążyć w złym kierunku. Być może wiatr powalił drzewa z wymalowanymi znakami? W każdym razie nachylenie, trudna nawierzchnia, w której grzęzłam i niepewność, czy nie marnuję sił na wypych w złym kierunku, to razem stanowiło upiorny koktajl, który z każdym krokiem podkopywał moje morale. Będziecie musieli się tak męczyć około godzinę ze stromizną, kamorami i brakiem zasięgu. I w momencie, kiedy byłam już naprawdę wymęczona i zrozpaczona, nad moją głową z oślepiającego blasku wynurzył się... rowerzysta z sakwami, który ostrożnie zaczął sprowadzać rower ze szczytu Lubogoszczy! A ja wtedy zaczęłam się śmiać. Niemal zawsze podróżuję solo, ale wiem dobrze, że czasem rozmowa z partnerem czy nawet z napotkanym wędrowcem pozwala wyjść z ciasnej klatki swojej przemęczonej czy przestraszonej głowy. Zatrzymałam się i poczekałam, aż rowerzysta do mnie dotrze i przez parę minut wymienialiśmy wrażenia z drogi. To spotkanie sporo mnie pokrzepiło i na sam szczyt wypchałam rower z większą werwą, chociaż pod znakiem z nazwą szczytu myślałam, że wyzionę ducha. Przez jakieś kolejne 45 minut byłam przekonana, że dokonałam wielkiego czynu sportowego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-2pMp8DVrt-I/XWwzV7emYAI/AAAAAAAABfY/-BwU7uYeyqk7ruADtNnFc5v8YRhhbxmkACEwYBhgL/s1600/20190817_155711_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-2pMp8DVrt-I/XWwzV7emYAI/AAAAAAAABfY/-BwU7uYeyqk7ruADtNnFc5v8YRhhbxmkACEwYBhgL/s640/20190817_155711_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-jj2P-VfTDbU/XWwzWd5YNYI/AAAAAAAABfo/4kmsvCYhvg4sxIiN5XaXJR5vPe1akEUUACEwYBhgL/s1600/20190817_164135.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-jj2P-VfTDbU/XWwzWd5YNYI/AAAAAAAABfo/4kmsvCYhvg4sxIiN5XaXJR5vPe1akEUUACEwYBhgL/s640/20190817_164135.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--rT4jCu1oaQ/XWwzW5GlKEI/AAAAAAAABfk/CZJ_CZy_bMUibbOskpJcnSMJoJTkyOeewCEwYBhgL/s1600/20190817_174247.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/--rT4jCu1oaQ/XWwzW5GlKEI/AAAAAAAABfk/CZJ_CZy_bMUibbOskpJcnSMJoJTkyOeewCEwYBhgL/s640/20190817_174247.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
W nagrodę za mękę wypychu na Lubogoszcz od strony Kasiny dostajecie trochę łatwej ścieżki i zjazdów, za jakiś czas jednak szlak mocno się nachyli, a do gry wrócą znowu powalone drzewa. Ostatni fragment lasu przed widokowym zjazdem między zabudowania Mszany był absolutnie zawalony połamanymi pniami i gałęziami, więc prowadzenie roweru w dół też było mocno utrudnione. I na tym odcinku, który groził nie tylko połamaniem nóg, ale chyba mocniej wydłubaniem oka - spomiędzy gałezi wynurzyli się tata z małym synem. Była osiemnasta, ale w lesie powoli robiło się już mrocznie. Ta dwójka szła ostrożnie, trzymając się za ręce, rozmawiając sobie spokojnie i pogodnie, bardzo cierpliwie stawiając kroki i zdobywając kolejne metry przewyższenia. Za nimi pojawiła się mama z ogromnym plecakiem, która zapytała mnie, czy daleko jeszcze do szczytu - nie chcąc skłamać, niepewnie pokiwałam głową. I wtedy mama wyjęła z kieszeni mały kalendarzyk ze zdjęciem syna i opowiedziała mi o Miłoszu, sześciolatku, który przyszedł na świat jako wcześniak i wymaga stałej opieki i rehabilitacji. Mimo to ta dzielna rodzina nie poddaje się, a tego dnia kończyli swój pierwszy dzień wędrówki Małym Szlakiem Beskidzkim, który mimo problemów Miłosza postanowili pokonać w całości. Kiedy piszę te słowa już wiem, że udało im się dotrzeć do Straconki, a Miłosz otrzymał odznakę jako najmłodszy wędrowiec, który przeszedł te 137 kilometrów Beskidu w jednym podejściu. To spotkanie bardzo mnie porusza i kiedy chowam kalendarzyk do kieszeni kurtki już doskonale wiem, że mój wypych na Lubogoszcz nic nie znaczy. W tym lesie jest o wiele twardszy gość niż ja. Wieczorem na zbiórkę na rehablitację Miłosza wpłacam 137 zł, czyli dokładnie tyle, ile kilometrów liczy MSB.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-hv7U_T6OI_E/XWwzXGQWNCI/AAAAAAAABfc/Xm6DfDJ7RkMnn1blxFrBYvBEyrYBI6tKQCEwYBhgL/s1600/20190817_181341.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-hv7U_T6OI_E/XWwzXGQWNCI/AAAAAAAABfc/Xm6DfDJ7RkMnn1blxFrBYvBEyrYBI6tKQCEwYBhgL/s640/20190817_181341.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-aTCAwq7-Q6U/XWwzXm2StiI/AAAAAAAABfg/YRhTdwXL4EYIBJ-XaBPG1Zk9g36ei2OrQCEwYBhgL/s1600/20190817_181713_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-aTCAwq7-Q6U/XWwzXm2StiI/AAAAAAAABfg/YRhTdwXL4EYIBJ-XaBPG1Zk9g36ei2OrQCEwYBhgL/s640/20190817_181713_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Luboń Wielki - wielka meta</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-CykZCKC-Mc8/XWwzYJJ_gaI/AAAAAAAABfw/gKoyTI3P7Aw70_6k7-FTigTzTI-Dwe7CACEwYBhgL/s1600/20190817_182133_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-CykZCKC-Mc8/XWwzYJJ_gaI/AAAAAAAABfw/gKoyTI3P7Aw70_6k7-FTigTzTI-Dwe7CACEwYBhgL/s640/20190817_182133_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zjazd przez łąkę do Mszany Dolnej.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
W Mszanie podjeżdżam pod resturację Perła Galerii i robię szybkie zakupy w Tesco. Restauracja jest popularnym miejscem i zajmuję jeden z ostatnich stolików (jeszcze ze świadomością, że jestem najbrudniejszym gościem na sali). Marzę o obiedzie i poświęcam na niego kilkadziesiąt minut, mimo że czeka mnie jeszcze powrót do Kasiny - to tam mam nocleg. Przemiła kelnerka szybciutko przynosi zamówienie i jeśli planujecie popas w Mszanie, uderzajcie tam bez wahania, chociaż lokalizacja na dworcu autobusowym może być z początku mylnie zniechęcająca. Potem pedałuję jeszcze 7 km w górę do Kasiny, Google wyprowadza mnie o zmroku w szczere pole, gdzie pasie się masa zdziwionych moją obecnością saren, które wcale nie chcą przede mną uciekać, cisnę nieoświetloną drogą 28 w przeciwnym kierunku, niż parę godzin wcześniej, jestem świadkiem awantury pod remizą i w końcu w kompletnych ciemnościach docieram pod mój pensjonat na samym końcu wsi. Rano okaże się, że z okien mam widok na... Lubogoszcz. Czy naprawdę nie mogłam dostać pokoju po drugiej stronie domu?!<br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">MSB dzień 4 - Mszana Dolna - Luboń Wielki - 9 km</span><br />
<br />
Ostatniego dnia czeka mnie całkiem krótki odcinek do mety. Zupełnie wykonalne byłoby zrobienie go dnia poprzedniego, o ile planowałabym nocleg w schronisku na Luboniu - ja jednak wolałam uniknąć przekonania się na własnej skórze, jak nocuje się w najgorszym schronisku w Polsce A.D. 2019 (niestety). Więc wyspana i w pełni sił zjechałam 7 km do Mszany i ruszyłam na kolejny znany mi już z zimy odcinek MSB. I ponownie, choć dokładnie wiedziałam, co mnie czeka, zaskoczyło mnie jak diametralnie różny był ten szlak w lecie z rowerem. Zaczynacie w centrum Mszany na wspomnianym wyżej dworcu autobusowym i kierujecie się ulicą Starowiejską za czerwonymi znakami w stronę ul. Słowackiego, a dalej chwilę wzdłuż drogi nr 968. Następnie skręt w lewo w drogę nr 28 i aż do mostu na Rabie, czyli pierwszego skrętu w prawo. Przejeżdżacie przez rzekę i wypatrujecie odbicia szlaku w lewo.<br />
<br />
Między domami kierujecie się powoli w górę (uważajcie na znaki, bo kolejne lekkie odbicie szlaku w prawo może być słabiej widoczne). Kawałek dalej po lewej otworzy wam się całkiem niezły widok na Beskid Wyspowy - znajdziecie tam niewielką wiatkę z ławeczką w miejscu oznaczonym jako Złote Wierchy. Dalej zjazd przez łąkę w stronę asfaltowej drogi, która wyprowadzi was na przełęcz Glisne. Podjazd jest stromy i dość długi, ale wykonalny i satysfakcjonujący. Jeszcze przed samą przełęczą zobaczycie po lewej stronie Luboń, a po prawej będziecie mieć masyw Szczebla, na który z przełęczy wiedzie szlak zielony. Przełęcz jest popularnym miejscem startowym wycieczek dla zmotoryzowanych, więc kiedy tam dotarłam, powitał mnie sznur samochodów. Podejście na Luboń Wielki z tego miejsca jest jednym chyba z najtrudniejszych w Beskidzie Wyspowym. Krótkie, bo trwa około godziny, jednak nawet pieszym wędrowcom może sprawić problem. I niby pamiętałam o tym, a jednak kiedy zameldowałam się z Kellysem na granicy lasu, stromizna tej ściany wydawała mi się wręcz niewiarygodna. Mozolnie zaczęłam krok po kroku przestawiać rower o kilka centymetrów wyżej. Odcinki pionowe są przeplatane tymi po prostu cholernie stromymi, jednak od momentu wejścia w las aż na sam szczyt Lubonia nie da się wjechać. Dlatego kierunek odwrotny, z Lubonia na Straconkę, uważam za sensowniejszy - po prostu jakoś pokonacie tę ścianę, sprowadzając rower w dół, a dla zdesperowanych zawsze pozostaje opcja zrzucenia go w tę czeluść i zebrania u stóp ściany. Żartuję, szanujemy rowery.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-tlkp2-S_QcY/XWwzYnnCl2I/AAAAAAAABfk/xO4NGc96F9ouZxMLPQ5WLZJH8wrazJjIgCEwYBhgL/s1600/20190818_093354_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-tlkp2-S_QcY/XWwzYnnCl2I/AAAAAAAABfk/xO4NGc96F9ouZxMLPQ5WLZJH8wrazJjIgCEwYBhgL/s640/20190818_093354_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Urlop na Bali.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-7l8ZhyFwIQ8/XWwzZAk494I/AAAAAAAABfw/Fw5jRxrizOYIuDzA3I9X2zXvNhiuu6WTACEwYBhgL/s1600/20190818_093620_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7l8ZhyFwIQ8/XWwzZAk494I/AAAAAAAABfw/Fw5jRxrizOYIuDzA3I9X2zXvNhiuu6WTACEwYBhgL/s640/20190818_093620_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-5WMDTXvg2KA/XWwzZxSskyI/AAAAAAAABfo/nGht6hCsExg6nll70KLAXWlHIjZLFHzEwCEwYBhgL/s1600/20190818_102605.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-5WMDTXvg2KA/XWwzZxSskyI/AAAAAAAABfo/nGht6hCsExg6nll70KLAXWlHIjZLFHzEwCEwYBhgL/s640/20190818_102605.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdjęcie tego nie odda, ale to świństwo jest pionowe.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Mnie natomiast czekało wynoszenie tego niewiarygodnie ciężkiego smoka na własnych ramionach aż na szczyt. I powiem wam szczerze, że choć odliczałam już setki metrów do mety i wiedziałam, że zaraz będzie koniec, to ta końcówka na Luboń była raczej smutna. Nikt nie będzie przecież podziwiał godzinnego zaciskania zębów i znaczenia każdego metra szlaku szklanką własnego potu i na cholerę mi świadomość, że raczej mało której babie chciałoby się to robić, a zwłaszcza zupełnie bez sensu było to robić ze sprzętem klasy Kellysa na plecach. Nikt nie wręcza medali za przejechanie MSB na grabiach. Mieląc w zębach te ponure wnioski i sapiąc tak, jakby moja ostatnia godzina wybiła, pojawiłam się cała mokra na szczycie Lubonia, pod całkiem zatłoczonym schroniskiem. I wtedy los zakpił ze mnie ostatecznie, bo z prawej dobiegło mnie wesołe: "Cześć!"<br />
<br />
Był to Przemek, który wyprzedził mnie o jakieś 45 minut. Zaczęłam się śmiać, wygrażać pięścią i krzyczeć, że już godzinę temu straciłam wiarę w to, co robię, a teraz, skoro mnie wyprzedził, mój wyczyn jest już zupełnie bez sensu i należało zostać w domu! Przemek też zdrowo się śmiał i wyjaśnił, że spodziewał się, że mnie wyprzedzi, bo przez 3 dni szedł po śladach opon mojego roweru, a dzisiaj zauważył, że nigdzie nie ma tropów Kellysa. I dodał, że zapewne za długo dziś spałam. Sam nocował w namiocie na szczycie Lubogoszczy, z Miłoszem i jego rodzicami, którzy zdradzili mu, że spotkali mnie na podejściu. Spędziliśmy jeszcze trochę czasu wymieniając wrażenia, zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcia i Przemek zapytał, jak wracam. Kiedy usłyszał, że wcale jeszcze nie wracam, bo z Lubonia jadę w Gorce na Turbacz, złapał się za głowę, przybił mi żółwia i śmiejąc się zaczął schodzić. A ja zostałam, trochę kontemplować ten sukces, a w głównej mierze odpoczywać po tej upiornej godzinie spędzonej na ostatnim podejściu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ogOdeO6Xj1s/XWwzaTxRTFI/AAAAAAAABfw/LHB9c5bzKZgQGVppiESV2uh-yz7pkL8vQCEwYBhgL/s1600/20190818_111711_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ogOdeO6Xj1s/XWwzaTxRTFI/AAAAAAAABfw/LHB9c5bzKZgQGVppiESV2uh-yz7pkL8vQCEwYBhgL/s640/20190818_111711_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ks3s0uP9rnM/XWwzav0t66I/AAAAAAAABfs/lsWe_354WGQvxaPgvNxkzIV5QQjpIodCACEwYBhgL/s1600/20190818_120326.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-ks3s0uP9rnM/XWwzav0t66I/AAAAAAAABfs/lsWe_354WGQvxaPgvNxkzIV5QQjpIodCACEwYBhgL/s640/20190818_120326.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0-vyaxg0W-A/XWwzbNarn7I/AAAAAAAABfw/4DBrM58Z-TYNH90Q23IHkiK3su_fqz3-ACEwYBhgL/s1600/20190818_120337_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-0-vyaxg0W-A/XWwzbNarn7I/AAAAAAAABfw/4DBrM58Z-TYNH90Q23IHkiK3su_fqz3-ACEwYBhgL/s640/20190818_120337_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
I tak o godzinie 11:00 czwartego dnia skończyłam projekt Mały Szlak Beskidzki na rowerze. Z Lubonia pełnego rajderów enduro śmiejąc się jak wariatka zjechałam na tych moich grabiach do Rabki, a z Rabki ruszyłam czerwonym szlakiem na Turbacz, który był moim rowerowym marzeniem chyba w większym stopniu niż MSB. Po Beskidzie Wyspowym Gorce wydały mi się łatwe i przyjemne jak wciągnięcie trzech kawałków tortu czekoladowego na jedno posiedzenie, zapomniałam o Luboniowej traumie i rozkoszowałam się doskonałą widocznością na Tatry. Mogłabym jeszcze pisać o tym, jak siedziałam przed schroniskiem na Turbaczu, chrupiąc ogórki, postawiwszy Kellysa dumnie na samym środku wśród samych drogich limuzyn enduro, bo tylko opona Kellysa była na tyle wąziutka, by mieściła się w prymitywny stojaczek typu wyrwikółko, i jak sobie myślałam, że nie ma sensu mieć kompleksów. Ale to już zupełnie inna historia. Co to by był za wyczyn przejechać MSB na fullu? A spróbujcie na grabiach. Ale nie mówcie nikomu, że was na to namówiłam.<br />
<br />
Koniec i bomba, kto przeczytał - niech jedzie! Beskid na rowerze przyprawiony porządną dawką zdrowego rozsądku będzie fajną przygodą. Dziś kolega napisał mi, że na Luboniu spotkał kolejną rowerzystkę, która właśnie dzisiaj wyruszała na MSB do Myślenic. Wy też jeździjcie, bo jak mawia starosłowiańskie przysłowie, szczęścia nie da się kupić, ale możesz kupić rower, a wtedy dopiero zacznie się wesoła zabawa.Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-5560185773849436812019-06-03T03:49:00.004-07:002019-06-03T09:04:15.591-07:00Jurajski Szlak Rowerowy Orlich Gniazd - nowy przebiegNa początku muszę poczynić wyjaśnienie: nie studiowałam dokładnie historii i przebiegu Jurajskiego Szlaku Rowerowego, bo zwyczajnie większość jurajskich warowni kiedyś już odwiedziłam, jeżdżąc z rodzicami w dzieciństwie na krótkie wycieczki. Na Jurze czuję się po prostu jak w domu :) Dlatego też nowy przebieg Szlaku, którego nie opisywała moja papierowa mapa oraz Wikipedia, zupełnie mnie zaskoczył! Ale to zupełnie serio <i>dobra zmiana</i>.<br />
<br />
Z racji tego, że część terenów to moje tereny rowerowe na regularne treningi, dwudniowy przejazd rozplanowałam bardzo nierówno: 120 km na dzień pierwszy (Kraków - Podlesice), a ok. 70 km na dzień drugi (Podlesice - Częstochowa). Nie zatrzymywałam się też dłużej w tych jurajskich zamkach, które dobrze znałam, więc jeżeli chcecie je wszystkie odwiedzić, uwzględnijcie to przy planowaniu noclegu. Połowa szlaku wypada mniej więcej w Podzamczu, gdzie znajdują się chyba najwspanialsze ruiny obu szlaków Orlich Gniazd, pieszego i rowerowego, czyli Zamek Ogrodzieniec.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-R85bFgSKwVc/XPT0ZfCzeSI/AAAAAAAABVg/F51Tr_W9udMzDtQ6wwn1fvS0OFcYBirzQCEwYBhgL/s1600/20190601_170952_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-R85bFgSKwVc/XPT0ZfCzeSI/AAAAAAAABVg/F51Tr_W9udMzDtQ6wwn1fvS0OFcYBirzQCEwYBhgL/s640/20190601_170952_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dojazd do zamku Ogrodzieniec - widzicie "smoczą głowę" wychylającą się z lasu?</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<h3>
Nowy przebieg </h3>
<br />
O nowym przebiegu Szlaku przekonałam się więc na własnej skórze, po prostu kierując się oznaczeniami w drodze. Miałam ze sobą papierową mapę z 2011 roku oraz ślad GPS z bloga <a href="https://roweremposlasku.pl/szlak-orlich-gniazd/" target="_blank">Rowerem po Śląsku</a> (chyba z 2017). Prace nad modernizacją szlaku zaczęły się natomiast w 2018 roku i najbardziej widoczne są na początkach (obu :) ) Szlaku oraz na północ od Żarek, między zamkiem Ostrężnik a Zrębicami. Szlak został wydłużony - jego <b>nowe początki </b>to:<br />
<br />
<ul>
<li><b>Kraków - Błonia</b>; wcześniej szlak zaczynał się przy pętli tramwajowej na osiedlu Widok, parę kilometrów od Rynku; zaczynałam właśnie przy pętli, nieświadoma jeszcze zmian, zresztą wciąż znajduje się tam tablica z "zerowym" km szlaku. Ale niedługo sprawdzę, czy oznaczenia rzeczywiście dobiegają aż do Błoń i którędy. Na razie od paru miesięcy w okolicy trwa remont torów tramwajowych, więc ta część Krakowa jest mocno rozkopana. Jednak na pewno bezproblemowo dojedziecie do obecnej tablicy ścieżką rowerową przez Młynówkę Królewską (początek przy Alejach Trzech Wieszczów).</li>
</ul>
<br />
<ul>
<li><b>Częstochowa - dworzec kolejowy Częstochowa</b>, w Śródmieściu; wcześniej - początek paręset metrów dalej przy Starym Rynku (wciąż są tam tablice). Natomiast oznaczenia Szlaku rzeczywiście prowadzą już do dworca, bo przez przypadek od razu za nimi pojechałam, i tam rzeczywiście zakończyłam ślad na Stravie :) Tablica jednak wciąż znajduje się na Starym Rynku, a okolice dworca również są w trakcie remontu (stan na początek czerwca 2019). </li>
</ul>
<br />
Jak czytam w artykule <a href="https://plus.dziennikzachodni.pl/jura-krakowsko-czestochowska-rowerowa-trasa-szlaku-orlich-gniazd/ar/c1-14116425" target="_blank">dotyczącym nowego przebiegu Szlaku</a> (data dostępu 02.06.2019) pracowano także nad oznaczeniami Szlaku oraz nawierzchniami. Rowerzyści narzekali na piachy zwłaszcza w północnej części Jury. Poprowadzenie szlaku przez Złoty Potok zamiast przez Suliszowice chyba rozwiązało ten problem, podobno utwardzono także problematyczne odcinki. Poza pewnym miejscem w Szczyglicach pod Krakowem, gdzie zwiedziona śladem GPS chyba zeszłam ze szlaku na bardzo zniszczoną ścieżkę i musiałam zsiąść, to na ten moment cały Jurajski Szlak Rowerowy jest przejezdny rowerem MTB. Jechałam na lekko, z sakwami może niektóre króciutkie kamieniste podjaździki mogą wam utrudnić życie, ale koniec z wielokilometrowymi spacerami z rowerem pod pachą!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-LgVQveC8PUs/XPT3A9_5lYI/AAAAAAAABXQ/SxT10sArYuIeFOrJ-SAUcprAtty8Loe3QCEwYBhgL/s1600/20190602_124616_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-LgVQveC8PUs/XPT3A9_5lYI/AAAAAAAABXQ/SxT10sArYuIeFOrJ-SAUcprAtty8Loe3QCEwYBhgL/s640/20190602_124616_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Złoty Potok - nowy przebieg szlaku</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Strava podaje długość mojego dwudniowego przejazdu na 201 km łącznie, z tym że nadłożyłam jakieś niecałe 5 km na wracanie się pod Ostrężnik, gdzie zmiana szlaku do Złotego Potoku najbardziej mnie zaskoczyła. Z pewnością jednak Szlak jest obecnie wydłużony i trzeba się liczyć z minimum 190 km pedałowania.<br />
<br />
<h3>
Szlak rowerowy a pieszy Orlich Gniazd</h3>
<h3>
</h3>
Nie jest tajemnicą, że Jurajski Szlak Rowerowy a pieszy Szlak Orlich Gniazd znacznie się różnią - dyskusje na ten temat to nieodłączny element internetowych informacji i relacji. Możecie oczywiście opracować własną wersję miksu obu tras. Szlak pieszy prowadzi do wszystkich najpiękniejszych miejsc Jury, natomiast nie gwarantuje przejezdności. Obecny Jurajski Szlak Rowerowy jest przejezdny dla rowerów bez konieczności zsiadania z siodełka, natomiast czasem omija piękne i warte zobaczenia miejsca, do których trzeba podjechać kilkaset metrów, co może frustrować (np. skałki Góra Birów, Góra Zborów, Okiennik). Najpoważniejszą różnicą jest jednak przebieg obu szlaków od strony Krakowa - rowerowy prowadzi nas przez Puszczę Dulowską, zamek Rudno i Czerną do Olkusza, natomiast pieszy przez niesamowicie piękną Dolinę Prądnika i najmniejszy, ale niektórzy uważają, że i najpiękniejszy park narodowy - Ojcowski Park Narodowy i zamek w Pieskowej Skale. Co więcej, trasa do Ojcowa to ulubiony kierunek wycieczek rowerowych krakowian, więc ta różnica tym mocniej zaskakuje! Przyjeżdżając na Jurę z dalszych części kraju, szkoda byłoby ominąć tak wspaniałą widokowo okolicę jak Ojców, więc weźcie to pod uwagę - może warto tutaj zrezygnować z przejazdu dokładnie Jurajskim Rowerowym.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-w9uipOMTtKY/XPT0JJZtonI/AAAAAAAABVo/bS-xjIGuCSwm1zse_DTLCTHfAVrgqqAywCEwYBhgL/s1600/20190601_082439_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-w9uipOMTtKY/XPT0JJZtonI/AAAAAAAABVo/bS-xjIGuCSwm1zse_DTLCTHfAVrgqqAywCEwYBhgL/s640/20190601_082439_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Puszcza Dulowska</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Również między Olkuszem a Częstochową szlaki pieszy i rowerowy stosunkowo rzadko się spotykają i raczej tam, gdzie i pieszy wiedzie wzdłuż asfaltowych dróg. Nowy wariant do Złotego Potoku dołożył kolejny wspólny fragment, który zresztą chyba podobał mi się najbardziej z całej wycieczki, ale w stosunku do całości to tylko kilka wspólnych kilometrów.<br />
<br />
<br />
<br />
<h3>
Przygotowanie i sprzęt</h3>
<h3>
</h3>
Przygotowanie należy zacząć od zaplanowania noclegów. A z tymi na Jurze jest... różnie :) Przy wariancie dwudniowym można podzielić Szlak na połówki z noclegiem w Podzamczu, liczcie się jednak z wyższymi cenami w tej bardzo popularnej miejscowości. Szlak obfituje jednak w podjazdy i leśno-wiejskie drogi, które obniżą nieco wasze tempo jazdy, więc o ile nie jesteście górskimi wymiataczami, 90 km z odpoczynkami naprawdę zajmie wam cały dzień. Jeżeli natomiast nastawiacie się na zwiedzanie i chcecie dobrze poznać Jurę, rozważałabym wariant trzydniowy, znowu - niekoniecznie podzielony równo co 60-65 km, ale jednak pozostawiający zapas czasu na spokojne odwiedzenie warowni. Od Krakowa do Olkusza po drodze macie niewiele do zobaczenia - to właściwie tylko zamek Rudno i może klasztor karmelitów w Czernej (nie wliczam w to zwiedzania Krakowa), natomiast od Olkusza ruiny zamków pojawiają się już często, począwszy od Rabsztyna.<br />
<br />
Obiektów noclegowych wbrew pozorom też nie jest specjalnie dużo, a ceny są dość zróżnicowace, więc jeżeli nie planujecie rozbijać namiotu na dziko, uzależnijcie przejazd nie tylko od sił, ale i wcześniej zarezerwowanych miejsc noclegowych. Żeby nie było rozczarowań ;) Dodatkowo uwzględnijcie fakt, że w mniej popularnych rejonach turystycznych noclegi mogą być dostępne sezonowo, więc w wakacje przejazd może być łatwiejszy do zaplanowania niż wiosną czy jesienią. Poza sezonem lepiej zadzwonić do obiektu i upewnić się, że jest czynny. Na Jurze ruch koncentruje się też mocno w weekendy, więc o nocleg z soboty na niedzielę może być trudniej i lepiej go zarezerwować z wyprzedzeniem.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-zDoO_982yEg/XPT0OQXmTBI/AAAAAAAABVc/oDRUbbLwutA-qzfMHh0sZlgPiE4ezvHkQCEwYBhgL/s1600/20190601_125525.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-zDoO_982yEg/XPT0OQXmTBI/AAAAAAAABVc/oDRUbbLwutA-qzfMHh0sZlgPiE4ezvHkQCEwYBhgL/s640/20190601_125525.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okolice Jaroszowca</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jechałam na rowerze górskim bez sakw i z małym plecakiem 20 l, ze względu na opinie o trudnej nawierzchni szlaku. Przede wszystkich Jurajski Szlak Rowerowy to bardziej wymagająca kondycyjnie wycieczka niż na przykład <a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/green-velo-elblag-biaystok.html" target="_blank">Green Velo (w północnej części)</a>: Jura to nieustanna huśtawka góra-dół :) Przygotujcie się więc na sporo podjazdów, czasem także długich. Nawierzchnia jest bardzo zróżnicowana, od asfaltu po szuter, drogi leśne czasem rozjeżdżone cięższym sprzętem, wąskie ścieżki w stylu single tracka, korzenie i kamyki. Zalecam ostrożność, zwłaszcza przy zjazdach :) Za to nie musicie się martwić o zaopatrzenie: po drodze napotkacie sporo sklepów, czynnych także w niedziele. Na przykład na pieszym <a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/05/gowny-szlak-swietokrzyski-szczytniak.html" target="_blank">Głównym Szlaki Świętokrzyskim</a> sklepów jest jak na lekarstwo, więc nawet w naszym gęsto zaludnionym kraju nie jest to takie oczywiste! Jeśli uda się wam spakować do plecaka na 2-3 dni, nie bierzcie sakw, przyjemność z jazdy będzie o wiele większa. Rower górski lub trekkingowy, szersze opony z dobrym bieżnikiem i sprawne hamulce konieczne.<br />
<br />
<h3>
</h3>
<h3>
Relacja z przejazdu 1-2 czerwca 2019 (solowy)</h3>
<br />
Szlak rozpoczęłam w Krakowie, chociaż chciałam przejechać go w drugą stronę - z Częstochowy do domu :) Plany pokrzyżował mi jednak Bike Atelier Maraton, odbywający się w niedzielę w Olkuszu częściowo właśnie po trasie Jurajskiego Szlaku Rowerowego, więc zdecydowałam się odwrócić kolejność. Popularniejszy jest chyba wariant odwrotny, a przy tym wybranym przeze mnie jest minimalnie więcej pod górę, ale nie oszukujcie się, podjazdy czekają was niezależnie od tego, który kierunek wybierzecie. Nie będziecie się nudzić!<br />
<br />
Szlak zaczynam o 6:00 rano przy pętli na osiedlu Widok w Krakowie, a przede mną około 125 km tego dnia. Szlak wyprowadza nas ulicami Filtrową i Zygmunta Starego na dość ruchliwą, prowadzącą do lotniska ulicę Balicką i dalej przez Szczyglice wprowadza w Lasy Zabierzowskie. Mam wrażenie, że tuż za Krakowem szlak jest obecnie najgorzej oznaczony, znaki wyblakłe, w Szczyglicach wręcz gubię je i pcham rower przez bardzo zniszczoną ściężkę przez około 5-10 minut. Wrócę tam w najbliższym czasie i sprawdzę, gdzie zrobiłam błąd, bo chętnie dołączę ten fragment do swoich tras treningowych, a wcześniej go nie znałam. (EDIT: szlak biegnie ulicą Pod Lasem, a potem skręca w Aleję Jurajską i wzdłuż ogródków działkowych - więc nieco inaczej, niż mój ślad na Stravie). Wkrótce jednak wracam na polną drogę i od tamtej pory jest już tylko lepiej.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-JJVjcKTD7DY/XPT0HWsRPcI/AAAAAAAABVw/cOATYPuyJ1EsHP-edxVad8RL0NhTiECQQCEwYBhgL/s1600/20190601_055750_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-JJVjcKTD7DY/XPT0HWsRPcI/AAAAAAAABVw/cOATYPuyJ1EsHP-edxVad8RL0NhTiECQQCEwYBhgL/s640/20190601_055750_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kraków, Osiedle Widok</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-jzYm97XwunM/XPT0Hp2GqbI/AAAAAAAABU0/mD-6foMgS7Y0XuAjO8JmbWOTOCrYfy2IgCEwYBhgL/s1600/20190601_064707_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-jzYm97XwunM/XPT0Hp2GqbI/AAAAAAAABU0/mD-6foMgS7Y0XuAjO8JmbWOTOCrYfy2IgCEwYBhgL/s640/20190601_064707_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Szczyglice - odtąd mniej więcej szlak znaki szlaku są odnowione</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-1_yzmO5gc0E/XPT0IfFbS2I/AAAAAAAABVc/XPxwW-L30jUbJXtu2fZJz8xzWLGUu0pegCEwYBhgL/s1600/20190601_071547.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-1_yzmO5gc0E/XPT0IfFbS2I/AAAAAAAABVc/XPxwW-L30jUbJXtu2fZJz8xzWLGUu0pegCEwYBhgL/s640/20190601_071547.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed Brzoskwinią</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Za Szczyglicami jedziemy na przemian polami i lasem przez Kleszczów i Brzoskwinię. Czekają nas już zjazdy i podjazdy, więc miałam okazję rozgrzać nogi. Początkowo gapiłam się na ślad GPS od Rowerem po Śląsku, ale jeszcze przed Frywałdem zdążył się rozminąć z przebiegiem szlaku - czeka was tam dość długi podjazd, jeśli zmierzacie od strony Częstochowy, a dla mnie był to przyjemny zjazd, natomiast Damian z Rowerem po Śląsku ściął go drogą przez las. Gdybym miała jechać pod górę, też pewnie wolałabym skrócić tę serpentynkę ;)<br />
<br />
We Frywałdzie wjeżdżamy do Puszczy Dulowskiej i poruszamy się leśną drogą asfaltową aż do Rudna. Tutaj Jurajski Szlak Rowerowy skręca prosto do Tenczynka w prawo, natomiast jeżeli chcecie zobaczyć pobliskie ruiny Zamku Rudno, musicie podjechać kilkaset metrów <b>w lewo</b> do parkingu, a dalej w górę żółtym szlakiem dopchać rower pod zamek. Na pewno warto to zrobić, doliczcie jednak na to kilkadziesiąt minut do czasu przejazdu. Pod kapliczką będziecie mieli znaki i mapkę okolicy, więc traficie bez problemu.<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-FCMxXR2bX68/XPT4yyK5erI/AAAAAAAABYM/Ejpfzhyi81Uy0ira9BOzBG8WBfuEtozkwCLcBGAs/s1600/20190501_145102.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-FCMxXR2bX68/XPT4yyK5erI/AAAAAAAABYM/Ejpfzhyi81Uy0ira9BOzBG8WBfuEtozkwCLcBGAs/s640/20190501_145102.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zamek Rudno - zdjęcie z archiwów :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jurajski prowadzi was dalej do Krzeszowic i tutaj kolejna uwaga: od jakiegoś czasu trwa remont linii kolejowej przez Krzeszowice i samego dworca PKP, więc nie przejedziecie przez ulicę Daszyńskiego. Ja jeżdżę objazdem przez ulicę Śląską, śledźcie żółte znaki drogowe informujące o objeździe. Powinniście wyjechać na skrzyżowaniu pod lodziarnią AGA, słynną od lat na całą okolicę - zatrzymajcie się na te zwyczajne w smaku lodu przez szacunek dla tradycji, AGA wyprzedziła obecną modę na lodziarnie o jakieś 25 lat ;)<br />
<br />
Od centrum Krzeszowic Jurajski leci dalej do Czernej. Przejeżdżając obok parku miejskiego możecie skręcić do niego i objechać park pod ruiny pałacu Potockich, choć w tym roku park wydaje się być mocno zaniedbany w stosunku do tego, co widywałam jeszcze dekadę lub paręnaście lat wcześniej. Dalej ulicą Grunwaldzką jedziemy do Czernej i tutaj czeka was długi podjazd: najpierw niemal niezauważalny, a potem już naprawdę stromy aż do Paczółtowic. To jest cudowny odcinek do jechania w drugą stronę, z Paczółtowic do Krzeszowic, polecam! Ale i pod górę dacie radę, nie zrażajcie się. Możecie zrobić przystanek w klasztorze w Czernej, a kilkaset metrów dalej za zjazdem do klasztoru spotkacie po prawej tzw. Źródełko Miłosci w Rezerwacie Dolina Eliaszówki - możecie napełnić bidony. W Paczółtowicach zajrzyjcie koniecznie do drewnianego, gotyckiego kościoła Najświętszej Marii Panny - to niesamowity zabytek!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-N4-wnXirxDc/XPT4yQ8FhuI/AAAAAAAABYI/oXBx_GVDIL4sJW3l9J28bTS8Z6CP_E_7gCLcBGAs/s1600/20190501_133311_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-N4-wnXirxDc/XPT4yQ8FhuI/AAAAAAAABYI/oXBx_GVDIL4sJW3l9J28bTS8Z6CP_E_7gCLcBGAs/s640/20190501_133311_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Paczółtowice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dalej jedziemy drogą asfaltową do Racławic, gdzie rozglądajcie się za skrętem w lewo - zjeżdżamy z bardziej ruchliwej szosy między domy. Zaczyna się najfajniejsza Jura, gdzie między pagórami i zielonymi polami jedziemy aż do Olkusza spokojnymi drogami asfaltowymi albo polnymi<br />
. Są podjazdy! Uważajcie na skręt w lewo w Zawadzie z drogi asfaltowej w leśną, ja go przegapiłam i musiałam wracać. Skręt jest tuż przed Dworkiem Przy Lesie.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-nSWUQEWUlUk/XPUs7mogLbI/AAAAAAAABYo/ctTSm_iNXKEC3Bx9QYLQ45TEhaJG3WrCgCLcBGAs/s1600/20190601_095704_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-nSWUQEWUlUk/XPUs7mogLbI/AAAAAAAABYo/ctTSm_iNXKEC3Bx9QYLQ45TEhaJG3WrCgCLcBGAs/s640/20190601_095704_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Racławice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-qDxPdQGAuTc/XPT0KxFEHEI/AAAAAAAABVo/Iimdcq6d9xcArcbjAXCMyr0brA_kxOlxwCEwYBhgL/s1600/20190601_112039_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-qDxPdQGAuTc/XPT0KxFEHEI/AAAAAAAABVo/Iimdcq6d9xcArcbjAXCMyr0brA_kxOlxwCEwYBhgL/s640/20190601_112039_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Olkusz</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
Szlak bardzo sprawnie przeprowadza nas przez Olkusz i mam wrażenie, że tutaj oznaczenia są już o wiele lepszej jakości. Uważajcie na przejazd przez bardzo ruchliwą trasę nr 94 - niestety nie ma tam świateł, wybrałam przeprowadzanie roweru przez przejście dla pieszych, bo inaczej trudno przeskoczyć ten rwący strumień aut! Za skrzyżowaniem ulica Nowowiejska prowadzi nas do ruin Zamku Rabsztyn. Jeśli zgłodnieliście, skierujcie się tuż przed zamkiem w prawo (szlak biegnie na lewo), by dojechać do resturacji i głównego wejścia na zamek.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-kSbtUw7nRgo/XPT0LU-Nh2I/AAAAAAAABVo/LkSD1iQgf54sA1ZNM5sUBtxLTzun_SuiQCEwYBhgL/s1600/20190601_115009_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-kSbtUw7nRgo/XPT0LU-Nh2I/AAAAAAAABVo/LkSD1iQgf54sA1ZNM5sUBtxLTzun_SuiQCEwYBhgL/s640/20190601_115009_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6RhbCKKrxEk/XPT0MdYGbPI/AAAAAAAABVM/RkkucLe0Xrgv-kvxn6eakWKfC7_SrMBXQCEwYBhgL/s1600/20190601_115815.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-6RhbCKKrxEk/XPT0MdYGbPI/AAAAAAAABVM/RkkucLe0Xrgv-kvxn6eakWKfC7_SrMBXQCEwYBhgL/s640/20190601_115815.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zamek Rabsztyn</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-9rlt-ckZNVA/XPT0NBB6c1I/AAAAAAAABVM/gjtn2MOm_AUpYGKF46W3M2pi4y5gNILaQCEwYBhgL/s1600/20190601_120655_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-9rlt-ckZNVA/XPT0NBB6c1I/AAAAAAAABVM/gjtn2MOm_AUpYGKF46W3M2pi4y5gNILaQCEwYBhgL/s640/20190601_120655_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pod Zamkiem Rabsztyn</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Od Rabsztyna zaczynają się jedne z najfajniejszych leśnych odcinków całego Jurajskiego Rowerowego. Lecimy w stronę Bogucina Wielkiego drogą wzdłuż lasu (jest mocniejszy zjazd/podjazd), a dalej do Jaroszowca już ścieżkami w lesie. Jak dla mnie totalna bajka! W Jaroszowcu przy szlaku jest sklep, a dalej wjeżdżamy w las na przecudne ścieżki do Golczowic. Aż szkoda, że takie krótkie! Ostatni singielek kończy się przed Bydlinem i zaprowadzi was przez teren ośrodka sportowego na drogę asfaltową.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-yG3JuLsxUaw/XPT0NmOJaUI/AAAAAAAABVw/RBcKIlvzbtIIAbKEnp8kmx4c45Gev7BVwCEwYBhgL/s1600/20190601_122709_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-yG3JuLsxUaw/XPT0NmOJaUI/AAAAAAAABVw/RBcKIlvzbtIIAbKEnp8kmx4c45Gev7BVwCEwYBhgL/s640/20190601_122709_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XrhEuwcgDSQ/XPT0PZPOmlI/AAAAAAAABVk/tJp24efOWaUq3m2sQPdZ83a6Jge94FHWQCEwYBhgL/s1600/20190601_133541.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-XrhEuwcgDSQ/XPT0PZPOmlI/AAAAAAAABVk/tJp24efOWaUq3m2sQPdZ83a6Jge94FHWQCEwYBhgL/s640/20190601_133541.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tuż przed Bydlinem</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Tutaj krótka przerwa na opowieść o mojej przygodzie. Pierwszy raz postanowiłam się zelektryfikować i jechać z nawigacją GPS, w tym celu kupiwszy nawet specjalną minisakiewkę na ramę roweru. Nie przewidziałam jednak, że nawigacja tak szybko rozładuje mi telefon, a powerbank także mnie zawiedzie. W efekcie po 65 km właściwie telefon padł. Nie martwiło mnie to pod kątem nawigowania, bo od Frywałdu właściwie nie patrzyłam na ekran, miałam papierową mapę, a oznaczenia na drzewach były już gęste, ale było mi szkoda możliwości robienia zdjęć... no i oczywiście rysowania trasy na Stravie :) Po cichu liczyłam na jakiś zajazd, bo nie zatrzymywałam się na dłużej jak dotąd, ale papierowa mapa nie pozostawiała złudzeń - pierwsza restauracja czekała na mnie raczej dopiero za 40 km w Podzamczu. Byłam gotowa już wejść do pierwszego-lepszego sklepu i prosić o użyczenie prądu, kiedy szlak właśnie wprowadził mnie do Bydlina. I teraz wystawcie sobie: spocona samotna rowerzystka wypada z lasu wprost w sam środek festynu na wiejskim boisku. Dmuchane zamki, obklejony dzieciakami wóz strażacki, masa sztucznej piany i zapach grilla. Nieco oszołomiona, z rozładowanym telefonem w ręce próbowałam przeprowadzić rower przez to szaleństwo rozglądając się za oznaczeniem szlaku, kiedy zaczepił mnie jeden z organizatorów, chcąc podpowiedzieć wyjście na drogę. Natychmiast skorzystałam z okazji i spytałam o możliwość naładowania telefonu :) Błyskawicznie zorganizowano ładowarkę na stanowisku didżejów, Kellys odpoczywał w cieniu, a ja żując bułę z plecaka obserwowałam życie bydlińskiego festynu z okazji Dnia Dziecka. Co chwilę ktoś z obsługi pytał mnie, czy nie chciałabym herbaty lub wody, w pewnym momencie nawet na moich kolanach wylądowała pełna puszka z pieniędzmi ze zbiórki charytatywnej, kiedy wolontariuszka pobiegła do łazienki :) Zbiórkę oczywiście wsparłam, wdzięczna za pomoc w kwestii prądu. Nie zrobiłam jednak takiej furory, jak grupa kilkunastu rowerzystów ze Szczecina, przemierzających szlak od strony Częstochowy, która z impetem wpadła na festyn chwilę po mnie. Z dziką frajdą wpakowali rowery w to morze sztucznej piany, witani entuzjastycznie przez konferansjerkę, dorzucili kasę do puszek wolontariuszy, ze śmiechem rozpierzchli się pośród publiczności, siejąc pianę, a potem tak szybko, jak się pojawili, odjechali dalej. Z naładowanym telefonem i ja ruszyłam dalej, żegnana życzeniami szerokiej drogi i pytana jeszcze kilkakrotnie, czy aby na pewno niczego więcej już mi nie potrzeba. Polecam Bydlin!<br />
<br />
Za Bydlinem szlak wiedzie spokojną drogą asfaltową oraz wyglądającą na całkiem nową szutrową do zamku w Smoleniu. Tutaj pro tip: do Smolenia szlak skręca w Góry Bydlińskie (to też nazwa ulicy) i choć jest ładny, a sam zamek to jeden z najpiękniej położonych na Jurze, to w przypadku jeśli wam się spieszy lub siły/zdrowie nie dopisują, możecie skrócić sobie drogę jadąc prosto na Złożeniec przez Pustkowie. Zaoszczędzicie naprawdę sporo sił, czasu (1-1,5 h) i prawie 10 km stromych podjazdów i zjazdów. Jeśli nic wam nie dolega, jedźcie śmiało na zamek, ale czasem są sytuacje, że trzeba się ratować i tu jest taka możliwość.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-a3SkVFXyORo/XPT0QqkvIHI/AAAAAAAABVw/waHuPRJwo-wdGcSI1fkuzCIdI8DRJf2_ACEwYBhgL/s1600/20190601_150926.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-a3SkVFXyORo/XPT0QqkvIHI/AAAAAAAABVw/waHuPRJwo-wdGcSI1fkuzCIdI8DRJf2_ACEwYBhgL/s640/20190601_150926.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-fCOuiRaNRV8/XPT0R1t1sGI/AAAAAAAABVo/Cqcfw8N2Tng1OCq_vnnCg0IJbc9xjt0wACEwYBhgL/s1600/20190601_152437_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-fCOuiRaNRV8/XPT0R1t1sGI/AAAAAAAABVo/Cqcfw8N2Tng1OCq_vnnCg0IJbc9xjt0wACEwYBhgL/s640/20190601_152437_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wiata po drodze do Smolenia</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5gJcFkYCd2s/XPT0XLxma0I/AAAAAAAABVc/bugLr8DOCTobOT4lWyhgkPM_X_wxAQV3wCEwYBhgL/s1600/20190601_163405_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-5gJcFkYCd2s/XPT0XLxma0I/AAAAAAAABVc/bugLr8DOCTobOT4lWyhgkPM_X_wxAQV3wCEwYBhgL/s640/20190601_163405_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-u8oMFTJ4od0/XPUSUdKQndI/AAAAAAAABYc/9a7SJe58B5ASr9iqS09MRrj1X9XTdJQaQCEwYBhgL/s1600/skr%25C3%25B3tprzezPustkowie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="398" data-original-width="1167" height="218" src="https://1.bp.blogspot.com/-u8oMFTJ4od0/XPUSUdKQndI/AAAAAAAABYc/9a7SJe58B5ASr9iqS09MRrj1X9XTdJQaQCEwYBhgL/s640/skr%25C3%25B3tprzezPustkowie.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak to wygląda na Stravie - niepozorny Smoleń, wielkie podjazdy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Smoleń to pierwszy zamek, przy którym się zatrzymuję, i chociaż byłam już w nim kiedyś, to była doskonała decyzja, bo panorama z wieży zamkowej roztacza się doskonała. W budce z biletami pani ma też napoje, gdybyście potrzebowali. Stojaki rowerowe są za wiatą, niewidoczne z drogi, dlatego zwracam wam uwagę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-7RUAY-S5BJU/XPT0TCmiNBI/AAAAAAAABVc/FlsNrHpH3x0xeiUlD3W4U2uBJSrXY2fQQCEwYBhgL/s1600/20190601_154548_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-7RUAY-S5BJU/XPT0TCmiNBI/AAAAAAAABVc/FlsNrHpH3x0xeiUlD3W4U2uBJSrXY2fQQCEwYBhgL/s640/20190601_154548_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-7gtADmLz7Lg/XPT0URx6ZDI/AAAAAAAABVk/2UoOlEad3PAGZquSnyJUsADlN_P5ulmCgCEwYBhgL/s1600/20190601_160543.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-7gtADmLz7Lg/XPT0URx6ZDI/AAAAAAAABVk/2UoOlEad3PAGZquSnyJUsADlN_P5ulmCgCEwYBhgL/s640/20190601_160543.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zamek Smoleń</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oCZQ7S6nfLE/XPT0VZofXGI/AAAAAAAABVw/eAlsE3GWFsU3SXoOE0rlke_B7Yi9ZtHRACEwYBhgL/s1600/20190601_160701_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-oCZQ7S6nfLE/XPT0VZofXGI/AAAAAAAABVw/eAlsE3GWFsU3SXoOE0rlke_B7Yi9ZtHRACEwYBhgL/s640/20190601_160701_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8Qz1uovb1MY/XPT0WckfiEI/AAAAAAAABVc/AzcvUYW3PD8vzLFQwRLzGDIYoFqSKwmdQCEwYBhgL/s1600/20190601_161110_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-8Qz1uovb1MY/XPT0WckfiEI/AAAAAAAABVc/AzcvUYW3PD8vzLFQwRLzGDIYoFqSKwmdQCEwYBhgL/s640/20190601_161110_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Między Smoleniem a Ogrodzieńcem jedziemy pięknymi, widokowymi drogami przez pola. Ogrodzieniec w Podzamczu to bardzo popularne miejsce wycieczek i mniej więcej połowa szlaku rowerowego, więc może być waszym wyborem na nocleg przy dwudniowej wycieczce. Ruiny zamku są chyba największymi ruinami na Jurze i zdecydowanie warto je zwiedzić chociaż raz. Czy będziecie chcieli tam wrócić, to nie wiem, bo... niestety jest tam mocno komercyjnie. W lecie niemal w każdy weekend odbywają się tu turnieje rycerskie, zamek obklejony jest straganami, budkami z lodami i morzem rodzin z dziećmi. Na pewno znadziecie tutaj miejsce do zjedzenia posiłku i sklep, ja natomiast ominęłam je ostrożnie i szybko, sam zamek widziawszy już w życiu niejeden raz.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-dezgr_YTXno/XPT0aLfVwGI/AAAAAAAABVk/saZlLgwjpi0kFA8qi7eTO7WAZdYQjBSNACEwYBhgL/s1600/20190601_175100.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-dezgr_YTXno/XPT0aLfVwGI/AAAAAAAABVk/saZlLgwjpi0kFA8qi7eTO7WAZdYQjBSNACEwYBhgL/s640/20190601_175100.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wyjazd z Podzamcza</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Za Ogrodzieńcem nastąpił mały update szlaku - nie jedziemy przez Żerkowice, prosto na północ, jak dotychczas, a przez Bzów i Kromołów do Morska. Jest to przecudnej urody fragment, więc zmiana udana. Uwaga! Przed Skarżycami na dość stromym zjeździe waszym oczom ukaże się leżąca dokładnie naprzeciwko piękna skała. To Okiennik. Szlak będzie was ciągnął w lewo, ale jadąc prościutko możecie sobie podjechać pod skałę paręset metrów. W Morsku znajdują się ruiny zamku Bąkowiec, zamknięte do zwiedzania, ale można je zobaczyć z zewnątrz. Żeby pod nie podejść, należy... wjechać na teren ośrodka szkoleniowego. Śmiało wjeżdżajcie do bramy. Przy ruinach jest kawiarnia, możecie też zobaczyć ładny widok ze stoku narciarskiego w stronę Podlesic. <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-z5qSDcfmRB4/XPT0bHM-KnI/AAAAAAAABVo/mZOpw9QDh3kZGTLLfBSZtP4lsR2u8-BpwCEwYBhgL/s1600/20190601_180406_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-z5qSDcfmRB4/XPT0bHM-KnI/AAAAAAAABVo/mZOpw9QDh3kZGTLLfBSZtP4lsR2u8-BpwCEwYBhgL/s640/20190601_180406_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--nePEsJ-mUU/XPT0cYoslqI/AAAAAAAABV0/7kDdCR8dG84eN2-bU0H60mo6NTA1BwOBgCEwYBhgL/s1600/20190601_181853_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/--nePEsJ-mUU/XPT0cYoslqI/AAAAAAAABV0/7kDdCR8dG84eN2-bU0H60mo6NTA1BwOBgCEwYBhgL/s640/20190601_181853_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-cttzz3P-QYA/XPT0da_Nw-I/AAAAAAAABVs/GHfanS4xcqEa2aJ6ZIfEMUMz657LwM_WgCEwYBhgL/s1600/20190601_183328_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-cttzz3P-QYA/XPT0da_Nw-I/AAAAAAAABVs/GHfanS4xcqEa2aJ6ZIfEMUMz657LwM_WgCEwYBhgL/s640/20190601_183328_HDR.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-q5963Ed2oaE/XPT0fvmX7gI/AAAAAAAABV0/ch1uIwxdIrc21SKoNviqgAOuxURyDYF_ACEwYBhgL/s1600/20190601_184031.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-q5963Ed2oaE/XPT0fvmX7gI/AAAAAAAABV0/ch1uIwxdIrc21SKoNviqgAOuxURyDYF_ACEwYBhgL/s640/20190601_184031.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rowerzyści fotografują Okiennik z Jurajskiego Rowerowego</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-iS9eqg6zeQE/XPT2H7ui12I/AAAAAAAABWg/zf1fJYRUHB4nco_ohnnRbHRJCCh6L86FQCEwYBhgL/s1600/20190601_191110_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-iS9eqg6zeQE/XPT2H7ui12I/AAAAAAAABWg/zf1fJYRUHB4nco_ohnnRbHRJCCh6L86FQCEwYBhgL/s640/20190601_191110_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bąkowiec</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4TENiGBC7yk/XPT2HnQ2X8I/AAAAAAAABWc/cR3rsQYjtVMoizGCsZre24HR-eksyF8fwCEwYBhgL/s1600/20190601_191242_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-4TENiGBC7yk/XPT2HnQ2X8I/AAAAAAAABWc/cR3rsQYjtVMoizGCsZre24HR-eksyF8fwCEwYBhgL/s640/20190601_191242_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bąkowiec</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Dzień pierwszy zakończyłam w Podlesicach, popularnym ośrodku wspinaczkowym. Przed 20:00 w sobotę był tam jeszcze czynny sklep, parę restauracji, w tym polecana mi knajpa w Trafo Base Camp (to także hostel). Dookoła miejscowości w lesie pełno jest rozbitych na dziko campingów i zaparkowanym kamperów wspinaczy, którzy zjeżdżają tam całymi rodzinami - niesamowicie klimatyczne miejsce! Tu wyłączyłam Stravę i udałam się około 2 km ścieżką pieszo-rowerową do Kroczyc na nocleg.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-qwjsQmNlt38/XPT2Ktrv2UI/AAAAAAAABWs/ObFM3Xa37p0W0bJmidxDosG708BjWImgQCEwYBhgL/s1600/20190601_193839_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-qwjsQmNlt38/XPT2Ktrv2UI/AAAAAAAABWs/ObFM3Xa37p0W0bJmidxDosG708BjWImgQCEwYBhgL/s640/20190601_193839_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podlesice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-HUqiRIcCiVM/XPT2xudk8KI/AAAAAAAABXU/Wwdmpiet1D4U1O5c5TwcnUo_S8nKIywfQCEwYBhgL/s1600/20190602_072800.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-HUqiRIcCiVM/XPT2xudk8KI/AAAAAAAABXU/Wwdmpiet1D4U1O5c5TwcnUo_S8nKIywfQCEwYBhgL/s640/20190602_072800.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Malowana zielonym kolorem ścieżka przez Podlesice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Drugiego dnia o 7:00 wracam do Podlesic i kawałek ścieżką rowerową podjeżdżam pod Górę Zborów. Żeby ją zobaczyć, musicie podjechać i podprowadzić rower kawałek pieszym szlakiem Orlich Gniazd, ale warto - rozciągają się z niej niesamowite widoki. Dalej dojeżdżacie do końca zielono malowanej ścieżki rowerowej i skręcacie w prawo w spokojną drogę przez las, która prowadzi was do Bobolic. Tutaj znajduje się zupełnie odbudowany zamek, w którym działa hotel - istnieje możliwości zwiedzania, ale ja wybieram oglądanie z zewnątrz i jadę dalej. Kilometr dzieli Bobolice od bliźniaczej warowni Mirów, która dla odmiany jest w kompletnej ruinie. Bardzo ciekawy kontrast.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-mbiJMQ_r1bY/XPT2xaMPriI/AAAAAAAABXs/wIMr66i9gWg9lnc2pTdbyaJKpkM2NJNcQCEwYBhgL/s1600/20190602_074540_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-mbiJMQ_r1bY/XPT2xaMPriI/AAAAAAAABXs/wIMr66i9gWg9lnc2pTdbyaJKpkM2NJNcQCEwYBhgL/s640/20190602_074540_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Góra Zborów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-8-TD-k_Ug4w/XPT2yHcEilI/AAAAAAAABXw/GZzC9DC8eBQmj7QLnJvCFac5lbffDMD4wCEwYBhgL/s1600/20190602_091206.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-8-TD-k_Ug4w/XPT2yHcEilI/AAAAAAAABXw/GZzC9DC8eBQmj7QLnJvCFac5lbffDMD4wCEwYBhgL/s640/20190602_091206.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bobolice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-zbiokVETIrk/XPT2ysUXiOI/AAAAAAAABXw/lyV_pj-WdQAwNiDfbzP08NoM9gYap_cHwCEwYBhgL/s1600/20190602_093949.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-zbiokVETIrk/XPT2ysUXiOI/AAAAAAAABXw/lyV_pj-WdQAwNiDfbzP08NoM9gYap_cHwCEwYBhgL/s640/20190602_093949.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mirów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
W Mirowie zatrzymuję się w zajeździe na drugie śniadanie, bo niespodziewanie na Jurze jest też moja przyjaciółka z Warszawy, która wpadła się powspinać i Mirów jest naszym punktem przecięcia ścieżek :) Za Mirowem wjeżdżamy na asfaltową drogę rowerową wiodącą nas do Żarek przez las i jest to fragment przyjemny (nie licząc podjazdów), dostępny z łatwością na przykład z przyczepką rowerową, a to nieczęste na Jurajskim Szlaku Rowerowym. W Żarkach przejedziemy obok miejskiego targowiska, które otacza <a href="https://www.polskieszlaki.pl/stodoly-w-zarkach.htm" target="_blank">zespół zabytkowych kamiennych stodół</a>. W niedzielę wrażenie było niezwykłe, bo targowisko było zupełnie puste, podobno normalnie kramarze rozkładają swoje stragany pośród tego ciasnego kompleksu niedzisiejszych budynków. <br />
<br />
Asfalt wyprowadza nas pod "ruiny" zamku Ostrężnik, które są po prostu wielką skałą wapienną z paroma jaskiniami. Po zamku już nie ma śladu. Od Ostrężnika szlak ma zmieniony przebieg: wcześniej leciał na Suliszowice i był to ciężki fragment z piachami, przez które trzeba było pchać rower, a teraz skręca w prawo na doskonale przygotowane ścieżki pieszo-rowerowe prowadzące do Złotego Potoku. No miód! Nie mówcie nikomu, ale te ścieżki aż się proszą, żeby się rozpędzić i pobujać, nie mogłam się powstrzymać! Ale pamiętajcie, że to jednocześnie szlak pieszy, po którym spaceruje bardzo wiele starszych osób i rodzin z dziećmi. Bawcie się rozsądnie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-g2XVBGL3mEo/XPT3AYk8-_I/AAAAAAAABX4/sborM5j1CuIHgcBsZN7OkswBXX3wPwiYwCEwYBhgL/s1600/20190602_115517_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-g2XVBGL3mEo/XPT3AYk8-_I/AAAAAAAABX4/sborM5j1CuIHgcBsZN7OkswBXX3wPwiYwCEwYBhgL/s640/20190602_115517_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ścieżka z Ostrężnika do Złotego Potoku</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-JuvIKD2yNgo/XPT2_2dotPI/AAAAAAAABXs/sOyX6cMNgTkC61w75V-u-fjT5tw-GjNGACEwYBhgL/s1600/20190602_122657_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-JuvIKD2yNgo/XPT2_2dotPI/AAAAAAAABXs/sOyX6cMNgTkC61w75V-u-fjT5tw-GjNGACEwYBhgL/s640/20190602_122657_HDR.jpg" width="480" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Złoty Potok słynie w okolicy z hodowli pstrąga, tłumy były jednak tam niesamowite, więc tym razem się nie skusiłam. Szlak przeprowadzi was przez miasteczko i wyprowadzi z niego niesamowitą aleją klonów i dębów. Byłam kompletnie oczarowana, bo już takich alei nie zostało nam wiele. Dalej czeka was dłuższy przejazd płasko po lesie i po drogach asfaltowych przez Zrębice w stronę zamku Olsztyn.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-uVSzg-8gZQA/XPT3BvOMk7I/AAAAAAAABXw/3uk84qb2MOkLh6r-qmaYsvzC4D2v8MtRQCEwYBhgL/s1600/20190602_125501_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-uVSzg-8gZQA/XPT3BvOMk7I/AAAAAAAABXw/3uk84qb2MOkLh6r-qmaYsvzC4D2v8MtRQCEwYBhgL/s640/20190602_125501_HDR.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Q_pBrnBQblw/XPT3CO2O2SI/AAAAAAAABX0/itUoNBt2PVohLBTWIUdI5zJinICyJop0gCEwYBhgL/s1600/20190602_133022.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-Q_pBrnBQblw/XPT3CO2O2SI/AAAAAAAABX0/itUoNBt2PVohLBTWIUdI5zJinICyJop0gCEwYBhgL/s640/20190602_133022.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Olsztyn to duże i popularne ruiny jurajskiej warowni. Szlak nie podjeżdża pod główne "wejście", zorientujecie się przejeżdżając przez owalne rondo w centrum miejscowości, gdzie się kierować. Ja weszłam tylnymi drzwiami ;) Zdecydowanie warto tutaj urządzić postój i wspiąć się na wzgórze, by podziwiać widok na okolicę.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-y0iK5KaXm5g/XPT3HnRGbLI/AAAAAAAABYA/jEPcoJGNV7kdxTSln4UqTKrA-RjS6upPQCEwYBhgL/s1600/20190602_141729_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-y0iK5KaXm5g/XPT3HnRGbLI/AAAAAAAABYA/jEPcoJGNV7kdxTSln4UqTKrA-RjS6upPQCEwYBhgL/s640/20190602_141729_HDR.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zamek Olsztyn</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Fragment od Olsztyna do Częstochowy, razem z wyjazdem z Krakowa aż do Brzoskwini, to chyba najmniej ciekawe odcinki szlaku. Z Olsztyna czeka was trochę asfaltu do Kusięt z długimi podjazdami, słońce też was mocno wypraży, jeżeli będziecie tam jechać w połowie dnia, jak ja. Za Kusiętami chwila ulgi - droga wiedzie spokojnie przez las, na moje oko tuż przed granicą Częstochowy była właśnie ostatnio poprawiana. Kiedy zobaczycie tablicę z nazwą miasta, jeszcze się nie cieszcie - do samego Starego Rynku/dworca czeka was jeszcze parę przyjemniutkich podjazdów. Droga jest nieco ruchliwa, więc jadąc od strony Krakowa, zjedźcie na chodnik (może to półlelgalne, ale bezpieczniejsze, a pieszych tam nie ma zbyt wielu), a wyjeżdżając z Częstochowy po prostu uzbrójcie się w cierpliwość. Dla pocieszenia dodam, że pieszy Szlak Orlich Gniazd także biegnie tym asfaltem sprzed Kusięt aż do Częstochowy, więc piesi wędrowcy będą mieli jeszcze gorzej...<br />
<br />
Szlak kończył się dotychczas na Starym Rynku w Częstochowie i tam też znajdziecie mapę i znaki rozpoczynające szlak pieszy i rowerowy. Są juz jednak zamontowane znaki szlaku rowerowego prowadzące aż na dworzec kolejowy paręset metrów dalej, ale pod samym dworcem "Częstochowa" żadnych tablic nie znalazłam. Plac przed dworcem jest obecnie rozkopany i ogrodzony, więc może wszystko się zmieni po zakończeniu remontu. W każdym razie, jeżeli będziecie zaczynać na tej akurat stacji, to możecie wprost z pociągu wyskoczyć na trasę!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-XHV9-SPyHSg/XPT3G_qAE2I/AAAAAAAABX4/ORbt4x41NdMUCbJBAFdT8wvhTzZYaLsRgCEwYBhgL/s1600/20190602_150555_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://1.bp.blogspot.com/-XHV9-SPyHSg/XPT3G_qAE2I/AAAAAAAABX4/ORbt4x41NdMUCbJBAFdT8wvhTzZYaLsRgCEwYBhgL/s640/20190602_150555_HDR.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kusięta - około 15 kilometrów do Częstochowy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-DazFoggNqB8/XPT3HyqoPDI/AAAAAAAABX8/OSVktP-HKPwQffqWRdjXH0UZ1w0ChTHzACEwYBhgL/s1600/20190602_164246.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-DazFoggNqB8/XPT3HyqoPDI/AAAAAAAABX8/OSVktP-HKPwQffqWRdjXH0UZ1w0ChTHzACEwYBhgL/s640/20190602_164246.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Częstochowa - Stary Rynek</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<h3>
</h3>
<h3>
Podsumowanie </h3>
<br />
Czy warto poświęcić weekend lub przedłużony weekend na Jurajski Szlak Rowerowy? Ab-so-lut-nie TAK! Te 190 km szlaku nie powinno znudzić ani bardziej doświadczonych rowerzystów górskich, którzy wyjątkowo na te dwa dni postanowili zostać turystami, ani zaprawionych w bojach biketrekkerów, którzy niejedno już przejechali. Jeśli jeździcie na rowerze okazjonalnie, zaplanujcie przejazd na 3 dni i po prostu spokojnie podprowadzajcie rowery tam, gdzie się zmęczycie. Jurajski Rowerowy jest cholernie romantyczny, obecnie w całości przejezdny dla średniozaaawansowanych i początkujących plus, pełen dodatkowych atrakcji i wyjątkowy ze względu na mnogość jurajskich warowni. Pozwoli też poznać Jurę w pigułce, od lasów po piachy, choć takich turbonajpiękniejszych szlaków na Jurze znam jeszcze parę poza tym Rowerowym... Ale nie będę wam ich tak łatwo zdradzać, sami szukajcie :) I wpadajcie na Jurę!<br />
<br />
Ślady ze Stravy:<br />
<a href="https://www.strava.com/activities/2415207509" target="_blank">Dzień 1 - Kraków - Podlesice - 120 km</a><br />
<a href="https://www.strava.com/activities/2415207509" target="_blank">Dzień 2 - Podlesice - Częstochowa - 80 km</a><br />
<br />
<br />
PS. Ten wpis miał wcale nie powstawać i nie był zaplanowany, dlatego wybaczcie mi niedociągnięcia. Jak pisałam we wstępie, wyruszając nie miałam pojęcia, że Jurajski Szlak Rowerowy przeszedł modernizację i będę miała okazję przetestować jego nowy przebieg, a zdjęcia robiłam tylko dla siebie i z myślą o Stories na <a href="https://www.instagram.com/swiatlo_i_brzask/" target="_blank">moim Instagramie</a>, stąd ich pionowa orientacja i niekoniecznie informacyjny charakter. Jeśli komuś jednak pomoże w przejechaniu nowej wersji Jurajskiego Szlaku Rowerowego, to bardzo się cieszę! Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-45157008040105279692019-03-23T14:59:00.002-07:002019-03-23T15:26:36.293-07:00Kto w Lasku - dostanie po kasku<div style="text-align: justify;">
W ogóle to zaczęło się od tego, że pojawiła się w mojej głowie myśl, że boję się wjechać do Lasku Wolskiego, bo na pewno downhillowiec spadnie mi na głowę, na podjeździe zapomnę, jak się kręci pedałami, a przy zjazdach zablokuję się niczym stary zamek w drzwiach i nic z tego Lasku nie będzie. Na takie myśli jedynym rozwiązaniem jest po prostu natychmiast zrobić tę rzecz, której się boisz, więc wsiadłam rano na rower i popedałowałam w stronę Kopca Kościuszki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tu mogę wam z góry poczynić spoiler, że niestety tym razem obawy były uzasadnione, a złe przeczucia sprawdziły się w dwójnasób. Zazwyczaj jest tak, że mam przygody, jak tylko zrobię krok poza próg własnego mieszkania, ale tym razem w Lasku tych przygód było aż za wiele. Nie byłam tam w zeszłym roku, bo forma rowerowa w sezonie 2018 była dętka, i kręciłam się tylko trochę po Jurze, unikając zetknięć z ludźmi, zwłaszcza na rowerach. Jakby tego było mało, w sierpniu w Dolince Kobylańskiej zaliczyłam najbardziej chyba jak dotychczas spektakularną glebę, waląc rozgłośnie łbem w ziemię, co nie poprawiło stosunku do roweru i lekko uszkodziło przednią przerzutkę Kellysa, co martwiło mnie chyba bardziej, niż potencjalny krwiak w mózgu. W ogóle zresztą lata 2018 nie było i stosujmy się do zasady: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-g640h7sjTss/XJabgwqHKXI/AAAAAAAABSU/9JtddgBLvOw96eUKGMvAV8LcWVUki5segCLcBGAs/s1600/2019.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="802" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-g640h7sjTss/XJabgwqHKXI/AAAAAAAABSU/9JtddgBLvOw96eUKGMvAV8LcWVUki5segCLcBGAs/s640/2019.jpg" width="534" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale że po dobiciu Korony Gór Polski działania górskie nieco mi się znudziły, postanowiłam jednak popracować nad rzeźbą ud i łydek. Chciałam celowo wyjechać do Lasku wcześnie, żeby nie zdążyli na szlaki wyjechać downhillowcy, ani w ogóle nikt, ale dziś mgła zalegała gęsta jak śmietana w całym mieście, więc postanowiłam ją trochę przeczekać i ostatecznie wyruszyłam tuż przed 9:00. Po drodze na Kopiec Kościuszki oczywiście musiałam obfotografować kwitnące wzdłuż drogi pole żonkili, a potem jeszcze tradycyjnie sfilmować widok z tego brutalnie wygolonego miejsca nieco poniżej Kopca, gdzie dodatkowo w tym roku pojawiło się więcej infrastruktury turystyczno-spacerowej w postaci przypominających latające spodki ławek i stoliczków. Kiedy w końcu, klnąc pod nosem, zjechałam po tych zdumiewających kocich łbach prowadzących wprost na jezdnię ulicy Starowolskiej, już z daleka zobaczyłam, że są.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Downhillowcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Albo nazwijcie ich jak chcecie. Może to zwykłe mtb, albo enduro, nieważne na czym jeżdżą, bo choćby to były Wigry 3, to łączy ich fakt, że oni jeżdżą w dół. Szybko. I straszno. W dodatku anektują coraz większe połacie Lasku i człowiek - zwykły, szary, przestraszony człowiek na tanim rowerze, wiecie, o kim mowa - nigdy nie może być pewien, skąd taki wyskoczy. Unikam ich od lat, odkąd odkryłam, że usypują hopki na szlakach pieszych, na które trzeba uważać, i rozjeżdżają ścieżki. I jeszcze<i> przywożą rowery samochodem</i> do Lasku, co napawa mnie absolutnym zdumieniem, jakby nie mogli na nich po prostu tam dojechać! Pewnie naprawdę nie mogą, ale tym bardziej dziwne, bo po co płacić złote dukaty za coś, czego geometria nie pozwala dojechać z Rynku do Parku Decjusza. F e n o m e n.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No więc skręcam w Lasek, omijając tych wypakujących się, ale już przeklinam, że wyjechałam tak późno, że nawet te lenie już wstały. Ledwo minęłam szlaban, a już wyskoczył na mnie kolejny, zamaskowany mściciel, łypiąc na mnie zza gogli. Gogli! Dziś w Lasku było sucho zupełnie, więc te gogle chroniły go chyba tylko przed tym, by nie podzielić losów Witkacjańskiego Bunga. Jakby je miał przyciemniane, wzięłabym go za zagubionego spawacza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Więc wyskakuje na mnie ten typ, co mnie już na starcie rozstraja i co uznaję za zły omen. Miałam jechać na lewo, czarnym szlakiem, jak zawsze jeździłam, powoli kierując się w stronę Zoo. Ale od razu uruchomiłam instynkt tropiciela i zbadałam ślady: rozjeżdżone dziko i świeżo, więc zaczęłam się wahać, bo czułam, że tam siedzą intruzi i zapewne zaraz kolejny wyskoczy z krzaków jak filip z konopii. Po mojej prawej grupka biegaczy zbiegała w dół do parkingu niebieskim szlakiem rowerowym, co uznałam za dobry znak, że droga chyba jest bezpieczna i niezaatakowana przez te rozpędzone demony. Wepchałam rower na niebieski i zaczęłam pedałować w górę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozglądałam się na boki przerażona, że na pewno gdzieś się czają. W końcu wiedziałam, że są blisko. Zmylił mnie jednak spokój i cisza, panująca w lesie, więc nabrałam nieco pewności siebie i dojechawszy niemal do Zoo skręciłam dalej w lewo w niebieski. I zaczęło się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczął się zjazd, ale początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. Ot ścieżka, może ciut wąska, ale jadę, przecież na szlaku jestem. Oznaczenia wymalowane, świeże, tylko ta wąskość taka... Podejrzana. W końcu poczułam, że wchodzi - blokada. Rączki kurczowo zaciśnięte na obu hamulcach, a w nogach wata. I tak stoję: na tej ścieżce niebiesko znaczonej, sparaliżowana, z głową w dół, tyłkiem w górze, i nie mogę się ruszyć w żadną stronę. Zaczynam pertraktacje sama ze sobą, namawiając się do puszczenia chociaż przedniego hamulca. Po dłuższej chwili udaje mi się samą siebie namówić, że chociaż po troszeczku, powolutku, zacznę się na luzie spuszczać w dół, i zobaczymy, co tam dalej będzie - w końcu i tak nie chciało mi się wypychać roweru z powrotem ku górze, skoro trochę już zdążyłam się obniżyć. Więc puszczam hamulce i zaczynam zjedżać, pokwikując. Wtedy ścieżka już ostatecznie się zwęża i zaczyna się piekielny i podstępny meander zakrętów. Pierwszy jeszcze jakoś ogarnęłam, ale przy drugim wryło mnie znowu bliską płaczu. O co chodzi z tymi zakrętami?! Były tak wąskie, że przysięgam, nie pomieściłyby moich apetycznych bioder, a co dopiero mówić o moim wielkim Kellysie! Wiem już, to podstęp i nie jestem na szlaku rowerowym, tylko na ścieżce tych przeklętych wariatów, złapana w pułapkę, a na domiar złego słyszę nagle nad swoją głową dziwaczne cykanie. Jedzie. Oczywiście, jakżeby inaczej, jedzie jeden element. Spoglądam w dół, a los kpi już ze mnie bezczelnie - od dołu wąziutką wstążeczką tracka pnie się zadowolona dziewczyna z psem, rzucając zwierzęciu piłki. Natychmiast wizualizuję sobie lądowanie tej piłki w moim oczodole, podczas gdy pies rzuca się na mnie, a tamten z góry wjeżdża na pełnej petardzie w mój dolny odcinek kręgosłupa. Poddaję się. Spycham rower ze ścieżki, ustawiając się za solidną zasłoną drzew, myśląc, że jak gościa wyrzuci, to przynajmniej zatrzyma się na pniach, mnie nie sięgając. Gość mieści się w zakręt - nie ma wszak tak krągłych bioder - i jedzie dalej, a ja powoli wprowadzam rower na ścieżkę poniżej zakrętu. Nic z tego, nie puści mnie - dalej stoję, zaciskając oba hamulce, i proszę już zupełnie na głos, by mnie ktoś stamtąd po prostu zabrał. Dziewczyna z psem rzuca mi "cześć", roześmiana, a potem ciska radośnie piłkę, kontynuując beztroski marsz trackiem w górę, a ja na luzie próbuję jakoś doszyć kolejny kawałek szlaku. Dojeżdżam do następnego zakrętu i odpadam, po prostu nie mogę - w głowie mi się nie mieści, jak mam się w niego wpasować. Zsiadam, biorę rower pod pachę i złażę w poprzek serpentyn tracka, bo poniżej widzę normalną, szeroką ścieżkę, jakie za moich czasów były w Lasku i komu to przeszkadzało. Postanawiam jechać nią dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na ścieżce uspokajam się nieco, jest troszkę stromo, ale szeroko, więc przynajmniej mogę odetchnąć. Na krótko. Niebieski szlak wije się po mojej lewej i w momencie, kiedy nieco się poszerza i postanawiam na niego wrócić - zauważam ruch w górze. Nie wierzę. Tamten cykacz. Wyprzedziłam go po szerokiej ścieżce, a teraz właśnie on mnie dogania. Znowu jest za mną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dociskam pedały, by uciec tamtemu, który rozpędzony rżnie w dół wpatrzony w nawierzchnię i nie ma szans, żeby mnie widział. Jestem cała na czarno i mam czarny rower, pewnie uzna mnie za dziwaczną plamę cienia i będzie próbował przeciąć tę plamę na skróty. Gnam w dół i w górę szeroką ścieżką, ale oczywiście dopędza mnie, tuż przed rozwidleniem czarnego pieszego i niebieskiego rowerowego. W sekundzie decyduję, że czarny pieszy to moja szansa ucieczki i przejeżdżam za szlaban. Tamten w ostatniej chwili orientuje się, że niebieski odbija, i cykacz skręca nieco w górę, znikając mi z pola widzenia. Uff, zwiałam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zadowolona zwalniam i mina mi rzednie, bo wpakowałam się w kozi róg. Pieszy czarny zaczyna się wspinać na zbocze niemal pionowo, przekraczając czyjś prywatny płot - nie mam szans się tam pchać z rowerem. Przeklinam cykacza, opanowuję drżące kolana i postanawiam, że tak tego nie zostawię. Nie będą mnie downhillowcy przeganiać z Lasku, co to, to nie. Postanawiam zeskoczyć na wał wzdłuż Wisły, objechać szybko pod Jubilat na Orlej, kupić sobie na pocieszenie baton, a potem wrócić do Lasku koło Uniwersytetu Rolniczego i spróbować jeszcze raz wbić się na szlaki. Albo przynajmniej porzeźbić uda na asfaltowych podjazdach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak postanawiam, tak czynię. Migiem przelatuję przez wał, skręcam w Orlą, po małej zamotce na dziko wnoszę rower przez zbocze do góry (jak to możliwe, że Orla ma tam po prostu przerwę, kompletny brak przejazdu?!) i po krótkim postoju pod sklepem, melduję się z powrotem na drodze, wspinając się zdeterminowana do góry pod klasztor. Odpieram jeszcze atak rozbrykanego wyżła (dam głowę, że właściciel krzyknął do niego "Zostaw TO!", mając na myśli mnie i mój rower) i wjeżdżam na powrót w Lasek. Węszę przez chwilę przy jednej ze ścieżek, ale nie mam odwagi pchać się w nią na ślepo i w końcu wybieram bezpieczny wariant - podjazd asfaltem Aleją Wędrowników, co akurat zrobiłam już w zeszłym roku i wiem, że jest wykonalne, a poza tym dobrze pasuje do nadrzędnego celu rzeźbienia kończyn dolnych. Tym razem asfalt mam niemal caly dla siebie, i podziwiając zawilce, <i>prawie z przyjemnością</i> pcham się do góry, dumna z siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na górze znowu źle skręcam - wypadły mi z głowy niegdyś dobrze znane ścieżki, znane także z treningów biegowych - i ląduję w jakimś śmiesznym, krótkim offroadowym wariancie. Nie zrażam się tym jednak, wracam na asfalt i tym razem kierując się znakami, docieram do Kopca Piłsudskiego. Dla uspokojenia nerwów, wiedząc, że dziś czasowo już niczego nie dokonam, postanawiam figlarnie wbiec na Kopiec, tak żeby dołożyć sobie rzeźbienia, i żeby było szybciej. Jak postanawiam, tak czynię, przypinam rower i ku uciesze innych spacerujących, w rowerowym kasku na głowie, wolniutkim zdyszanym tempem zaczynam biec na szczyt, trzymając mocno paski plecaka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczycie z rozczarowaniem stwierdzam, że otacza mnie gęsty smog i widoczność jest niewiele lepsza niż żadna. Nagrywam znudzone stories, przedstawiające mój cień na szczycie Kopca, i jednym okiem zerkam, czy te dwa spacerujące na dole owczarki kaukaskie nie obsikują mi roweru. I wtedy go zauważam - cykacz. Naprawdę, dołem pedałował jak gdyby nigdy nic zaś ten cykający rowerzysta, mój prześladowca z niebieskiego rowerowego. Obserwuję go w napięciu, gdzie pojedzie, i gdy widzę, że zmierza w stronę obserwatorium, natychmiast postanawiam skierować się w dokładnie przeciwnym kierunku, czyli na szlak na Panieńskie Skały, chociaż miałabym rower nim znieść na dół, w przypadku braku warunków do jazdy. Zbiegam z Kopca, mijając się z górskim biegaczem idealnie na przecięciach ścieżek, jak w jakimś bieganiu synchronicznym - gość pewnie myślał, że to jakiś żart, że goni go zasapana pulchna rowerzystka, w nieodłącznym kasku na głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam już serdecznie dość tego Lasku i nadmiar wrażeń chyba sprawia, że jest mi już wszystko jedno. Co paradoksalnie poprawia mój styl jazdy - spokojnie zjeżdżam pieszym szlakiem, uważając na spacerowiczów i psy, i nawet całkiem śmiało przeprawiam się przez Panieńskie Skały. Podbudowana, postanawiam jeszcze podjechać czarnym szlakiem pod Zoo, żeby dobić przewyższeń i dobić uda. Spokojnie wjeżdżam sobie do góry, bez stresu pedałując na jedynce, i zawracam pod Zoo na zjazd, który nie należy do moich ulubionych ze względu na prędkość, ale tym razem chętnie w nim odpoczywam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Parku Decjusza fiołki pachną obłędnie. Postanawiam objechać wałami Rudawy do podjazdu na Zakamycze, dobić się tą moją ulubioną górką, a potem przez obserwatorium dostać się na asfalt do Tyńca i nim wrócić do domu. Spokojna, że nie będę musiała już dzisiaj oglądać Lasku, ani żadnych downhillowców ani innych wariatów - co najwyżej kolarzy szosowych - ładnie wyjeżdżam oba zakamyckie podjazdy i żwawo wpadam na tyniecki asfalt, z krótkim odpoczynkiem na żółtym moście, który ostatnio na Instagramie wzbudził wasze spore zainteresowanie. Kręcąc Stories w biegu, na najwyższym przełożeniu szybciuchno przewalam się przez ścieżkę i już spokojnie przez Błonia wracam do domu, szczęśliwa, że w ogóle przeżyłam bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Laskiem i oboma Kopcami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dacie wiarę w tyle przygód na 48 kilometrach treningu? Tego chyba nikt inny nie ma. W domu okazuje się, że wykręciłam 2012 m w górę, co niby jest równe tatrzańskiemu Beskidowi, choć muszę przyznać, że na przyszłość zostawia pewien niedosyt. Może następnym razem trzepnęłabym tych podjazdów więcej? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy istnieje dyscyplina "uphill"?</div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-9754977211872691392018-05-13T13:21:00.003-07:002018-06-09T09:15:55.282-07:00Główny Szlak Świętokrzyski - Szczytniak - Kuźniaki<div style="text-align: justify;">
(Wszystko zaczęło się pechowo i ugrzęzłam na dworcu w Kielcach, czekając na busa firmy Muszkieter, który miał mnie zawieźć do Gołoszyc. Niestety był 3 maja i okazało się, że to, że bus jeździ codziennie, nie obejmuje świąt państwowych. Zrezygnowana próbowałam jeszcze ruszyć do Ostrowca Świętokrzyskiego i przesiąść się na coś w kierunku Opatowa - a stamtąd spróbować złapać stopa - ale cała procedura zajęłaby mi kolejne 3 czy 4 godziny. Zatem kiedy usłyszałam, że bus przejeżdża przez Nową Słupię, wysiadłam, chociaż opłaciłam już bilet do samego końca. Jak wrócę w Góry Świętokrzyskie i dokręcę brakujący początek szlaku z Gołoszyc, uzupełnię relację)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 1 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b> Nowa Słupia - Szczytniak - Trzcianka - 23 km </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczynam więc na rynku w Nowej Słupi, z zamierzeniem powłóczenia się po okolicy i dobicia do szlaku na Szczytniaku (12,5 kilometra od Gołoszyc). Podchodzę do znaków i sprawdzam, ile stąd szłabym na Święty Krzyż (1 h) lub Kobylą Górę (również 1 h), która znajduje się tuż nad miejscowością Trzcianka, gdzie mam już zaklepany nocleg. Tymczasem wybieram jednak pętlę czarnym i niebieskim szlakiem wokół Starej Słupi przez Grzegorzowice i Skoszyn na Szczytniak.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-N_bWNydRuac/WwGxMFJ_lBI/AAAAAAAABKg/3wOxEEbEfdgoucNa2ielN2UZRF498C51wCLcBGAs/s1600/gss_1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-N_bWNydRuac/WwGxMFJ_lBI/AAAAAAAABKg/3wOxEEbEfdgoucNa2ielN2UZRF498C51wCLcBGAs/s640/gss_1.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-A3SsHYg2iDI/WwGxMYd0LSI/AAAAAAAABKk/MXJqkTnWdqotW3I4MCysPpIzWVTYICEywCLcBGAs/s1600/gss_4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-A3SsHYg2iDI/WwGxMYd0LSI/AAAAAAAABKk/MXJqkTnWdqotW3I4MCysPpIzWVTYICEywCLcBGAs/s640/gss_4.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/--RuXA3qaNS0/WwGxLzyt7DI/AAAAAAAABKc/NTo9QoIk7e0JS96whIt6ADk3aAqsMzYNgCLcBGAs/s1600/gss_5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/--RuXA3qaNS0/WwGxLzyt7DI/AAAAAAAABKc/NTo9QoIk7e0JS96whIt6ADk3aAqsMzYNgCLcBGAs/s640/gss_5.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wybór nie był taki najgorszy - mam przed sobą prawie cały dzień z fenomenalną pogodą, a trasa wiedzie mnie przez przepiękne pola kwitnącego rzepaku i kwietne łąki. Owszem, drepcze się asfaltem, ale droga nie jest ruchliwa i pozwala w pełni cieszyć się niesamowitym pięknem polskiej wsi. W kwitnących sadach trawa aż buzuje od mleczy i dmuchawców, aż chciałoby się zrzucić plecak i po prostu w nich wytarzać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Początkowo ruszam z Nowej Słupi drogą łaczącą czarny i niebieski szlak - chwilę za zabudowaniami niebieski odbija w prawo w drogę szutrową przy wysokich drzewach (słabo oznaczony skręt), zaś czarny biegnie prosto asfaltem, by wspiąć się na Chełmową Górę (351 m). Niebieski prowadzi pomiędzy polami i domami, pozwalając mi podziwiać ogrody i nacieszyć się kwitnącymi bzami. Idę niebieskim tylko do momentu, gdy znowu napotkam czarny, by skrócić sobie drogę o godzinę i nie wspinać się z ciężkim plecakiem niepotrzebnie na wzniesienie. Tak naprawdę to czarny doprowadzi mnie na Szczytniak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ot5mlp8WB0g/WwGxfMv1MTI/AAAAAAAABKs/U0jShV_-i4gOFchxCavdNrGCTCmH9b5nwCLcBGAs/s1600/gss_11.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ot5mlp8WB0g/WwGxfMv1MTI/AAAAAAAABKs/U0jShV_-i4gOFchxCavdNrGCTCmH9b5nwCLcBGAs/s640/gss_11.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-0yMsety-9Ds/WwGxfFuZMFI/AAAAAAAABKw/30lZ90JuDSYQZ1X5wmTjUxaZkSZ28llXgCLcBGAs/s1600/gss_13.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-0yMsety-9Ds/WwGxfFuZMFI/AAAAAAAABKw/30lZ90JuDSYQZ1X5wmTjUxaZkSZ28llXgCLcBGAs/s640/gss_13.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ZUIZWFn9X5o/WwGxfuDaReI/AAAAAAAABK0/nFezYZg_awwWyNfTFT1LMkSiKnlTrQ6DgCLcBGAs/s1600/gss_14.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-ZUIZWFn9X5o/WwGxfuDaReI/AAAAAAAABK0/nFezYZg_awwWyNfTFT1LMkSiKnlTrQ6DgCLcBGAs/s640/gss_14.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-TbMESBPOsWc/WwGxyIRYMHI/AAAAAAAABLM/j15Hglkczo4Wn3oh8ENqbI__1KJGG6h-ACLcBGAs/s1600/gss_12.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-TbMESBPOsWc/WwGxyIRYMHI/AAAAAAAABLM/j15Hglkczo4Wn3oh8ENqbI__1KJGG6h-ACLcBGAs/s640/gss_12.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy skrzyżowaniu z czarnym powinien (według mojej mapy) znaleźć się jakiś drogowskaz, ale go nie ma - po prostu przy skrzyżowaniu ulic w Grzegorzowicach trzeba wypatrzyć znaki czarne zaczynające swój bieg w naszą prawą stronę, a niebieski kontynuuje drogę przed siebie. Ja odbijam na czarny i dochodzę do ruchliwej szosy nr 751, wzdłuż której idę kawałek skręciwszy w lewo. Po około 5-7 minutach trzeba odbić w prawo w szutrową drogę za domem - skręt nie jest oznaczony, więc trzeba się pilnować, bo wygląda jak wjazd do posesji. Znaki pojawią się za chwilę, ale z szosy 751 nie da się ich wypatrzyć. Dalej polną drogą do Skoszyna, po dojściu do szosy przed dworkiem należy odbić w prawo - znaki znów nie są widoczne, a następne po paru minutach w lewo w stronę kościoła. Tutaj już na szczęście nie można się zgubić. Dalej czarnym szlakiem przez Stary Skoszyn (jeden sklep po drodze, z racji święta oczywiście zamknięty, ale niczego nie potrzebowałam), aż przy końcu asfaltowej drogi musimy wejść w las po lewej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-tqcF_Y1_bKw/WwGxf7aGphI/AAAAAAAABLA/bX1yltRXIn0Z0wJRbmT8iMr0iEbPnxG5gCEwYBhgL/s1600/gss_16.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-tqcF_Y1_bKw/WwGxf7aGphI/AAAAAAAABLA/bX1yltRXIn0Z0wJRbmT8iMr0iEbPnxG5gCEwYBhgL/s640/gss_16.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tutaj miała miejsce maleńka zamotka, bo las był dość mocno ekploatowany i zgubiłam znaki, zwłaszcza że las przecina sporo różnych ścieżek. Ponieważ jednak w gruncie rzeczy szlak na Szczytniak wiedzie już od tego momentu prosto w górę, postanowiłam pójść jedną ze ścieżek i dotarłam do znakowanego szlaku. Chwilowo mocno pod górę, potem się wypłaszczy. Od tej pory znaki mi juz towarzyszą. Przechodzimy przez skrzyżowanie z minikapliczką na drzewie prosto i po jakimś czasie docieramy już do tablicy informującej nas o wejściu na teren Rezerwatu Szczytniak - zaraz za nią jest maleńkie gołoborze, które należy przeciąć w lini prostej (nie ma znaków), i na górze jesteśmy już na szczycie, gdzie w końcu dobijam do czerwonych znaków Głównego Szlaku Świętokrzyskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z mapy wynika, że drogowskaz znajduje się kawałeczek za mną, ale już nie wracam, by na niego spojrzeć. Ze Szczytniaka według mojej mapy do Kobylej Góry nad Trzcianką powinno być 2 h 35 minut i około 11 kilometrów. Z Nowej Słupi zrobiłam 12 kilometrów, więc wyłączając Endomondo trochę czuję się tak, jakbym jednak przyszła z Gołoszyc :) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Q247bCtLaX4/WwGxxrEnq3I/AAAAAAAABMI/wrWBpAowjbMIrT-c7PgivKvkNPFy9zndQCEwYBhgL/s1600/gss_17.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-Q247bCtLaX4/WwGxxrEnq3I/AAAAAAAABMI/wrWBpAowjbMIrT-c7PgivKvkNPFy9zndQCEwYBhgL/s640/gss_17.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-vZz2ziLRE_M/WwGxyIdCYuI/AAAAAAAABMc/EPb5jC5rLnoQNfDSEDDGVRkggphojW-RwCEwYBhgL/s1600/gss_18.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-vZz2ziLRE_M/WwGxyIdCYuI/AAAAAAAABMc/EPb5jC5rLnoQNfDSEDDGVRkggphojW-RwCEwYBhgL/s640/gss_18.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-mFCEqUkUUxM/WwGxyevpvII/AAAAAAAABMM/1k5c5fYEOjc5Zsnb230vZN5txmNmrdrZgCEwYBhgL/s1600/gss_20.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-mFCEqUkUUxM/WwGxyevpvII/AAAAAAAABMM/1k5c5fYEOjc5Zsnb230vZN5txmNmrdrZgCEwYBhgL/s640/gss_20.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczycie spotykam parę osób, jest też na szlaku sporo biegaczy. Szlak to niezbyt szeroka ścieżka między drzewami - cały szczyt jest zalesiony, więc widoków nie ma, za to idzie się w miarę sprawnie, bo nie dokucza upał. Po drodze jest jeden moment, kiedy czerwony szlak wychodzi na szutrową drogę wiodącą w stronę Jeleniowa, by po chwili z powrotem odbić w las i zacząć wspinać się na Górę Jeleniowską - tutaj trochę męczące, strome podejście. Za Rezerwatem Góra Jeleniowska na granicy lasu urządzam sobie popas, siedząc na skraju pastwiska z widokiem na miejscowość Paprocice oraz wprost na klasztor na Świętym Krzyżu, który ostatni raz widziałam w okolicy Starej Słupi. Przechodzę przez Paprocice i koło kościoła odbijam w prawo stromo pod górę między domami, gdzie na końcu asfaltu zaczyna się podejście na Kobylą Górę. Muszę przyznać, że nawet nie zauważyłam samego szczytu i dojścia szlaku zielonego z Nowej Słupi... Trzeba trochę kluczyć między powalonymi drzewami (to będzie mi towarzyszyć na całym GSŚ) i zaraz już schodzi się w Trzciance, przecinając rzekę po prowizorycznie przerzuconych deseczkach. Szlak przecina najpierw jedną asfaltową dróżkę, a potem szosę do Nowej Słupii (jest to dobrze oznaczone). Na razie ja odbijam na nocleg w położonej naprawdę przy szlaku Agroturystyce "Przy Szlaku". Nie wiem, czy to tylko kwestia mojej formy i postojów, ale wydaje mi się, że realnie zabrało mi to więcej czasu niż wskazuje mapa, a zazwyczaj trzymam rozsądne tempo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 2 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Trzcianka - Ameliówka - 29 km </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drugiego dnia rano przed 8:00 wychodzę na szlak i zaraz zaczyna się ścieżka przyrodnicza przez Puszczę Jodłową na Święty Krzyż. Słońce przesiewa się przez świeżuchną zieleń liści i atmosfera Puszczy mnie urzeka - jest tu naprawdę podniośle, chociaż to nie dzikie zarośla Puszczy Białowieskiej. Jodłowa jest raczej przestronna pod tym względem. Bardzo ładnym szlakiem - o ile potraficie docenić urok leśnej, niewidokowej ścieżki - docieramy pod klasztor na Świętym Krzyżu, który nagle daje o sobie znać łyskającym spomiędzy drzew... kotłem polowej kuchni.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-uBQV5l-Z32E/WwGxy6JSH1I/AAAAAAAABMQ/8qxXKT2UJOYM0l74u1uk8q6XCKk-vbbggCEwYBhgL/s1600/gss_21.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-uBQV5l-Z32E/WwGxy6JSH1I/AAAAAAAABMQ/8qxXKT2UJOYM0l74u1uk8q6XCKk-vbbggCEwYBhgL/s640/gss_21.JPG" width="424" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest wciąż przed 9:00, więc szybko mijam klasztor i jego atrakcje (między innymi muzeum), by jak najprędzej znaleźć się na platformie widokowej na Łysej Górze. Wstyd się przyznać, ale dopiero pierwszy raz jestem w Górach Świętokrzyskich i strasznie się cieszę na zobaczenie tej pogańskiej, magicznej Łysej Góry. Jest piątek, mimo majowego weekendu w budce nikt nie sprzedaje biletów, na platformie jestem sama i mam całe gołoborze dla siebie :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-LYOCiMptAN4/WwGxzfV44EI/AAAAAAAABMU/xDfM_byp7zsG15Knz8sjiin6aOhTjcbywCEwYBhgL/s1600/gss_22.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-LYOCiMptAN4/WwGxzfV44EI/AAAAAAAABMU/xDfM_byp7zsG15Knz8sjiin6aOhTjcbywCEwYBhgL/s640/gss_22.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oNRRReNMZ_o/WwGxziXW3GI/AAAAAAAABMM/wT0Da2gazWQ-8xFKPaSdUcxYmcQa8xBSACEwYBhgL/s1600/gss_23.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-oNRRReNMZ_o/WwGxziXW3GI/AAAAAAAABMM/wT0Da2gazWQ-8xFKPaSdUcxYmcQa8xBSACEwYBhgL/s640/gss_23.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszam z powrotem na szlak. Przede mną około półgodzinny marsz na Przełęcz Hucką, gdzie znajduje się parking, budki z pamiątkami, przystanek meleksów i inne typowe komercyjne atrakcje. Dopadam z radością małej budki ze słodyczami, która na moje szczęście jest otwarta, a potem zatrzymuję się obok w karczmie Izba Dobrego Smaku - uwaga: to jedna z dwóch karczm, które mijam po drodze aż do Kuźniaków. Serio. I druga jest dosłownie kawałek dalej w Kakoninie, więc radzę skorzystać z oferty jednej lub drugiej, bo będziecie żałować ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W karczmie dostępna jest na razie tylko zupa o świętokrzyskim rodowodzie, ale porcja za 9 zł jest naprawdę uczciwa, poza tym jej głównym zadaniem do spółki z kawą jest po prostu podnieść moje morale. Punkt 10:00 ruszam dalej - szlak parę metrów w dół za karczmą odbija w prawo między domami i w tym momencie zaczyna się moim zdaniem najpiękniejszy fragment GSŚ.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-9_JunTxzlG4/WwGzN84ZncI/AAAAAAAABMo/7ANxyJVc1r80k7zdqKRZwmBauGoL-uStgCEwYBhgL/s1600/gss_24.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-9_JunTxzlG4/WwGzN84ZncI/AAAAAAAABMo/7ANxyJVc1r80k7zdqKRZwmBauGoL-uStgCEwYBhgL/s640/gss_24.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-g86xjG4F9QM/WwGx0IQ154I/AAAAAAAABMY/fX_Ck7rfyhUfgJ9XPuoEKo9pOvZznSvpwCEwYBhgL/s1600/gss_26.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-g86xjG4F9QM/WwGx0IQ154I/AAAAAAAABMY/fX_Ck7rfyhUfgJ9XPuoEKo9pOvZznSvpwCEwYBhgL/s640/gss_26.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-DbTM6pSCBkc/WwG1X1YxPdI/AAAAAAAABMw/P8t4LqL2lZo0OqnddRLNFQD814jfXfu-gCLcBGAs/s1600/gss_25.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-DbTM6pSCBkc/WwG1X1YxPdI/AAAAAAAABMw/P8t4LqL2lZo0OqnddRLNFQD814jfXfu-gCLcBGAs/s640/gss_25.JPG" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po minięciu domów zaczyna się cudowna, żółta ścieżka między polami w stronę Kakonina. Jest jeszcze drewniany stół i ławki, więc można sobie usiąść i się napawać :) Za chwilę ścieżka zanurzy się w las i będzie biegła dość długi czas tuż na granicy lasu - co pozwoli cieszyć się widokami zieleniących się pól, a jednocześnie wciąż być skrytym w chłodnym cieniu drzew. Bajka! Idziemy po płaskim, więc jest lekko, ale i urozmaicenie i przyjemnie. Wiem, że nie brzmi to jak totalny szał, ale naprawdę tam najbardziej mi się podobało z całej ponad stukilometrowej wędrówki, na równi z okolicami Przełęczy Krajeńskiej, gdzie dotarłam jeszcze tego samego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest to popularny szlak na Święty Krzyż i Łysą Górę, więc napotykam dość sporo turystów. W pewnym momencie dogoni was zielony szlak rowerowy, który odbije za chwilę w prawo, a wy musicie w lewo polną drogą - gdybyście jednak poszli za zielonym rowerowym, i tak dotrzecie z powrotem do czerwonego, bo rowerowy robi tylko malutką pętelkę, by wcześniej niż czerwony pieszy wydostać się na asfalt. W Podlesiu szlak wychodzi na nieruchliwą drogę asfaltową w stronę Kakonina, ale jest na tyle widokowo, że to wynagradza brak lasu. Za mną widać cały czas Święty Krzyż, więc dla wędrowców zmierzających w przeciwnym kierunku niż ja to fajna perspektywa. W Kakoninie jest drugi tego dnia sklepik ze słodyczami i napojami (nie, to nie jest normalny spożywczak), zabytkowa zagroda i kolejna karczma Izba Dobrego Smaku (to jakaś lokalna marka?). W sklepiku kupuję colę i sezamki, ale karczmę omijam - szlak prowadzi w lewo wzdłuż ogrodzenia przybytku i zaraz dosłownie doprowadza nas do bramy - tak, bramy! - Puszczy Jodłowej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-9hjMbM8E97c/WwGx0-cwmiI/AAAAAAAABMM/aGo9ANifeoQuo71QyHi3oPg3GyywgXyrACEwYBhgL/s1600/gss_29.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-9hjMbM8E97c/WwGx0-cwmiI/AAAAAAAABMM/aGo9ANifeoQuo71QyHi3oPg3GyywgXyrACEwYBhgL/s640/gss_29.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ to szlak wiodący na Łysicę - najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich i dla mnie 24. szczyt Korony Gór Polski - tutaj znowu napotkałam więcej turystów. Tutaj uwaga o drogowskazach: na Świętym Krzyżu powitała mnie niezbyt wesoła informacja, że na Łysicę aż 6,5 godziny drogi, a 7,5 godziny do miejscowości Święta Katarzyna. Trochę mnie to przeraziło, ale na mojej mapie czasy układały się krócej i rzeczywiście, minąwszy kaplicę świętego Mikołaja, niespodziewanie dla samej siebie na Łysicy stanęłam już po niecałych 4 godzinach od wyruszenia ze Świętego Krzyża. Nie tylko ja byłam zdziwiona tymi czasami, bo drogowskaz na Łysicy wskazuje 2,5 h do Kakonina, co zastanawiało grupę turystów z sąsiedniej ławki, a ja spod karczmy w Kakoninie szłam tylko około godziny. Więc nie dajcie się nastraszyć!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zejście do Świętej Katarzyny jest uciążliwie ze względu na ogromne, charakterystyczne kamienie na szlaku, ale do parkingu idzie się szybko, mijając kapliczkę i źródełko św. Franciszka. Szlak zaraz za parkingiem odbija w lewo i do góry, więc nie zagłębiamy się w samą miejscowość. Przed opuszczeniem granic Świętej Katarzyny kolejny znak wskazuje 350 m do sklepu - rejestruję takie znaki, bo uwierzcie mi, wiele ich nie ma na GSŚ :) W dodatku teraz w przypadku niedziel niehandlowych, czy zwyczajnych długich weekendów jak majowy, może być z tym problem. Za Świętą Katarzyną zaczyna się trochę uporczywy kawałek, bo idziemy poboczem dość ruchliwej drogi. Jakiś czas towarzyszą nam niebieskie znaki, które wkrótce odbijają w prawo na Zagórze i Wilków, my natomiast idziemy dalej prosto pod górę, i po chwili wynurzamy się z lasu przy zatoczce przystanku autobusowego. Czeka nas dalej marsz poboczem, ale od teraz będziemy sie poruszać przez niezwykle widokowe okolice Przełęczy Krajeńskiej. Cudownie! W dół zbiegają równe kolorowe pasy pól, dużo kwitnących drzew i daleki horyzont. Przed nami trochę na prawo masyw Wymyślonej i Radostowej. Widoki wynagradzają marsz poboczem ruchliwej szosy. Zatrzymuję sie na chwilę pod śliczną drewnianą kapliczką - przystanek autobusowy zajął rowerzysta, który zatrzymał się w tym miejscu na kanapkę. Przystanek i kapliczka to dwa luksusowe kawałki ochrony przed słońcem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-TEnqlHO6Lq8/WwGx1sXgOKI/AAAAAAAABMQ/k4QF9dQz0Hc3rQsDehZ6Mj1f3vzb-5yigCEwYBhgL/s1600/gss_33.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-TEnqlHO6Lq8/WwGx1sXgOKI/AAAAAAAABMQ/k4QF9dQz0Hc3rQsDehZ6Mj1f3vzb-5yigCEwYBhgL/s640/gss_33.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-aRUV169e7TM/WwGx2BZ0nJI/AAAAAAAABMU/2SXoS9_SzPQ5gxXRdID6NRlYRBOT7syDgCEwYBhgL/s1600/gss_35_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-aRUV169e7TM/WwGx2BZ0nJI/AAAAAAAABMU/2SXoS9_SzPQ5gxXRdID6NRlYRBOT7syDgCEwYBhgL/s640/gss_35_1.jpg" width="424" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-rCKIQRkClEg/WwGx2UpfYCI/AAAAAAAABMc/LNiG4qdfFDc1G-VMwvt5aov22THsExqKQCEwYBhgL/s1600/gss_36.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-rCKIQRkClEg/WwGx2UpfYCI/AAAAAAAABMc/LNiG4qdfFDc1G-VMwvt5aov22THsExqKQCEwYBhgL/s640/gss_36.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-5UANagEf_4Q/WwGx22yMaTI/AAAAAAAABMc/w2HLvAHV8boCqWVYYAjhu3LEKb2APEEbwCEwYBhgL/s1600/gss_37.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-5UANagEf_4Q/WwGx22yMaTI/AAAAAAAABMc/w2HLvAHV8boCqWVYYAjhu3LEKb2APEEbwCEwYBhgL/s640/gss_37.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-cXRCi6ffkvE/WwGx3HXVgwI/AAAAAAAABMY/CD-MGbqUMiQNjzPnf3Y3UGwqnpZqut_JACEwYBhgL/s1600/gss_39.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-cXRCi6ffkvE/WwGx3HXVgwI/AAAAAAAABMY/CD-MGbqUMiQNjzPnf3Y3UGwqnpZqut_JACEwYBhgL/s640/gss_39.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-kJIrfCW3jrA/WwGx3iJl5YI/AAAAAAAABMc/gE8JkJ2cLlIq7jbd9m4GQju4bZhszHUcwCEwYBhgL/s1600/gss_40.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-kJIrfCW3jrA/WwGx3iJl5YI/AAAAAAAABMc/gE8JkJ2cLlIq7jbd9m4GQju4bZhszHUcwCEwYBhgL/s640/gss_40.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piękne widoki pomagają przetrwać marsz do przełęczy (kilka-kilkanaście minut), gdzie szlak pozostawia ruchliwą drogę i odbija w prawo przez wieś. Tu kolejny sklep. Przy przedsiębiorstwie zajmującym się chyba wydobyciem piaskowca (dużo ciężarówek) droga asfaltowa skręca w prawo, a szlak prowadzi nas prosto wzdłuż ogrodzenia - wygląda to niezbyt zachęcająco w tym miejcu, ale uwierzcie mi, kawałek dalej sceneria zmienia się nie do poznania. Mamy przed sobą górę Wymyśloną, a wokoło najbardziej fenomenalny wiejski krajobraz. Szlak wiedzie ścieżką między polami i zagajnikami brzózek, z widokiem na leżące w dole Zagórze. Zatrzymuję się na posiłek na miedzy z najlepszym widokiem - nie mogę się powstrzymać. Chociaż pod koniec posiłku widzę ruchliwą kropkę: babinę w chuście energicznym krokiem wspinającą się w moim kierunku - ewidentnie zaniepokoił ją intruz w pobliżu jej pola :) Akurat składam plecak i ruszam, by jeszcze sprzed szczytu Wymyślonej mierzyć się wzrokiem z babcią, która dotarła w tym czasie już niemal do miejsca, gdzie siedziałam. Fragment wokół Przełęczy Krajeńskiej i na szczyt Wymyślonej to też jeden z najurokliwszych momentów szlaku moim zdaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-EI3tCE-gxbI/WwG2BGRK0OI/AAAAAAAABM4/qxMYw642MJYk1tWG-ho5rGp56b1Qh6BkQCLcBGAs/s1600/gss_42.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-EI3tCE-gxbI/WwG2BGRK0OI/AAAAAAAABM4/qxMYw642MJYk1tWG-ho5rGp56b1Qh6BkQCLcBGAs/s640/gss_42.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-nVgd2q4f6Mw/WwG2Bn1vo8I/AAAAAAAABNA/xea7-uuaSJ0gFRZhKXPe7CA_9cQLNohTQCLcBGAs/s1600/gss_43.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-nVgd2q4f6Mw/WwG2Bn1vo8I/AAAAAAAABNA/xea7-uuaSJ0gFRZhKXPe7CA_9cQLNohTQCLcBGAs/s640/gss_43.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gnZ99-UfE7k/WwG2BjwAR2I/AAAAAAAABM8/zH6tmXgd2h4WHbdt863rh5MlAit56HQIACLcBGAs/s1600/gss_44.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-gnZ99-UfE7k/WwG2BjwAR2I/AAAAAAAABM8/zH6tmXgd2h4WHbdt863rh5MlAit56HQIACLcBGAs/s640/gss_44.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-_JP401EPXOQ/WwG2CAuX0JI/AAAAAAAABNE/62V685_PLSUo7FeaU5d-Mimi_L9MU2HXACLcBGAs/s1600/gss_47.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-_JP401EPXOQ/WwG2CAuX0JI/AAAAAAAABNE/62V685_PLSUo7FeaU5d-Mimi_L9MU2HXACLcBGAs/s640/gss_47.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-b5BXqB8s9hc/WwG2CQpWplI/AAAAAAAABNI/YeaqdGiT4ysWAmIMOq1HWQ_TS3zPejeSACLcBGAs/s1600/gss_48.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-b5BXqB8s9hc/WwG2CQpWplI/AAAAAAAABNI/YeaqdGiT4ysWAmIMOq1HWQ_TS3zPejeSACLcBGAs/s640/gss_48.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-sWE8NjfS5Q0/WwG2C_YwJkI/AAAAAAAABNM/3v6Y5TG8UeUrXPhJPNfGLr2SoPwULbo1QCLcBGAs/s1600/gss_49.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-sWE8NjfS5Q0/WwG2C_YwJkI/AAAAAAAABNM/3v6Y5TG8UeUrXPhJPNfGLr2SoPwULbo1QCLcBGAs/s640/gss_49.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-QQyWVVR9PDs/WwG2DNdUH1I/AAAAAAAABNQ/j-2MdBuazEoVd1e1WTwVcFWeqbeh58JCgCLcBGAs/s1600/gss_50.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-QQyWVVR9PDs/WwG2DNdUH1I/AAAAAAAABNQ/j-2MdBuazEoVd1e1WTwVcFWeqbeh58JCgCLcBGAs/s640/gss_50.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-I3XZH8OI5rQ/WwG2DTnomrI/AAAAAAAABNU/7vyYx70H-DQI_TpgKd1JqNly1-iw2tMNACLcBGAs/s1600/gss_51.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-I3XZH8OI5rQ/WwG2DTnomrI/AAAAAAAABNU/7vyYx70H-DQI_TpgKd1JqNly1-iw2tMNACLcBGAs/s640/gss_51.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kwiat paproci?</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z Wymyślonej szlak zaskakująco mocno schodzi w dół tylko po to, by za chwilę skrobać się z powrotem niemal pionowo na szczyt Radostowej. Ten widok może nieco zniechęcać, ale mimo zmęczenia tego dnia poszło mi całkiem sprawnie. Na Radostowej ślady po ognisku i wiata, a dla mnie był to już właściwie koniec szlaku na dziś - e-podróżnik pokazał mi, że autobus kieleckiego ZTM zawiezie mnie z pobliskiej Ameliówki do Kielc. Zejście z Radostowej nie nastręcza trudności, a przystanek autobusowy w jedną i drugą stronę znajduje się wprost na szlaku. Autobus numer 10 mam za pół godziny, więc siadam i czekam. Jak dowiaduję się wieczorem czytając relację Angeliki z bloga <a href="http://mynaszlaku.pl/glowny-szlak-swietokrzyski-z-goloszyc-do-kuzniakow-w-3-dni/" target="_blank">My na szlaku</a>, przerywam wędrówkę w idealnym momencie - kilkaset metrów dalej zaczyna się niemal pionowe podejście pod Diabli Kamień, które na pewno nie nadawało się do przejścia przeze mnie tego dnia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaplanowałam dwa kolejne noclegi w Kielcach trochę z lenistwa, bo nie chciało mi sie szukać kolejnych agroturystyk na szlaku. Zaletą tego rozwiązania było po pierwsze: kolejny dzień szłam na lekko, a po drugie mogłam sobie regulować długość trasy zależnie od potrzeb, bylby tylko znaleźć połączenie z Kielcami. Na przykład myślałam, że drugiego dnia uda mi się dojść do Masłowa, ale jednak skończyłam w Ameliówce. Nie ograniczał mnie nocleg w konkretnym miejscu, a jak się okazało, to podejście pod Diabelski Kamień dobrze było sobie zostawić na następny dzień. Poza tym, w Kielcach liczyłam też na obiad i dostęp do sklepu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 3</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Ameliówka - Miedziana Góra - 34 km </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Następnego dnia dojechałam z powrotem autobusem nr 10 na przystanek, z którego skończyłam - gdyby ktoś szukał informacji, to dokładnie ten przystanek nazywał się "Ciekoty III" - przystanek "Ameliówka" jest nieco wcześniej, do szlaku należałoby jeszcze podejść. Chciałam zacząć dokładnie w tym miejscu, gdzie skończyłam poprzedniego dnia, a poza tym wiedziałam już, że szlak będzie odbijał ostro w prawo. Rzeczywiście, trzeba sie pilnować, by po prawej stronie drogi wypatrzyć wejście w las. Była opisana przez Angelikę drewniana bramka - tym razem otwarta - a zaraz za nią pionowa ściana, na która trzeba się wdrapać. Niestety, tutaj uwaga - lokalni downhillowcy postanowili przerobić ten fragment czerwonego szlaku na swoją trasę zjazdową. Aż do samego szczytu co kawałek małe skocznie dla rowerów - ostrzegam, bo bliskie spotkanie z takim delikwentem na szlaku, kiedy idzie się zmęczonym i z ciężkim plecakiem, może być bardzo nieprzyjemne dla obu stron. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-VW2RBDgiYtA/WwG2ro5pX4I/AAAAAAAABNw/-aM2Jq6O_wIock0A8valT_zd9AecmLrUACLcBGAs/s1600/gss_54.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-VW2RBDgiYtA/WwG2ro5pX4I/AAAAAAAABNw/-aM2Jq6O_wIock0A8valT_zd9AecmLrUACLcBGAs/s640/gss_54.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-RH2BP2bshpk/WwG2sPQtiQI/AAAAAAAABN4/34LqyttxaFgKrnJFpCu87Z67JYw1otBmQCLcBGAs/s1600/gss_55.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-RH2BP2bshpk/WwG2sPQtiQI/AAAAAAAABN4/34LqyttxaFgKrnJFpCu87Z67JYw1otBmQCLcBGAs/s640/gss_55.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po stromym podejściu szlak w miarę się wypłaszcza i pod koronami drzew wiedzie nas do Diabelskiego Kamienia, gdzie jest miejsce na ognisko, ławeczka i parę tablic informacyjnych. Nie byłabym sobą, gdybym wbrew wszelkim zasadom BHP nie wlazła na szczyt tego kamienia - pokarało mnie, bo selfiaka ze szczytu trafił szlag razem z resztą zdjęć z telefonu. Dobrze, że zabrałam też lustrzankę!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W okolicy Kamienia nie zatrzymuję się, bo odstręczają mnie trochę od niego zabałaganione ślady po ogniskach i może nieco mało przyjemny klimat... Za to kawałek dalej, tuż przed wieżą widokową na Klonówce, aż przysiadam z wrażenia nad pięknym widokiem, którym mam z prawej. Nie mogę się oderwać! W końcu jednak ruszam dalej, bo tego dnia będzie mi szło wyjątkowo powoli, mimo że szłam na lekko. Spod wieży widokowej prosta droga do Masłowa (sklep i przystanek autobusowy tuż przy szlaku). Wspaniały nastrój puentuję orzechowym Magnumem i maszeruję chodnikiem wzdłuż drogi. Szlak odbija dopiero przy kościele - akurat mam szczęście i odbywa się w nim jakaś wielka uroczystość, i cała okolica jest zastawiona samochodami parafian. Naprawdę, ledwo się przeciskam, by odnaleźć znaki szlaku! Z placu przed kościołem w dół drogą asfaltową, potem w prawo, a za kolejne parę minut odbicie w lewo. Tutaj droga asfaltowa między polami wyprowadza nas z miejscowości, aż szlak odbije na Domaniówkę. Widać ją już spod kościoła, więc byłam ciekawa, czy z Domaniówki zobaczę wciąż te samochody. Tak, zobaczyłam :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-QkyCsb0Vwds/WwG2rzTpF0I/AAAAAAAABOc/OB9LODG1fQYOS9FQdBJWAfO9VIuDIZxcwCEwYBhgL/s1600/gss_56.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-QkyCsb0Vwds/WwG2rzTpF0I/AAAAAAAABOc/OB9LODG1fQYOS9FQdBJWAfO9VIuDIZxcwCEwYBhgL/s640/gss_56.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-aBx61wRDI6k/WwG2sUdepLI/AAAAAAAABOY/9NkQDtbFOIcWsoYG0bS7r5nz6d-VWXhKwCEwYBhgL/s1600/gss_57.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-aBx61wRDI6k/WwG2sUdepLI/AAAAAAAABOY/9NkQDtbFOIcWsoYG0bS7r5nz6d-VWXhKwCEwYBhgL/s640/gss_57.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-hlvrQo6FJL0/WwG2tNAzpKI/AAAAAAAABOc/deczRIOacOkAsoc09jK6dAquxdhiWnJsACEwYBhgL/s1600/gss_58.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-hlvrQo6FJL0/WwG2tNAzpKI/AAAAAAAABOc/deczRIOacOkAsoc09jK6dAquxdhiWnJsACEwYBhgL/s640/gss_58.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wieża widokowa na Klonówce</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-uAgbOZkwbh0/WwG2tlAuUMI/AAAAAAAABOo/n4pTQ7qq2akC3m2XhY6ICQ9niLM4wVQgACEwYBhgL/s1600/gss_60.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-uAgbOZkwbh0/WwG2tlAuUMI/AAAAAAAABOo/n4pTQ7qq2akC3m2XhY6ICQ9niLM4wVQgACEwYBhgL/s640/gss_60.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-6OyAKHWsmJY/WwG2t9DuY-I/AAAAAAAABOo/LIO5XGzh_C41HjIlPYFytMFqImNxP8rGwCEwYBhgL/s1600/gss_61.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-6OyAKHWsmJY/WwG2t9DuY-I/AAAAAAAABOo/LIO5XGzh_C41HjIlPYFytMFqImNxP8rGwCEwYBhgL/s640/gss_61.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-6K5dE9WtUvw/WwG2uBDjYeI/AAAAAAAABOg/u6ADMPlPP5E8K13i0y5ryTwOer8hdPi7wCEwYBhgL/s1600/gss_62.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-6K5dE9WtUvw/WwG2uBDjYeI/AAAAAAAABOg/u6ADMPlPP5E8K13i0y5ryTwOer8hdPi7wCEwYBhgL/s640/gss_62.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Początkowo ładny widokowo szlak między polami, potem skręca już między drzewa i tak prowadzi aż do Dąbrowy-Kolonii. Tutaj winien być drogowskaz, ale go nie zauważyłam, natomiast krzyżuje się tu żółty szlak i kończy się tutaj asfaltowa droga, która chyba jakoś doprowadzi was do Kielc lub co najmniej do przystanku autobusowego (tak to wygląda na mapie, sama nie sprawdzałam). Ruszam dalej na Koszarkę. Szlak prowadzi między domami i mija kolejny sklep, ale w którym akurat między 12:00 a 14:00 jest przerwa, więc a kuku! Nic nie kupisz. Była godzina 13:00. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szlak doprowadza do ruchliwej drogi nr 73 - przechodzimy na drugą stronę i w prawo trzeba iść wzdłuż ekranów. To nie jest przyjemny fragment i wejście w las kilkaset metrów dalej jakoś nie poprawia sytuacji. Taki sobie las bez kilmatu. Popychała mnie do przodu ciekawość, bo przede mną było jeszcze przejście przez drogę S7 w postacie szerokiego, wysadzanego trawą pasa ziemi - to przejście służy tez zwierzętom. Turystom i zwierzętom, tak zostaliśmy zrównani... Niestety dalej wciąż sytuacja się nie poprawia, bo przede mną oficjalnie najmniej przyjemny odcinek GSŚ - 1400 metrów marszu wzdłuż ruchliwej drogi na Zagnańsk, którą samochody pędzą z dużą prędkością. Niestety nie da się uciec ani ominąć tego fragmentu, trzeba iść. Jednak zaraz na początku tego odcinka na drzewie napotykam zabawną (nie w zamierzeniu autora) tabliczkę, która tak mnie rozśmiesza, że śmieję się całe półtora kilometra, aż do skrętu w lewo przy pomniku, gdzie dalej chichocząc opadam na mikoławeczkę i spożywam posiłek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas leci, a mnie droga coś się dłuży, zamiast skracać. Przede mną szczyt Sosnowicy z paroma ławkami i stołami, ale przyznam, że nie zachęcająco to wyglądało. Ruszam dalej na Tumlin drogą między domami i przez tory. Oczywiście pociąg nadjechał dosłownie dwie minuty po tym, jak je przekroczyłam, przyprawiając mnie o gęsią skórkę... Droga wspina się dość ostro pod górę. Kawałek dalej pod drzewami ni stąd ni zowąd spotykam wmurowany w kamień znaczek Głównego Szlaku Świętokrzyskiego, podobny do tego, jaki znajduje się na początku i na końcu szlaku... A przecież nie jest to nawet jego połowa! Taka niespodzianka. Przecinam drogę i ruszam dalej na wzgórze, do rezerwatu Kamienne Kręgi Tumlin. Na schodach kapliczki z 1850 roku urządzam sobie popas - lubię miejsca naznaczone pogańską mocą - i o mało nie przyprawiam o zawał przechodzącej pani, która wychodząc zza kapliczki musiała pomyśleć, że na schodach rozsiadł się jakiś leśny demon. I, bez butów, je sobie jajko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ehEyp3B4xdo/WwG2uapbQ0I/AAAAAAAABOo/snUnAmtZlBE2edsCzz54-dvITH1KKPtXwCEwYBhgL/s1600/gss_63.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-ehEyp3B4xdo/WwG2uapbQ0I/AAAAAAAABOo/snUnAmtZlBE2edsCzz54-dvITH1KKPtXwCEwYBhgL/s640/gss_63.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-HkMkJpE-884/WwG2u50ErWI/AAAAAAAABOk/bAVvoit02UQFrCqXfeBMKJ8ynxxI_h7sgCEwYBhgL/s1600/gss_64.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-HkMkJpE-884/WwG2u50ErWI/AAAAAAAABOk/bAVvoit02UQFrCqXfeBMKJ8ynxxI_h7sgCEwYBhgL/s640/gss_64.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałam w planach zdążyć na jakiś bus w Miedzianej Górze, więc mimo zmęczenia musiałam przyspieszyć. Z Grodowej góry zejście jest dość strome, ale szybko je pokonuję i przechodzę przez przysiółek Podgród. Słońce już powoli chowa się za lasem, a tu okazuje się, że czeka mnie jeszcze bardzo strome podejście na Wykieńską. Las w tym miejscu jest mocno zdewastowany, nie wiem, czy to przecinka, czy jakieś szkody wiatru, w każdym razie muszę ostrożnie przedzierać się przez stosy gałęzi, a do tego podejście w górę jest naprawdę pionowe. Na blogu Łukasza Supergana ktoś zadał pytanie o możliwość przejechania szlaku rowerem - w większości jak najbardziej, ale takie momenty jak podejście pod Diabelski Kamień w Ameliówce, zejście z Góry Grodowej, podejście na Wykieńską, podejście na Radostową czy zejście z Łysicy do Świętej Katarzyny są dla rowerów nieprzejezdne. Ale pewnie da się to spokojnie ominąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem resztkami sił wdrapuję się na Wykieńską i ruszam dalej w stronę już mniej agresywnego Kamienia, a z niego szybko schodzę do drogi nr 74 w Miedzianej Górze, gdzie łapię busa do Kielc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 4</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b> Miedziana Góra Ciosowa - Kuźniaki - 19 km</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O 7 rano melduję się na dworcu w Kielcach, by o 7:25 złapać busa do Miedzianej Góry. Planuję zdążyć na busy, które rzekomo mają jechać z Huciska o 12:30 lub 13:30 - o 16:38 mam juz pociąg do Krakowa, z Kuźniaków muszę jeszcze dostać się do pobliskiego Huciska. Gdy pojawia się bus, zaczynają się niejedyne tego dnia komplikacje. Razem ze mną do środka chce ładować się jakis kilkudziesięcioosobowy rajd i kierowca woli wziąć ich najpierw, bo jadą dalej, i przed oczami staje mi już widmo porażki! Ostatecznie mieszczę się, a kierowca pamięta, żeby zatrzymać się dla mnie w Ciosowej, bo przez tłok zupełnie nie orientuję się, gdzie jesteśmy. Ruszam na szlak. Szybkie podejście na Ciosową, zbudowaną z różowego ciekawego piaskowca. Nie mam jednak czasu na zbyt długie podziwianie, bo czuję, że muszę się spieszyć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-36AJaYWpAgA/WwG37f9xA3I/AAAAAAAABO4/Zvxfd6gzuvIpbO65To023kPo46TX0cMZgCLcBGAs/s1600/gss_66.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-36AJaYWpAgA/WwG37f9xA3I/AAAAAAAABO4/Zvxfd6gzuvIpbO65To023kPo46TX0cMZgCLcBGAs/s640/gss_66.JPG" width="424" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-7O2X1ghyxR8/WwG3681l_9I/AAAAAAAABOw/M7TPH1Djb_cLO107NJQUzCIQ6JVMweJGwCLcBGAs/s1600/gss_67.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-7O2X1ghyxR8/WwG3681l_9I/AAAAAAAABOw/M7TPH1Djb_cLO107NJQUzCIQ6JVMweJGwCLcBGAs/s640/gss_67.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ZnhdFVKTHoE/WwG37eH_8SI/AAAAAAAABO0/wjuEFG4mfx44IxmF3xXQnlQWYutF0qacwCLcBGAs/s1600/gss_65.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-ZnhdFVKTHoE/WwG37eH_8SI/AAAAAAAABO0/wjuEFG4mfx44IxmF3xXQnlQWYutF0qacwCLcBGAs/s640/gss_65.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
Ruszam dalej w kierunku Porzecza. Szlak prowadzi ładną drogą między łąkami - zatrzymuję się na zdjęcia, bo poranek jest przepiękny. W samym porzeczu doganiam Green Velo, ale trzeba uważać, bo nie jest oznaczony skręt czerwonego szlaku w lewo - moje wątpliwości rozwiewa przypadkowy rowerzysta, ale jeśli nie spotkacie nikogo obznajomionego z przebiegiem GSŚ, po prostu skierujcie się w lewo tam, gdzie zobaczycie znaki Velo. Za chwilę na słupie pojawią się czerwone znaki szlaku pieszego. Dalej wspinam się dość mozolnie na Baranią Górę, ale zapewniam was, że widok roztaczający się stamtąd szeroko - wynagradza wysiłki. Dalej wchodzimy w las i jeszcze kawałek maszerujemy w stronę szczytu. Na lewo będzie odbijał czarny szlak na Oblęgorek, natomiast tablica "Kuźniaki - 2 h 35 min" była połamana i leżała pod drzewem...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-EbJ7aZRZYys/WwG37u7_O2I/AAAAAAAABPs/06edzfkkogYVuqK89L3dk53kg7eh8agdgCEwYBhgL/s1600/gss_68.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-EbJ7aZRZYys/WwG37u7_O2I/AAAAAAAABPs/06edzfkkogYVuqK89L3dk53kg7eh8agdgCEwYBhgL/s640/gss_68.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-e5QXtgYlONc/WwG38DJmFSI/AAAAAAAABPg/f4s4mDQj3C0R_D1WFQsjE5kOUolF8a9ggCEwYBhgL/s1600/gss_69.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-e5QXtgYlONc/WwG38DJmFSI/AAAAAAAABPg/f4s4mDQj3C0R_D1WFQsjE5kOUolF8a9ggCEwYBhgL/s640/gss_69.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-i6j4aR0t_Ao/WwG38WudNKI/AAAAAAAABPo/C7wWGA6M2IYa8mm9m_MWeXxCba7s_SYIgCEwYBhgL/s1600/gss_70.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-i6j4aR0t_Ao/WwG38WudNKI/AAAAAAAABPo/C7wWGA6M2IYa8mm9m_MWeXxCba7s_SYIgCEwYBhgL/s640/gss_70.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-wTLpH1YY1FE/WwG38vAh0-I/AAAAAAAABPo/O71NrzEyOpAxu_hjXpmWjJZ4QtcpXGrSgCEwYBhgL/s1600/gss_71.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-wTLpH1YY1FE/WwG38vAh0-I/AAAAAAAABPo/O71NrzEyOpAxu_hjXpmWjJZ4QtcpXGrSgCEwYBhgL/s640/gss_71.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Oblęgorek kusi, ale nie tym razem. Dreptam dalej, chociaż przyznaję bez bicia, że w czwartym dniu marszu czułam już skumulowane zmęczenie - nie mam już dawnej, biegaczej kondycji... W Widomej muszę chwilę posiedzieć na poboczu, potem na Siniewskiej robię dłuższy postój na kanapkę. Nie wiem, że dosłownie 10 min od miejsca w którym siedzę, znajduje się duża, nowoczesna platforma widokowa, wśród domów. Widok jest stamtąd bez zarzutu, ale nie żałuję, że posiłek zjadłam w lesie, bo wokół platformy i altany wala się sporo śmieci, a wiatr pewnie wszystko by mi przewracał. Ruszam dalej. "Meta już przecież niedaleko" - rzucam do mijających mnie rowerzystów w momencie, kiedy próbuję zrobić zdjęcie leżącemu na szlaku zaskrońcowi. Wąż ucieka, rowerzyści śmieją się, że oni też jadą do Kuźniaków, a mnie trochę poprawia się humor. Choć postój robiłam stosunkowo niedawno, przed południem zatrzymuję się jeszcze na przepięknej, wprost bajkowej łące w okolicy Niedźwiedzia, pod Perzową Górą. Wiem, że na busa 12:30 nie zdążę, może 13:30. Nie wiem, ile jeszcze będę maszerować do Huciska, ale łąka jest tak wspaniała, że dociera do mnie, że nie ma co zbyt prędko opuszczać szlaku. Siedzę, chrupiąc ogórki i rozkoszując się słońcem i łąką.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-KlnAfCWOlFo/WwG38_rTv7I/AAAAAAAABPk/e-4FMugXkcArGDfw4keO9oIwDKMl4b3iwCEwYBhgL/s1600/gss_76.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-KlnAfCWOlFo/WwG38_rTv7I/AAAAAAAABPk/e-4FMugXkcArGDfw4keO9oIwDKMl4b3iwCEwYBhgL/s640/gss_76.JPG" width="640" /></a><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_p-nNtUxKMA/WwG39X1POzI/AAAAAAAABPs/x1ccPhoLiNgrG3hbW9DVUQq9yMfjfxojgCEwYBhgL/s1600/gss_77.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-_p-nNtUxKMA/WwG39X1POzI/AAAAAAAABPs/x1ccPhoLiNgrG3hbW9DVUQq9yMfjfxojgCEwYBhgL/s640/gss_77.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-RslkaoJukUo/WwG39v_njcI/AAAAAAAABPs/40_xTreAoyw2NKyTTbMBkH4RpI_91NPJACEwYBhgL/s1600/gss_78.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-RslkaoJukUo/WwG39v_njcI/AAAAAAAABPs/40_xTreAoyw2NKyTTbMBkH4RpI_91NPJACEwYBhgL/s640/gss_78.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-jP7_nDOvZEc/WwG391RNWWI/AAAAAAAABPo/k8rpMr_B-DUW3iBJhMfB_0csR8f9LM2uwCEwYBhgL/s1600/gss_79.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-jP7_nDOvZEc/WwG391RNWWI/AAAAAAAABPo/k8rpMr_B-DUW3iBJhMfB_0csR8f9LM2uwCEwYBhgL/s640/gss_79.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-OeH_EROmuAw/WwG3-e1_t9I/AAAAAAAABPs/9L6eAQaXrLsXkuYVxq1vLDxC4WJJWdifwCEwYBhgL/s1600/gss_80.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-OeH_EROmuAw/WwG3-e1_t9I/AAAAAAAABPs/9L6eAQaXrLsXkuYVxq1vLDxC4WJJWdifwCEwYBhgL/s640/gss_80.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Potem stosunkowo niedługo docieram do groty świętej Rozalii, którą oglądam z zaciekawieniem. Mówiłam, że lubię takie miejsca mocy? Z Perzowej Góry to już naprawdę kilometr do końca. Przede mną już tylko Kuźniacka Góra - troszeczkę mnie jeszcze męczy, bo człowiek już, już by chciał być na mecie! - ale w końcu i ją mijam, droga wychodzi z lasu i po paru minutach jestem w Kuźniakach przy wmurowanym w kamień znaku początku/końca Głównego Szlaku Świętokrzyskiego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-13V4zebj3FA/WwG44wVufXI/AAAAAAAABQQ/wSgi_wNzPNsheVUZoBxatHqKW_reSQW_ACEwYBhgL/s1600/gss_82.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-13V4zebj3FA/WwG44wVufXI/AAAAAAAABQQ/wSgi_wNzPNsheVUZoBxatHqKW_reSQW_ACEwYBhgL/s640/gss_82.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-rQjF2AVoUmo/WwG44sP1TcI/AAAAAAAABQQ/8ARxJmLVazEaRylRPBDlslyT4mjVg8UuACEwYBhgL/s1600/gss_83.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://1.bp.blogspot.com/-rQjF2AVoUmo/WwG44sP1TcI/AAAAAAAABQQ/8ARxJmLVazEaRylRPBDlslyT4mjVg8UuACEwYBhgL/s640/gss_83.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-AOTuJxiI5IQ/WwG44Qu3miI/AAAAAAAABQU/V5LSPGbZK3I9JWJv83TXolxHfpz73x7LACEwYBhgL/s1600/gss_85.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://4.bp.blogspot.com/-AOTuJxiI5IQ/WwG44Qu3miI/AAAAAAAABQU/V5LSPGbZK3I9JWJv83TXolxHfpz73x7LACEwYBhgL/s640/gss_85.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W tle za drzewem to już Perzowa Góra.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ttEi02AhNcM/WwG45Ud59mI/AAAAAAAABQU/1IrV1VFtV70A_TXCyI_KxW6xRkIIsqjDACEwYBhgL/s1600/gss_88.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-ttEi02AhNcM/WwG45Ud59mI/AAAAAAAABQU/1IrV1VFtV70A_TXCyI_KxW6xRkIIsqjDACEwYBhgL/s640/gss_88.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-yJ1o4aUlOyI/WwG45z5-apI/AAAAAAAABQc/_H9MRJw2Pg4jvDxi8nI1elcjlURuhk67gCEwYBhgL/s1600/gss_89.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-yJ1o4aUlOyI/WwG45z5-apI/AAAAAAAABQc/_H9MRJw2Pg4jvDxi8nI1elcjlURuhk67gCEwYBhgL/s640/gss_89.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-H6MaU7AjtI0/WwG46DZf6UI/AAAAAAAABQY/33trcF7hAgoqsyfVt4fU8k3OadJHSAZ0QCEwYBhgL/s1600/gss_91.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://3.bp.blogspot.com/-H6MaU7AjtI0/WwG46DZf6UI/AAAAAAAABQY/33trcF7hAgoqsyfVt4fU8k3OadJHSAZ0QCEwYBhgL/s640/gss_91.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tutaj nie chodzi o to, że zdjęcie jest jakieś super, ale przedstawia tą fenomenalną łąkę, z której nie chciałam się ruszać. Kolejne też!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-jlvuEF8pOfg/WwG46bABUiI/AAAAAAAABQc/irpVJtXTRaMY1E6EfoMJX_cqpFgQakWfACEwYBhgL/s1600/gss_92.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1063" data-original-width="1600" height="424" src="https://2.bp.blogspot.com/-jlvuEF8pOfg/WwG46bABUiI/AAAAAAAABQc/irpVJtXTRaMY1E6EfoMJX_cqpFgQakWfACEwYBhgL/s640/gss_92.JPG" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Misja - pomijając fakt, że nie dotarłam do Gołoszyc na początek szlaku - zakończona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
I od tej pory znowu wszystko zaczyna się komplikować.</div>
<div style="text-align: justify;">
W ogóle jestem przekonana, że jest niedziela niehandlowa, więc dziwię się, że oba sklepy w Kuźniakach są otwarte. Pod sklepem bandy lokalnych wyrostków. Dziwię się, że znaki szlaku jeszcze mnie gdzieś prowadzą, ale zmęczona marzę już o busie do Kielc. Podchodzę na przystanek - żadnych rozkładów jazdy. Mgliście pamiętam, że jedzie z Kuźniaków coś po 15:00, ale jest dopiero 13:30. Zapominam, że o 13:37 powinien jechać jakiś bus w stronę Rudy Strawczyńskiej... O 13:36 opuszczam przystanek i zaczynam maszerować w sandałach lewą stroną drogi. O 13:37 mija mnie jakiś rozpędzony bus. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Dammit.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Pocieszam się, że to może wcale nie był ten do Kielc, i ruszam w czterokilometrowy spacer w stronę Huciska. Rozmyślam jednak cały czas, czemu przez Hucisko miałby rzekomo jechać ten sam bus relacji Kielce-Stąporków, który parę godzin wcześniej zawiózł mnie do Miedzianej Góry? To dziwne... i niemożliwe. Orientuję się z przerażeniem, że źle sprawdziłam odjazdy - to nie Hucisko koło Kuźniaków, tylko koło Stąporkowa. Co robić? Jest po 14:00, bilet na 16:38 z Kielc do Krakowa kupiony. Zaczynam maszerować w stronę Rudy Strawczyńskiej. Docieram do przystanku, gorączkowo myśląc nad rozwiązaniem. I wtedy olśniewa mnie - bus 15:10 z Kuźniaków!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Błyskawicznie sprawdzam w internecie - tak, ma jechać. Cholera jasna! Jest 14:32, a Google maps twierdzi, że droga powrotna do Kuźniaków zajmie mi 39 minut! A więc spóźnię się minutę na busa! Zaczynam biec - w sandałach, na które zdążyłam już zmienić uciskające buty trekkingowe, które teraz dyndają mi na plecaku, z kijami trekkingowymi i całym szpejem. Gorączkowo wystawiam rękę w kierunku każdego samochodu, który mnie mija - a nie jest ich zbyt wiele. Kierowcy jak na złość jadą niedzielnie samochodami pełnymi członków rodziny, więc tylko rozkładają ręce, jakby słyszeli moje ciche "Proszęęęę..." Biegnę tak jeszcze wzdłuż drogi 2 kilometry, kiedy nareszcie zatrzymuje się młody koleś i podwozi mnie kolejne 2 km, zdziwiony, że tylko tyle trzeba mi do szczęścia. Wysadza mnie na przystanku w Kuźniakach - ale w przeciwnym kierunku, niż przystanek, na którym byłam poprzednio! I tam rzeczywiście jest rozkład jazdy z busem o 15:10. Jestem uratowana. Wyjaśniła się też zagadka, dokąd prowadziły mnie "dalsze" czerwone znaki - początek szlaku jest dopiero przy tym przystanku, a nie tamtym, na którym siedziałam wcześnej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Widzę, że na przystanku w przeciwnym kierunku - siedziałam na nim o 13:30 - ustawia się dziewczyna z walizką. Studentka. Zaczyna mnie to zastanawiać, bo jako miejscowa pewnie wie, że coś będzie teraz jechać. I rzeczywiście, o 15:08 pojawia się bus, jadący w przeciwnym kierunku! Macham do niego jak oszalała i na szczęście zatrzymuje się, zanim zgarnie studentkę. Nie wiem, skąd się wziął i dlaczego jechał o tej samej porze, co bus do Kielc w drugą stronę, ale wsiadłam i jadę. Zdążę na pociąg. Co więcej, ten bus za parę minut minął przystanek w Rudzie Strawczyńskiej, gdzie spokojnie mogłam wsiąść, zamiast panicznie biec z powrotem do Kuźniaków... ale cholera, skąd mogłam wiedzieć?! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
W każdym razie wiem już, że nie czeka mnie nocleg na przystanku w Kuźniakach, że zdążę na pełen powracających studentów pociąg do Krakowa, i powoli zaczynam myśleć... kiedy znowu wrócić na szlak!<br />
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-39789862021360815342018-02-26T06:00:00.004-08:002019-03-18T12:17:59.667-07:00Green Velo dzień 9-11 Augustów - Białystok<b>Dzień 9</b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Rano z żalem żegnamy "Zdrową Zośkę". Wypijamy jeszcze kawę na tarasie i próbujemy przepysznego ciasta pani Justyny. Niestety czas ruszać dalej - pociesza mnie tylko fakt, że przed nami jeszcze jedna, wyczekiwania przeze mnie atrakcja Green Velo na odcinku Elbląg - Białystok, a mianowicie Biebrzański Park Narodowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Minęliśmy Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej i objechaliśmy obrzeżem Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej. Przecięliśmy Suwalski Park Krajobrazowy. Przejechaliśmy przez Wigierski Park Narodowy i przez Puszczę Augustowską. Przed nami była jeszcze Biebrza, o której urodzie słyszy się niemal tyle, co o Białowieży. Ostatnim z Parków miał być tylko zahaczony przez nas lekutko Narwiański Park Krajobrazowy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-2O3eD1tRHtI/WpQNiB6tGsI/AAAAAAAABHo/ka75XnHunD0QidXtq6vlLMC2oocuYZlSQCLcBGAs/s1600/20170627_111120.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-2O3eD1tRHtI/WpQNiB6tGsI/AAAAAAAABHo/ka75XnHunD0QidXtq6vlLMC2oocuYZlSQCLcBGAs/s640/20170627_111120.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-JxTQ-maz_O8/WpQNiGrr_4I/AAAAAAAABHs/BtxjxL8yVDEYxyarhcefwB-jDOZ5AUF1gCLcBGAs/s1600/20170627_111817.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-JxTQ-maz_O8/WpQNiGrr_4I/AAAAAAAABHs/BtxjxL8yVDEYxyarhcefwB-jDOZ5AUF1gCLcBGAs/s640/20170627_111817.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-tajOqYRiR0Q/WpQNh6CGp3I/AAAAAAAABHk/3VxNOFJhmjg6-K85iSdiMz_lhteztFhsgCLcBGAs/s1600/20170627_131918.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-tajOqYRiR0Q/WpQNh6CGp3I/AAAAAAAABHk/3VxNOFJhmjg6-K85iSdiMz_lhteztFhsgCLcBGAs/s640/20170627_131918.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Co wam przypomina odwrócone logo lodziarni na serwetce? Przypadek? NIE SĄDZĘ.</i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale na razie kierujemy się na śniadanie właściwe do Augustowa, chcę też wysłać kartki pocztowe. Rozdzielamy się w poszukiwaniu bankomatu, Staszek instaluje się na augustowskim rynku, dzieląc sprawiedliwie ser koryciński, ogórki i pomidory. Triumfalnie okazuje mi jeszcze złoty okrąg sękacza, jak medal olimpijski. Wcześniej pod sklepem ucinamy sobie pogawędkę z rowerzystami przemierzającymi Mazury poza Green Velo, objeżdżającymi bardziej znane Giżycko, Mikołajki, Jezioro Śniardwy... Zazdroszczę im trochę, ale wiem też, że omijamy tłumy turystów i żeglarzy okupujące duże jeziora. W Augustowie atmosfera przypomina nadmorski kurort, przy brzegu bujają się malutkie łódki, mnóstwo rodzin z dziećmi, wózki lodziarzy na kółkach... Chwilę napawamy się cywilizacją w lodziarni, a potem już ruszamy dalej, w stronę Biebrzy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-4RlWnxDHKnk/WpQNn0TNwGI/AAAAAAAABI4/YhjVhdk98Mo-3ylF9Zxcf4_OCA9-EEgMgCEwYBhgL/s1600/20170627_141540.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-4RlWnxDHKnk/WpQNn0TNwGI/AAAAAAAABI4/YhjVhdk98Mo-3ylF9Zxcf4_OCA9-EEgMgCEwYBhgL/s640/20170627_141540.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-tc3ni-hSrzQ/WpQNnrsLWGI/AAAAAAAABIs/jsu9XUKrGycxanYjgQ_s-6daLfsa0GHpwCEwYBhgL/s1600/20170627_141548.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-tc3ni-hSrzQ/WpQNnrsLWGI/AAAAAAAABIs/jsu9XUKrGycxanYjgQ_s-6daLfsa0GHpwCEwYBhgL/s640/20170627_141548.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od teraz możemy się już cieszyć zupełnie płaską drogą, co cieszy, zwłaszcza w narastającym upale. Odcinek między Augustowem, a właściwie Białobrzegami, a Dębowem, gdzie docieramy do brzegów rzeki, może się nieco dłużyć, jedziemy nie bardzo ruchliwą drogą asfaltową. W pewnym momencie asfalt się po prostu kończy, a my wjeżdżamy między domami na szutrową, pylącą w upale drogę biegnącą w stronę pastwisk. Robimy przystanek w MORze w okolicy Jasionowa Dębowskiego, tuż koło ogromnego gospodarstwa. Jest gorąco, spożywamy resztki wybornego korycińskiego i z namaszczeniem kroimy kawałki sękacza. Z buziami pełnymi jedzenia obserwujemy mijające nas wielkie stado krów, wracających z łąki pewnie na udój - robi to na nas takie wrażenie, że zapominam włączyć filmowania (cały wyjazd nagrywam filmiki), a Staszkowi udaje się zrobić tylko jedno zdjęcie. Pod wściekle niebieskim niebem ruszamy dalej, by w końcu pierwszy raz zobaczyć Biebrzę, która wiła się zakosami już całkiem niedaleko od nas.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-RL9aE8qL83o/WpQNoHzMIBI/AAAAAAAABIk/x9y0NnM3yas4O98SoMMz1k0xSy1o4MQkgCEwYBhgL/s1600/20170627_170537.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-RL9aE8qL83o/WpQNoHzMIBI/AAAAAAAABIk/x9y0NnM3yas4O98SoMMz1k0xSy1o4MQkgCEwYBhgL/s640/20170627_170537.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-H9D49QCsGuo/WpQNoWDkblI/AAAAAAAABIs/eCsm8eqXbE4_BG1uIzEaruE90CJNbktwgCEwYBhgL/s1600/20170627_170546.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-H9D49QCsGuo/WpQNoWDkblI/AAAAAAAABIs/eCsm8eqXbE4_BG1uIzEaruE90CJNbktwgCEwYBhgL/s640/20170627_170546.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-UO7O5P5ml3c/WpQNo6oK5LI/AAAAAAAABIs/7JXpZendT1o0S2xq1ZZvS3d1NxxytNM9ACEwYBhgL/s1600/20170627_170745.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-UO7O5P5ml3c/WpQNo6oK5LI/AAAAAAAABIs/7JXpZendT1o0S2xq1ZZvS3d1NxxytNM9ACEwYBhgL/s640/20170627_170745.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Biebrza przecina zupełnie płaską w tamtych rejonach okolicę, a szlak wiedzie nas teraz dłuższy kawałek wzdłuż samej rzeki. Dookoła łąki lub pola uprawne, gdzieniegdzie mignie nam traktor. Okoliczni mieszkańcy mogą gospodarować na terenach przylegających do chronionych obszarów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Te okolice znacznie różnią się od bagiennych łąk Parku, które będziemy oglądać następnego dnia. Ja nawet z całkiem bliska!<br />
<br />
Na razie przejeżdżamy przez Biebrzę po drewnianym mostku i w Dolistowie zatrzymujemy się przy sklepie spożywczym, uzupełniając płyny i kalorie (bardziej kalorie). Dalej pedałujemy w stronę Wrocenia, ale nocleg planujemy dopiero w Goniądzu. Za Wroceniem odbijamy nieco od Biebrzy i jedziemy przez urokliwe pola i łąki. W samym Goniądzu początkowo chciałam się rozbić na polu namiotowym przy Gminnym Ośrodku Kultury, ale mimo istnienia takiej pozycji w Internecie, po przyjeździe na miejsce całujemy klamkę. Przez zamknięte drzwi słyszymy, że telefon rzeczywiście dzwoni w środku, ale nie ma nikogo. Swoją drogą - i jak z wieloma rzeczami na tym wyjeździe - dzięki temu trafiamy lepiej, do Agroturystyki Sośniaki kawałek dalej, którą polecamy z całego serca. Bardzo symaptyczny młody właściciel prowadzi nas na sam brzeg Biebrzy, więc szaleję ze szczęścia, rozbijając swój tymczasowy domek z widokiem na zachodzące nad Biebrzą słońce. Spędzamy przepiękny wieczór, pogryzając zakupione w goniądzkim sklepie ogórki kiszone i gapiąc się na oranżowo-różowe niebo. Romantyzm 100%. Sośniaki to też domki kempingowe, możliwość wypożyczenia rowerów i kajaku, więc jeśli będziecie w tamtej okolicy, wpadajcie bez obaw. Mieliśmy szczęście, bo był to ostatni wieczór, podczas którego mogliśmy zanocować na polu bez wcześniejszej rezerwacji - następnego dnia od rana do agroturystyki zaczęli zjedżać się punkowi goście na odbywający się w weekend festiwal Rock na Bagnie. Czad, no nie?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Z_mnRsIdsYg/WpQNp0f6g6I/AAAAAAAABIw/12yj2lDWmmkRTiPFY4bFppETk4RySadTgCEwYBhgL/s1600/20170627_182854.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-Z_mnRsIdsYg/WpQNp0f6g6I/AAAAAAAABIw/12yj2lDWmmkRTiPFY4bFppETk4RySadTgCEwYBhgL/s640/20170627_182854.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-pj9SQXS9w9c/WpQNo03Ig9I/AAAAAAAABIs/BnFk3SklcAoA2fN1TFDjSdnzCtYZJTiCQCEwYBhgL/s1600/20170627_214503.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-pj9SQXS9w9c/WpQNo03Ig9I/AAAAAAAABIs/BnFk3SklcAoA2fN1TFDjSdnzCtYZJTiCQCEwYBhgL/s640/20170627_214503.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-d3xgwSc5KY0/WpQNpCCbFII/AAAAAAAABIo/gMmQ7UDKdx83_Z3aBoc8FH6QlC6Y84tbQCEwYBhgL/s1600/20170627_214511.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-d3xgwSc5KY0/WpQNpCCbFII/AAAAAAAABIo/gMmQ7UDKdx83_Z3aBoc8FH6QlC6Y84tbQCEwYBhgL/s640/20170627_214511.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<b>Dzień 10</b><br />
<br />
Staramy się powycierać wilgotny od rosy i lekkiego deszczu namiot i przenosimy się pod wiatę obiektu na śniadanie, zanim ruszymy dalej. Kierunek - Carska Droga, czyli droga prowadząca od okolic Białegostoku na północ aż do Grodna na Białorusi, słynna zwłaszcza z powodu około 33-kilometrowego odcinka między Osowcem a Strękową Górą, ktory przebiega przez tereny gęsto załosione. I tak, właśnie tędy wiedzie nas Green Velo. Czad, no nie?<br />
<br />
Oczywiście, że ekscytowało mnie to na maksa, nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcze dojedziemy do Osowca-Twierdzy (dla chętnych można odbić i zwiedzać, my pacyfiści ominęliśmy bez żalu). Jednakowoż, kiedy tuż za skrzyżowaniem zatrzymaliśmy się, by obejrzeć zabawne znaki ostrzegające przed spotkaniem z łosiem (znaki są świetnie opracowane graficznie, naprawdę rozkosz dla miłośnika grafiki) - mina mi nieco zrzedła. Te ogromne bydlaki za nic mają sobie spotkanie z samochodem, nie są specjalnie lękliwe, a - jak podejrzewam - ich gniew może być dotkliwy. Krótko mówiąc, wygodny asfalt Carkiej Drogi zaczęliśmy pokonywać całkiem niespacerowym, i jakże innym od reszty wyjazdu, dziarskim tempem.<br />
<br />
Rozglądałam się bardzo uważnie na boki, próbując wzrokiem przebić gęstą ścianę lasu, ale żadnego łosia po drodze nie stwierdzono. Może to i lepiej, bo gdybym rzeczywiście zobaczyła jakiegoś osobnika, zapewne natychmiast rzuciłabym rower w pierony i zaczęła pieszo uciekać w panice z powrotem do Goniądza. Znaki ostrzegające przed łosiami były rozmieszczone co jakiś czas, a co najlepsze, niemal każdy jest inny! Po drodze będziemy mieli kilka MORów, a dodatkowo mapa i znaki informują co jakiś czas o możliwym odbiciu od szosy, by dotrzeć do wieży widokowej lub innego znaczącego punktu. Zatrzymujemy się przy jednej z wież i wyłazimy na nią, podziwiając przed sobą aksamitną i zieloną połać bagna. Po przejechaniu dość długiego i monotonnego, leśnego odcinka dojeżdżamy do reklamowanej juz wcześniej karczmy w Dobarzu - nam to wypadło akurat w porze wczesnego lanczu, więc chętnie posiliśmy się kawą i ciastami. Karczma to wielkie gmaszysko, ale obsługa była naprawdę sympatyczna, ciasta przepyszne, a dla mało eleganckich włóczęgów znalazło się miejsce na zadaszonym tarasie z tyłu, co odpowiadało naszym potrzebom. Polecamy się zatrzymać, bo do cywilizacji daleko.<br />
<br />
Zbierając się do odjazdu zostajemy zaczepieni jeszcze przez bardzo malowniczego jegomościa, który opowiada nam, że niedawno w Dobarzu ktoś widział rysia na Carskiej Drodze! Jeśli to prawda, to spotkanie rzeczywiście niesamowite, bo stwory te są niesamowicie skryte i przebiegłe. Kolejna z rozmów odbyta tylko dlatego, że mamy wielkie żółte sakwy i plastikowe hełmy na głowach. Jest super. [<i>Po roku, kiedy moja przyjaciółka pojechała nad Biebrzę na swój urlop - zainspirowana naszą wyprawą - po powrocie opowiedziała mi o charakterystycznym jegomościu z burzą siwych włosów: Królu Biebrzy. Tak, tak, to jego spotkaliśmy wówczas w karczmie w Dobarzu! To dopiero czad, no nie? - przyp. OZ]</i><br />
<br />
Kolejny przystanek zarządziłam zupełnie znienacka - nagle po mojej prawej ukazała się znajoma ze zdjęcia drewniana kładka wychodząca daleko w bagno. To <a href="https://naszabiebrza.wordpress.com/miejsca/carska-droga/dluga-luka-2/" target="_blank">Długa Luka</a>, o której czytałam jeszcze w Krakowie, ale nie chciałam się nastawiać na konieczne jej poszukiwanie. Umknęła mi informacja, że zaczyna się dokładnie przy Green Velo! Oprócz nas, zatrzymały się przy kładce jeszcze dwa samochody. Staszek nie chciał iść i wolał pilnować rowerów, a ja poszłam, ale... nie pomyślałam, żeby wziąć od Staszka aparat. Kicałam raźno po kładce, płosząc stada jaszczurek zwinek oraz dziwnych, pękatych pająków, a za mną szybkim krokiem szły dwie kobiety, wyróżniające się całkiem oficjalnym strojem (czółenka i garsonki), z których starsza cały czas tłumaczyła coś młodszej. Panie musiały być pracownicami naukowymi, bo najwięcej uwagi poświęciły wodniczce, unikalnemu ptaszkowi, który upodobał sobie biebrzańskie bagna jako swoje siedlisko. Tutaj znowu dało znać o sobie moje niebywałe szczęście: dzięki temu, że i my, i panie, zatrzymaliśmy swoje pojazdy dokładnie w tym samym momencie przy Długiej Luce, to gdy dotarłyśmy na kończącą kładkę platformę widokową, jedna z pań pokazała drugiej (a tym samym i mnie) - najprawdziwszego łosia! Był co prawda tak daleko nas, że był wielkości łepka od szpilki, ale był to ewidentnie łoś. Próbowałam mu zrobić zdjęcie telefonem i dopiero wtedy zorientowałam się, że przecież aparat z niezłym optycznym zoomem został z Staszkiem...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-SLoSj7GfVS8/WpQNpoFi_YI/AAAAAAAABIs/uM0AV-o0pKgIaGUYiCAvU9DO81RKzwI6gCEwYBhgL/s1600/20170628_131035.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-SLoSj7GfVS8/WpQNpoFi_YI/AAAAAAAABIs/uM0AV-o0pKgIaGUYiCAvU9DO81RKzwI6gCEwYBhgL/s640/20170628_131035.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ucbvWv8l2kA/WpQNxT55pCI/AAAAAAAABI4/3xjVojdR1oUodWjzYLSiLb1svTeNVPiXACEwYBhgL/s1600/20170628_131342.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-ucbvWv8l2kA/WpQNxT55pCI/AAAAAAAABI4/3xjVojdR1oUodWjzYLSiLb1svTeNVPiXACEwYBhgL/s640/20170628_131342.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-g8xJKN-7iUk/WpQNqjvdYZI/AAAAAAAABIs/FwD2FjsThtwkx3-ffGrOmtUXgnE3WpB2QCEwYBhgL/s1600/20170628_140757.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-g8xJKN-7iUk/WpQNqjvdYZI/AAAAAAAABIs/FwD2FjsThtwkx3-ffGrOmtUXgnE3WpB2QCEwYBhgL/s640/20170628_140757.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Ruszyliśmy dalej w stronę Tykocina, podekscytowani spotkaniem z łosiem (ja) oraz nieco już głodni (oboje). Tego dnia planowaliśmy nocować już pod dachem, by nie musieć ryzykować spotkaniem z burzą nad ranem, którą zapowiadali - chcieliśmy dowieźć namiot w jakim takim stanie do Krakowa. Zjechawszy z Carskiej Drogi, między polami i wioskami podążaliśmy w stronę Tykocina. Ważne, by nie przegapić odbicia w lewo - prosto szlak zmierza na Łomżę, i dla osób kierujących się do Białegostoku i dalej jest to ślepa odnoga (ale dzięki temu pozwala dołączyć do szlaku z innego większego miasta w okolicy, jeśli mamy z Łomżą połączenie kolejowe). Mijając jeszcze po drodze wioskę bocianią w Pentowie dotarliśmy na charakterystyczny tykociński rynek. Po 16:00 na początku wakacji było tam raczej pustawo. wahaliśmy się między pierogami a rybą, ale wybraliśmy jednak restaurację "Opowieści z Narwii", szczycącą się odtwarzaniem lokalnych smaków dzięki zachowanym przepisom kulinarnym.<br />
<br />
<b>Dzień 11</b><br />
<br />
Ostatni nocleg wypadł nam w mało urokliwej agroturystyce przy ruchliwej drodze S8 na Białystok, ale kiedy rano deszcz walił w szybę dachowego okna, pod którym leżeliśmy i gapiliśmy sie w niebo, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że pomysł był trafiony. Po burzy ostatni dzień dał nam dowód, dlaczego powinniśmy się cieszyć z umiarkowanej, przeplatanej przelotnym deszczem (ale i z dużą domieszką krystalicznie niebieskiego nieba) pogodą. Ostatnie 30 kilometrów do Białegostoku i powyżej 30 stopni na termometrze wypruły z nas wszystkie siły. Za Rzędzianami przejechaliśmy skrajem Narwiańskiego Parku Narodowego, ale szlak nie prowadzi nas głębiej. Za MORem w Pańkach z kolei zaczyna się fragment będący ścieżką rowerową wiodącą do samego celu, tfu, Białegostoku, i na tej ścieżce spotykaliśmy już dużo osób korzystających z pięknej pogody i pedałujących na lekko do MORu i z powrotem. Jeszcze ostatni przystanek pod sklepem, ostatnie lody na Green Velo i za jakiś czas docieramy do tablicy z napisem "BIAŁYSTOK".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-PkJExieJ554/WpQNqsuqMZI/AAAAAAAABIs/3r8KvYIw-SEpOLfKL6nA5hvM-R__ECzeQCEwYBhgL/s1600/20170629_111502.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-PkJExieJ554/WpQNqsuqMZI/AAAAAAAABIs/3r8KvYIw-SEpOLfKL6nA5hvM-R__ECzeQCEwYBhgL/s640/20170629_111502.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Gdy wyruszaliśmy, chyba nikt nam nie wierzył, że to zrobimy :-) Ba, sama nie wierzyłam! Nie mogłam mieć pewności, jak rzeczywiście wygląda Green Velo - w internecie znajdziecie masę negatywnych głosów - ani czy spodoba nam sie podróżowanie rowerowe na dłuższym dystansie. Liczyłam się z tym, że możemy w każdej chwili zrezygnować i jakoś pociągiem wrócić. Ale udało się!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-mXbu3Kwxw5A/WpQNrG9u-ZI/AAAAAAAABIw/XpvLgcMvsMQ0c-uVNItUF06Zp5dgDKTJgCEwYBhgL/s1600/20170629_144556.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-mXbu3Kwxw5A/WpQNrG9u-ZI/AAAAAAAABIw/XpvLgcMvsMQ0c-uVNItUF06Zp5dgDKTJgCEwYBhgL/s640/20170629_144556.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Świętujemy na rozprażonym białostockim rynku, racząc się pizzą i sałatką paryską (! kto był w Białymstoku, ten wie). Jedziemy jeszcze do parku, by odpocząć przed pociągiem, ale wtedy nad miasto nadciąga wściekła nawałnica, która w ciągu paru minut demoluje parasole restauratorów na rynku, obrywa linie wysokiego napięcia, drzewa łamie jak wykałaczki, a nas, przemoczonych do nitki, więzi pod daszkiem urzędu miasta. Robi sie nerwowo, deszcze leje jak dziki, a my nawet nie wiemy, jak przedostać się na peron z rowerem (po jednej stronie torów przejścia bronią monstrualnie wysokie schody, bariera nie do przejścia z obładowanym rowerem, a zwłaszcza, gdyby wszystko jest absolutnie mokre i śliskie od deszczu). W końcu, przepytawszy lokalsów, mijający korzenie ogromnych powalonych drzew, które powyrywały kawały asfaltu upadając, meldujemy się na dworcu, gdzie kryjemy się przed burzą i wodą i gdzie koczujemy aż do przyjazdu pociągu. Pociągu, który ucieszy nas wagonem rowerowym na kilkanaście pojazdów i który już bez przesiadek zawiezie nas do Krakowa.<br />
<br /></div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-45814774256850941932018-02-12T12:42:00.000-08:002018-02-26T06:34:58.040-08:00Green Velo dzień 6 - 8 - Grądy Węgorzewskie - Augustów<b>Dzień 6 </b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dnia szóstego wyprowadzamy rano rowery i żegnamy się z nieco zmartwionymi gospodarzami, bo od rana mżawka siecze pod ostrym kątem, a ciemne chmury pokrywają całe niebo. Przed nami fragment, który mimo swej ogromnej urody, wypruje ze mnie wszystkie flaki - minimalny, niezauważalny gołym okiem podjazd, który przez 30 kilometrów będzie się ciągnął od Grądów Węgorzewskich do Gołdapi. Deszcz niedługo ustaje, ale pozostawia po sobie kompletnie przemoczony piach na drodze, w którym opony rowerów buksują bezradnie, a pedałowanie przypomina obowiązki Syzyfa. Wokół nas piękne pola, Staszek dzwoni na nadjeżdżajacych z naprzeciwka rowerzystów z sakwami (zaczepia w ten sposób wszystkich na trasie), a ja czuję, że zaraz kopnę w kalendarz. Kiedy docieramy wreszcie do wspomnianego wcześniej dziwacznego MORu w czyimś ogrodzie, jestem głęboko przekonana, że moje męki sie skończyły. Krótka rozmowa z parą przemierzającą szlak w przeciwnym kierunku z Suwałk do Elbląga szybko rozwiewa moje szczęście: chłopak porównuje co dopiero przejechany przez nich odcinek do... jeżdżenia rowerem po Bieszczadach. I nie przesadzał specjalnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ZL-f22EwZjM/WoHrlxtS5JI/AAAAAAAABDs/LYu2-jkU2JgLbeX1U5MOG_7duVbyX6SRACEwYBhgL/s1600/20170624_095752.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-ZL-f22EwZjM/WoHrlxtS5JI/AAAAAAAABDs/LYu2-jkU2JgLbeX1U5MOG_7duVbyX6SRACEwYBhgL/s640/20170624_095752.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-p3Hec9fuJEk/WoHrl3J-ZYI/AAAAAAAABDs/oq1Viahhg0YF3KI2WJ0H4_tObXRg5eBmgCEwYBhgL/s1600/20170624_102616.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-p3Hec9fuJEk/WoHrl3J-ZYI/AAAAAAAABDs/oq1Viahhg0YF3KI2WJ0H4_tObXRg5eBmgCEwYBhgL/s640/20170624_102616.jpg" width="360" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-wAIE8YSB5Qo/WoHrl1kIW8I/AAAAAAAABD0/WuGbcEnvS8woRWJnssG7CTbo8EMFTZuBACEwYBhgL/s1600/20170624_155603.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-wAIE8YSB5Qo/WoHrl1kIW8I/AAAAAAAABD0/WuGbcEnvS8woRWJnssG7CTbo8EMFTZuBACEwYBhgL/s640/20170624_155603.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na razie wisi nad nami jakaś uporczywa burza, przed którą czym prędzej chcemy się schronić w Gołdapi, a i zjedzenie czegoś ciepłego też jest kuszące. Mijamy po prawej Piękną Górę z wyciągiem krzesełkowym oraz nieco tylko kuriozalną obrotową kawiarnią, ale na tle granatowych chmur szczyt nie wygląda zachęcająco. Prujemy dalej aż do miasta, deszcz dopada nas parkujących przed Lidlem i napychających kieszenie słodyczami. Wyciągamy kutki i kierujemy się do centrum. Kręcimy się chwilę w okolicach rynku, aż w końcu uznajemy, że nie mamy sił szukać dalej i instalujemy się w kontrowersyjnej urody restauracji Janczes na gołdapskim Placu Zwycięstwa. Obok drzwi dumnie wisi szyld z moim ulubionym, zapomnianym już słowem "Ciastkarnia", a wewnątrz lśni szklana lada z garmażerią żywcem wyjęta z lat '80. Cały ten anturaż mocno nas onieśmiela, więc wycofujemy się na ogródek, ale koniec końców dostajemy kawę i obiad, co czyni nas zupełnie usatysfakcjonowanymi. Gołdap jest rozległa i z pewnością warto by w niej spędzić więcej czasu, Green Velo omija w sporej odległości samo jezioro Gołdap i stworzone przy nim tężnie solankowe. My tylko robimy zapasy i ruszamy dalej: tego dnia czeka nas największa nasza przygoda, czyli nocleg na dziko w Stańczykach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-AXs2wjLfa4g/WoHrmjNthaI/AAAAAAAABD4/A0UBr_p96Xw8RZ6v1jXCDTqxfk9lrlBUwCEwYBhgL/s1600/20170624_155911.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-AXs2wjLfa4g/WoHrmjNthaI/AAAAAAAABD4/A0UBr_p96Xw8RZ6v1jXCDTqxfk9lrlBUwCEwYBhgL/s640/20170624_155911.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-MGOnIjBRtCI/WoHrm5nJluI/AAAAAAAABD0/jIJz7OO4xqAa0LhBjXTOnHb36GT6fzgawCEwYBhgL/s1600/20170624_160130.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-MGOnIjBRtCI/WoHrm5nJluI/AAAAAAAABD0/jIJz7OO4xqAa0LhBjXTOnHb36GT6fzgawCEwYBhgL/s640/20170624_160130.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-PyHtE3XRrdA/WoHrnVeS8bI/AAAAAAAABDw/K3uUkjDJjDYF-fvXSAd4I8_lErox3qs2gCEwYBhgL/s1600/20170624_160136.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-PyHtE3XRrdA/WoHrnVeS8bI/AAAAAAAABDw/K3uUkjDJjDYF-fvXSAd4I8_lErox3qs2gCEwYBhgL/s640/20170624_160136.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-N15NPundP6Y/WoHrnpbtmwI/AAAAAAAABD4/3V7wWy_6wAMJ07sVRwkEB8JGameCaYq4QCEwYBhgL/s1600/20170624_162428.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-N15NPundP6Y/WoHrnpbtmwI/AAAAAAAABD4/3V7wWy_6wAMJ07sVRwkEB8JGameCaYq4QCEwYBhgL/s640/20170624_162428.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-AuawPBXZW8I/WoHroARwVOI/AAAAAAAABD0/_nUQis_lY08BxopHkk3w_5vvwq2MIA8lgCEwYBhgL/s1600/20170624_162628.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-AuawPBXZW8I/WoHroARwVOI/AAAAAAAABD0/_nUQis_lY08BxopHkk3w_5vvwq2MIA8lgCEwYBhgL/s640/20170624_162628.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-bhNKgEEG_lc/WoHroZPXytI/AAAAAAAABD4/xf_0Sqr5GEwW4ZNOh_e9Mbqat67D72TogCEwYBhgL/s1600/20170624_162932.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-bhNKgEEG_lc/WoHroZPXytI/AAAAAAAABD4/xf_0Sqr5GEwW4ZNOh_e9Mbqat67D72TogCEwYBhgL/s640/20170624_162932.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przeczytałam jeszcze w domu, że teren prywatny wokół słynnych mostów w Stańczykach jest umiarkowanie przychylny tego typu pomysłom. Z drugiej strony, obrzeża Puszczy Rominckiej i bliskość granicy niespecjalnie nastawiały mnie pozytywnie do tego pomysłu - pod względem noclegów lubię być przede wszystkim legalna ;) Odpisałam kilka adresów w Pluszkiejmach, Rogajnach i Dubeninkach (tutejsze schronisko młodzieżowe jest trudne do zlokalizowania, chociaż jego adres jeszcze tuła się po internetach), ale jakoś siłą rozpędu, dotarłszy urokliwą, stareńką i naszpikowaną dziurami aleją zadaszoną koronami drzew i dość stromym zjazdem, meldujemy sie na parkingu w Stańczykach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-7W5QCu3457g/WoH2e4jCGfI/AAAAAAAABEM/Jtl-9OKq6MsWrhfgSgTrIlhp_1-2UP92wCEwYBhgL/s1600/20170624_165706.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-7W5QCu3457g/WoH2e4jCGfI/AAAAAAAABEM/Jtl-9OKq6MsWrhfgSgTrIlhp_1-2UP92wCEwYBhgL/s640/20170624_165706.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/--hmdNymugNY/WoH2esVpxRI/AAAAAAAABEI/Lv6oZGfq5pA3jd8Pg397wjs9zLA090oEgCEwYBhgL/s1600/20170624_175410.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/--hmdNymugNY/WoH2esVpxRI/AAAAAAAABEI/Lv6oZGfq5pA3jd8Pg397wjs9zLA090oEgCEwYBhgL/s640/20170624_175410.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-H3H6v2Lx1go/WoH2eRWrYvI/AAAAAAAABEE/Y0axzf1uKc4wbGv_IuHYEXkbARhdPDCKQCEwYBhgL/s1600/20170624_182738.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-H3H6v2Lx1go/WoH2eRWrYvI/AAAAAAAABEE/Y0axzf1uKc4wbGv_IuHYEXkbARhdPDCKQCEwYBhgL/s640/20170624_182738.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tak, to ta aleja i te dziury.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstęp na mosty jest płatny. Porzucamy rowery z całym szpejem przy wejściu i podchodzimy do budki z biletami. Starszy sprzedawca od razu tytułuje mnie królewną (wyobrażacie sobie królewnę po 6 dniach na rowerze, w słońcu i deszczu, bez makijażu?), więc odparowuję, że każda królewna potrzebuje swojego zamku. Rycerz niepewnie stoi już za mną. Pan okazuje się bardzo miły i doradza nam rozbicie się na łące nieco poniżej parkingu. Dziękujemy i idziemy zwiedzać mosty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-v27l0Knhw8g/WoH2fNyUAhI/AAAAAAAABE4/h5g9eH7hqMkSTyTrfaqNwgXOpxa5Q9DUACEwYBhgL/s1600/20170624_185703.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-v27l0Knhw8g/WoH2fNyUAhI/AAAAAAAABE4/h5g9eH7hqMkSTyTrfaqNwgXOpxa5Q9DUACEwYBhgL/s640/20170624_185703.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-iNgI_QOmdkQ/WoH2fpPAtII/AAAAAAAABE4/3imZVJk2FY01lt4ao_jJE39LYn1VtXJsgCEwYBhgL/s1600/20170624_185725.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-iNgI_QOmdkQ/WoH2fpPAtII/AAAAAAAABE4/3imZVJk2FY01lt4ao_jJE39LYn1VtXJsgCEwYBhgL/s640/20170624_185725.jpg" width="360" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-755E9jsKVx8/WoH2f4mDQOI/AAAAAAAABFA/66N5LOQpsyMf-hyNbq90guqIyK3tjHTWQCEwYBhgL/s1600/20170624_191309.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-755E9jsKVx8/WoH2f4mDQOI/AAAAAAAABFA/66N5LOQpsyMf-hyNbq90guqIyK3tjHTWQCEwYBhgL/s640/20170624_191309.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-6_5mebl5gEY/WoH2gAJoOAI/AAAAAAAABEc/oikD1hiqXvYwQmiSYthxRELmDOHjxpgAgCEwYBhgL/s1600/20170624_195430.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-6_5mebl5gEY/WoH2gAJoOAI/AAAAAAAABEc/oikD1hiqXvYwQmiSYthxRELmDOHjxpgAgCEwYBhgL/s640/20170624_195430.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słońce po tym długim, deszczowym dniu zachodzi całkiem ładnie. Chwilę wahamy się, czy z namiotem nie wejść głębiej w las, ale ostatecznie rozbijamy się na świeżo wykoszonej łące. Jemy romantyczną kolację z widokiem na panoramę Stańczyków i wraz z zapadnięciem zmroku wczołgujemy sie do namiotu. Spaliśmy już dobre dwie godziny, kiedy nad swoją głową usłyszałam charakterystyczny, głuchy łomot tłustego bitu i warkot silnika. Pech chciał, że nasz nocleg na dziko wypadł dnia szóstego, czyli w sobotę. W sobotę parking przed zamkniętym już wejściem na mosty widocznie zamienia się w lokalny punkt spotkań, z braku knajpy w najbliższej okolicy. Śmiechy i muzyka napędziły mi dużego strachu, nie ukrywam tego, bo widmo konfrontacji naszej wątłej dwójki z podpitymi lokalsami to nie była najprzyjemniejsza rzecz. Zabawne, że Staszek nawet się nie obudził, kiedy ja warowałam ściskając scyzoryk w spoconej łapce, gotowa do samoobrony - może to i lepiej, bo przynajmniej stres jednemu z nas został oszczędzony. Imprezowicze albo nas nie widzieli, albo zignorowali ciemny namiot, bo po trzydziestu lub sześćdziesięciu minutach po prostu odjechali. Jak się domyślacie, nie wyspałam się za bardzo tej nocy i pierwszy w mojej karierze włóczęgi dziki nocleg nie zapisał się szczególnie kolorowo w mojej pamięci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ediNqXaQRZo/WoH2goOMWDI/AAAAAAAABFA/UUyHi6hue-wt6gc7wjPv3HQpjf1EU5-JQCEwYBhgL/s1600/20170625_085109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-ediNqXaQRZo/WoH2goOMWDI/AAAAAAAABFA/UUyHi6hue-wt6gc7wjPv3HQpjf1EU5-JQCEwYBhgL/s640/20170625_085109.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i> MOR w Stańczykach</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 7 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano jednak budzimy się cali i nienaruszeni oczywiście - rowery przypięte do znaku wyżej też chyba nie zwróciły niczyjej uwagi. Zwijamy namiot i żegnamy naszą łączkę (ja z ulgą). Śniadanie jemy nieco wyżej, na pagórku w MORze w Stańczykach. Ten MOR też ewidentnie służy za przydrożny zajazd bynajmniej nie rowerzystom, sądząc po plamach i butelkach po piwie. Ruszamy dalej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-aYiDvj-dAOQ/WoMcZshtDaI/AAAAAAAABHU/tEwaezKvX7wtmYVZ7pIFnIqx1FCUH6f_gCLcBGAs/s1600/20170625_105350.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-aYiDvj-dAOQ/WoMcZshtDaI/AAAAAAAABHU/tEwaezKvX7wtmYVZ7pIFnIqx1FCUH6f_gCLcBGAs/s640/20170625_105350.jpg" width="360" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-cN7Yq58knMI/WoH2gnM30NI/AAAAAAAABE4/epuKZ6DHRTYd2zjIllZbSQoKZhw-tjjpgCEwYBhgL/s1600/20170625_103213.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-cN7Yq58knMI/WoH2gnM30NI/AAAAAAAABE4/epuKZ6DHRTYd2zjIllZbSQoKZhw-tjjpgCEwYBhgL/s640/20170625_103213.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-AgfOoq8Er34/WoH2hIU47RI/AAAAAAAABE8/xERf-3ZzsnICzbV27Xn3wpoW02RKRZkQQCEwYBhgL/s1600/20170625_103218.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-AgfOoq8Er34/WoH2hIU47RI/AAAAAAAABE8/xERf-3ZzsnICzbV27Xn3wpoW02RKRZkQQCEwYBhgL/s640/20170625_103218.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-mKP14FkHnSQ/WoH2hg8PQ5I/AAAAAAAABFE/_t1UN8V3BNQPQU4qU7g0R_elj8fu2leJQCEwYBhgL/s1600/20170625_112718.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-mKP14FkHnSQ/WoH2hg8PQ5I/AAAAAAAABFE/_t1UN8V3BNQPQU4qU7g0R_elj8fu2leJQCEwYBhgL/s640/20170625_112718.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szlak prowadzi nas przez piękne tereny skraju Puszczy Rominckiej. Gdzieniegdzie napotykamy pojedyncze domy i niewielkie przysiółki, przycupnięte nad brzegami niewielkich jeziorek. Kierujemy się w stronę trójstyku granic w Bolciach. Droga nieco mi się dłuży, bo jestem tego trójstyku piekielnie ciekawa - to troszkę cezura naszej podróży, wypadająca nieco po połowie dystansu, ale jest to jednocześnie drugi, po Nowej Pasłęce, najdalej wysunięty na północ punkt Velo. Z trójstyku szlak odbija niemal prosto na południe, co sprawia, że mam wrażenie, że od tego momentu jedziemy już prosto do domu. W Bolciach zatrzymujemy się na parkingu dla autokarów i samochodów osobowych, by zrobić zdjęcie przy słynnym znaku Green Velo. Jako rowerzyści możemy podjechać pod sam trójstyk, zmotoryzowni muszą podejść pieszo. Miejsce jest ciekawe, bo strony rosyjskiej nie wolno pod żadnym pozorem fotografować... Kawałek dalej widać zaparkowany samochód straży granicznej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-6GJrZwp33F4/WoH3-YYfB6I/AAAAAAAABFY/fKfrZqJCnuYdzObYFesVv287oXtfhVSiACLcBGAs/s1600/20170625_113223.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-6GJrZwp33F4/WoH3-YYfB6I/AAAAAAAABFY/fKfrZqJCnuYdzObYFesVv287oXtfhVSiACLcBGAs/s640/20170625_113223.jpg" width="360" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przy pięknej pogodzie ruszamy dalej, w stronę Suwałk, gdzie tego dnia planujemy nocleg. Zaraz za trójstykiem czeka nas dość długi i uciążliwy fragment piaszczystej drogi, snującej się góra-dół po pagórkach, rozjeżdzonej przez ciężki sprzęt i wilgotnej od niedawnego deszczu, która trochę psuje nam humory. Dodatkowo, wjeżdżamy w najbardziej zaskakującą krainę geograficzną, którą nazwałam Górami Suwalskimi. Naprawdę! Z góry praży nas nielitościwe słońce, a pod osypujące się piaskowe góry rowery musimy wypchać. Otaczają nas przepiękne krajobrazy z jeziorami, ale komfort jazdy pozostawia wiele do życzenia. Z ulgą witamy asfalt, ale podjazdy tylko się powiększają. W swojej paroletniej intenswynej włóczędze rowerowej po Małopolsce uwielbiałam mierzyć się z podjazdami, ale z sakwami - to już nie jest takie zabawne. Na szczęście Staszek, który niespecjalnie dużo jeździ na rowerze, na całej trasie Velo okazał się świetnym "zającem": jechał z przodu i narzucał tempo. Może się to wydawać dziwne, ale jazda z przodu męczyła mnie bardziej niż trzymanie tempa Staszka, nawet jeżeli było większe, niż sama bym narzuciła. Sprawdziło się to niejednokrotnie, a zwłaszcza trakcie niekończących się, stromych podjazdów tuż przed Suwałkami. Staszek przeprowadził nas przez nie równym, mocnym tempem, oszczędzając mi sporo nerwów, zwłaszcza po nieprzespanej nocy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8THnT1ULPzM/WoH3oijjt6I/AAAAAAAABFQ/jC1P6ycmUr41_K_Q3moXqG4X6cQiaVpsACLcBGAs/s1600/20170625_165636.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-8THnT1ULPzM/WoH3oijjt6I/AAAAAAAABFQ/jC1P6ycmUr41_K_Q3moXqG4X6cQiaVpsACLcBGAs/s640/20170625_165636.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Z09E5VnSDek/WoH3owjIWbI/AAAAAAAABFU/QphAnZKdJgECF1y4jvPgNAIsApX3gOxBQCLcBGAs/s1600/20170625_171608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-Z09E5VnSDek/WoH3owjIWbI/AAAAAAAABFU/QphAnZKdJgECF1y4jvPgNAIsApX3gOxBQCLcBGAs/s640/20170625_171608.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Podlasie ziemniakami stoi!</i></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mijamy Jezioro Hańcza i przekraczmy rzekę Czarną Hańczę. Przed samymi Suwałkami teren nieco się uspokaja, za to sam wjazd do miasta zapamiętałam jako niekończący się pozornie odcinek ścieżki rowerowej wzdłuż blokowiska... Męczący. Ostatecznie chyba zjeżdzamy ze szlaku i już za pomocą nawigacji kierujemy się do Eurocampingu Suwałki, w którym tego dnia planujemy rozbić namiot. Camping jest nowoczesny i bardzo wygodny, przygotowany może bardziej z myślą o camperach (oczywiście nie opuszczały mnie wizje campera najeżdżającego na nasz mały namiot i miażdżącego nas śpiących w środku), zlokalizowany tuż przy stadionie. Natrafiliśmy na imprezę otwarcia mistrzostw w piłkę nożną dla dzieciaków, która na szczęście trwała krótko, ale dzięki temu przekonaliśmy się, że w czasie meczu hałas mógłby być uciążliwy. Na szczęście tego wieczoru nic nam już nie przeszkadza. Nowe i wygodne łazienki zachęcają nas do zrobienia większego prania, więc ostatecznie obwieszamy namiot mokrymi szmatami niczym smętnymi chorągwiami. Zasypiamy, otoczeni przez białe campery jak przez wielkie, łagodne psy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 8 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Następnego dnia rankiem ruszamy na podbój Suwałk. Poniedziałek rano w mieście powiatowym to chyba niekoniecznie jest najlepsza pora na śniadanie w kawiarni, większość otwarta jest dopiero później. Prowadząc dyskusje o naturze filozoficznej ostatecznie wciągam Staszka szczęśliwym trafem do ogrodu restauracji Rozmarino, której obrośnięte roślinami piętro kojarzy mi się nieco z oglądaną trzy miesiące wcześniej Szimpla Kert w Budapeszcie, oczywiście w skali mini. Wsuwam całkiem przyjemną pizzę, ale Staszek ponuro upiera się przy naleśnikach naprzeciwko, które koniec końców okazują się niewarte swojej ceny. Żałuję bardzo, że o tej porze resturacja tatarska "U Alika" była zamknięta...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-TLJks1hJFHw/WoH4TUPpY1I/AAAAAAAABFg/7z15P56biusfccWNBWw_b3UFjThXTfXfACEwYBhgL/s1600/20170626_101334.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-TLJks1hJFHw/WoH4TUPpY1I/AAAAAAAABFg/7z15P56biusfccWNBWw_b3UFjThXTfXfACEwYBhgL/s640/20170626_101334.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zabrane na wynos naleśniki planujemy zjeść w suwalskim MORze, który okazuje się... okropną, marną ławeczką przy wejściu na dworzec, przy ruchliwej drodze pełnej pędzących tirów. Chyba najgorszy MOR na przestrzeni tych siedmiuset kilometrów. Cóż, czas ruszać dalej - wkrótce opuszczamy miasto i wjeżdżamy w Wigierski Park Narodowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-6xts_RLnnK8/WoH4TuFEvFI/AAAAAAAABGM/4DTa9NbIxsIPuCE0YVGVv8Ju8xu1kp7JgCEwYBhgL/s1600/20170626_124046.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-6xts_RLnnK8/WoH4TuFEvFI/AAAAAAAABGM/4DTa9NbIxsIPuCE0YVGVv8Ju8xu1kp7JgCEwYBhgL/s640/20170626_124046.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-HieSEzLGaPo/WoH4ULMws2I/AAAAAAAABGE/0X6JwF3QR7Ut0VfQXe_Q3sxLanS9jvaCwCEwYBhgL/s1600/20170626_132656.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-HieSEzLGaPo/WoH4ULMws2I/AAAAAAAABGE/0X6JwF3QR7Ut0VfQXe_Q3sxLanS9jvaCwCEwYBhgL/s640/20170626_132656.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--d3Z68BufXw/WoH4UNf9TWI/AAAAAAAABGI/U6YF9Ww7cEAq00dr70ICmgZeIoHO4IVPQCEwYBhgL/s1600/20170626_132700.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/--d3Z68BufXw/WoH4UNf9TWI/AAAAAAAABGI/U6YF9Ww7cEAq00dr70ICmgZeIoHO4IVPQCEwYBhgL/s640/20170626_132700.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-OPOd2_sFZ_w/WoH4UYHMrOI/AAAAAAAABGM/zVCrFlMVXwcu66RPxSRTfFEiFHdgvWdNQCEwYBhgL/s1600/20170626_144217.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-OPOd2_sFZ_w/WoH4UYHMrOI/AAAAAAAABGM/zVCrFlMVXwcu66RPxSRTfFEiFHdgvWdNQCEwYBhgL/s640/20170626_144217.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-0rSVy-XkSoI/WoH4U9-yyPI/AAAAAAAABGU/7_Qm4tHK0mg7sgEB062lzqBoWwl4CjWkQCEwYBhgL/s1600/20170626_163713.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-0rSVy-XkSoI/WoH4U9-yyPI/AAAAAAAABGU/7_Qm4tHK0mg7sgEB062lzqBoWwl4CjWkQCEwYBhgL/s640/20170626_163713.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teren się wypłaszcza, prowadzi głównie lasami i tego dnia pokonujemy całkiem sporo kilometrów, zupełnie tego nie odczuwając. Droga sama leci pod kołami, a podczas skrótu, który robimy między Rosochatym Rogiem a Suchą Rzeczką, jesteśmy wręcz pijani radością leśnej jazdy. Jakbym w ogóle nie miała sakw! Oddychamy głęboko (przybysze z zaczadzonego Krakowa), zanurzeni w sosnową zieleń, co jakiś czas mijając w skupieniu powstańcze groby, których jest w lesie kilka. Krążę myślami wokół tych walk toczonych w opiekuńczych matecznikach, gdzie można było przepaść jak kamień w wodę.... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Suchej Rzeczce nagle dopada nas deszcz, szczęśliwym trafem dosłownie sto metrów przed zielonym parasolem <a href="http://www.zajazdulecha.pl/zajazd-u-lecha_1.html" target="_blank">zajazdu "U Lecha"</a>. Zaciekawieni, czy w ogóle jest otwarte, ładujemy się do środka. Okazuje się, że Zajazd ma certyfikat MPRu, ale zupełnie przypadkiem jest to pierwszy poniedziałek wakacji i pierwszy dzień, kiedy właściciel postanowił otworzyć zajazd w dzień powszedni (poza wakacjami zajazd może być czynny tylko w weekendy, czujcie się ostrzeżeni). Ponieważ i tak pada deszcz, i tak jesteśmy głodni, próbuję sie dowiedzieć, co można zjeść. Trafiamy w sam środek zamieszania - deszcz przygnał do zajazdu nie tylko nas, ale i kilka rodzin z dziećmi - i pierwszy raz tak długo, chyba ponad pół godziny, czekam w ogóle na odpowiedź właściciela, co jest w menu! Zmęczenie jednak uziemia mnie nad filiżanką kawy... i bardzo dobrze! Zamawiamy po jednej sztuce każdej potrawy regionalnej, jaka jeszcze została: dostajemy najlepszą babkę ziemniaczną, jaką jadłam dotychczas, kiszkę i kartacza, a Staszek wybiera jeszcze jeden litewski pieróg z soczewicą o nazwie kakor. Żałujemy, że nie są dostępne tajemnicze czenaki... Wszystko niesamowicie nam smakowało, i to nie tylko ze względu na daleką drogę za nami. KONIECZNIE odwiedźcie Zajazd "U Lecha" przejedżając przez tę część Green Velo, bo kuchnia regionalna tam podawana naprawdę jest przygotowywana z sercem! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-_8FNm0pxU2c/WoH4VA-fkDI/AAAAAAAABGM/-oPE-Jfvn0kxIE7P9Rl6XIpa5HyR8ACDQCEwYBhgL/s1600/20170626_165152.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-_8FNm0pxU2c/WoH4VA-fkDI/AAAAAAAABGM/-oPE-Jfvn0kxIE7P9Rl6XIpa5HyR8ACDQCEwYBhgL/s640/20170626_165152.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wzmocnieni ruszamy dalej, poprzez sosnowe lasy kierując się do Augustowa. Przed Augustowem zachwycają nas łany, wprost łany, ogromnych czerwonych poziomek. Teoretycznie w parku krajobrazowym nie powinno się podjadać darów natury, ale sami rozumiecie... Przed samym Augustowem napotykamy jeszcze leżącego na drodze padalca, którego samodzielnie próbuję przeprowadzić na pobocze ścieżki, bo ruch rowerowy w tych okolicach już się mocno wzmaga. Mijający nas rowerzyści kiwają z ubolewaniem głowami nad szaloną osobą próbującą przepłoszyć padalca, który ani drgnie... Staszek z kolei nie może uwierzyć, że to jaszczurka, BO PRZECIEŻ NIE MA NÓG.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-qoKHDzti-FY/WoH4VZbbdcI/AAAAAAAABGQ/A_KU5BnNmCotI84WN1E1Jn34JgAnjTOAACEwYBhgL/s1600/20170626_174624.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-qoKHDzti-FY/WoH4VZbbdcI/AAAAAAAABGQ/A_KU5BnNmCotI84WN1E1Jn34JgAnjTOAACEwYBhgL/s640/20170626_174624.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-0pi_rcECImo/WoH4V1U_z6I/AAAAAAAABGU/ylgFXa2T78YPjxy4Ja68R25wOMTWMXQcwCEwYBhgL/s1600/20170626_174916.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-0pi_rcECImo/WoH4V1U_z6I/AAAAAAAABGU/ylgFXa2T78YPjxy4Ja68R25wOMTWMXQcwCEwYBhgL/s640/20170626_174916.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod sklepem w Augustowie urządzam małą awanturkę. Początkowo odpisałam adres campingu Necko, ale coś nie do końca podobały mi się oceny i opinie... Ostatecznie znajduję na Facebooku fanpage <a href="https://www.facebook.com/Le%C5%9Bny-Zak%C4%85tek-Kultury-Zdrowa-Zoska-1760361087543648/" target="_blank">Leśnego Zakątka Kultury "Zdrowa Zośka", </a>ze świetnymi ocenami i zachwyconymi opiniami gości. Staszek początkowo niechętnie zgadza się nadłożyć kilka kilometrów, ale był to absolutny strzał w dziesiątkę. To zaciszne pole namiotowe z barem/resturacyjką serwującą domowe jedzenie, prowadzone przez przesympatyczną panią Justynę - tego wieczora jesteśmy tam zupełnie sami z właścicielką. Sanitariaty są nowe, wszystko utrzymane w drewnianym, skandynawskim klimacie, a barek przypomina wręcz fajną hipsterską knajpkę. Wszystko jest dziełem pani Justyny, która organizuje też w Zakątku koncerty i różnego rodzaju kulturalne wydarzenia. Nazwa wzięła się stąd, że ośrodek znajduje się na przylądku... Goła Zośka, a wcześniej w tym miejscu przez wiele lat znajdował się ośrodek wynajmowany przez studentów medycyny. Na miejscu obowiązuje zakaz puszczania głośnej muzyki i zanim się oburzycie zapewniam, że to NAPRAWDĘ dobry pomysł: z drugiego brzegu dobiegają mnie słabe odgłosy mocno prostackiej imprezy. Staszek nawet nic nie słyszy. Jesteśmy tam tuż po nocy świętojańskiej, przy brzegu jeziora - schodki prowadzą wprost na pomost - bujają się na falach jeszcze porzucone wianki. Jemy romantyczną kolację na pomoście, mocząc nogi w różowo-oranżowej wodzie, obserwowani czujnie przez dwie namolne kaczki. Zachód słońca, twój ukochany i świeżo obrany zielony ogórek - czego można chcieć więcej? Dostajemy jeszcze możliwość urządzenia małego ogniska i kompletnie oczarowani Gołą... wróć, Zdrową Zośką, zasypiamy w naszym dwuosobowym rozkładanym apartamencie. Nie mogło być piękniej <3</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-uJlT_tn2oo4/WoH5n5SbEDI/AAAAAAAABGk/KXMizU7DlTsTczyCYf7RyuKlKby0fap7wCLcBGAs/s1600/20170626_185951.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-uJlT_tn2oo4/WoH5n5SbEDI/AAAAAAAABGk/KXMizU7DlTsTczyCYf7RyuKlKby0fap7wCLcBGAs/s640/20170626_185951.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-AWWovLW8V3M/WoH5n29sBdI/AAAAAAAABGg/4DIHCCmaUfII0MJr4SFzIwvq-4lWiowAwCLcBGAs/s1600/20170626_192710.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-AWWovLW8V3M/WoH5n29sBdI/AAAAAAAABGg/4DIHCCmaUfII0MJr4SFzIwvq-4lWiowAwCLcBGAs/s640/20170626_192710.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-unC99wCWies/WoH5nm0w6MI/AAAAAAAABGc/E5aiBOb4oKwfslT3vkEim8e24Ofc7vghACLcBGAs/s1600/20170626_193157.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-unC99wCWies/WoH5nm0w6MI/AAAAAAAABGc/E5aiBOb4oKwfslT3vkEim8e24Ofc7vghACLcBGAs/s640/20170626_193157.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-JaRI108CuNY/WoH5odiPqAI/AAAAAAAABGo/g8xZo7zS4tYdimsISM4-fw-RKNctfbz9gCLcBGAs/s1600/20170626_195249.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-JaRI108CuNY/WoH5odiPqAI/AAAAAAAABGo/g8xZo7zS4tYdimsISM4-fw-RKNctfbz9gCLcBGAs/s640/20170626_195249.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-LVVv9y0uNm0/WoH5o05A1yI/AAAAAAAABGs/oVKFw9LGJH8iRC4XwPNupVq2blQuIEn7QCLcBGAs/s1600/20170626_205804.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-LVVv9y0uNm0/WoH5o05A1yI/AAAAAAAABGs/oVKFw9LGJH8iRC4XwPNupVq2blQuIEn7QCLcBGAs/s640/20170626_205804.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Z1Ds6edlRZw/WoH5oyres3I/AAAAAAAABGw/5WxGhCKvhnIbSD5wfRYQZKR1W8f8tYKOgCLcBGAs/s1600/20170626_205851.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-Z1Ds6edlRZw/WoH5oyres3I/AAAAAAAABGw/5WxGhCKvhnIbSD5wfRYQZKR1W8f8tYKOgCLcBGAs/s640/20170626_205851.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-F46seR9_ADA/WoH5pPcYIeI/AAAAAAAABG0/bndNUwLrU7IaVEnY4wFfXbUGst7yneo7QCLcBGAs/s1600/20170626_210135.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-F46seR9_ADA/WoH5pPcYIeI/AAAAAAAABG0/bndNUwLrU7IaVEnY4wFfXbUGst7yneo7QCLcBGAs/s640/20170626_210135.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-32075511576036064242018-02-11T13:00:00.001-08:002018-02-26T06:33:46.419-08:00Green Velo dzień 3 - 5 Pieniężno - Grądy Węgorzewskie<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 3 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano zwijamy swój domek pod czujnym okiem pasących się koni gospodarzy. Tuż przed wyruszeniem dogania nas niemiecki turysta, który jak okazało się, nocował w wynajętym w tym samym gospodarstwie pokoju. Od dłuższego już czasu przemierzał samotnie Europę na rowerze i tak właśnie zetknęliśmy się z nim rankiem trzeciego dnia na Velo. Ruszamy dalej rozmawiając o stanie dróg rowerowych w Polsce (niezadawalający). Rozstajemy się przy najbliższym MORze przed Pieniężnem, bo potrzebuję przepaku - niestety nasze ścieżki już się później nie przecięły. Ciekawe ile ostatecznie trwała jego niesamowita podróż? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-3bC8ccjXJPk/WoCnXY24BcI/AAAAAAAAA-k/hxu_uSXoPWcHdCeBSmVW3Ku10_u6V9BAgCLcBGAs/s1600/20170621_083059.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-3bC8ccjXJPk/WoCnXY24BcI/AAAAAAAAA-k/hxu_uSXoPWcHdCeBSmVW3Ku10_u6V9BAgCLcBGAs/s640/20170621_083059.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-G1LfZCTFZIg/WoCnXVfKimI/AAAAAAAAA-g/LGBfpooQARIPCjLDFIIggFU6mtKtaQpcQCLcBGAs/s1600/20170621_094938.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-G1LfZCTFZIg/WoCnXVfKimI/AAAAAAAAA-g/LGBfpooQARIPCjLDFIIggFU6mtKtaQpcQCLcBGAs/s640/20170621_094938.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-u0OhUXLsMNI/WoCnXKsjJJI/AAAAAAAAA-c/PywecCfMNaANjQGttBzT48phZ0lggpcfwCLcBGAs/s1600/20170621_094851.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-u0OhUXLsMNI/WoCnXKsjJJI/AAAAAAAAA-c/PywecCfMNaANjQGttBzT48phZ0lggpcfwCLcBGAs/s640/20170621_094851.jpg" width="360" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
MORy, czyli Miejsca Obsługi Rowerzystów, to bardzo potrzebne przystanki na trasie Green Velo, rozmiaszczone średnio co około 10 kilometrów i dobrze oznaczone na mapach szlaku (piszę średnio, bo czasem jest ich znaczne zagęszczenie, innym razem wypatruje się ich z utęsknieniem). Zazwyczaj znajduje się w nich altanka, dzielnie chroniąca nas przed deszczem lub słońcem (to drugie bywa bardziej uciążliwe niż to pierwsze), kilka stojaków rowerowych do zacumowania roweru i stolików z ławami. W wersji premium otrzymujemy toi-toia ;) Każdy MOR będzie trochę inny, bo też trzeba wiedzieć, że każde województwo samo dbało i zagospodarowywało swój odcinek szlaku. Na odcinku Elbląg - Białystok najbardziej zapadły mi w pamięć MOR przed Gołdapią, stojący w czyimś ogrodzie (!), świetnie wyposażony i urokliwie obudowany drewnem MOR pośrodku niczego tuż przed trójstykiem granic w Bolciach i MOR przed Stańczykami, usadowiony fantastycznie na byłym nasypie kolejowym ponad bezkresnymi pastwiskami, z całkiem porządną wybrukowaną altaną, która moim zdaniem świetnie zmieściłaby nasz dwuosobowy namiot i w razie nagłej potrzeby nadała się na romantyczny nocleg na dziko (byle nie w czasie burzy!).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy znowu ruszamy dalej, robię moje najulubieńsze zdjęcie ze szlaku, z niskimi chmurami przewiewanymi przez całkiem dziarski wiatr i samotnym drzewem (i samotnym Staszkiem).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-gkw47MsOIRQ/WoCnX7Zdp1I/AAAAAAAAA-o/Gr9KVZ_erkoRmf5mrU7cA3USlv1Qld12gCEwYBhgL/s1600/20170621_115202.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-gkw47MsOIRQ/WoCnX7Zdp1I/AAAAAAAAA-o/Gr9KVZ_erkoRmf5mrU7cA3USlv1Qld12gCEwYBhgL/s640/20170621_115202.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-_1bS682v49E/WoCnYbh4QsI/AAAAAAAAA-s/UkXTdJU_ZgU4L09QBNS6C5e4awr71XgPgCEwYBhgL/s1600/20170621_121817.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-_1bS682v49E/WoCnYbh4QsI/AAAAAAAAA-s/UkXTdJU_ZgU4L09QBNS6C5e4awr71XgPgCEwYBhgL/s640/20170621_121817.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-JI0nj7LgVYs/WoCnYicsouI/AAAAAAAAA-0/kXxMa1tVvqE1ulZQc779cU-sQ2nSL4DWACEwYBhgL/s1600/20170621_121939.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-JI0nj7LgVYs/WoCnYicsouI/AAAAAAAAA-0/kXxMa1tVvqE1ulZQc779cU-sQ2nSL4DWACEwYBhgL/s640/20170621_121939.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-1ZlZIeT5iOo/WoCnYn0QeTI/AAAAAAAAA-w/vAYOyqB7DLcnW3SS52Bb7w_yndE-NV9lQCEwYBhgL/s1600/20170621_134024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-1ZlZIeT5iOo/WoCnYn0QeTI/AAAAAAAAA-w/vAYOyqB7DLcnW3SS52Bb7w_yndE-NV9lQCEwYBhgL/s640/20170621_134024.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Staszek, jako mieszczuch, nie mógł uwierzyć, że naprawdę sklep może być otwarty tylko kilka godzin dziennie. </i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Pieniężnie uzupełniamy zapasy i ruszamy w stronę Lidzbarka Warmińskiego, gdzie planujemy kolejny nocleg. Droga prowadzi nas nie tylko między polami, co ukochałam sobie całym sercem, ale powoli zaczyna nas też wprowadzać na bardzo charakterystyczne dla Green Velo odcinki poprowadzone nasypami kolejowymi. Zwłaszcza później, na Suwalszczyźnie, droga będzie nas wiodła wałem wznoszącym się ponad okoliczne łąki, często ze szlakiem ograniczonym świeżo postawionymi na potrzeby Velo zielonymi barierkami. Efekt jest zachwycający, ale ja częściej markotnieję na myśl, jak wiele linii kolejowych zostało opuszczonych, zastąpionych przez smrodzące samochody i prywatne mikrobusy, a które to linie mogły służyć mieszkańcom do przyjaznego środowisku przemieszczania się pociągami regio. Wiem, nikt nie pała miłością do PKP, ale gdyby mogły tu powstać linie jakichś Kolei Warmińskich i Suwalskich, takich, jak linie Kolei Śląskich i Kolei Dolnośląskich, to pewnie chętnie by z nich korzystano. Ale to tylko moje smętne marzenia - po torach nie ma już nawet śladu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-uJ8E9y27PLY/WoCnZfdQfbI/AAAAAAAAA_s/54yKHPLYHSEitHVp7uIkqW60nTqLI39ugCEwYBhgL/s1600/20170621_143315.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-uJ8E9y27PLY/WoCnZfdQfbI/AAAAAAAAA_s/54yKHPLYHSEitHVp7uIkqW60nTqLI39ugCEwYBhgL/s640/20170621_143315.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-sBgXmnnOQrg/WoCnZ7hNKsI/AAAAAAAAA_0/-oD3msOaoF8cejSexA7hcdNfjTGcGzD5ACEwYBhgL/s1600/20170621_144608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-sBgXmnnOQrg/WoCnZ7hNKsI/AAAAAAAAA_0/-oD3msOaoF8cejSexA7hcdNfjTGcGzD5ACEwYBhgL/s640/20170621_144608.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odcinek przed Górowem Iławieckim prowadzi nas przez podmokłe tereny, które grają niesamowitym dźwiękiem jakiejś tajemniczej istoty. Dźwięk jest rozgłośny, powtarzający się i mocno niepokojący, zafascynował nas od razu. Obstawialiśmy raczej jakiś nieznany rodzaj bagiennej sowy, jednak parę dni i sporo kilometrów później okazało się, że to jakiś płaz. Jeśli ktoś może mi podpowiedzieć, co to za żaba tak śpiewa, będę wdzięczna. Żabska kryły się gdzieś w rozlewiskach przyozdobionych malowniczo sterczącymi w górę gołymi, poschniętymi drzewami. W okolicy Górowa rozciągają się tereny Ostoi Warmińskiej, jednego z licznych obszarów Natura 2000, która pozwala chronić właśnie zwłaszcza rzadkie płazy i ptaki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-gGFdD1ec_as/WoCna7EchEI/AAAAAAAAA_4/X4Z4d15XTEka6MrdOdJhxInBhUsJ_2rqwCEwYBhgL/s1600/20170621_150234.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-gGFdD1ec_as/WoCna7EchEI/AAAAAAAAA_4/X4Z4d15XTEka6MrdOdJhxInBhUsJ_2rqwCEwYBhgL/s640/20170621_150234.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-VqtpI9aMEuw/WoCna09Nx5I/AAAAAAAAA_4/nF_HnDz6zYk3OlaK-delBUr0uQxYfsgwgCEwYBhgL/s1600/20170621_150734.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-VqtpI9aMEuw/WoCna09Nx5I/AAAAAAAAA_4/nF_HnDz6zYk3OlaK-delBUr0uQxYfsgwgCEwYBhgL/s640/20170621_150734.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odcinek jest przepiękny, ale i dość długi, więc zdążyliśmy zdrowo zgłodnieć docierając do Górowa. Zaraz przy wjeździe Velo do miasta wpadamy na resturację "Róża Wiatrów", posiadającą status MPRa i gdzie nakarmiono nas niesamowicie. Porcje były gigantyczne, więc część trafiła do pudełka i została spożyta na kolację. Jeśli natraficie tam na zupę pomidorową na ostro z maleńkimi mięsnymi kuleczkami, zaklinam was, bierzcie to w ciemno <3 </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Około 15 km na północ od Górowa znajduje się najbardziej bociania wieś w Polsce - Żywkowo. Bociany towarzyszyły nam na trasie w przemożnej ilości (jako przybysze z mało rolniczej Małopolski byliśmy ich obecnością totalnie zachwyceni), ale gdyby ktoś miał więcej czasu na Velo, to z pewnością warto odbić ze szlaku i ją odwiedzić. Drugą wioskę bocianią napotkamy jeszcze tuż przed Tykocinem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-vPUN5worvts/WoCoQMR3L0I/AAAAAAAABAA/7IUdj94A6_0igAQkcXHLdPpwCrYJErP0wCLcBGAs/s1600/20170621_145443.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-vPUN5worvts/WoCoQMR3L0I/AAAAAAAABAA/7IUdj94A6_0igAQkcXHLdPpwCrYJErP0wCLcBGAs/s640/20170621_145443.jpg" width="640" /> </a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ten bociek śledził skwapliwie traktor pracujący na polu.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-VvJX4YuTcm4/WoCnaNhMbHI/AAAAAAAAA_0/KZKvQhc333MlOXVH3FdYPcZQfXURqxwAwCEwYBhgL/s1600/20170621_145322.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-VvJX4YuTcm4/WoCnaNhMbHI/AAAAAAAAA_0/KZKvQhc333MlOXVH3FdYPcZQfXURqxwAwCEwYBhgL/s640/20170621_145322.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalej kierujemy się w stronę Lidzbarka Warmińskiego, gdzie zakończymy trzeci dzień podróży. Oprócz oficjalnej strony Green Velo, w kwestii noclegów inspirowałam się mocno<a href="https://rowerowykraj.wordpress.com/2015/09/06/rowerzysty-nocowanie-przy-green-velo-i-wschodniej-scianie/" target="_blank"> tym superprzydatnym wpisem na blogu Rowerowy kraj.</a> W związku z tym w Lidzbarku zamierzaliśmy skorzystać z gościnności Domu Pielgrzyma... wszak pielgrzymowaliśmy bardzo dzielnie, tyle że na dwóch kołach ;) Tak jak i autorka wpisu, zjawiwszy się pod lidzbarską parafią, zostaliśmy zaprowadzeni nie do domu pielgrzyma jako takiego, ale do pokojów znajdujących się nad mieszkaniem księży. Pokoje są bardzo wygodne i z łazienkami, a dodatkowym smaczkiem był fakt, że oprócz nas nocowały tam jeszcze dwie inne pary rowerzystów, co zdradzały cztery rowery przypięte tuż przy wejściu! Następnego dnia na szlaku minęliśmy się z jedną parą "współspaczy".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-4USKAckhZM4/WoCnb4XUGJI/AAAAAAAAA_s/ouXMfd5PSXsMcJIvPRrWnfmnmJ8kWnMcgCEwYBhgL/s1600/20170621_183424.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-4USKAckhZM4/WoCnb4XUGJI/AAAAAAAAA_s/ouXMfd5PSXsMcJIvPRrWnfmnmJ8kWnMcgCEwYBhgL/s640/20170621_183424.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Ay1huPm6urM/WoCnbft3VOI/AAAAAAAAA_s/oYSMAxBQjMYL5rrT_qkNdRffK7Jihh5KQCEwYBhgL/s1600/20170621_180851.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-Ay1huPm6urM/WoCnbft3VOI/AAAAAAAAA_s/oYSMAxBQjMYL5rrT_qkNdRffK7Jihh5KQCEwYBhgL/s640/20170621_180851.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ZbRmI-sArg4/WoCnb7qCTAI/AAAAAAAAA_0/PhbhViZzeJw_Q5IhQZUArik53EXTOPasQCEwYBhgL/s1600/20170621_195452.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-ZbRmI-sArg4/WoCnb7qCTAI/AAAAAAAAA_0/PhbhViZzeJw_Q5IhQZUArik53EXTOPasQCEwYBhgL/s640/20170621_195452.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Łyna i część budynków przy kolegiacie z wikarówką, w której nocowaliśmy</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem jeszcze przeszliśmy się po Lidzbarku, a kobiety pracujące na parafii poleciły nam zobaczyć... cmentarz. Kolegiata św. Piotra i Pawła, przy której znaleźliśmy nocleg, jest pięknie położona w zakolu rzeki Łyny, a cmentarz miejski znajduję tuż obok na drugim brzegu. Jest wyjątkowy, ponieważ umiejscowiony na dość stromo wznoszącym się wzgórzu i ukształtowany na wzór Golgoty, ze stacjami drogi krzyżowej umieszczony prowadzącymi do końcowego ukrzyżowania i ołtarza - nieco niżej znajduje się Grób Pański. Wiem, że to może nie brzmi jak topowa atrakcja turystyczna, ale naprawdę warto to zobaczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 4</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wyśmienitym noclegu rano robimy zakupy i okrążając Zamek Biskupów Warmińskich ruszamy dalej. Niestety nie zatrzymujemy się w Stoczku Klasztornym, by obejrzeć - jak się łatwo domyślić - klasztor, jedziemy dalej. Kolejny przystanek to Bartoszyce, gdzie zatrzymujemy się na obiad. Na rynku wpadamy do fajnej, nowej i tłumnie odwiedzanej przez lokalsów jadłodajni Pełny Gar (polecamy!), gdzie pierwszy raz udaje mi się dorwać wymarzonego kartacza. Pogoda jest kapitalna, a miasteczko naprawdę sympatyczne, dlatego prażymy się chętnie na ławeczce w centrum (ochładzam się wbiegając pod sponsorowaną przez miasto kurtynkę wodną, dziękuję Bartoszyce!) oraz ucinamy sobie pogawędkę z panią, która zainteresowała się naszą dwójką rowerowych włóczęgów i opowiedziała o własnych, godnych podziwu wyprawach rowerowych w okolicy Warszawy. Chcę jeszcze zobaczyć w Bartoszycach słynne <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Kamienne_baby_w_Bartoszycach" target="_blank">pogańskie Kamienne Baby</a>. Dobrze zaopatrzeni ruszamy dalej, ładnie przeprowadzonym przez miasto szlakiem. Bartoszyce zapamiętałam jako jedno najfajniejszych miast na szlaku, bardzo ruchliwe, gwarne, pełne życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-vlA0dHG5smU/WoCncSomaMI/AAAAAAAAA_0/aA3fapfTuDcT_WEHXJ98llIB1M_hh-9JwCEwYBhgL/s1600/20170622_142005.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-vlA0dHG5smU/WoCncSomaMI/AAAAAAAAA_0/aA3fapfTuDcT_WEHXJ98llIB1M_hh-9JwCEwYBhgL/s640/20170622_142005.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-i4U7K3Y_120/WoCncrfw75I/AAAAAAAAA_w/4dTQTddvu7khQpYTotD6yUM_-ZuBo61IgCEwYBhgL/s1600/20170622_142011.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-i4U7K3Y_120/WoCncrfw75I/AAAAAAAAA_w/4dTQTddvu7khQpYTotD6yUM_-ZuBo61IgCEwYBhgL/s640/20170622_142011.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Fragment szlaku poprowadzony przez park w Bartoszycach</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za Bartoszycami w Krawczykach robimy kolejny z zaznaczonych na <a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/green-velo-elblag-biaystok.html" target="_blank">naszej mapce z pierwszego postu</a> skrótów. To jednak dobry wybór, bo tego dnia czeka nas mocne odbicie za szlaku. Po odmierzeniu standardowych siedemdziesięciu kilometrów w okolicach Sępopola i Korszy nie objawił mi się żaden interesujący nocleg. Mogliśmy próbować jechać w ciemno i szukać agroturystyki czy wręcz motelu przy drodze, ale jako że okolica nie wydawała mi się specjalnie turystycznie popularna, postanowiłam zadzwonić do znalezionego wcześniej schroniska młodzieżowego w Reszlu, oddalonego od GV o około 17 kilometerów. W Korszach zatrzymujemy się więc w poszukiwaniu apteki (po 17:00 w małej miejscowości to nie lada wyczyn ;) ), i kiedy Staszek poszukuje medykamentów, ja przeżywam spotkanie pierwszego stopnia z ogromnym robalskiem. Znaczy ćmą. A potem z pijanym żulem ;) Pogoda nieco się psuje, a przed nami jak się okazuje długi i dość stromy podjazd do Reszla, ale ostatecznie docieramy tam bez przeszkód.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-OIvpLzXHypw/WoCnclVihmI/AAAAAAAAA_4/flVa_BMalwc2ncPzE3IOTIES7Vzn_NTkACEwYBhgL/s1600/20170622_172439.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-OIvpLzXHypw/WoCnclVihmI/AAAAAAAAA_4/flVa_BMalwc2ncPzE3IOTIES7Vzn_NTkACEwYBhgL/s640/20170622_172439.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Przystanek Korsze </i></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-W9fv_PULnUI/WoCrV151LTI/AAAAAAAABBU/Z6N0m-nSoHYkuqFoIQZbDWBVB5bru2-qACEwYBhgL/s1600/20170622_174428.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-W9fv_PULnUI/WoCrV151LTI/AAAAAAAABBU/Z6N0m-nSoHYkuqFoIQZbDWBVB5bru2-qACEwYBhgL/s640/20170622_174428.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/--mabHyi0T0A/WoCrWP7OfzI/AAAAAAAABBY/iTOl-EJd1lU40TMEvfgnNbkn64Xtm5KXQCEwYBhgL/s1600/20170622_174447.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/--mabHyi0T0A/WoCrWP7OfzI/AAAAAAAABBY/iTOl-EJd1lU40TMEvfgnNbkn64Xtm5KXQCEwYBhgL/s640/20170622_174447.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-V62VG_YgQ3Y/WoCrV6Xf3-I/AAAAAAAABBY/m1vFAtGzoHQroYEBDMOT83DpND_KqndMQCEwYBhgL/s1600/20170622_174608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-V62VG_YgQ3Y/WoCrV6Xf3-I/AAAAAAAABBY/m1vFAtGzoHQroYEBDMOT83DpND_KqndMQCEwYBhgL/s640/20170622_174608.jpg" width="360" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Schroniska młodzieżowe to kolejna inspiracja z posta "Rowerowy kraj". O ile na obiadach i innych prowiantach w ogóle nie oszczędzaliśmy (właściwie mówiąc szczerze byłam ciągle wściekle głodna!), to noclegi planowaliśmy opędzać jak najtańszym kosztem. Stąd namiot i raczej unikanie pokojów w agroturystykach. Ostatecznie rozpiętość naszych cen wahała się od 0 zł do 55 zł, co uważam za świetny wynik, z całkiem dużą częścią noclegów poniżej 25 zł. Jedyne, co mi umknęło, jeśli chodzi o schroniska młodzieżowe, to fakt, że są one czynne zwykle po zakończeniu roku szkolnego (autorka "Rowerowego kraju" podróżowała w czasie szkolnych wakacji). W Reszlu zjawiliśmy się w przedzień zakończenia nauki. Na szczęście dyrekcja szkoły pozwoliła nam wyjątkowo zanocować, mimo że w budynku internatu wciąż urzędowała młodzież. Zapewne przeważył fakt, że było nas tylko dwoje i nie wydawaliśmy się stwarzać zagrożenia pijaństwem i imprezowaniem. Jesteśmy do dzisiaj bardzo wdzięczni! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze w Bartoszycach, w cukierni z bardzo smacznymi ciastkami, polecono nam z ogromnym przekonaniem pizzerię Feniks w Reszlu jako must-see and must-try ;) Postanowiliśmy oczywiście to sprawdzić. Pizza jest tam raczej amerykańska niż włoska, ale obsługa przesympatyczna, a lokal cieszy się naprawdę dużym powodzeniem wśród lokalsów (zresztą sami zobaczcie, <a href="https://www.facebook.com/pizzeriafeniks/" target="_blank">jakie ma wysokie oceny na Facebooku</a>, na moment, kiedy to piszę, to 4,9!). Skosztowaliśmy oczywiście pizzy reszelskiej! Porcje były tak słuszne, że starczyło nam jeszcze na dekadenckie śniadanie dnia kolejnego. Alternatywnie możecie skorzystać z restauracji na reszelskim zamku, która tego dnia chwaliła się wykwintnym daniem złożonym z młodych ziemniaków, jajka i zsiadłego mleka za dość kontrowersyjną cenę... Testujecie na własne ryzyko ;) Poza tym jest też w Reszlu kilka kawiarni. Niestety nie mieliśmy okazji wleźć na wieżę (uwielbiam wieże widokowe!), czego bardzo żałuję!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-iRv16wRrly4/WoCrWjT-KSI/AAAAAAAABBc/2lTNiQ7ZPZsiQEJsfIDPIf62n-mUyMcfQCEwYBhgL/s1600/20170622_202332.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-iRv16wRrly4/WoCrWjT-KSI/AAAAAAAABBc/2lTNiQ7ZPZsiQEJsfIDPIf62n-mUyMcfQCEwYBhgL/s640/20170622_202332.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-u0YdouV4EiI/WoCrW6LsU4I/AAAAAAAABBU/lAKe-3lC7GESa_dOQrCPtzmOl6xL81TDwCEwYBhgL/s1600/20170622_202419.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-u0YdouV4EiI/WoCrW6LsU4I/AAAAAAAABBU/lAKe-3lC7GESa_dOQrCPtzmOl6xL81TDwCEwYBhgL/s640/20170622_202419.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-DmhmD1F-H9s/WoCrW15PJmI/AAAAAAAABBQ/m2UdBsZVYBM30QGSB--Xkelv9XbzUcUngCEwYBhgL/s1600/20170622_202346.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-DmhmD1F-H9s/WoCrW15PJmI/AAAAAAAABBQ/m2UdBsZVYBM30QGSB--Xkelv9XbzUcUngCEwYBhgL/s640/20170622_202346.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dzień 5 </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dobre wsparcie w postaci śniadania mistrzów się przydało. Kolejny dzień niestety przywitał nas deszczem. Oszczędzę wam zdjęcia Staszka w niebieskiej foliowej pelerynce pod kolor oczu (albo raczej Staszkowi tego oszczędzę). Mimo niesprzyjających warunków chciałam pojechać i zobaczyć sanktuarium w Świętej Lipce, skoro byliśmy już tak blisko. Tego dnia mieliśmy zamiar dotrzeć do szlaku dopiero w Srokowie przed Węgorzewem. Korzystając z nawigacji satelitarnej, przez deszczowy las przedostaliśmy się do Sanktuarium szlakiem Camino de Santiago (tak! szlaków oznaczonych słynnymi muszelkami św. Jakuba jest bardzo dużo w całej Europie, a jak widać także na północy naszego kraju). Sam kościół zdążyliśmy obejrzeć błyskawicznie w pięć minut przed rozpoczynającą się mszą (zwiedzanie w trakcie nabożeństw jest zawsze co najmniej niemile widziane), obeszliśmy jeszcze krużganki i ponieważ deszcz się wzmagał, zadekowaliśmy się w kawiarence przy parkingu na pierwszą tego dnia kawę. Akurat trafiliśmy na moment dostarczenia domowych ciast, więc sami rozumiecie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_JlVFICRITQ/WoCrXUcQZwI/AAAAAAAABBM/pTm1EA9o8o4xxpI6J_6oV0e5nZf3bK_lQCEwYBhgL/s1600/20170623_095807.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_JlVFICRITQ/WoCrXUcQZwI/AAAAAAAABBM/pTm1EA9o8o4xxpI6J_6oV0e5nZf3bK_lQCEwYBhgL/s640/20170623_095807.jpg" width="360" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-hzl7a0_-k1w/WoCrXlTtWRI/AAAAAAAABBM/3KcvaYLaLWM7O9lo5yfAThKEemjYLs3lACEwYBhgL/s1600/20170623_110628.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-hzl7a0_-k1w/WoCrXlTtWRI/AAAAAAAABBM/3KcvaYLaLWM7O9lo5yfAThKEemjYLs3lACEwYBhgL/s640/20170623_110628.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Deszcz powoli się skończył, a my pod zachmurzonym niebiem kierowaliśmy się dalej, przejeżdżąjąc przez Kętrzyn. Odcinek poza szlakiem Velo nie nastręczył nam żadnych problemów. Do Srokowa nad jeziorem Rydzówka dotarliśmy już jednak mocno głodni. W samym miasteczku o ciekawym rynku z ratuszem niestety nie znaleźliśmy ani jednej jadłodajni, ale domyśliliśmy się, że dalej, przy rekreacyjnych terenach nad jeziorem, coś znaleźć się musi. I rzeczywiście, w Leśniewie przy drodze znajduje się smażalnia "Grochówka" cała w stylu nadmorskiej tawerny, znajdziecie ją też na stronie Green Velo. Urzekła nas drewniana wieża, na której górnym piętrze spożyliśmy nasze smażone ryby. Podczas posiłku próbowałam znaleźć nam nocleg w Węgorzewie. Już w Świętej Lipce okazało się, że w węgorzewskim schronisku młodzieżowym w dniu zakończenia roku nie będzie nikogo, a od początku następnego tygodnia schronisko służy tylko grupom. Kiedy w internetowej wyszukiwarce zobaczyłam nazwę "Zielone Wzgórze" i pełne zachwytów opinie, uparłam się, żeby zrobić wyjątek od naszego budżetu i szarpnąć się na agroturystykę. Nie mogliśmy lepiej trafić!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-7hcp7sg-rvQ/WoCwxGU6nmI/AAAAAAAABC0/3no1XIXIYFQH1Zfgrx7vXjtewPV-JP-owCLcBGAs/s1600/20170623_121720.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-7hcp7sg-rvQ/WoCwxGU6nmI/AAAAAAAABC0/3no1XIXIYFQH1Zfgrx7vXjtewPV-JP-owCLcBGAs/s640/20170623_121720.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kętrzyn </i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-UtrdnLWj15Y/WoCrYIbP8LI/AAAAAAAABBY/e9fB9PpQeC4Zuy6SmIeYm_UWmoiUXUkRQCEwYBhgL/s1600/20170623_125212.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-UtrdnLWj15Y/WoCrYIbP8LI/AAAAAAAABBY/e9fB9PpQeC4Zuy6SmIeYm_UWmoiUXUkRQCEwYBhgL/s640/20170623_125212.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-W39Kc9ac0a4/WoCrYTgPxMI/AAAAAAAABBc/TpjCs_thVxs4mui6H_VPJyOD0OPnp4tAgCEwYBhgL/s1600/20170623_125227.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-W39Kc9ac0a4/WoCrYTgPxMI/AAAAAAAABBc/TpjCs_thVxs4mui6H_VPJyOD0OPnp4tAgCEwYBhgL/s640/20170623_125227.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-bNrptRH3VQM/WoCrY6P-CXI/AAAAAAAABBQ/JeMkSepqwu8T4CmeTOqRBH6oG2A2r6IFwCEwYBhgL/s1600/20170623_142841.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-bNrptRH3VQM/WoCrY6P-CXI/AAAAAAAABBQ/JeMkSepqwu8T4CmeTOqRBH6oG2A2r6IFwCEwYBhgL/s640/20170623_142841.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Urzekające Srokowo</i> </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dtIdLSpOgUM/WoCrZNK4UmI/AAAAAAAABBc/TDdnHLXbrGMRzqlJ-x7jolQnxZcn7CF6gCEwYBhgL/s1600/20170623_142850.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-dtIdLSpOgUM/WoCrZNK4UmI/AAAAAAAABBc/TDdnHLXbrGMRzqlJ-x7jolQnxZcn7CF6gCEwYBhgL/s640/20170623_142850.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-OPVJXzszmvQ/WoCrZtfDloI/AAAAAAAABBc/SHNO1J4wJtQLGVVOSXowDOa1URpIxSm9wCEwYBhgL/s1600/20170623_150527.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-OPVJXzszmvQ/WoCrZtfDloI/AAAAAAAABBc/SHNO1J4wJtQLGVVOSXowDOa1URpIxSm9wCEwYBhgL/s640/20170623_150527.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-WxfLFb-hFzo/WoCraLL1lPI/AAAAAAAABBU/d1uol2F_18cumBVDT_o4ubgZd6VGbxg9gCEwYBhgL/s1600/20170623_160216.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-WxfLFb-hFzo/WoCraLL1lPI/AAAAAAAABBU/d1uol2F_18cumBVDT_o4ubgZd6VGbxg9gCEwYBhgL/s640/20170623_160216.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Iupont6CsKA/WoCrauu7NLI/AAAAAAAABBY/Ye1kCLh4BqA_8elFisgP9M6g_xssqelewCEwYBhgL/s1600/20170623_163242.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-Iupont6CsKA/WoCrauu7NLI/AAAAAAAABBY/Ye1kCLh4BqA_8elFisgP9M6g_xssqelewCEwYBhgL/s640/20170623_163242.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Węgorzewo rozczarowuje nas brakiem architektonicznego uroku (zamek krzyżacki był w całości przykryty foliami z powodu remontu i otoczony blachą), sytuację ratują nieco gofry. W przeciwieństwie do miasta, gdy tylko zrobiliśmy zakupy i wyjechaliśmy nieco poza zabudowania, okazało się, że fragment szlaku za Węgorzewem to absolutna bajka. 10 kilometrów dzielące nas od Grądów Węgorzewskich, gdzie znajduje się <a href="http://zielonewzgorze.mazury.info/pl" target="_blank">agroturystyka "Zielone wzgórze"</a>, to jazda przez piękny las i cudowne pastwiska szeroką, szutrową drogą. Słońce wyszło zza chmur i byliśmy świadkami cudownego zachodu. To właśnie tam obserwowaliśmy dwa dokazujące na łące o złotej godzinie zające, a kawałek dalej na jednym, skoszonym pastwisku, naliczyliśmy 28 bocianów. W czerwcu to na pewno nie był jeszcze czas na bocianie sejmiki! Odbiliśmy nieco ze szlaku do "Zielonego wzgórza" i ten wieczór stał się jeszcze piękniejszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-eRRfHUt0JUg/WoCrawJmKRI/AAAAAAAABBc/lLH2CmbEoAYi1Bd2IrpN2Y1LPY859ESnQCEwYBhgL/s1600/20170623_173359.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-eRRfHUt0JUg/WoCrawJmKRI/AAAAAAAABBc/lLH2CmbEoAYi1Bd2IrpN2Y1LPY859ESnQCEwYBhgL/s640/20170623_173359.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-3lStlQ7eEGA/WoCtwGSWU2I/AAAAAAAABBk/BiGGoZ-6DFUTeB37mWtzrWf8u_ifcfmLgCLcBGAs/s1600/20170623_182302.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-3lStlQ7eEGA/WoCtwGSWU2I/AAAAAAAABBk/BiGGoZ-6DFUTeB37mWtzrWf8u_ifcfmLgCLcBGAs/s640/20170623_182302.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-z54qfOAHQXs/WoCtwg6SKtI/AAAAAAAABBo/pTFzSccPNYED8tzug00K7kJZ-ZAjZxGpgCLcBGAs/s1600/20170623_182941.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-z54qfOAHQXs/WoCtwg6SKtI/AAAAAAAABBo/pTFzSccPNYED8tzug00K7kJZ-ZAjZxGpgCLcBGAs/s640/20170623_182941.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-x8ra9fwL_gM/WoCtxCkp_kI/AAAAAAAABBw/7OJ69i0mEKg6tb5XZolcWluOWdMJXNrzACLcBGAs/s1600/20170623_182949.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-x8ra9fwL_gM/WoCtxCkp_kI/AAAAAAAABBw/7OJ69i0mEKg6tb5XZolcWluOWdMJXNrzACLcBGAs/s640/20170623_182949.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-FxbYEIjxQl8/WoCtxSw2_GI/AAAAAAAABB0/e5rAhUutDQs4LVySIvDkeBI9vsKNlZ4HACLcBGAs/s1600/20170623_184143.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-FxbYEIjxQl8/WoCtxSw2_GI/AAAAAAAABB0/e5rAhUutDQs4LVySIvDkeBI9vsKNlZ4HACLcBGAs/s640/20170623_184143.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dR8oBi9V6SU/WoCtxuLITqI/AAAAAAAABB4/anhXWoGsfGgm8CxTO2a_LF8SjHDG0B3pACLcBGAs/s1600/20170623_184208.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-dR8oBi9V6SU/WoCtxuLITqI/AAAAAAAABB4/anhXWoGsfGgm8CxTO2a_LF8SjHDG0B3pACLcBGAs/s640/20170623_184208.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-nYXnJO89dSM/WoCtyB2xYtI/AAAAAAAABB8/Lcq0iSACbSg81p2voO4WMfggqPcLb-xSwCLcBGAs/s1600/20170623_184722.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-nYXnJO89dSM/WoCtyB2xYtI/AAAAAAAABB8/Lcq0iSACbSg81p2voO4WMfggqPcLb-xSwCLcBGAs/s640/20170623_184722.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Uwierzcie mi na słowo, że Staszek fotografuje 28 bocianów</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyobraźcie sobie dom nad stawem pośród nieskończonych łąk. Właściwie nie powinnam wam mówić o tym miejscu, tylko zachować je dla siebie, bo kto tam raz pojechał, z pewnością będzie chciał wrócić! Przemili, przesympatyczni właściciele przyjęli nas bardzo serdecznie, mimo tego, że byliśmy tylko przejazdem na jedną noc, co zawsze jest trochę kłopotliwe (cena za noc jest niższa przy dłuższych pobytach). Oprócz pokoi w osobnym domu dla gości znajduje się sala z kominkiem, który dla nas rozpalono (wysuszenie mokrych elementów odzieży było bezcenne tego wieczora!), a w dodatku zostaliśmy zaopatrzeni w kapoki i wysłani na rejs łódką po stawie. Ja i Staszek, szczury absolutnie lądowe ledwo umiejące pływać, piszczeliśmy z zachwytu i ze strachu, pływając najpierw tratwą, a potem łódką po metrowej głębokości stawie. Naprawdę, nie można nam chyba było sprawić większej frajdy! Wszystko to pod różowym niebem, w pięknym ogrodzie "Zielonego wzgórza". I to tam, na sekretnej wyspie, wreszcze odkryliśmy tajemnicę dziwnych stworzeń sprzed Górowa Iławieckiego i wyjaśniło się, że ten miarowy zaśpiew wydają z siebie żaby. To znaczy tak przypuszczamy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nocleg dnia piątego to najdroższy, ale chyba najfajniejszy wieczór na Green Velo - choć "Zdrowa Zośka" z Augustowa jest tuż za nim. Tymczasem zobaczcie zdjęcia: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-7dgZzIXVNVQ/WoCtyDyYHRI/AAAAAAAABCo/hd2pAcfpUj4dNRPK2B5VCthOY7W3w-gCACEwYBhgL/s1600/20170623_194913.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-7dgZzIXVNVQ/WoCtyDyYHRI/AAAAAAAABCo/hd2pAcfpUj4dNRPK2B5VCthOY7W3w-gCACEwYBhgL/s640/20170623_194913.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-b099xaMHtDU/WoCtyTokd4I/AAAAAAAABCg/xF0RbVH16g4rMqdvBCoSJo5Sl8IODjSDQCEwYBhgL/s1600/20170623_195536.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-b099xaMHtDU/WoCtyTokd4I/AAAAAAAABCg/xF0RbVH16g4rMqdvBCoSJo5Sl8IODjSDQCEwYBhgL/s640/20170623_195536.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-2IzFy3dco6c/WoCty7LLPlI/AAAAAAAABCg/MFYuVHgA2pcRjGs56EjXtAqrWAQk6LpjgCEwYBhgL/s1600/20170623_195735.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-2IzFy3dco6c/WoCty7LLPlI/AAAAAAAABCg/MFYuVHgA2pcRjGs56EjXtAqrWAQk6LpjgCEwYBhgL/s640/20170623_195735.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ntem9zULwk0/WoCtzLN_MFI/AAAAAAAABCk/14KkskYrKRkK6POGmgXE8jng6DZW6k6LwCEwYBhgL/s1600/20170623_195807.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-ntem9zULwk0/WoCtzLN_MFI/AAAAAAAABCk/14KkskYrKRkK6POGmgXE8jng6DZW6k6LwCEwYBhgL/s640/20170623_195807.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-b-o59PKSG-Y/WoCtzmP0Y9I/AAAAAAAABCs/FUZah4MtozYKpywv5L4QTSRDaTlXkaH7wCEwYBhgL/s1600/20170623_200839.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-b-o59PKSG-Y/WoCtzmP0Y9I/AAAAAAAABCs/FUZah4MtozYKpywv5L4QTSRDaTlXkaH7wCEwYBhgL/s640/20170623_200839.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-hT5AiPvOV74/WoCtzm62iJI/AAAAAAAABCo/ogkSG9RmbP4zgDPEm3gTKDVrdgOf5BbJQCEwYBhgL/s1600/20170623_202529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-hT5AiPvOV74/WoCtzm62iJI/AAAAAAAABCo/ogkSG9RmbP4zgDPEm3gTKDVrdgOf5BbJQCEwYBhgL/s640/20170623_202529.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-MS5BVTwSq7c/WoCt0ARcXwI/AAAAAAAABCs/7qRQIZ_FxYkHSe_vdzy4PcA-A9_PVjhAACEwYBhgL/s1600/20170623_205901.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-MS5BVTwSq7c/WoCt0ARcXwI/AAAAAAAABCs/7qRQIZ_FxYkHSe_vdzy4PcA-A9_PVjhAACEwYBhgL/s640/20170623_205901.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-91050786747216335622018-02-07T06:40:00.002-08:002018-02-26T06:34:06.465-08:00Green Velo dzień 1-2 Elbląg - Pieniężno<div style="text-align: justify;">
W Elblągu zatrzymujemy się oczywiście na małe śniadanie w kawiarni na odbudowanej starówce. Słońce zaczyna ładnie prażyć, za nami noc zarwana w pociągu, więc trzeba się zastanowić, co dalej. Ponieważ początkowo nie byłam zupełnie pewna naszych możliwości siłowych i sprzętowych, postanawiam odpuścić część szlaku przechodzącą w Elblągu przez Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej, z górą Chrobrego i Jagodnikiem. Ten około 22-kilometrowy fragment to w większej części dość mocny (w stosunku do reszty zupełnie płaskiego warmińskiego szlaku) podjazd, mocno pofałdowany. Wariantem jest przejazd zielono znakowaną drogą R10 wzdłuż Zatoki Elbląskiej w kierunku Kamienicy Elbląskiej. Green Velo sam nas dogania tuż przed Połoninami - ważne jest tylko, by nie przegapić skrętu w lewo i wypatrywać pierwszych pomarańczowych oznaczeń. Około 13:40 wjeżdżamy nareszcie na mój upragniony szlak! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie żałuję wcale, że oszukujemy - ekipa kilku facetów, która przyjechała tym samym pociągiem regio do Elbląga, widocznie pojechała zgodnie z GV i dogoniła naszą powolną dwójkę dopiero tuż przed Fromborkiem... Nieźle się musieli napracować ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-GEVmRwiVfa8/WnsM9G-wbsI/AAAAAAAAA74/Fd03t-flMCwZruhinTRP9kAxyFxTMrQMQCEwYBhgL/s1600/20170619_142155.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-GEVmRwiVfa8/WnsM9G-wbsI/AAAAAAAAA74/Fd03t-flMCwZruhinTRP9kAxyFxTMrQMQCEwYBhgL/s640/20170619_142155.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/--q_sbwQvhXU/WnsM9ACZQuI/AAAAAAAAA70/D3bvwru0q_MsYlhQUB_YJyqMgcG6C0eqgCEwYBhgL/s1600/20170619_142235.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/--q_sbwQvhXU/WnsM9ACZQuI/AAAAAAAAA70/D3bvwru0q_MsYlhQUB_YJyqMgcG6C0eqgCEwYBhgL/s640/20170619_142235.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-usQJQ5F7kPo/WnsM_AAHJ2I/AAAAAAAAA8E/Y25sUUlol10c7y3wXRMsbE6dXS25SmskQCEwYBhgL/s1600/20170619_164427.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-usQJQ5F7kPo/WnsM_AAHJ2I/AAAAAAAAA8E/Y25sUUlol10c7y3wXRMsbE6dXS25SmskQCEwYBhgL/s640/20170619_164427.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdybyśmy zdecydowali się pedałować z Malborka, nocleg wypadłby nam pewnie w Tolkmicku, ale ponieważ udało się podjechać, mieliśmy zapas sił i w Tolkmicku zatrzymaliśmy sie tylko na obiad w tak zwanym MPRze, czyli Miejscu Przyjaznym Rowerzystom. Na <a href="https://greenvelo.pl/78" target="_blank">stronie poświęconej Green Velo</a>, którą warto przejrzeć przed wyjazdem, znajdziecie adresy takich oficjalnie zakredytowanych miejsc. Certyfikat posiadania tytułu MPR zazwyczaj wisi gdzieś nad barem czy recepcją w widocznym miejscu. Kilka takich adresów wiozłam w notesie, do niektórych trafiliśmy zupełnie przypadkiem, jak na przykład tydzień później do Zajazdu u Lecha w Suchej Rzeczce, gdzie zjedliśmy wyśmienite dania kuchni podlaskiej. W Tolkmicku zatrzymaliśmy się w restauracji Sami Swoi, która znajduje się tuz przy szlaku i ma całkiem przyjemny, schowany za krzakami ogródek. Nakarmieni ucziciwie, ruszyliśmy dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaletą Green Velo, jeśli jedzie się nim przez parę dni, jest możliwość przemieszczania się między całkiem różnymi krainami i krajobrazami. Fragment nad Zalewem Wiślanym to głównie morze trzcin. Trasa wiedzie przez drogi na wałach, ułożone z nieco uciążliwych betonowych płyt, ale spokój i bezkres tego zielonego, falującego krajobrazu wynagradzają wiele. Większa część tych terenów jest objęta obszarem Natura 2000 i miłośnicy ornitologii na pewno dobrze je znają. W Kadynach przejeżdżamy przez niewielką plażę nad Zalewem, z zaskakującym hawajskim klimatem - w poniedziałkowe popołudnie tuż przed wakacjami było tam jeszcze zupełnie pusto, ale po zakończeniu roku szkolnego pewnie można tam wpaść w epicentrum plażowego żywiołu. Linia wody na horyzoncie będzie pojawiac się i znikać. Przed Fromborkiem wjedziemy już jednak po prostu w las.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-P9XlyT_4118/WnsM84Tg6aI/AAAAAAAAA7w/hsaYRN4ocXQS4G6qxSxA-m7F4s1mxzg_QCEwYBhgL/s1600/20170619_142753.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-P9XlyT_4118/WnsM84Tg6aI/AAAAAAAAA7w/hsaYRN4ocXQS4G6qxSxA-m7F4s1mxzg_QCEwYBhgL/s640/20170619_142753.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-euB_JO7L1vI/WnsM-5ejPtI/AAAAAAAAA78/RUgvwD6k7sU216rRzSP7RsR1wYaU0kW9wCEwYBhgL/s1600/20170619_142807.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-euB_JO7L1vI/WnsM-5ejPtI/AAAAAAAAA78/RUgvwD6k7sU216rRzSP7RsR1wYaU0kW9wCEwYBhgL/s640/20170619_142807.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-AAyo96RQ558/WnsM_AOWw9I/AAAAAAAAA8A/GOfcOy-fQMcFV2ZsjcTaMgNV600iy1g2ACEwYBhgL/s1600/20170619_142932.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-AAyo96RQ558/WnsM_AOWw9I/AAAAAAAAA8A/GOfcOy-fQMcFV2ZsjcTaMgNV600iy1g2ACEwYBhgL/s640/20170619_142932.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Y-Qy6-5-eio/WnsNAlmvT2I/AAAAAAAAA8Q/Blc_VWNQydIWJAXr22pqzVAzt_mixShdwCEwYBhgL/s1600/20170619_164621.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-Y-Qy6-5-eio/WnsNAlmvT2I/AAAAAAAAA8Q/Blc_VWNQydIWJAXr22pqzVAzt_mixShdwCEwYBhgL/s640/20170619_164621.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-mU0ljKsCfQo/WnsNA1PGC5I/AAAAAAAAA8U/MYQrIZqdrAohUdGXS1acv5DvcILyfxsyQCEwYBhgL/s1600/20170619_164644.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-mU0ljKsCfQo/WnsNA1PGC5I/AAAAAAAAA8U/MYQrIZqdrAohUdGXS1acv5DvcILyfxsyQCEwYBhgL/s640/20170619_164644.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-I6zC7upBPLo/WnsNBTVPvoI/AAAAAAAAA8Y/3yTxLNoz5NgzoPT3ZgBhqANLPEzq4rvuwCEwYBhgL/s1600/20170619_164836.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-I6zC7upBPLo/WnsNBTVPvoI/AAAAAAAAA8Y/3yTxLNoz5NgzoPT3ZgBhqANLPEzq4rvuwCEwYBhgL/s640/20170619_164836.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-B2wa9kA86EM/WnsNBkb-yQI/AAAAAAAAA8g/HsG5k1X8ifg_8g-UpniE2x3IWem3Z9KVACEwYBhgL/s1600/20170619_165655.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-B2wa9kA86EM/WnsNBkb-yQI/AAAAAAAAA8g/HsG5k1X8ifg_8g-UpniE2x3IWem3Z9KVACEwYBhgL/s640/20170619_165655.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Las wyprowadzi nas na wzgórze tuż przed miasteczkiem, z którego roztacza się urzekająca panorama Fromborka. Sam zjazd był całkiem przyjemny, trafiliśmy tam tuż przed zachodem słońca, różowe niebo, zielone pola. Koledzy z pociągu zajęli nam już miejsca widokowo-zdjęciowe, więc po prostu ruszyliśmy w dół kierując się w stronę fromborskiego pola namiotowego. Obiekt jest przeciętny, z nieco straszącym barem i miejscami dość mocno zakrzaczony, ale na nasze potrzeby wystarczający i wbrew pozorom tętniący życiem. Obok rozbili się inni rowerzyści, niedługodystansowi, jednak ich obecność miała dla nas duże znaczenie, bo rano okazało się, że w rowerze Staszka mamy piękny kapeć. Kolejny dzień zaczęliśmy zatem od wymiany dętki, korzystając z barowego zadaszenia. Szczęśliwie, będzie to jedyna awaria w całej naszej jedenastodniowej podróży. Zapowiadało się na burzę, więc uznaliśmy, że dobrze będzie ją przeczekać w kawiarni, pijąc kawę i racząc się ciastami. Zebraliśmy więc cały szpej i ruszyliśmy do wieży widokowej nieopodal kompleksu katedralnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z wieży rozciąga się wspaniały widok i zdecydowanie warto się na nią wtarabanić. Frombork to także Muzeum Mikołaja Kopernika i katedra, które zapewne warto zwiedzić mając więcej czasu, my jednak na tej wyprawie skupialiśmy się głównie na atrakcjach rowerowych. Tak jakoś mam, że idąc z plecakiem przez góry unikam zwiedzania, tak i na Green Velo nie miałam ochoty na nadmierne kontakty z cywilizacją... Wierzę, że są osoby, które chętnie łączą te dwa światy ;) W wieży widokowej spróbowaliśmy obłędnych ciast, podawanych w naprawdę slusznych porcjach, polecamy koniecznie! Jeszcze szybkie uzupełnienie zapasów, nieco gorączkowe poszukiwanie poczty (jestem z tych skamielin, które wciąż wysyłają pocztówki) i możemy ruszać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-judbOykqyTM/WnsNC_D00qI/AAAAAAAAA9A/7BHEfRbpBSwvBhTuygXQSJcENSQ1pTT1gCEwYBhgL/s1600/20170619_191141.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-judbOykqyTM/WnsNC_D00qI/AAAAAAAAA9A/7BHEfRbpBSwvBhTuygXQSJcENSQ1pTT1gCEwYBhgL/s640/20170619_191141.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-kf708dQ0Eww/WnsNCpsnP7I/AAAAAAAAA84/Y5BNWLRU7hgsT581wYe6JpjCiT9dfeNiQCEwYBhgL/s1600/20170619_191222.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-kf708dQ0Eww/WnsNCpsnP7I/AAAAAAAAA84/Y5BNWLRU7hgsT581wYe6JpjCiT9dfeNiQCEwYBhgL/s640/20170619_191222.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-tqsQznbYXUo/WnsNDeuz9oI/AAAAAAAAA88/lrXz6XNN-BgSdNlWVahFoy2IX-pMQKDOgCEwYBhgL/s1600/20170619_192857.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-tqsQznbYXUo/WnsNDeuz9oI/AAAAAAAAA88/lrXz6XNN-BgSdNlWVahFoy2IX-pMQKDOgCEwYBhgL/s640/20170619_192857.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-W5KTSuEyUks/WnsND6zqSeI/AAAAAAAAA9I/K0hQ-ty5na4DABYLr4xpJANNrcQW7VMfACEwYBhgL/s1600/20170620_101313.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-W5KTSuEyUks/WnsND6zqSeI/AAAAAAAAA9I/K0hQ-ty5na4DABYLr4xpJANNrcQW7VMfACEwYBhgL/s640/20170620_101313.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny fragment Velo wiodący wzdłuż wybrzeża Zatoki prowadził nas w stronę miejscowości Nowa Pasłęka i pierwszego zbliżenia z granicą rosyjską. Polecam zaopatrzenie we Fromborku, bo przejeżdżając przez Pasłękę nie zauważyliśmy żadnego sklepu... Z pewnością jakiś tam się znajduje, ale poszukać będziecie musieli na własną rękę ;) Odcinek w stronę Braniewa wiedzie wałami wzdłuż rzeki o nazwie - jakżeby inaczej - Pasłęka, i zapamiętałam go jako niezwykle malowniczy, ale i dość uciążliwy zarazem. Szlak nie był w 2017 specjalnie wyjeżdżony w tamtym miejscu, chwilami trzeba było się namęczyć z roślinami zarastającymi ścieżkę. Poza tym, w drugim dniu wyprawy jeszcze nie mogłam się za bardzo wdrożyć w pedałowanie (w dniu ósmym, dziewiątym czy dziesiątym człowiek jest już jednym organizmem z rowerem ;) ), więc z ulga przywitałam widoczne na horyzoncie wieże kościoła w Braniewie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaraz przy wjeździe do Braniewa fragment szlaku albo był zamknięty, albo mylny, albo robotnicy dłubiący w jezdni wprowadzili nas w błąd - nie jest to żaden problem, bo miasteczko jest niewielkie i łatwo się w nim szybko odnaleźć. I tak mieliśmy zamiar zatrzymać się na kolejny popas. Braniewo zrobiło na mnie wrażenie tętniącego życiem, było też tam całkiem sporo kawiarni, jak na taką małą i oddaloną od wybrzeża miejscowość. Kusiły nas truskawki kaszubskie i masa innych warzywnych i owocowych dóbr. Obiad postanowiliśmy tym razem zjeść w terenie. Zaopatrzeni w pomidory, ogórki i groszek cukrowy ruszyliśmy dalej, szlakiem biegnącym przez uroczą dzielnicę ogródków działkowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-_iiLztPV-wM/WnsOw0jmNII/AAAAAAAAA9s/oA0rZV6WzR87WuITmh7wVDlG0VjFMmbnwCEwYBhgL/s1600/20170620_135243.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-_iiLztPV-wM/WnsOw0jmNII/AAAAAAAAA9s/oA0rZV6WzR87WuITmh7wVDlG0VjFMmbnwCEwYBhgL/s640/20170620_135243.jpg" width="640" /></a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-jKVUqHdFRDk/WnsOWWisUwI/AAAAAAAAA9Y/YveO3P998cYc-_qODJyExNJRFMsfLhy7gCEwYBhgL/s1600/20170620_111548.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-jKVUqHdFRDk/WnsOWWisUwI/AAAAAAAAA9Y/YveO3P998cYc-_qODJyExNJRFMsfLhy7gCEwYBhgL/s640/20170620_111548.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-raH2tbDJkug/WnsOVslDk9I/AAAAAAAAA9Q/FV8cXfaECIMCZT5Hz0-_O9a6XNnXpl-BwCEwYBhgL/s1600/20170620_111840.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-raH2tbDJkug/WnsOVslDk9I/AAAAAAAAA9Q/FV8cXfaECIMCZT5Hz0-_O9a6XNnXpl-BwCEwYBhgL/s640/20170620_111840.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-S3aLcxelgoU/WnsOWPkvHQI/AAAAAAAAA9U/t_VzxMtPzLAUevaVc1e-qC-L2131sWlWwCEwYBhgL/s1600/20170620_141845.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-S3aLcxelgoU/WnsOWPkvHQI/AAAAAAAAA9U/t_VzxMtPzLAUevaVc1e-qC-L2131sWlWwCEwYBhgL/s640/20170620_141845.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-QLq473FwvcE/WnsOW_vwDfI/AAAAAAAAA9c/tEzeae0fnHsu6SK7PP6lQTQGODTmid5oQCEwYBhgL/s1600/20170620_142449.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-QLq473FwvcE/WnsOW_vwDfI/AAAAAAAAA9c/tEzeae0fnHsu6SK7PP6lQTQGODTmid5oQCEwYBhgL/s640/20170620_142449.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dXPCrcTaXwM/WnsOXn3yYdI/AAAAAAAAA9g/kRTnSdtsz8YINaiI5I3_isZzOyo-WFfdwCEwYBhgL/s1600/20170620_142958.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-dXPCrcTaXwM/WnsOXn3yYdI/AAAAAAAAA9g/kRTnSdtsz8YINaiI5I3_isZzOyo-WFfdwCEwYBhgL/s640/20170620_142958.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalej
szlak zmienia swój charakter - zaczynamy część poświęconą rozległym
polom i łąkom. Jedziemy głównie jasną, szutrową drogą, nad którą
pochylają się łany zielonych jeszcze w czerwcu zbóż. Ten odcinek
zapamiętałam jako jeden z przyjemniejszych. Oczywiście Velo biegnie w
dużej mierze po jezdniach, zawsze jednak prowadzony jest drogami o małym
natężeniu ruchu. Przy jeździe z sakwami równa, asfaltowa droga nie jest
czymś, na co kręci się nosem. Tego dnia zmagaliśmy się z bardzo mocnym
wiatrem, który osłabiał nasze tempo. Obiad zjedliśmy romantycznie
schowani w zbożu, które chroniło nas przed urwaniem głowy i zwianiem
pomidora z chleba.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-lxxu2T7AdQE/WnsOXzfVO0I/AAAAAAAAA9k/VnTBNt23m0IbDeLmMI1CUYOZWPy8gt1TwCEwYBhgL/s1600/20170620_144506.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-lxxu2T7AdQE/WnsOXzfVO0I/AAAAAAAAA9k/VnTBNt23m0IbDeLmMI1CUYOZWPy8gt1TwCEwYBhgL/s640/20170620_144506.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-fd2jV3kxlG8/WnsOwsMEfEI/AAAAAAAAA9w/oUClZHOpeyUqaMrpWyIaSDJHKKyDMe38gCEwYBhgL/s1600/20170620_144733.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://2.bp.blogspot.com/-fd2jV3kxlG8/WnsOwsMEfEI/AAAAAAAAA9w/oUClZHOpeyUqaMrpWyIaSDJHKKyDMe38gCEwYBhgL/s640/20170620_144733.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-KdU5Hyh_3jg/WnsOw6CXdII/AAAAAAAAA9o/GuuEE5KCna0JVzix5RFHuMiELPuoL2GGACEwYBhgL/s1600/20170620_144738.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-KdU5Hyh_3jg/WnsOw6CXdII/AAAAAAAAA9o/GuuEE5KCna0JVzix5RFHuMiELPuoL2GGACEwYBhgL/s640/20170620_144738.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5iDK78uRSy0/WnsOxrp-VFI/AAAAAAAAA90/ksSCk8polv0PkB4u2QPYBPoce7osoH4BQCEwYBhgL/s1600/20170620_163907.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-5iDK78uRSy0/WnsOxrp-VFI/AAAAAAAAA90/ksSCk8polv0PkB4u2QPYBPoce7osoH4BQCEwYBhgL/s640/20170620_163907.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-D_tmu3fsSs4/WnsOx--7C3I/AAAAAAAAA94/MklmFwGJzbgKVzRtO_UAZecoxa3kv6THwCEwYBhgL/s1600/20170620_163932.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-D_tmu3fsSs4/WnsOx--7C3I/AAAAAAAAA94/MklmFwGJzbgKVzRtO_UAZecoxa3kv6THwCEwYBhgL/s640/20170620_163932.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tego dnia zdecydowaliśmy się nocować pod namiotem dzięki uprzejmości agroturystyki "U Farmera" w Brzostkach przed Pieniężnem. Zdaje się, że w Internecie wspominają o możliwości rozbicia namiotu u siebie, w rzeczywistości byli nieco zaskoczeni naszym pytaniem ;) Ale ostatecznie znalazło się i miejsce pod namiot, i możliwość skorzystania z łazienki. Miejsc w pokojach już nie było, ale dzięki temu mieliśmy wymarzoną miejscówkę pod świerczkiem nad stawem, z widokiem na wściekle kwitnące białe kwiaty i pasące się po drugiej stronie wody konie. Słońce zachodziło na złoto, żaby darły się jak oszalałe, a w rozbijaniu namiotu towarzyszły nam prześmieszne psy gospodarzy. Przepiękna okolica i jeśli uda wam się zarezerować nocleg, zdecydowanie warto się zatrzymać "U Farmera". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-VO1kBxeKnUE/WnsOyEkFNrI/AAAAAAAAA-Q/q9v6i0hMe3UJFGyoebYXG68em_crkswLgCEwYBhgL/s1600/20170620_194123.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://3.bp.blogspot.com/-VO1kBxeKnUE/WnsOyEkFNrI/AAAAAAAAA-Q/q9v6i0hMe3UJFGyoebYXG68em_crkswLgCEwYBhgL/s640/20170620_194123.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-eVF3q_lEOBs/WnsOypx1KGI/AAAAAAAAA-U/isG0aCpG1FkiVGRGlhSstGaPmlJs8vGkACEwYBhgL/s1600/20170621_083059.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://1.bp.blogspot.com/-eVF3q_lEOBs/WnsOypx1KGI/AAAAAAAAA-U/isG0aCpG1FkiVGRGlhSstGaPmlJs8vGkACEwYBhgL/s640/20170621_083059.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano wyruszamy dalej.</div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-58498475021779447192018-02-05T05:27:00.000-08:002018-02-26T06:41:27.272-08:00Green Velo z Elbląga do Białegostoku<div style="text-align: justify;">
Ponieważ jest środek obrzydliwej zimy, a ja mam już dość uklepywania błota butami trekkingowymi, mam ochotę wrócić na chwilę do wyprawy na Green Velo w czerwcu zeszłego roku. Wiem, że opisywanie jej po kilku miesiącach może być nieco szalone, ale przygotowałam już zdjęcia na Instagram i postaram się odgrzebać z pamięci najfajniejsze sprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nasza wyprawa została zaplanowana na drugą połowę czerwca, co miało równie dużo wad, co zalet. Tuż przed wakacjami na szlaku nie było jeszcze zbyt wielu turystów, chociaż i tak nie byliśmy tam sami - właściwie codziennie udało się spotkać jakiegoś zapaleńca pedałującego w naszym lub przeciwnym kierunku. Z drugiej strony, dość wyraźnie było widać, że wakacje szkolne jeszcze się nie zaczęły, zwłaszcza ze wględu na dostępność schronisk młodzieżowych, w których planowaliśmy nocować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Marzyłam o Green Velo, odkąd pierwszy raz usłyszałam tę nazwę. Szlak ma 2000 km i ciągnie się od Elbląga wzdłuż granicy północnej i wschodniej, na Podkarpaciu kluczy nieco i zakręca jak świński ogonek w Góry Świętokrzyskie, kończąc się w Końskich. Lub zaczynając - wszystko zależy, jak na to patrzeć. Dla mnie wybór był oczywisty: ruszamy na Mazury i Podlasie, bo moja forma rowerowa już dawno przestała się liczyć, a Staszek wyciąga rower na miasto tylko wtedy, kiedy akurat mu się nie spieszy. Zdecydowałam, że 60 km dziennie to będzie nasz trzeźwy, skromny limit, a decyzja ta okazała się w stu procentach trafiona. Chociaż odkryte przy okazji Góry Suwalskie (dlaczego nikt wcześniej nie opisał tej krainy?!) potrafią dać mocno w kość!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czasie dwutygodniowego, standardowego urlopu mieliśmy przejechać z Elbląga do Białegostoku. Pokonaliśmy ostatecznie około 740 km, ale dość mocno zboczyliśmy ze szlaku, by zobaczyć Świętą Lipkę i nocować w Reszlu. Nigdzie nam się nie spieszyło, nie mieliśmy żadnych ambicji, więc oprócz tego dłuższego wariantu wykorzystaliśmy też kilka skrótów, zaznaczonych na mapie literami A i B, które ściągneliśmy od innego rowerzysty (zalinkuję, jak tylko uda mi się odtworzyć, któż to był):</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-eNQauE1BSVE/WnhK0KBo3MI/AAAAAAAAA7M/OeeuT1rj4josjXyyD1N6kmzKJOCSrth1gCLcBGAs/s1600/gv.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="739" data-original-width="1320" height="356" src="https://3.bp.blogspot.com/-eNQauE1BSVE/WnhK0KBo3MI/AAAAAAAAA7M/OeeuT1rj4josjXyyD1N6kmzKJOCSrth1gCLcBGAs/s640/gv.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dojazd do szlaku</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszy z odcinków zaznaczonych na mapie to około 35-kilometrowy dojazd z Malborka do Elbląga, którego ostatecznie nie przejechaliśmy. I każdemu to polecam ;) Wyruszaliśmy z Krakowa pociągiem jadącym w stronę Trójmiasta. Naprawdę chciałam początkowo pokonać ten dystans samodzielnie, ale tuż przed samym wyjazdem zorientowałam się, że pociąg z Malborka do Elbląga jedzie tylko 17 minut... Wybór jest chyba oczywisty: dodam tylko, że najprostsza trasa wiodłaby nas drogą krajową nr 22, a nie bocznymi wariantami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyruszaliśmy o 2 nad ranem w poniedziałek, co wynikało głównie z dostępności biletów dla rowerów. To pierwsza rzecz, o której powinniście pomyśleć, planując podróż. W pociągach InterCity i TLK liczba miejsc na rowery, a tym samym biletów, jest mocno ograniczona, zwłaszcza poza okresem wakacji, jak się domyślam na podstawie naszego powrotu z Białegostoku. Teoretycznie nie powinno wsiadać się do pociągu bez opłaconego biletu dla roweru. Przejęci tym faktem czatowaliśmy na bilety miesiąc przed wyjazdem... W praktyce, mój rower nie miał zagwarantonego miejsca w mikroprzedzialiku rowerowym, bo ktoś już władował się tam ze swoim pojazdem na dziko. Trudno mieć o to pretensje, skoro w składzie jadącym przez cały kraj z Zakopanego nad morze miejsca do przewozu rowerów były tylko trzy? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lepiej wygląda to w pociągach regio, tam częściej zdarzają sie przestronniejsze wagony do przewozu rowerów. Gdy w pociągu nie ma wydzielonego miejsca, możemy spróbować przewieźć rower na samym początku składu lub na samym końcu ostatniego wagonu. Wsiadanie i wysiadanie z rowerem zawsze przerażało mnie najbardziej, dlatego też widmo przesiadki w Malborku dokładało mi tylko zmartwienia. Na szczęście ludzie lubią bezinteresownie pomagać - każdy się przekonuje o tym dość szybko w podróży, prawda? - i wygodnie wtarabanieni na sam koniec składu regio prędziutko dojechaliśmy do Elbląga. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-N7hQ784-om4/WnhRfTh0H4I/AAAAAAAAA7Y/CWgaRAvYrv0G11U0i6Eg6Ywh58J-cCg3ACLcBGAs/s1600/20170619_122345.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="903" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-N7hQ784-om4/WnhRfTh0H4I/AAAAAAAAA7Y/CWgaRAvYrv0G11U0i6Eg6Ywh58J-cCg3ACLcBGAs/s640/20170619_122345.jpg" width="360" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do Elbląga z pewnością dojedziecie z każdej części kraju, kwestią jest tylko ilość przesiadek (o ile nie macie tak słabiutkich bicepsów jak ja, to nie powinny was one przerażać). Podejrzewam, że dojazd do Końskich nie jest już taki bezproblemowy. Spotkaliśmy na szlaku parę, która przyjechała na Velo z Trójmiasta - jeśli macie więcej czasu i sił, trasa z Trójmiasta jest z pewnością przepiękna.<b> </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Rower na Green Velo</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W żadnej dziedzinie życia nie jestem sprzętowym maniakiem. Przez większość czasu jestem spłukana, radosna i wolna jak niebieski ptak, więc oczywistym było, że nie zamierzam inwestować w tę wyprawę więcej, niż to konieczne, a zamiast na sprzęt pieniądze wydać na babki ziemniaczane i kartacze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ to była moja pierwsza wyprawa rowerowa, nie chciałam zaopatrywać się w <b>sakwy</b>, by potem kisić je bez sensu na naszych wyanajmowanych dwudziestu ośmiu metrach kwadratowych (minimalizm na zawsze). Udało się je pożyczyć (dzięki, Miłosz i Maciek!) i nawet nie za bardzo zniszczyć, a dodatkowo z dumą podróżowaliśmy z logo niesamowitej sztafety <a href="http://www.afrykanowaka.pl/" target="_blank">Afryka Nowaka</a> (czek dys ałt!). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Te ponad siedemset kilometrów przejechałam na damskim Unibike'u rocznik 1996. Dobrze widzicie - kupiłam sobie ten rower dwadzieścia lat temu, jak każde polskie dziecko przystępujące w tamtej dekadzie do Komunii Świętej. Zalet tego wyboru było całkiem sporo: ten dwudziestolatek raczej nie skusi złodzieja (dobrze, wiem, że w Krakowie i nie takie kradziono...), nie ma żadnego fikuśnego osprzętu, który mógłby się po drodze zepsuć i którego nie dałoby się naprawić za pomocą scyzoryka i kawałka sznurka ;) Dodatkowo, ten staroć miał bagażnik, dlatego swój drugi aluminiowy bagażnik mogłam oddać Staszkowi. To rozwiązanie co prawda miało tyle samo wad, co zalet: może zaoszczędzilismy sobie kolejnego grata w domu, ale jednak wpinanie sakw do tego starego drucianego bagażnika było uciążliwe (na początku wyprawy wręcz rozpaczliwe, zanim nauczyłam się robić to porządnie), a w dodatku miałam stracha, że druty nie wytrzymają obciążenia i podskakiwania z bagażem na wertepach. Spoiler: wytrzymały ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rower Staszka był tylko nieco młodszy, dopięliśmy do niego bagaźnik aluminiowy przekręcony z roweru miejskiego (<a href="https://1.allegroimg.com/s400/01c473/b826ec3141a8a5bacbd2b3febe31" target="_blank">o taki</a>). Rower Staszka ma amortyzator z przodu, ale nie odczuwałam braku tego gadżetu u siebie. Rowery spisały się bardzo dobrze, cieszyła mnie zwłaszcza damska rama mojego (mam jeszcze męskiego Kellysa, wsiadanie na niego byłoby udręką przy starczących na bok i ciężkich sakwach). Na pewno przyda się wam, oprócz <b>bagażnika</b>, <b>nóżka</b>, <b>dobre oświetlenie </b>i <b>uchwyt na bidon</b>, bo nawodnienie to podstawa. Choć zapewnie wielu osobom odpowiadają węższe opony trekkingowe, ja jednak jestem miłośniczką jak najgrubszych kół, żebym czuła się pewnie jak przy jeździe czołgiem - nawierzchnie Green Velo są na tyle zróżnicowane, że nawet stary góral jest lepszym wyborem. Nie przepadam za spodenkami z pieluchą, w dodatku upranie i suszenie ich na trasie byłoby problematyczne - jechaliśmy na żelowych <b>nakładkach na siodło</b> z Decathlona. Przy okazji okazało się, jak chyba w przypadku każdego produktu z Decathlona, że kiedyś nakładki były porządniejsze...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O noclegach będzie następnym razem, przy okazji sprzętu napiszę tylko, że zabraliśmy ze sobą namiot, bo planowaliśmy kilka noclegów spędzić jak prawdziwi miłośnicy natury ;) Na GV namiot to świetne budżetowe wyjście, a pola namiotowe lub możliwość rozbicia namiotu przy agroturystyce znajdzie się niemal na całej trasie. Namiot zdecydowałam się kupić i wybór padł na model <b>Hannah Troll S </b>dla dwóch osób. Sprawdził się znakomicie jako niezbyt ciężki, po zwinięciu tworzy poręczny pakunek, jest to za całkiem wygodny i wysoki. Będzie świetnym rozwiązaniem dla okazjonalnych turystów z bagażem (podkreślam to, bo w niektórych dwuosobowych opcjach bagaż albo wcale nie został przewidziany, albo śpi w przedsionku). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wieźliśmy też oczywiście pewną ilość awarayjnych szpejów, takich jak linki hamulcowe, dętki i parę narzędzi. Sprzętem opcjonalnym, ale który okazało się bardzo przydatny, był mały <b>panel baterii słonecznych </b>- ładował nam nawigację GPS. Kocham mapy, ale mamy dwudziesty pierwszy wiek ;) Panel jechał przymocowany wygodnie na szczycie bagażnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-odEKSpTaCVc/WnhbPwYC_gI/AAAAAAAAA7k/mFK8E1QD4CY3cgxqUI7DNxuAB1hmGUvVQCLcBGAs/s1600/20170619_133745.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="1600" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-odEKSpTaCVc/WnhbPwYC_gI/AAAAAAAAA7k/mFK8E1QD4CY3cgxqUI7DNxuAB1hmGUvVQCLcBGAs/s640/20170619_133745.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
19 czerwca zaczęła się moja wymarzona przygoda!<br />
<br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/green-velo-dzien-1-2-elblag-pieniezno.html" target="_blank">Dzień 1-2 Ebląg - Pieniężno</a><br />
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/green-velo-elblag-biaystok-dzien-3-5.html" target="_blank">Dzień 3-5 Pieniężno - Grądy Węgorzewskie</a><br />
<a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/green-velo-elblag-biaystok-dzien-6.html" target="_blank">Dzień 6-8 Grądy Węgorzewskie - Augustów</a><br />
<a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2018/02/dzien-9-rano-z-zalem-zegnamy-zdrowa.html" target="_blank">Dzień 9-11 Augustów - Białystok</a> </div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-2402701784521752212017-08-05T00:42:00.004-07:002017-08-05T00:56:36.492-07:00I Speak Because I Can<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Jedziemy poprzez wielkie chmury: niebo wydrukowane w nieregularny,
lecz monumentalny wzór fluorescencyjnych różów i oranżów na zgaszonym,
gołębim tle. Burza stoi obok, fontanna tryskająca w dół. Wokół mnie
wszystko płynie: pasma pól ciągną się i plotą, w Rzeszowie patrzę na
tańczący aztecki wzór przezroczystych płyt ekranów wokół autostrady: wąż
wznosi się i opada, a jego kolor to zachodzące na różano słońce. Potem
ciemność przecinana światłami samochodów i tym razem niekończące się
pionowe podziały smukłych, tonących w czerni drzew, jak wąskie
słowiańskie kolumny.<br />
<br />
Potem Lublin, który już praży -
wyrywamy poza miasto skacząc przez pagórki, przez tematy w rozmowie,
otwierają się przed nami pola zupełnie wysuszone już na złoto. Żniwa
blisko. Niebo ma odcień pastelowy od upału - na moich zdjęciach zbieleje
na kość. Dopiero zauważam, że jarzębina dojrzała już do szczętu, a
przecież trwa jeszcze lipiec! Lato przechyliło się już ku jesieni,
czułam to już, gdy z S. przemierzaliśmy szlak na północy kraju. Wtedy
jeszcze liście miały kolor życia, teraz już są sztywne. Znacie to, a
może jeszcze nie zauważyliście, jak <a href="http://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2014/08/give-me-to-rambling-man.html" target="_blank">krótko trwa tu lato?</a>
Mały dom pośród tych pasów zieleni, złota i hebanu, jak na ludowym
fartuchu... W środku cisza i śpiew. Tak, to brzmi jednocześnie, kiedy
słuchamy pieśni o wiele starszych niż my.<br />
<br />
A wieczorem
karnawał. Wybiegamy na zatłoczone ulice i lubelacy zamieniąją się w
szalonych, wściekłych przewodników - wymachują ramionami na wszystkie
strony, a nam głowy kręcą się jak na śrubkach. Wszystko jest historią,
przed naszymi oczami migają magowie, poeci i całkiem współcześni
przyjaciele. Płyniemy przez ciasno utkany tłum lubelskimi bramami w
kolorach tęczy - "Zawsze tu tak macie?" - śmieję się do P., a on już
zagarnia nas jak stado kurcząt i gna na plac Ku Farze. Tam przestrzeń
uporządkowano i poprzecinano metalowymi, geometrycznymi podziałami, od
których równości aż mnie bolą zęby. Tak silnie mi wibruje ta opięta
metalem przestrzeń, jakby fara wciągała w siebie materię, by się na nowo
stworzyć. Jakby już na naszych oczach miała zaraz stanąć tu od nowa.
Ale już trzeba nam dalej, Brama Grodzka wypluwa nas pod zamek i spływamy
w dół miękko po schodach (o dziwo nie gubiąc się nawzajem), a nad
głowami tłumu wirują wysoko akrobaci na płonącej kuli. Mam łzy w oczach,
jacy oni maleńcy i jak wysoko, i wiem przecież, że są poprzywiązywani
do kuli na wszystko najnowocześniejsze sposoby, ale i tak się boję, że
zaraz oderwą się i pofruną... w górę, na zawsze! Spada nam na głowy
złote konfetti jak odłamki szkła. Opowieści o wszystkich religiach tego
miasta, Rzymu wschodu, który jak Rzym na siedmiu stoi wzgórzach i
przysięgam, do którego zdają się prowadzić wszystkie wschodnie drogi.
Schody, bramy, schody, bramy, czy to jest Paryż, czy krakowskie
Podgórze? Dotykamy z czcią murów, kiedy K. mówi o piwnicach sięgających
pięć kondygnacji w dół. Jak już miniemy Żmigród, będziemy siedzieć na
przypadkowych schodach i po północy śpiewać ludziom pieśni od pani
Janiny. Zakończymy na placu Litewskim, od którego zaczęła się opowieść
K. o Lu - na drewnianych dechach placu dziewczyny nagle obejmują się i
zaczynają wirować w takt słyszanej tylko we własnych sercach muzyki,
ciasno przytulone, policzek przy policzku, pełne skupienie.<br />
<br />
Następnego
dnia śniadanie jemy w tajemniczym ogrodzie kamienicy, gdzie znowu wiele
opowieści, przypadkowych cenny spotkań - a potem ruszamy w Las. Naszym
kolejnym celem są pieśni leśne, a czy może być coś piękniejszego niż
pieśni i las razem? Siedzimy w kole, krążą między nami butelki, słodycze
i owoce, a nad nami maszerują obrazy z Kurpii, podróżujemy w czasie i
przestrzeni. Dyktafon niezauważony wyłącza się w połowie spotkania, a
więc efemeryczność, co tu się wydarzyło, musi zostać w nas.<br />
<br />
A na koniec uściski między zielonymi jabłkami, a ciężkimi, kładącymi się od upału kłosami. Było pięknie aż do utraty sił. <br />
<br />
<br /><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-tnylWyMIC9c/WYV5kKHvSTI/AAAAAAAAA6Q/uH6KwdhLZr0_LEV37frpIxlGzMxy9f0AACEwYBhgL/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="1000" src="https://2.bp.blogspot.com/-tnylWyMIC9c/WYV5kKHvSTI/AAAAAAAAA6Q/uH6KwdhLZr0_LEV37frpIxlGzMxy9f0AACEwYBhgL/s1600/1.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-bjo9xcaw8ik/WYV5kHQDTOI/AAAAAAAAA6U/RRjuApmmCmA3pj9JIRSwQxgsO8ZoWKAZwCEwYBhgL/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="1000" src="https://1.bp.blogspot.com/-bjo9xcaw8ik/WYV5kHQDTOI/AAAAAAAAA6U/RRjuApmmCmA3pj9JIRSwQxgsO8ZoWKAZwCEwYBhgL/s1600/2.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-nXl7-ggo1aQ/WYV5kMytefI/AAAAAAAAA6M/WGX8mS4EFI82MSzgUpbgAHu6AELD59-4gCEwYBhgL/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="1000" src="https://4.bp.blogspot.com/-nXl7-ggo1aQ/WYV5kMytefI/AAAAAAAAA6M/WGX8mS4EFI82MSzgUpbgAHu6AELD59-4gCEwYBhgL/s1600/3.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-fp_cjsTmll0/WYV5ksIdkUI/AAAAAAAAA6Y/EDRPHjTS3PEkcbOGb-VqkW88iEjjvbnwACEwYBhgL/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="1000" src="https://1.bp.blogspot.com/-fp_cjsTmll0/WYV5ksIdkUI/AAAAAAAAA6Y/EDRPHjTS3PEkcbOGb-VqkW88iEjjvbnwACEwYBhgL/s1600/4.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-zxXqJ4n-hOk/WYV5kmpH_pI/AAAAAAAAA6c/WT2_yK5FpD8LtPKWgdazbX5GhWJoaHSIACEwYBhgL/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="1000" src="https://1.bp.blogspot.com/-zxXqJ4n-hOk/WYV5kmpH_pI/AAAAAAAAA6c/WT2_yK5FpD8LtPKWgdazbX5GhWJoaHSIACEwYBhgL/s1600/5.jpg" /></a></div>
<br />Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-3300804473620249952017-05-10T10:24:00.000-07:002017-05-10T10:31:54.111-07:00Koniec już...ty zimy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-d5woGIWags8/WRNOaciHfsI/AAAAAAAAA5U/BTnF7aBrQNAs8HXEvR2aBnpQkCBDKWIyQCLcB/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-d5woGIWags8/WRNOaciHfsI/AAAAAAAAA5U/BTnF7aBrQNAs8HXEvR2aBnpQkCBDKWIyQCLcB/s1600/2.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0yQMWV1qlmQ/WRNOaUCO6jI/AAAAAAAAA5Y/U-AQRmA57iMQpSo-ll_rjkGmFJyS9GdXgCLcB/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-0yQMWV1qlmQ/WRNOaUCO6jI/AAAAAAAAA5Y/U-AQRmA57iMQpSo-ll_rjkGmFJyS9GdXgCLcB/s1600/3.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-E3bZaqhe4LY/WRNOaLfeVEI/AAAAAAAAA5Q/YdfUwGG-L-QwgpHEkuKW-is-lPNjdTFSwCLcB/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-E3bZaqhe4LY/WRNOaLfeVEI/AAAAAAAAA5Q/YdfUwGG-L-QwgpHEkuKW-is-lPNjdTFSwCLcB/s1600/4.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5bbUpqXf9FE/WRNOatY-qkI/AAAAAAAAA5c/2BqplOtdZRoFkBXPXQ6E5CJyvYcYg4FggCLcB/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-5bbUpqXf9FE/WRNOatY-qkI/AAAAAAAAA5c/2BqplOtdZRoFkBXPXQ6E5CJyvYcYg4FggCLcB/s1600/5.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wYLOCRo_42s/WRNOangIcLI/AAAAAAAAA5g/KnyDOXO5r2grH95lM6KakDc8nRgi8eGtQCLcB/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-wYLOCRo_42s/WRNOangIcLI/AAAAAAAAA5g/KnyDOXO5r2grH95lM6KakDc8nRgi8eGtQCLcB/s1600/7.jpg" /></a></div>
<br />Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-78732578985550172902016-09-27T05:35:00.003-07:002016-09-27T05:35:45.067-07:00W moim brzuchu jest żarłoczne zwierzątko, zjadło mi już nogiJuż od dobrych paru dni światło pada rano pod wzruszającym kątem. Jest nieprzejrzyste, lekko zamglone, ale wyraziste w smaku: krystalicznie chłodne. Rano na rowerze marznę mocno, ale jazda jesienią sprawia o wiele większą przyjemność.<br />
<br />
Czytam patologicznie dużo, właściwie nie chcę wychodzić. Wyhamowałam. Szukam ciepłych miejsc. Przybrałam na wadze, więc ruch mnie męczy, gwar, szum. Nie chcę rozmawiać. Nagromadziłam wystarczająco dużo siebie. Mam nadmiar duszy, po co mi jeszcze ktoś chce wcisnąć swoją.<br />
<br />
Jak z własną sobie trudno poradzić.Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-43421385278630296132016-08-18T06:27:00.000-07:002016-08-18T06:29:14.960-07:00RoadsZnajduję zdjęcie sprzed czterech lat. Ktoś przypadkiem przydybał mnie, pochyloną nad aparatem, czujnie obserwującą chmarę rowerzystów, skupioną, w rowerowych rękawiczkach, gotową do skoku. Po karku biegną cieniutkie nitki długich warkoczyków, które nosiłam splecione tuż przy linii włosów. Kim byłam wtedy.<br />
<br />
Pstryk.<br />
<br />
I wiele zmienia się i nie zmienia, wtedy biegam dziennie po dziesięć kilometrów i nie rozstaję się z rowerem; jestem chuda, wściekła i głodna, i uwierzcie mi, dopiero się rozkręcam; od dłuższego już czasu szczotkuję swoje długie włosy i trenuję niezniszczalność. Trwa rok Smoka. S. mieszka wtedy wciąż trzysta kilometrów na północ i nie ma pojęcia, że niedługo wywróci sobie życie do góry nogami. Ja też nie wiem, że kolejnym krokiem będzie fantastyczna podróż pełna muzyki i światła, a dalej będzie już tylko lepiej. W końcu uważam, że bycie dorosłym jest o wiele przyjemniejsze, niż być od innych zależnym.<br />
<br />
Pstryk.<br />
<br />
<br />
Jesienią celująco zdobywam wykształcenie wyższe pełne i czuję, jak z życia odpływają mi ludzie i miejsca. Robią miejsce na nowych. Którzy przypływają i odpływają. Czasem gwałtownie. Czasem na zawsze. Czasem rzeczy naprawdę rozgrywają się jak w filmie: moje życie rozjeżdża wielka ciężarówka i wybija mnie z toru, po którym się poruszałam; wystrzelam w powietrze lekko jak odbita piłka. Spadam.<br />
<br />
Pstryk.<br />
<br />
<br />
I jeśli ktoś mógłby pomyśleć, że to czarna dziura, która niczego nie tworzy, to jednak było inaczej. W y o s t r z a m wszystkie zmysły jak brzytwy i otwieram się jak dziwaczny kwiat. Uczę się smakować tak, by aż bolały zęby. Kończy się rok Smoka, ale machina raz uruchomiona powoli toczy się dalej. Każdemu życzę otwarcia, choć przecież nie w taki sposób.<br />
<br />
<br />
Pstryk.<br />
<br />
<br />
I wiele się zmienia i nie zmienia od smoczego roku przełomu. Dalej robię zdjęcia i nie rozstaję się z rowerem. Włóczę się coraz więcej i wiem, że nie ma nic złego w samotnej wędrówce. Dużo biegam, dopóki nie rozwalę kolana. Ale zdarzenia, miejsca i ludzie dalej przepływają, przynosząc fala za falą swoje myśli, dźwięki, widoki... To jest jak iść szlakiem przez góry. Bywa, że ktoś dołącza na dłużej.<br />
<br />
<br />
Pstryk. Pstryk. Pstryk.<br />
<br />
<br />
I zbieram w sobie te różne historie, które opowiadam czasami bez końca, aż sama siebie się wstydzę, że wylewają się ze mnie jak rzeka. Patrzę na siebie sprzed czterech lat i wiem, że nie wymyśliłabym tego, kim jestem dzisiaj. Co robię. Jak wiele rzeczy się splotło na ten mój nędzny sznurek, nić, którą łapię centymetr po centymetrze i która dokądś musi prowadzić. Ale jest dobrze. Jest dobrze, psiakrew, a kto powie, że nie... To go pstryk.Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-70489496799206857392016-05-19T14:07:00.006-07:002020-09-09T12:01:26.091-07:00Heartbeats<div style="text-align: justify;">
Następnego dnia rano, ledwo wyszłam z naszego apartamentu pod lipą, natknęłam się od razu na K. zawierającą znajomości z panami obsługującymi kosiarki spalinowe na parkingu schroniska. Nieco zdziwiło mnie, że w tym parku krajobrazowym ktoś zadaje sobie trud przystrzygania trawy w równe dywany, ale widocznie jakość liczy się wszędzie i ze spokojem obserwowałam K., zanoszącą się śmiechem podczas koszenia dywanów. Po śniadaniu i dokonaniu niezbędnej dokumentacji fotograficznej ruszyłyśmy najpierw na rozgrzewkę na Sokolik. Skała ukryta w kosmatym lesie. Dwa lata temu szłam na nią bardzo nabożnie, jakbym spodziewała się nie wiadomo co cennego tam spotkać. Nie wiedząc jeszcze, że co cenne, to siedzi w Krakowie i pochodzi z Radomia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na Sokolik prowadzą strome, żeliwne schody, a z górnej platformy widać cały świat. Nie bujam! Po jednej stronie masz Szrenicę, Śnieżkę i Śnieżne Kotły. Po drugiej Jelenią. A z trzeciej - Miedziankę! Tam też tego dnia wiodły nasze ścieżki, ale jak zwykle, litościwy los poplątał je mądrze i czule. Zaczęło się od tego, że oczywiście poprowadziłam źle i niepotrzebnie wróciłyśmy do Szwajcarki, by iść dalej niebieskim szlakiem. To był już trzeci przypadek zgubienia w ciągu sześciu dni! Ustanawiałam rekordy. Okazało się, że jesteśmy nie w drodze do Trzcińska, tylko Janowic Wielkich, czego należało się spodziewać, jeżeli choć raz dotarło się do Szwajcarki. K. przyjęła ze spokojem przymusową zmianę kierunku, uspokojona wiadomością, że trafimy na zamek. Tuż pod zamkiem Bolczów spotkałyśmy trójkę wesołych emerytów, którzy od razu zaczęli przezywać nas maturzystkami. Jako klasyczna rozbijaczka złudzeń natychmiast stęknęłam, że po maturze jestem już lat dziesięć, ale od razu dodałam pogodniej, że każdego maja myślę o tym z radością. Jeden ze staruszków pochwalił się swoim wynikiem i kokieteryjnie zaznaczył, że przecież nie wygląda. Wyglądał za to jak krasnal Hałabała, czym oczywiście z miejsca podbił me serce, ale czego nie odważyłam się mu powiedzieć. Jestem też głęboko przekonana, że jeżeli S. będzie dane dożyć tak czcigodnego wieku, będzie wyglądał dokładnie tak samo, łącznie z czerwoną czapeczką z daszkiem. Zaczęli wypytywać nas o plany i na wieść o chęci zdobycia Skopca wyraźnie spochmurnieli. Poradzili nam, by zamiast pchać się na Skopiec z Janowic pieszo, złapać busa do Komarna i stamtąd podejść z pętli niewiele do góry. Ponieważ Leniwy Jogin królował już we mnie niepodzielnie, pomimo początkowej buty coraz cieplej myślałam o krótkim podejściu. Emeryci zrobili sobie z nami zdjęcie (atrakcja!) i ruszyli w dół, a my wspięłyśmy się na ruiny zamku, rzucając okiem na królową Śnieżkę. Gadając jak nakręcone zeszłyśmy do Janowa, by szybko uzupełnić kalorie. Tam też odbyłam swój najciekawszy dialog podróżny potwierdzający, że jednak warto było wynaleźć nawigację GPS:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Przepraszam, jak dojść do przystanku Janowice Wielkie Szkoła?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Prosto, a potem za stacją w prawo, no tak jak się do szkoły idzie! - </i>odparła pogodnie i pewnie kobieta, wprawiając w K. atak niepowstrzymanego śmiechu, który trzymał ją prawie trzy dni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kusiło mnie, by za wskazówkami kobiety podążyć od razu, ale K. zaoponowała, że jest głodna i jednak priorytet powinien mieć browar w Miedziance. Z trudem odwróciłam swoje myśli od celu (Skopca) i zaczęłam brnąć pod górę opowiadając zapewne szeroko o Filipie Springerze, kiedy to nagle K. szybkim jak wąż ruchem wystawiła kciuka za moim plecakiem (za moimi plecami!) i już zatrzymała się dla nas młoda, elegancko ubrana kobieta w małym samochodzie. Nie miałyśmy pojęcia, że jazda stopem do Miedzianki potrwa dokładnie 2 minuty. Kobieta powiedziała tylko "to blisko" i już stałyśmy oniemiałe przed jasnym, nowoczesnym budynkiem. Po przedostaniu się tu przez góry, ze skromnym śniadaniem, byłyśmy głodne jak wilki. K. wymarzyła sobie pieczoną golonkę i dostała ją. Trzeba było widzieć jej szczęście! Mnie aż roznosiło po tarasie, bo oto byłam w swoim miejscu pielgrzymkowym, z widokiem na "cycki", prażona słońcem, z plecakiem, lekka i wolna. Spędziłyśmy tam całkiem długie dwie godziny, kurząc papierochy i debatując, jakie piwa wynieść w plecakach. Niestety wizja transportowania łupów na Skopiec i do Szwajcarki nie sprzyjała piwnemu haulowi. Ostatecznie Mniszek, Wołek, Cycuch i Rudawskie padły. N a p r a w d ę planowałam dowieźć któreś z nich do Krakowie i z u p e ł n i e nie wiem, co się z nimi stało!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po opędzlowaniu pierogów łomnickich i wspomnianej wybornej golonki ruszyłyśmy dalej, łapiąc stopa na kolejne dwie minuty zjazdu do Janowic. Podwożący nas mężczyzna świetnie wczuł się w rolę cicero Doliny Pałaców i Ogrodów, ale nie skorzystałyśmy z możliwości dowozu do Trzcińska. Czekał nas jeszcze Skopiec. Stanęłyśmy na znalezionym ostatecznie przystanku Janowice Wielkie Szkoła, który znajdował się przy szkole oraz równocześnie przy ośrodku pomocy społecznej. I bum! - zderzenie naszej roześmianej, dwuosobowej drużyny dyskutującej zawzięcie ceny skupu ślimaka winniczka (3 złote za kilogram), a po drugiej stronie płotu ciekawe, uporczywe spojrzenia z kompletnie innego świata. Bezradność i dzikość zarazem. Niby brałam udział w rozmowie o kurach nioskach sprzedawanych w remizie, lecz w rzeczywistości patrzyłam wgłąb siebie szukając elementu, który zadecydował o tym, że nie stoję za zamkniętym ogrodzeniem. K. podążyła za moim spojrzeniem. K. kończy psychologię i wie, jak bywa za takimi płotami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie znalazłam powodu. Przypadek. Że ja z plecakiem, a oni tam. Moment. Okamgnienie. Błogosławieństwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podjechał w końcu jakiś bus, który zabrał nas kawałek dalej. K. roześmiana dyskutuje z kierowcą. W Radomierzu wysiadamy na ciasnym zakręcie i odkrywamy, że jesteśmy z powrotem na szlaku. Ale nie chce nam się iść, więc zatrzymujemy szkolny autobus i pakujemy się do środka. Na tym zakręcie znajdziemy się parę godzin później, domykając pętlę. Wspinamy się mozolnie na przełęcz pod Skopcem, zmęczone upałem i przypieczone na krucho. Im wyżej, tym piękniej, więc trochę się rozchmurzamy, szukając figlarnie ukrytego w krzakach szlaku. Na Skopcu znowu wspaniała skrzyneczka, a w niej - niezmierzone bogactwo! Podpaski, zapalniczka, czeskie cukierki z Krecikiem, gumy do żucia, chusteczki i oczywiście pieczątka. Postanawiamy dołożyć do zapalniczki dwa papierosy Vogue, a w zamian zjeść cukierki z Krecikiem. K. próbuje sobie przypomnieć składowe miłości według Sternberga, ale zawiesza się na intymności i zaangażowaniu. Parę dni później odkrywam, że brakowało namiętności, ale i tak nie zbiega się to z moją koncepcją. Bardzo prostą: <b>czułość i zachwyt</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Schodzimy ze Skopca przez fantastyczne łąki. Z jednej podrywa się nakrapiane sarniątko i gna w stronę lasu. Otwierają się szeroko widoki, mijamy przeszkody do krossa usadowione na szczycie góry, a potem nas mija troje jeźdźców. Pewnie jadą tam skakać! - zachwyca się K., ale idziemy dalej, schodząc niżej i niżej. Łany rzepaku. Wodospady kwiecia. Wąchamy przepiękny purpurowy krzak wylewający się zza płotu, ja robię zdjęcia niemal wszystkim jabłoniom. Napotykamy komiczny przystanek z wsadzoną do środka wygodną kanapą. K. zanosi się ze śmiechu, tarzając po meblu, a ja sprawdzam rozkład jazdy. Jeden bus rano, drugi wieczorem. Rzeczywiście warto mieć na czym siedzieć, czekając. Wychodzimy na prostą drogę aż po horyzont, rozdzielającą morze rzepaku. Przed nami piękne, samotne drzewo na tle Sokolika i Krzyżnej. Jak z bajki! Słońce schodzi coraz niżej, oświetlając nam scenę polowania przez lisa na niewidocznego gryzonia, Animal Planet na żywo. W końcu między miękkimi krągłościami łąk docieramy do Trzcińska, gdzie się rozdzielamy, bo K. chce iść w górę niebieskim szlakiem, którym jeszcze nie szła. Leniwy Jogin nie daje się namówić i noga za nogą, robiąc zdjęcia, rusza do góry żółtym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tak byłam pierwsza w schronisku, he he.</div><div style="text-align: justify;"> <br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div><div style="text-align: justify;">
<br /></div><div style="text-align: justify;">
<a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/wild-eyes.html" target="_blank">Dzień 1</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/riptide.html" target="_blank">Dzień 2</a> </div><div style="text-align: justify;"><a href=" https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/divers.html ">Dzień 3 </a></div><div style="text-align: justify;">Dzień 4 - tu jesteś :)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-WPlW-sbRyI8/X1kmDg5r1sI/AAAAAAAAByg/JH7pT8Q406wYL2WXPcEGtgyPe7e0QTAPwCLcBGAsYHQ/s2048/36.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-WPlW-sbRyI8/X1kmDg5r1sI/AAAAAAAAByg/JH7pT8Q406wYL2WXPcEGtgyPe7e0QTAPwCLcBGAsYHQ/w625-h351/36.jpg" width="625" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Sokolik Wielki<br /></td></tr></tbody></table><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-HqqZePYlA2I/X1kmDjr2WbI/AAAAAAAAByk/xCcpwn3g-kcsT-Wp2kRX6SqaZ7ueoiHeACLcBGAsYHQ/s2048/37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1155" height="625" src="https://1.bp.blogspot.com/-HqqZePYlA2I/X1kmDjr2WbI/AAAAAAAAByk/xCcpwn3g-kcsT-Wp2kRX6SqaZ7ueoiHeACLcBGAsYHQ/w351-h625/37.jpg" width="351" /></a></div><br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-H_-fBB7l2cE/X1kmDqRLPyI/AAAAAAAAByo/Y3GIA0WEl0U-WNhTSSkxDtOMQl5eyUcdwCLcBGAsYHQ/s2048/41.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-H_-fBB7l2cE/X1kmDqRLPyI/AAAAAAAAByo/Y3GIA0WEl0U-WNhTSSkxDtOMQl5eyUcdwCLcBGAsYHQ/w625-h351/41.jpg" width="625" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Browar Miedzianka </td></tr></tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6haI5C19TtQ/X1kmErKjgDI/AAAAAAAABys/hnwa6XynM-wzaoOAXPBorjGsZaQvuLU8wCLcBGAsYHQ/s2048/45.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-6haI5C19TtQ/X1kmErKjgDI/AAAAAAAABys/hnwa6XynM-wzaoOAXPBorjGsZaQvuLU8wCLcBGAsYHQ/w625-h351/45.jpg" width="625" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4HuJlt0JEdo/X1kmExUIITI/AAAAAAAAByw/jizD8UUHnMc93_eImFEqBpwz698fq_B2QCLcBGAsYHQ/s2048/48.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="439" src="https://1.bp.blogspot.com/-4HuJlt0JEdo/X1kmExUIITI/AAAAAAAAByw/jizD8UUHnMc93_eImFEqBpwz698fq_B2QCLcBGAsYHQ/w781-h439/48.jpg" width="781" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-455394116203049182016-05-18T14:48:00.003-07:002020-09-09T12:13:07.802-07:00Divers<div style="text-align: justify;">
Czwartego dnia rano usiłuję zapłacić, ale nie zastaję moich gospodarzy, tylko ich małoletniego syna, któremu zostawiam pieniądze, i ruszam na przystanek, by złapać coś do Kłodzka. Syn gospodarzy pojawia się zresztą na przystanku dziesięć minut po mnie. Gratuluję sobie refleksu i dzwonię jeszcze odmeldować się. Wsiadam do kołyszącego PKSu i w licznym gronie bardzo starych emerytów docieram do Kłodzka, gdzie pijąc kawę wynajmuję pokój. Gratuluję sobie refleksu i tego, że nie muszę się wspinać na Kłodzką Górę z całym szpejem. Bardzo gadatliwa właścicielka w pięć minut opowiada mi całe swoje życie, ale w końcu ruszam mozolnie na szlak. Powyżej Kłodzka nie spotykam już absolutnie nikogo. Ostatnich ludzi widzę na Kukułce. Równo osiem tysięcy poniżej szczytu Everestu, a jednak jak pięknie! Ponieważ od wczoraj już oficjalnie jestem leniwym joginem, idę powoli, przystając na papierosa, podziwianie widoków i opatrywanie pokruszonych stóp. I tak ostatecznie włażę na tę Kłodzką Górę. Bo jak inaczej. Na szczycie znajduję bardzo interesującą skrzyneczkę z pieczątką z opisem Kłodzkiej, a także białkowym batonikiem, który zostawiam w spokoju, bo mam swoje. Może będzie ktoś bardziej potrzebujący. Siadam na pniu i zanurzam się w telefonie, aż do momentu, kiedy nie słyszę wyraźnie kroków dwunożnej istoty w krzakach. Przysięgam, dwunożnej, a niech mnie! I to dwunożne zbliżało się do mnie. Przytaiłam się na pniu, wytężając wzrok, ale nie przebiłam zwartej ściany młodych drzewek i ostatecznie spanikowałam, wmawiając sobie, że to pewnie kłodzka odmiana Wielkiej Stopy i nie pozostaje mi nic innego, jak spierdalać. Zarzuciłam plecak, chwyciłam w łapy kije i tupiąc głośno, by odstraszyć wszelkie stopy, z godnością, ale szybko, zaczęłam schodzić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Droga powrotna, mimo narastającego zmęczenia, poszła mi już sprawnie, zdążyłam nawet zawitać do polecanego baru "Małgosia" na solidne gołębie. Ale pokój tym razem był jakiś przygnębiający. Oprócz mnie mieszkała tam jeszcze pracująca para: on, zwalisty i brzydki jak zdegenerowany Fred Flinston, i szara zniszczona ona. I tej jej było mi żal. Zastanawiałam się, jaki splot losu przywiązał ją do tego klnącego Freda i jakie jest jej życie, w ciasnym wynajmowanym pokoju, ze ślepą wspólną kuchnią i łazienką na korytarzu. Jak ludzie potrafią się uwiązać. I jak dobre i mocne jest moje życie. WOLNE.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I smutny już jakiś był ten wieczór, który postanowiłam szybko przespać i rano jak najszybciej pobiec na dworzec, na autobus do mojego ukochanego Wrocławia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wrocław przywitał mnie bardzo gorąco. Zadowolona poszłam na Rynek zjeść jakieś najlepsze lody i smażyłam się w majowym słońcu, kiedy pojawiła się K. i już razem miałyśmy ruszyć w Rudawy Janowickie. Po tym smutnym wieczorze w Kłodzku z ulgą przyjęłam jej towarzystwo i z radością pukałam w szybę z wnętrza pociągu, widząc, jak idzie po peronie z kierowcą z bla bla cara, z którym przyjechała i który niósł jej plecak. Cała K.! Od tamtej chwili wszędzie, gdzie się pojawiłyśmy, nawiązywała znajomości i ludzie robili jej przysługi. Przez dwie godziny jazdy z Wrocławia do Trzcińska omówiłyśmy najważniejsze tematy, kładąc zrąb pod naszą trzydniową wędrówkę i niekończącą się opowieść. Obawiałam się, że wracająca z dalekich podróży K. będzie rozczarowana zwykłymi, małymi Rudawami. Ale nie - tego szukała. To było dla niej kojące.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wraz ze zmierzchem, zmęczone i głodne, dotarłyśmy do schroniska i zostałyśmy zakwaterowane w małym domku pod opiekuńczą lipą. Piwo i papierosy. K. piła mojego ulubionego sommersby o smaku kwiatów dzikiego bzu, który piłam rok wcześniej przez pół sierpnia w pewnym nadmorskim kurorcie. Z szumem morza w głowach kładziemy się do snu, jeszcze pogadując ostatkiem sił, nurkując w noc przed kolejnym etapem przygody. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/wild-eyes.html" target="_blank"><br />Dzień 1</a><br /><a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/riptide.html" target="_blank">Dzień 2 </a><br />Dzień 3 - tu jesteś :)<br /><a href=" https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/heartbeats.html">Dzień 4</a></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-wLHYflyyXhs/X1kpNZRX7QI/AAAAAAAAB1M/KU7kqVqAlXMl6JFQTXIEU6Lpr7gDOW9pwCLcBGAsYHQ/s2048/33.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-wLHYflyyXhs/X1kpNZRX7QI/AAAAAAAAB1M/KU7kqVqAlXMl6JFQTXIEU6Lpr7gDOW9pwCLcBGAsYHQ/w625-h351/33.jpg" width="625" /></a></div><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Q8Pss6N_Nes/X1km25XaHpI/AAAAAAAABzQ/5QGBX-v0bEsk941yhTxBXlETdFTKeZ-3ACLcBGAsYHQ/s2048/28.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-Q8Pss6N_Nes/X1km25XaHpI/AAAAAAAABzQ/5QGBX-v0bEsk941yhTxBXlETdFTKeZ-3ACLcBGAsYHQ/w625-h351/28.jpg" width="625" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kukułka -8 tysięcy metrów niższa niż Mount Everest<br /></td></tr></tbody></table><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-fQ9-H5d7iVE/X1km26OQ8TI/AAAAAAAABzM/kZu2JpT65-UNlcTXzFrhrgBsO6ToOzNWwCLcBGAsYHQ/s2048/34.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-fQ9-H5d7iVE/X1km26OQ8TI/AAAAAAAABzM/kZu2JpT65-UNlcTXzFrhrgBsO6ToOzNWwCLcBGAsYHQ/w625-h351/34.jpg" width="625" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Phl338No-B0/X1km3ihtfrI/AAAAAAAABzU/OIQuKHkbEUEVdfrLZDQCB4qrgMOkEhvOQCLcBGAsYHQ/s2048/35.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-Phl338No-B0/X1km3ihtfrI/AAAAAAAABzU/OIQuKHkbEUEVdfrLZDQCB4qrgMOkEhvOQCLcBGAsYHQ/w625-h351/35.jpg" width="625" /></a></div><br /> <br /></div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4895231085173353102.post-66392431296317423902016-05-17T13:58:00.002-07:002020-09-09T12:07:48.735-07:00Riptide<div style="text-align: justify;">
Więc trzeciego dnia powoli zbieram się do wyjścia. Myślałam, że wystrzelę o siódmej jak roześmiany pocisk, ale coraz bardziej puchnie we mnie leniwość leniwego jogina. Ale wychodzę. Kawałek za ostatnimi domami trochę się rozchmurzam, bo widzę przed sobą czyściutki, zielono-niebieski horyzont, kształtne chmury i idealne w swych sylwetkach drzewa. Kawałek dalej, na zakręcie, spotykam przy samochodzie dwóch wspinaczy. Mówią, że właściwie chcieli mnie podwieźć, ale pomyśleli, że będę się bała. Za nic nie przyznam, że pewnie mają rację, chodzi przecież o odbicie szlaku, który właśnie na tym zakręcie ucieka w prawo. Chwilę z przystojniejszym z nich pochylamy się nad mapą, próbując dociec, na którym z narysowanych zakrętów właśnie się znajdujemy, a w tym czasie drugi dziwi się głośno, że przyjechałam z Krakowa. No z Krakowa, wzruszam ramionami, uwielbiam być akurat tu i nie pierwszy raz tu jestem. Machamy sobie na pożegnanie i ruszam stromo w górę, obok dziwnych zrujnowanych budowli, stromo przez las. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A potem znowu gubię szlak. Przysięgam, nie jestem gamoniem, nie weszłam w las wczoraj - znaki giną po prostu. Prawie tysiąc kilometrów doświadczenia pieszo. Dziesięć razy tyle rowerem! Nie wiem, gdzie miałam skręcić, może dalej? Krążę góra-dół, w końcu postanawiam iść drogą pożarową, mijając po drodze szlak czerwony. Wiem, że nadkładam dużo drogi, a w dodatku pogoda spsuła się i otoczyły mnie ołowiane, ponure mgły. Idę jednak dość przekonana drogą pożarową, powtarzając sobie pod nosem, że mam skręcić w prawo, skręcić w prawo, skręcić w prawo, ale ostatecznie zaraz za wyczekiwanym zakrętem w prawo przeklęta droga rozgałęzia się kilkukrotnie jak dziadowski bicz i jak automat, mimo woli, zawracam. Wściekam się i czuję lekki ataczek paniczki, ale w końcu mózg mi się rozjaśnia i postanawiam pójść jedynym znalezionym szlakiem - czerwonym. Najprostsza decyzja, najtrudniej ją podjąć. Wydostaję się z plątaniny pożarowych dróg jak z pajęczej sieci i szybko wspinam na górę, by już po chwili stanąć pod tonącą w chmurach wieżą na Czernicy. Z nerwów postanawiam wykurzyć jednego papierosa w parku krajobrazowym i, masz ci los, przyłapuje mnie na tym nadchodzący turysta. Nic jednak poza zwyczajowym "dzień dobry" nie odzywa się, ale ja mimo wszystko jestem pokrzepiona jego obecnością. Chociaż obawiam się, że piorun z ciemnego nieba zaraz walnie w drewnianą wieżę w celu ukatrupienia mnie grzesznej, to jednak wspinam się na górę i jestem zaskoczona, że nieco widać, mimo mgieł. Ruszam dalej już raźniej, złażąc metodycznie w dół żółtym szlakiem w stronę rzeki Białej Lądeckiej i wsi Bielice. Jestem już zmęczona i lękam się myśleć o mapie, która nieubłaganie pokazuje mi jakieś kilkanaście kilometrów do domu wzdłuż asfaltowej drogi, jak to liczę, rozcapierzając palce jak cyrkiel na szerokość podziałki i odmierzając jej długość jakieś osiem razy. Ale za cholerę nikt nie zmusiłby mnie, by wracać taką samą drogą w górę. Włażę więc na Kowadło, które tego dnia jest moim celem (2:4 dla mnie, góry Korony!) i schodzę z powrotem do wsi. Wcześniej na szczycie jestem kompletnie sama, mozolnie wspinająca się wzdłuż czerwonej nitki granicy. Ponuro i ciemno, a ja czuję się słaba, kompletnie nie ta sama, która dwa lata wcześniej przebiegała przez Rudawiec i Puszczę Śnieżnej Białki w pełnym galopie, pokonując odległości ultra i dokonując wyczynów przedziwnych. Zrezygnowana schodzę. Mija mnie biegacz. Wtedy postanawiam: mój pierwszy stop. Mijam go stojącego przy samochodzie - jeszcze wtedy nie wiem, że nie był sam - i niby to beztrosko zaczynam iść wzdłuż wsi Bielice, dla niepoznaki przystając jeszcze na kompletnie pozbawionym rozkładu jazdy i nadziei przystanku autobusowym. Cały czas oglądam się za siebie przez lewe ramię i w końcu widzę, jak nadjeżdża czarny samochód i zatrzymuję mojego biegacza z rodziną. Pozwalają mi ufnie usiąść koło małej dziewczynki w foteliku i pierwszy raz jadę sobie, autostopem, do siebie do Stronia. I co, że 15 minut? Pogadujemy z biegaczem o górskim bieganiu (udając, że wciąż biegam, a przecież po Perłach Małopolski w Ojcowie przyrzekłam sobie nigdy już, nigdy, ale to absolutnie przenigdy nie założyć już swoich Sauconów), w końcu wysadzają mnie prawie pod domem i odjeżdżają, by łowić pstrągi. A ja, szczęśliwa jak fretka, przebieram się w cywilne ubranie i ruszam do Stronia na obiad.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest dopiero piętnasta i mam dla siebie całe popołudnie i wieczór, zakończywszy już działania górskie na ów dzień, ogromny luksus. Snuję się powoli, kulejąc i łapczywie podczytując <i>Pokolenie Kolosów, </i>w końcu trafiam do miłej pizzerii o niezachęcającej nazwie, która, wbrew uprzedzeniom, okazuje się strzałem w dziesiątkę. Pochłaniam przepyszną pizzę - żałując, że nie trafiłam tam wczoraj - i podczytuję równie łapczywie, jak jem, <i>Pokolenie Kolosów. </i>W końcu postanawiam jednak zabrać resztkę pizzy w siateczce do pokoju, dziękuję, chwalę i wychodzę. Powoli toczę się w stronę domu, żałując, że sześćdziesiąt milionów nie padło jednak w Stroniu i że to nie byłam ja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale nie udaje mi się wytrzymać w pokoju, ubieram się znowu i wychodzę na jasną drogę za domem, która kusi mnie przez moje okno. Słońce zachodzi na miedziano, a ja siadam na wielkim kamieniu na łące między domami i fotosyntetyzuję, twarzą do słońca, w asanie żaby. To wtedy już na pewno narodził się Leniwy Jogin, a ja wzięłam go w objęcia i postanowiłam pokochać. A więc zostałam Leniwym Joginem i dobrze, bo dzięki temu wycieczka udała się wyśmienicie. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> <br /><a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/wild-eyes.html" target="_blank">Dzień 1</a><br />Dzień 2 - tu jesteś<br /><a href=" https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/divers.html " target="_blank">Dzień 3 </a><br /><a href="https://swiatlo-i-brzask.blogspot.com/2016/05/heartbeats.html" target="_blank">Dzień 4</a></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ha8O9fCSWKc/X1knh__JUMI/AAAAAAAABzo/BeeULorkErcPGxU3cp1N4fk2yDs9A80pACLcBGAsYHQ/s2048/16.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1152" height="625" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ha8O9fCSWKc/X1knh__JUMI/AAAAAAAABzo/BeeULorkErcPGxU3cp1N4fk2yDs9A80pACLcBGAsYHQ/w351-h625/16.jpg" width="351" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-LJEaLdfJzw4/X1knhnPv-RI/AAAAAAAABzk/RG0-rwDuzKo3Xl4J551eTJFbJqyxV3FagCLcBGAsYHQ/s2048/17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-LJEaLdfJzw4/X1knhnPv-RI/AAAAAAAABzk/RG0-rwDuzKo3Xl4J551eTJFbJqyxV3FagCLcBGAsYHQ/w625-h351/17.jpg" width="625" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4JF7lsp1cpw/X1knhx1ET2I/AAAAAAAABzs/D9nvirxVGpo8KpaDvPEOu-lvid80qwc7QCLcBGAsYHQ/s2048/19.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1155" height="625" src="https://1.bp.blogspot.com/-4JF7lsp1cpw/X1knhx1ET2I/AAAAAAAABzs/D9nvirxVGpo8KpaDvPEOu-lvid80qwc7QCLcBGAsYHQ/w351-h625/19.jpg" width="351" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Bf9hVEFxVDY/X1knijQy-fI/AAAAAAAABzw/K8vTXEP9Pk4ZZy0kFrxOuszoK1w4BFyMACLcBGAsYHQ/s2048/20.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-Bf9hVEFxVDY/X1knijQy-fI/AAAAAAAABzw/K8vTXEP9Pk4ZZy0kFrxOuszoK1w4BFyMACLcBGAsYHQ/w625-h351/20.jpg" width="625" /></a></div><br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-F6E0Sp7VaXk/X1knjGN6j_I/AAAAAAAABz0/lQqc4HOBOzElT-A4T13NQTlriB5jNrf4ACLcBGAsYHQ/s2048/23.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1155" data-original-width="2048" height="351" src="https://1.bp.blogspot.com/-F6E0Sp7VaXk/X1knjGN6j_I/AAAAAAAABz0/lQqc4HOBOzElT-A4T13NQTlriB5jNrf4ACLcBGAsYHQ/w625-h351/23.jpg" width="625" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wspomniana droga za domem - musicie przyznać, że dość piękna<br /></td></tr></tbody></table><br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-O3Rki3e9hjI/X1knjNuDMAI/AAAAAAAABz4/rvyqZq5JsgomfZqKUWWprQ5qZawM4KQFwCLcBGAsYHQ/s2048/24.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1152" height="625" src="https://1.bp.blogspot.com/-O3Rki3e9hjI/X1knjNuDMAI/AAAAAAAABz4/rvyqZq5JsgomfZqKUWWprQ5qZawM4KQFwCLcBGAsYHQ/w351-h625/24.jpg" width="351" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Leniwy Jogin na głazie w malasanie<br /></td></tr></tbody></table><br /> </div>
Pollyhttp://www.blogger.com/profile/07635473304467237457noreply@blogger.com0