Czy potraficie sobie wyobrazić, że od lipca nie tknęłam Czarnego Zeszytu, bo dręczy mnie widmo konieczności pisania TEGO GÓWNA?
Jeszcze nigdy na świecie nie borykałam się z tak fundamentalną niemocą twórczą jak w przypadku tej, pożal się Boże, pracy. A przecież nie jest to mój pierwszy raz, bo, jak wiadomo, w kwestii wszelkiej sprośności i niemoralności mam bogate doświadczenie.
Dzień, w którym złożę ją do sekretariatu wraz z kompletem dokumentów, będę od tej pory obchodzić hucznie zamiast dnia urodzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz