Trzask migawki. A potem kolejny. Tydzień spędzony na rozgrzanym słońcem betonie, zakończony w trawie pod gałęziami jabłoni. Gałązkami Jabłoni. Pękła mi jakaś żyłka w mózgu i obróciłam się w niepoprawnego entuzjastę. Ale jak tu nie czcić bogobojnie ośnieżonego łba Gerlachu wiszącego nad horyzontem? Wypuść mnie na rozgrzane majem łąki, pozwól mi leżeć pod opiekuńczymi skrzydłami świerków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz