I nie potrafię się przyznać przed samą sobą co do jego znaczenia. Tyle razy mówiłam o nim, snułam opowieść w tysiącu odcinków, wciąż nie mogąc zakończyć wątku, na nowo przesuwając rozwiązanie jeszcze o kilka tygodni, jeszcze o miesiąc. Przerwy w nadawaniu robiły się coraz dłuższe i dłuższe, aż widzowie stracili czujność i zdjęto program z anteny. Zaskoczenie największe było dla mnie samej. Powtórek nie uznajemy w naszej telewizji z misją. I uświadomienie sobie jego zniknięcia z zasięgu wzroku, z linii horyzontu, z książki adresowej wywołało nagły chłód we mnie. Choć nigdy nie miałam go nawet przez moment.
Zamieszał mi. Zaostrzył apetyt. Zatęsknię jeszcze nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz